Studentka — -
22 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna intelektualistka o ślicznej buzi
Ten tydzień to była jakaś katastrofa. Egzamin za egzaminami. Kolokwia za kolokwiami. Kilka projektów, esejów. Nauki tyle, że nawet ja miałam dość. Potrzebowałam odprężenia. Potrzebowałam zwykłej pogawędki z przyjaciółką o pierdołach. O facetach, makijażach i innych duperelach. Chciałam zapomnieć choć na chwilę o obowiązkach i odpowiedzialności. Na dodatek pokłóciłam się z mamą. Ona nalegała, abym wracała. Nie wiem czemu. Przecież zgodziła się na ten wyjazd. Poza tym jestem już dorosła. Mogę decydować o sobie sama. To moja decyzja, gdzie się uczę. Przecież uczelnia, którą wybrałam, była jedną z najlepszych na świecie. Ale oczywiście moja mamuśka miała same czarne wizje. I to takie, że to ja sprawiam kłopoty. Okej może i ma trochę racji. Wiele razy dostawała różne skargi na mój temat. Miałam charakterek, co często wplątywałam się w różne kłopoty i albo moi rodzice albo mój brat musieli interweniować. Ale kurde no... Byłam też dobrą córką. Zawsze tą najlepiej się uczącą. Brałam udział we wszystkich konkursach, jakie tylko mogły istnieć. Nigdy nie miałam innej oceny niż 5. Nigdy. Mogłaby bardziej mi zaufać. Jak dobrze, że ojca udało się przekonać. Też był sceptyczny, ale przecież nie odmówiłby jedynej córeczce. Jego królewnie. Za to moja mama była inna. Miałam z nią bardzo dobry kontakt, ale była też bardziej surowa i wymagająca. Ode mnie oczekiwała dobrego zachowania. Jak przystało na panienkę z dobrego domu. I przez większość życia starałam się taką być. Ale tutaj w Lorne Bay chcę zakosztować innego życia. Życia polegającego też na zabawie i spontaniczności. Podoba mi się taki styl życia. I nie zamierzałam z niego tak szybko zrezygnować. Jeszcze nie.
Dlatego ubrałam się w zielony top na ramiączkach, białe szorty i buty na koturnie i pognałam do Belly. Była jedną z tych osób, przy której będę się świetnie bawić. Zabrałam ze sobą trochę alkoholu. Chociaż... Zawahałam się na moment. Dziewczyna sama nie mieszka przecież. Co tam. Najwyżej mnie wygonią.
- Hejo laska - przywitałam się z uśmiechem do blondynki. - Jak dobrze, że jesteś. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale strasznie potrzebuję towarzystwa - trochę zrobiło mi się głupio. To nie ładnie przyjść do kogoś bez zapowiedzi. Ale naprawdę nie chciałam być sama. Wprawdzie mogłam zadzwonić do Hyuna i on na pewno by mnie wysłuchał, ale to nie to samo. Jego tu nie ma. Albo nawet wziąłby stronę matki. - Na przeprosiny przyniosłam coś dobrego - i wyjęłam z torebki butelkę najwyższej jakości czerwonego wina.
powitalny kokos
Isia
nie pracuje — będzie chciała iść na studia
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
My music warms old souls and soothes hardened hearts.
01
Amalyn Lockard & Lee Ari & Belly Lewis
Niebawem będą dwa miesiące... Dwa miesiące odkąd przyjechała do tego miasta, niewielkiego miasteczka, którego nie mogła w żaden sposób nazwać metropolią, pośrodku obcego, Australijskiego kontynentu. Dziewczyna była sentymentalna, przywiązywała się do rzeczy, naiwnie wierzyła w ludzi i ich dobre uosobienie, chcąc poznać każdego oddzielnie i z osobna, by nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Odnalezienie się w Lorne Bay nie było proste.
Wisiał nad nią czarny obłok Keegana i jego małżeństwa z Zarą, które było wyjątkowo pokręcone. Próbowała nie wtrącać się między tą dwójkę, choć czasem, nieświadomie potrafiła wmieszać się w jakiś spór, w którym nie chciała brać udziału. Omijała niewygodne pytania brakiem odpowiedzi, bądź odejściem od stoły w porze obiadowej. Nie miała za złe Keeganowi tego, że zabrał ją ze sobą — była mu za to wdzięczna, choć tęskniła za Szkocją, którą zostawiła za sobą. Afera medialna, która rozkręciła się przez młodego aktora nie do końca ucichła, gdzieniegdzie wciąż w wiadomościach na szkockich stronach wisiały wywiady i informacje, które z prawdą nie miały wiele wspólnego.
Odcięcie się od przeszłości nie było proste. Tyle żyła ze świadomością, że jej matka, choć wysłana na przymusowy odwyk, miała się nie najgorzej, czekając aż Amy przyjedzie, by ją odwiedzić. Brunetka miała straszne wyrzuty sumienia, których nie potrafiła zagłuszyć w żaden znany sobie sposób. Wiedziała, że zawaliła na całej linii, choć nie wszystko działo się przez nią — właściwie, na to co się stało, miała akurat najmniejszy wpływ.
Lorne Bay było miastem zupełnie jej obcym. Nie miała tu rodziny, a wszystkie bliskie osoby zostawiła w Szkocji. Tutaj, na miejscu była tylko Belly, którą poznała dość dawno temu na jednym z portali internetowych. Dziewczyny od razu złapały dobry kontakt, sporo razem przeszły, choć nigdy nie widziały się na oczy, a teraz... Miały czas na to, by nadrobić te wszystkie stracone lata, czy nawet miesiące. Znała adres dziewczyny. Belly któregoś razu go jej podała, a teraz miała okazję wykorzystać tę wiedzę. Grupa, która powstała na messengerze i w której było wiele obcych Amy osób, poinformowała ją o tym, że blondynka się zaręczyła. Czytała te wszystkie wiadomości z gratulacjami, przykładając do ust palce i uśmiechała się do telefonu. Pomyślała, że zaręczyny Bell będą doskonałą okazją, by wpaść do dziewczyny i czegoś się napić, zagadać, porozmawiać.
Zaszła do sklepu w którym mogła kupić jakiś alkohol i przekąski, które nie należały do najzdrowszych, lecz doskonale smakowały. Chipsy, chrupki, a może paluszki? Nieważne, wzięła kilka rzeczy i podeszła do kasy. Porozmawiała chwilę ze sprzedawcą, zapłaciła i wyszła. Nie zatrzymywała się już nigdzie. Ze sklepu udało jej się dotrzeć pod mieszkanie przyjaciółki. Przed wejściem do środka, zaczekała pod drzwiami i zapukała. Na szczęście nie był to pierwszy raz, w którym widziała się z Belly. Zdążyła nawet poznać grupkę jej znajomych, a wśród nich była Ari.
Ułożyła dłoń na klamce i otworzyła drzwi, wchodząc do mieszkania Bell.
— Puk puk? — Powiedziała wesoło, gdy tylko usłyszała głosy dwóch dziewczyn, które rozbrzmiewały z salonu, bądź pokoju obok. Zsunęła z ramion bluzę, zostawiając krótką bluzeczkę do pępka i przeszła do pokoju w którym przebywały dziewczyny.
— Cześć dziewczyny. Gratulacje Belly — Przywitała się, podchodząc do dziewczyn. Uścisnęła najpierw Bell z całej swojej siły, wręczając jej wino, które wybrała.
— Kiedy ślub? — Zapytała żartobliwie, chowając za ucho kosmyk ciemnych włosów. Po krótkiej chwili podeszła również do Ari, witając się tak, jak z Bell. — Hmm, robicie coś ambitnego? Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale... No tak wyszło — Wytłumaczyła, przyklejając na usta delikatny uśmiech.
powitalny kokos
blueberry
Studentka | Stażystka — THE CAIRNS POST
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaręczyny były niespodzianką, naprawdę wielką niespodzianką. Raczej nie byłam pewna, że tak szybko nastąpi ten dzień. Znamy się naprawdę długo, w związku też mamy swój własny staż i teraz tak wielki krok jak zaręczyny. Mogłabym, aż wypić coś z tego powodu. A może "trzeba było wypić lampkę szampana, a nie upodlić się na amen"? To też bardzo dobre określenie, ponieważ za bardzo się cieszyłam tymi zaręczynami. Oczywiście, parę godzin zatrzymałam tylko i wyłącznie dla nas. Aby nacieszyć się tym wszystkim tylko i wyłącznie razem. Dopiero potem wstawiłam wszędzie informację o zaręczynach. A po tym był naprawdę duży spam, aż takiego się nie spodziewałam. Ale to urocze. Tak samo jest urocze teraz kolejne świętowanie, ale przy moich przyjaciółkach. No cóż, może to za szybko.. ale naprawdę chcę świętować tą chwilę i z nimi.
Pierwsza przyszła Lee, uśmiechnęłam się i przytuliłam ją na powitanie. Cóż może jednak szybciej zaczniemy tą całą imprezę? Jest na to dość mocna szansa, zwłaszcza z z przyjścia jednej.
- Przestań, nigdy mi nie przeszkadzasz. Jesteś tutaj mile widziana! - Poprawiłam ją. Przekrzywiłam głowę, poprawiłam kosmyki włosów, które opadły mi na czoło. Trzeba w końcu tym się zająć. Kto wie, co może wydarzyć się dalej w moim życiu. Zwłaszcza teraz, miałam już odpowiedzieć na kolejne słowa brunetki, ale do pomieszczenia przyszła Amalyn. Odwróciłam się, widząc kolejną dobrze znaną mi buźkę.
- Nie wiem dziewczyny, kiedy ślub. Nie chcę pośpiechu, zaręczyny były już samą niespodzianką. Ślub chciałabym jednak zaplanować.. wiem, że nie odpuścicie panieńskiego - Zwróciłam na to uwagę, przytuliłam brunetkę mocno do siebie. Gdybym uciekła i zrobiła cichy ślub, na bank bym za to oberwała. A tak? Zaplanuje się wszystko i każdy będzie zadowolony, prawda? - Co wy na to, aby świętować? Mam wolny dom i coś zawsze się znajdzie. Może jeszcze kogoś zaprosimy? - Zaproponowałam i wskazałam kanapę. Tak wszystko obgadamy, nawet te najbardziej ciekawe pytania z ich strony. Dodatkowo w końcu pokaże im swój pierścionek zaręczynowy, Na zdjęciu nie oddaje, tak jak na żywo.

Amalyn Lockard Lee Ari
powitalny kokos
Belly
ODPOWIEDZ
cron