lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
56.

Ostatnio dużo miała na swoim koncie rozmów o zwiedzaniu świata. Wakacje zaczęły się dla niej już miesiąc temu, a przez pracę w kawiarni miała sporo wolnego czasu do wykorzystania. Dzięki voucherowi, który dostała od Sameen w ramach prezentu na zakończenie roku akademickiego, mogła pomarzyć o dalszych wycieczkach, choć ten bon chciała wykorzystać akurat na konkretną podróż z Sam. Archiemu coś jęczała o biwakowaniu i o tym, że powinni gdzieś pojechać, ale skoro z Melis ostatnio też rozmawiały o podróżowaniu, to jej właśnie zaproponowała wycieczkę do Kurandy.
- Chyba muszę sobie kupić jakieś lepsze buty do chodzenia - westchnęła głośno, kiedy po raz kolejny wdepnęła w jakąś kałużę, barwiąc swojego buta na brązowo. Nie była najlepiej przygotowana na takie piesze wycieczki, a kiedy już dojechały do miasteczka, poruszały się na własnych nogach. Znoszone vansy może jeszcze miały się nadawać do prania, ale tylko, jeśli zacznie w końcu patrzeć pod nogi. - O, chociaż tutaj raczej przydałby się jakiś kostium kąpielowy - spojrzała na Melis trochę powątpiewająco, bo droga przed nimi się kończyła, dalej była rzeka, a nad nią most, który nie wyglądał specjalnie stabilnie i z lękiem Raine przed głęboką wodą, nie był przez to zbyt kuszący. - Myślisz, że tam po drugiej stronie jest coś spoko? Że warto? - bo może trzeba było zawrócić? Obejrzała się za siebie, ale oprócz tego, że ścieżka była ładna, nie natrafiły na nic konkretnego, więc to chyba nie miało większego sensu. Jeszcze raz spojrzała się w stronę mostku, potem znów ścieżki, aż w końcu sięgnęła do swojego plecaka po wodę, w międzyczasie patrząc się na Huntington, jakby oczkując od niej podjęcia decyzji.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
008.
I feel it in the wind my dear The sun is gonna reappear
Good days are gonna come along
{outfit}
U Melis było zupełnie na odwrót. Zazwyczaj miała jakieś plany, wyjeżdżała gdzieś przynajmniej na chwilę, za miasto, z daleka od ludzi, wędrowała, szukała siebie i fotografowała. Odwiedzała mało uczęszczane miejsca, bo naprawdę kochała tę australijską dzikość. Ostatnio nie miała na to czasu, wyjazdy do Cairns, do Venus Embrace zajmowały cały jej wolny czas, a stadnina była priorytetem, również finansowym, dlatego nie chciała pozwalać sobie na zbędne wydatki. Kuranda była, jednak miejscem, które nie potrzebowało zbyt wielu nakładów. Może dużo energii, skoro to miała być głównie piesza wycieczka, ale to Melis nie przeszkadzało. Doszła już do siebie po upadku z konia i poronieniu, właściwie, ostatnio czuła się naprawdę bardzo dobrze. Dlatego, kiedy w końcu się tam znalazły i schowały w gąszczu, Melis była w swoim żywiole. Oczywiście, nie omieszkała zabrać ze sobą aparatu. - To nie są tereny górskie, więc nie potrzebujesz trekkingowych, ale jakieś wygodne adidasy na pewno by się przydały - odpowiedziała, patrząc na vansy przyjaciółki. Chociaż te wcale nie były takie złe. Dobrze, że Raine nie wpadła na pomysł, by założyć sandałki. Na pewno miałaby obtarte nogi i niezbyt dobre wrażenia. Vansy były przynajmniej wygodne. - Myślę, że wytrzyma jeszcze nie jeden ciężar - odpowiedziała, przechodząc na środek mostu, gdzie stanęła i oparła się o barierkę, która nie była tak wcale chybotliwa, na jaką wyglądała. - A ta rzeczka wcale nie jest tak głęboka, sięgałaby ci może do ud - wyjaśniła. Tak, była znawczynią, bo Kuranda była na tyle blisko od domu, że Melis mogła często tu bywać i widziała już ten mostek. Wielokrotnie.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Wolałabym jednak nie skręcić kostki, ani nie stracić podeszwy - przyjrzała się swoim butom raz jeszcze, trochę oceniająco. Co prawda Vansy chyba były dla tych ludzi, którzy jeździli na desce i były nieco wyższe, żeby chronić te kostki, ale Raine nigdy się o tym nie przekonała, bo jedyna deska na jakiej jeździła, to taka z rurką i nazywała się hulajnogą. Nigdy nie wychodziła jej jazda na innych rzeczach, w Carnelian Land ciężko było o podłoże do jazdy na rolkach, o łyżwach można było tylko pomarzyć w tak gorącym klimacie. - No co ty! - popatrzyła, jak Melis wchodzi na środek mostu z taką pewnością siebie i stała w pogotowiu, jakby jednak trzeba było ją ratować. - Skąd wiesz, byłaś tu już? - brzmiała tak, jakby znała te tereny całkiem nieźle, dlatego i Raine ostrożnie zaczęła stawiać kroki na starych deskach, uważając, żeby nie natrafić na taką całkiem spróchniałą, bo nawet jak rzeczka nie była taka głęboka, to dalej samo zapadnięcie się mogłoby poobcierać jej skórę. - W sumie jakby groziło zawaleniem to ktoś by pewnie postawił znak - nie chciała uspokajać Melis, bo ona tego najwyraźniej nie potrzebowała, ale samą siebie już jak najbardziej. Nie widziała w pobliżu znaków ostrzegawczych, więc po nie tak długiej chwili, oparła się o barierkę obok Huntington, trochę się przez nią wychylając, żeby popatrzeć na przepływającą pod ich stopami wodę, tak jak małe dzieci, kiedy stają na mostku. - Niesamowite, że coś tak starego się uchowało bez remontu, a ogrodzenie wokół mojego domu mogłabym naprawiać raz w tygodniu - uśmiechnęła się pod nosem, chociaż to chyba nie świadczyło dobrze o jej zdolnościach, tak samo jak i o zdolnościach jej przyjaciół, którzy całkiem chętnie pomagali przy pracach remontowych, które Barlowe im dosłownie wciskała, jako formę spędzania wspólnie czasu.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Zaśmiała się cicho. Szczerze powiedziawszy, Melis nie miała pojęcia, kto powinien nosić vansy, nie wiedziała też, jak funkcjonują w takiej przestrzeni. Po prostu wyglądały na wygodne. Sama na takie wędrówki nosiła buty sportowe, stabilne i wygodne, o które nie musiała się martwić. Zresztą, w takich chwilach Melis nigdy nie pilnowała swojego stroju. Jeśli trzeba było wejść w kałużę, po prostu to robiła.
Skinęła głową. - Bywam tutaj dość często. Generalnie w Kurandzie i takich miejscach, ale konkretnie tutaj też byłam - wyjaśniła. Nawet miała kilka ładnych zdjęć z tego miejsca. Teraz również podniosła aparat, by uchwycić przerażoną minę Raine. A kiedy brunetka podeszła bliżej, Melis zmieniła pozycję i znów nacisnęła migawkę. - Myślę, że jest tu tak dużo turystów, że ten most jest jednak co jakiś czas doglądany - odpowiedziała. Pewnie istniało jakieś ryzyko, że most może się kiedyś zawalić, ale było niewielkie. Melis zupełnie się tego nie obawiała. Teraz bardziej przerażała ją wszelka wysokość, ale ten lęk również starała się opanować. Tym bardziej, że znała dokładną przyczynę. Ostatnio zdecydowała się nawet wsiąść na swojego konia i choć bardzo się bała, to dała radę. I właśnie to zamierzała robić - pokonywać wszystkie swoje lęki, a z przyjaciółką u boku było to jeszcze łatwiejsze. - Ja właśnie kończę remont domu na dole i zastanawiam się, czy rozpoczynać na górze. To by oznaczało przeniesienie na ten czas gdzieś taty, ale może lepiej zrobić to teraz? - popatrzyła na Raine. Czasami naprawdę długo podejmowała najprostsze decyzje, ale chciała, by było to wygodne dla wszystkich. Biorąc pod uwagę chorobę taty, nie chciała, by zbyt długo przebywał w pyle i hałasie, ale dom się sypał i jeśli Melis nie zajmie się tym teraz, kiedy nowa praca dała jej solidny zastrzyk gotówki, to nie zrobi tego nigdy, ale w momencie, kiedy pękną kolejne rury, noga wpadnie jej w deskę podłogową albo odpadnie tynk ze ściany.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No nie wiem, jakoś nie wygląda mi to na typowo turystyczny szlak - te były bardziej zadbane, unowocześnione i opatrzone całą masą kolorowych tabliczek, ostrzegających o ewentualnym niebezpieczeństwie. To było aż przerażające, że na wszystko trzeba było nałożyć wielki wykrzyknik z napisem "uwaga!", bo ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich gorąca kawa rzeczywiście może być gorąca, a urwisko to urwisko i można z niego ewentualnie spaść. Tu jednak nie było to aż tak bardzo widoczne i przez to Raine przyjemniej się spacerowało, kiedy miała wrażenie, że jest na prawdziwej wycieczce w lesie, a nie jakimś kontrolowanym wyjściu.
- O, a dużo ci jeszcze zostało? - kwestie remontowe mogły być prawdziwie problematyczne, chociaż tutaj dużo zależało od pieniędzy. Jeśli się je mało, można sobie było pozwolić na droższą ekipę, która w pełni skupiała się na jednym zleceniu. W przypadku Raine ekipa była nieistniejąca, a remont to była niekończąca się opowieść. - A nie wolisz wszystkiego zrobić za jednym zamachem i mieć już z głowy? Bo jak zrobisz sobie przerwę, to potem będziesz odwlekała tak trochę odwlekała w nieskończoność - szczególnie, ze remont wiązał się z przeprowadzką, więc nie było to nic komfortowego. Ale jeśli mogła sobie na to pozwolić, to na jej miejscu Barlowe poszłaby za ciosem. Na pewno miała jakaś rodzinę, która mogłaby czasowo przyjąć jej ojca do siebie. - Zawsze możesz rzucić monetą i zobaczyć, czy będziesz zadowolona z rozwiązania - bo jeśli wypadłoby rozwiązanie, z którego Melis nie byłaby szczególnie zadowolona, miałaby już gotową odpowiedź na swoje pytanie. - Przyjemnie tu - dodała jeszcze, przymykając oczy i odchylając głowę w stronę słońca, które w otoczeniu lasu i wody az tak bardzo nie paliło.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Miała rację. Nie było to miejsce dla typowych turystów, którzy potrzebują drogowskazów by iść dalej. Nacieszyć oko ładną infrastrukturą. Generalnie dla przyjezdnych, którzy bali się zejść ze ścieżki, zgubić. Którzy musieli kupić tonę magnesików i pocztówek. Albo takich, którzy musieli pochwalić się swoją wycieczką na instagramie. Melis chciała być od tego daleka. Nie dlatego, że to było złe. Nie było, po prostu było inne i nie do tego była przyzwyczajona. Ona chciała czerpać z tego miejsca jak najwięcej. Czuć na twarzy wiatr i wdychać zapach. Chciała wpaść stopą w kałużę i poczuć chłód wody. Chciała usłyszeć odgłosy wydawane przez czające się gdzieś zwierzęta. I również, a może przede wszystkim, chciała skupić się na rozmowie ze swoją przyjaciółką. - Myślę, że to miejsce dla wędrowców, którzy nie zwracają uwagi na równe deski. Mnie ta dzikość chyba zachwyca bardziej - odpowiedziała. Rozejrzała się dookoła. Tak, nie chyba. Zachwycała ją bardziej. - A ty nie czujesz się tutaj bardziej wolna? - może to było takie filozoficzne gadanie, ale Melis naprawdę czuła to wszystko.
Zamyśliła się. - Nie, raczej nie. I lepiej się czuję, wiedząc, że na dole wszystko jest już sprawne i sufit nie zawali mi się na głowę od wilgoci - powiedziała po namyśle. Ten remont był potrzebny i sprawiał, że Melis oddychało się lżej na progu domu. Bo nie była już przygotowana na żadne negatywne niespodzianki. - Tak, masz rację. Od kiedy dostałam pracę w Venus Embrace i mam trochę gotówkowego zapasu, mogę sobie na to pozwolić, a później nie wiem, co się wydarzy - westchnęła. Stadnina była studnią bez dna i niewiele brakowało, by kredyty rodziców jeszcze bardziej ją pogrążyły. Teraz, kiedy udało jej się ogarnąć znaczną ich część, było lepiej. Ale do ideału jeszcze sporo brakowało.
Westchnęła cicho. - Tak - szepnęła. Opierała się o barierkę, chłonąc widok przed nią. Dobrze było tu być. Czuła, jakby wszystkie dylematy rozwiązywały się same. - Zrobiłam coś, sama nie wiem, chyba bardzo głupiego - chyba dlatego postanowiła podzielić się tym z przyjaciółką. - Pocałowałam Aarona - wypaliła w końcu. Aaron był mężem zmarłej przyjaciółki Melis i dlatego Huntington czuła, że nie powinna tego robić. Ale minęło już dużo czasu od śmierci Julii, a mężczyzna był naprawdę Melis bardzo bliski. Nie sądziła, że aż tak, że na jego widok jej serce będzie galopować.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Trochę tak i trochę nie. Wiesz ile razy zgubiłam się wieczorem w nocy do domu? Raz przez pole minowe znalazłam jakąś kość, chyba ludzką, więc z tą dzikością to bym się wstrzymała - odpowiedziała rozbawiona, bo swego czasu w zaułkach ulic Sapphire River czekały ją głównie kłopoty. Aż dziwne, że jeszcze nie zginęła, tyle razy była na skraju i tyle razy miała jakieś problemy z policją. - Wolałabym poczuć wolność na jakiejś sawannie, czy coś - taką kontrolowaną rzecz jasna, żeby w razie czego mogło się okazać, że ktoś ją zapakuje do samochodu i zabierze w bezpieczne miejsce. A przynajmniej tak mówiła, bo oprócz tego i tak zawodowo pakowała się w tarapaty, taki już miała talent.
- Hmm, to chyba na twoim miejscu poszłabym w dokończenie remontu, żeby mieć to wszystko z głowy. W końcu jak już jesteś trochę do niego przyzwyczajona, to może warto pójść za ciosem? - pieniądze w tym wypadku też były bardzo pomocne, więc jeśli nie stanowiły w tym momencie dla Melis żadnego problemu, to jak najbardziej powinna, przynajmniej w opinii Raine, wziąć się za ten remont. - Jako osoba, która posiada zero oszczędności, raczej ci nie powiem, żebyś coś zamiast tego odłożyła - chociaż dzięki pracy w kawiarni udało się jej trochę odłożyć, ale to i tak było na konkretny cel, jakim było kupno samochodu, co już sobie dawno obiecała, nie mogła więc wydać tych pieniędzy na inne rzeczy.
- Coś głupiego? Zamówiłaś jakieś dziwne płytki do łazienki? - w końcu rozmawiały o remontach, nie przyszło jej więc do głowy, że może chodzić o... - O - pokiwała powoli głową. - A jak on zareagował? - dopytała niepewnie, jednak to chyba był dość istotny szczegół. Bo jeśli Aaron jej nie odtrącił, to nie było powodu myśleć, że coś jest nie tak, a co za tym idzie, Melis chyba nie zrobiła czegoś faktycznie tak złego.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
- Byłaś trzeźwa? – zapytała dla pewności, bo nigdy nic nie było wiadomo. Melis nie miała takich przygód. Właściwie, miewała same fajne przygody, ale wyłącznie dlatego, że wybierała się w miejsca, w których chciała być. I fascynowało ją dosłownie wszystko, co spotykała na swojej drodze. – Na sawannie, żeby poczuć wolność musiałabyś chyba być słoniem albo nie wiem, lwem – zażartowała. Akurat tego żałowała, że nigdy nie widziała Afryki, ale wiedziała, że to jeszcze przed nią. Może całkiem niedługo? Naprawdę spodziewała się, że wszystkie jej problemy niedługo się skończą, a Melis zacznie robić to, co kocha w dwustu procentach. Chciała wrócić do magazynu podróżniczego i wywiać z Lorne Bay na jakiś czas. Okazało się, że będąc tutaj tak długo, bez żadnej przerwy, potrzebowała czegoś innego. Zwłaszcza po wszystkim, co się stało. Rozstaniu z Charlesem, poronieniu i… pocałowaniu Aarona. Do tego momentu wracała myślami bardzo często i chyba chciała być teraz na sawannie, żeby zjadły ją jakieś hieny.
- Tak, masz rację – odpowiedziała. Zamierzała dokończyć wszystko, oczywiście, najpierw porozmawiać z rodzicami, czy to ciągłe pukanie, stukanie i brud nie będą im przeszkadzać jeszcze przez jakiś czas. – Od kiedy pracuję w Venus, nie martwię się o oszczędności, bardziej o dom – odpowiedziała. Tak, dom zdecydowanie był jej największym zmartwieniem. Remont został wymuszony pękniętą rurą, która zalała połowę powierzchni i zniszczyła wszystko, co było drewniane. Melis chciała uniknąć tego w przyszłości. – Pocałował mnie też, chyba. To znaczy, nie odepchnął mnie. Można nawet powiedzieć, że przyciągnął, a ja mu powiedziałam, że było wspaniale, ale muszę iść – westchnęła. Była głupia. Może, gdyby wtedy porozmawiali, ich sytuacja wyglądałaby inaczej, ale teraz żadne nie było skore do rozmowy. – Nie widziałam go już długo i czuję, że wszystko zepsułam – dodała. Sama nie wiedziała, dlaczego oczekiwała od Aarona pierwszego kroku, skoro była niezależną kobietą i mogła do niego zadzwonić. Ale uznała, że powinna dać mu przestrzeń, skoro nie chciał nikogo w swoim życiu, a ona wręcz przeciwnie – chciała Aarona.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A co, myślisz, że miałam jakieś zwidy? - uniosła pytająco brew. Tego dnia zepsuł się jej stary samochód i zbłądziła na polu minowym, gdzie trafiła na równie zagubioną Carlie, a w końcu też i na kość, którą postanowiły zgłosić na policji, bo nie wiedziały do jakiego osobnika mogła należeć, ale nie wyglądała na fragment psiej łapy. Ta dziwaczna sytuacja sprawiła przynajmniej, że Raine zyskała koleżankę, gorąco wierzyła, że w końcu uda im się spotykać na spokojnie, bez rozwiązywania żadnych nieprzyjemnych problemów. - Albo żyrafą? Na żyrafy chyba też nic nie poluje? - najgorzej to być taką małą antylopą, czy gazelą, na którą się zawsze coś czai. Mała Raine oglądała czasem programy przyrodnicze, w których David Attenborough opowiadał o cyklu życia wszelkich żyjątek i zawsze jej tej śmierci jednak było szkoda.
- To widzisz, nie byłam ci chyba potrzebna w żadnych wyjaśnieniach, co? Musisz zająć się remontem na całego - może i łatwiej było powiedzieć, a trudniej zrobić, ale skoro Melis miała pieniądze, to chyba po prostu potrzebowała małego kopniaka na zachętę, a to była jej w stanie Raine zaoferować bez żadnego problemu. - Okej, to brzmi jak całkiem przyjemny scenariusz, skoro nikt nikogo nie odpychał - może to i Melis zainicjowała pocałunek, ale skoro Aaron nie miał nic przeciwko, to nie musiała się przynajmniej czuć winna. - No tak, pewnie byłoby wam łatwiej, jakbyście od razu o tym pogadali i w ogóle - kiwnęła głową, bo chyba to odezwanie się po raz pierwszy było najcięższym elementem. - Ale chciałabyś do tego wrócić, prawda? Nie masz jakiejś jego rzeczy? Albo on twojej? No wiesz, tak, żebyście musieli się znowu zobaczyć? Bo z wymówką chyba będzie łatwiej - w przypadku Barlowe działał alkohol, a ona kilka miesięcy temu właśnie podpita poszła porozmawiać i pogodzić się z Colem, więc może Melis wpadnie na coś mądrzejszego i zaspokoi swoją potrzebę rozmowy?

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Skinęła głową. - Ludzkie kości? - zapytała. Tu nie chodziło o to, że Melis była niedowiarkiem, ale po prostu nie chciała w to uwierzyć, bo wiadomości, które przekazywała jej Raine były po prostu straszne. Śmierć dla Melis była przerażająca, wszelkie choroby, a już zwłaszcza najbliższych wprawiały ją w ogromny strach i obsesyjne myślenie na ten temat. Kiedy tata Melis miał wylew, przez długi czas nie potrafiła funkcjonować z myślą, że już nie będzie taki jak dawniej. Teraz była już przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy, ale nigdy się z tym nie pogodziła. - Nie wiem, ale żyrafą mogłabym być. Mam wrażenie, że to najbardziej wyluzowane zwierzęta. Mogą oglądać świat z góry, jedzą listki, biegają sobie w pięknej scenerii, żyć, nie umierać - skomentowała. Czasami zastanawiała się, co one mają w głowach wchodząc na takie tematy, ale właśnie to lubiła w spotkaniach z Raine, że mogły pogadać o wszystkim. A to sprawiało, że Melis wyłączała myślenie na wszystkie nieprzyjemne kwestie. No prawie. - Wiesz, że czasami potrzeba kopa. Nawet, jeśli decyzja wydaje się podjęta, to nie zawsze tak jest - odpowiedziała, a słowa Raine pomogły jej się w tym utwierdzić. Gdyby wiedziała, że za parę dni wichura zniszczy pół stadniny, nie zdecydowałaby się na remont domu. - Było bardzo przyjemnie - uśmiechnęła się pod nosem na samo wspomnienie. Obecność Aarona była dla niej zawsze bardzo ważna i wyjątkowa, ale to, co zdarzyło się ostatnio, przewyższyło wszystko. Melis już dawno nie czuła się tak dobrze. - Nie chcę na niego naciskać. Mówił, że nie jest gotowy na randki, a ja nie jestem odpowiednią osobą. No wiesz, przyjaźniłam się z jego zmarłą żoną, ona kazała mi się nim zaopiekować, a ja chyba za bardzo się wczułam - westchnęła, trochę sobie żartując, ale jednocześnie problem polegał na tym, że wcale nie był to żart. Melis nie spodziewała się, że poczuje do niego coś więcej.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To było pytanie retoryczne - a jednak Melis odpowiedziała na nie twierdząco i jeszcze powtórzyła. A Raine nie była jakąś wariatką, no i miała świadka w postaci Carlie, która widziała to samo co ona, co więcej, była tak samo przerażona. Też wolałaby tej kości nie widzieć na oczy, czy na niej stawać - a to się właśnie stało, choć początkowo nawet myślała, że dotknęła stopą jakiegoś zapalnika miny. - A leniwce? Albo koale? Przecież one tylko siedzą w jednym miejscu i jedzą liście. Tak samo pandy. Wiesz w ogóle, że każda panda to własność Chin i nawet jak jest w zoo gdzieś w innym kraju, to i tak należy do Chin? I że trzeba im w takiej Kanadzie sprowadzać bambus z Chin, bo jakiegoś miejscowego nie zjedzą? One to dopiero muszą mieć udane życie! - zdecydowanie bardziej niż taki tygrysy, czy inne zwierzęta, które sobie ludzie trzymali w domu, bo byli bogaci i mieli taki kaprys. Chociaż pandy bywały też trochę ograniczone i jak miały dwójkę dziec to jakoś przestawały ogarniać życie, więc może jednak wcale nie były takie super.
- Powiedział ci, że nie jesteś odpowiednią osobą na randki dla niego? - zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc co mogło kierować tym Aaronem. - Przecież to nie tak, ze łamiecie jakiś wymyślony kodeks, albo działacie wbrew niej, prawda? - może gdyby się rozwiedli, a Melis poczułaby do niego coś więcej to mieliby problem, ale tak? Połączyła ich wspólna strata i to pewnie nie była sytuacja łatwa do rozwiązania, ale skoro mężczyzna odwzajemnił pocałunek, to Raine nie wiedziała w tym aż takich zawiłości. - Może to wcale nie jest tak źle i musicie po prostu porozmawiać i jakoś to sobie powoli z czasem ogarnąć? Chyba wam się nigdzie nie spieszy, a jeśli oboje uważacie, że to błąd, to przecież to tylko pocalunek, nie przespaliscie się ze sobą - ale wiedziała też, że ona może sobie gadać ile chce, ale to wcale nie jest takie proste, ani dla Melis, ani dla Aarona.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ