barber — karanca
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Myślał, że będzie kimś. Na dwa lata nawet udało mu się wyjechać z Lorne Bay i podobno wszystko szło dokładnie tak jak powinno, ale chyba nie do końca, bo nie mówiąc dokładnie z jakiego powodu, wrócił do starego miejsca, by za dnia przycinać męskie włosy, a w nocy sprzedawać trawkę i pixy, z przerwami na zalewanie się w trupa.
drugi
Dużo zjarał. Mimowolnie brnął do przodu, stawiając przed sobą kolejne kroki, powoli podążał w stronę domu Triss. To chyba nie było tak, że w środku nocy rzucał wszystko i wybierał się w pieszą wycieczkę przez pół miasta. Po prostu nie mógł spać; może to przez klimat panujący w jego domu rodzinnym, nierównomierny oddech młodszego brata, z którym dzielił pokój, a może szumiący dźwięk telewizora, nie wyłączonego przez ojca Levinskiego kilka godzin wcześniej, dochodzący do jego uszu zza ściany. Na Sapphire Rivers nigdy nie było spokojnie, a on nie potrafił się do tego niepokoju przyzwyczaić.
Stanął u niej pod oknem i zapukał w drewnianą ramę; raz zjarany już wybił jej tam okno, więc wolał nie ryzykować, zresztą słabo było tak narobić Triss burdelu na tym normalnym do bólu osiedlu, gdzie uliczny monitoring obserwuje Twój każdy, najmniejszy ruch.
Byli najlepszymi przyjaciółmi, on lepszej koleżanki nie mógł sobie wymarzyć. Czy na dole, czy na górze; nigdy się od niego nie odwróciła. Co prawda, nie zdawała sobie sprawy z kilku faktów, które łączyły Rhysa chociażby z starszym bratem brunetki, ale tak było lepiej, o tym nikt po prostu nie mógł wiedzieć. Po chwili okno się otworzyło, a on mozolnie wtoczył się do środka, chociaż było ciężko. Zaczepił kapturem ciepłej bluzy o klamkę i prawie się na niej powiesił, ostatecznie wylądował twardo na drewnianych panelach, wydobywając z siebie dziwaczny odgłos, dowód na to, że boli.
- Teraz musisz mnie pocałować w to miejsce, gdzie się uderzyłem żeby nie było siniaka - z bluzą podwiniętą do góry, i kapturem gdzieś ponad krótko obciętymi włosami, rozmasował czoło i bliznę na głowie - Powiedz mi, po chuj ja tu przyszedłem, bo nie wiem - rzucił, spoglądając na nią z lekkim uśmiechem. Odpuścił sobie zbędne ceregiel w postaci "cześć, co tam".
Wstał z podłogi, by za kilka chwil znów walnąć się całym ciałem na płaską powierzchnię, tym razem miękkiego materaca jej łóżka. - Nie przeszkadzaj sobie, ja idę spać albo coś, a potem będę recytował - obrócił głowę w stronę szafki nocne i przymknął oczy. Nieładnie chyba, ale byli na tyle blisko, że dawno przestał przejmować się tym co wypada, a co nie.
triss delgado
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
[2]
Nie mogła spać. Dość często miewała ten problem i kiedyś nawet kupiła sobie jakieś ziołowe tabletki na lepszy sen, ale te niekoniecznie zdołały jej pomóc. Przez chwilę nawet starała sobie wkręcić, że widzi znaczną poprawę, ale ostatecznie pigułki oddała matce i nigdy więcej już do nich nie wróciła. Jej mózg uaktywniał się w nocy i właśnie wtedy, krok po kroku analizowała najbardziej przypałowe akcje w życiu, wymyślała jakieś żmijowate riposty, którymi zmiecie potencjalnego wroga z planszy i snuła plany na przyszłość, bo właśnie w niej pokładała największe nadzieje. Dziś jednak było inaczej, czuła jakiś wewnętrzny niepokój i sama nie była w stanie sprecyzować z czego on mógł wynikać. Sprawdziła sobie nawet fazy księżyca w necie, no bo wiadomo, że w pełnie ludziom odpierdala, ale księżyc był fazie rogalika, więc ostatecznie się poddała i odpaliła Kardashianki. Generalnie była na dobrej drodze do zaśnięcia, ale ponownie rozbudził ją wibrujący telefon na szafce nocnej. Ogólnie dość często zdarzało jej się, że najebani znajomi pisali do niej w środku nocy by popierdolić o głupotach, ale Ryś to był chyba rekordzistą. Na szczęście był też człowiekiem, którego towarzystwo znosiła wyjątkowo dobrze, no i zwyczajnie był jedną z niewielu osób na świecie, przy których była po prostu sobą. Nigdy tylko nie potrafiła zrozumieć, po kiego chuja zawsze wchodzi do jej chaty przez okno. Przecież Triss nie miała 16-nastu lat i mogła sprowadzać do chaty kogokolwiek by tylko chciała. Zresztą jej matka i tak tutaj bardziej bywała, niż mieszkała, ale bawiło ją jego zachowanie potężnie i właśnie dlatego nigdy nawet nie zaproponowała, żeby któregoś dnia wszedł po prostu drzwiami, jak człowiek. No zresztą wyobraźcie sobie tylko miny wścibskich sąsiadów, myślących, że ma jakiegoś sekretnego kochanka.
- W sensie, że w dupę? - zaśmiała się głośniej, podając mu w pierwszej kolejności dłoń, co by się chłopak z tych twardych paneli pozbierał, a w drugiej zamykając wcześniej otwarte okno. - No jak to, przyszedłeś powiedzieć mi, że jesteś ze mną w ciąży. Już nie pamiętasz? - rzuciła kompletnie od czapy, ale głupie pytanie, to i głupia odpowiedź. Biorąc przykład z Levinskiego, opadła bezwładnie na materac, ponownie kładąc sobie laptopa gdzieś na kolana. - Ej stary, no co ty, przegapisz bitwę pomiędzy Kourtney, a Kim - dźgnęła go palcem w ramię, bo przecież to było kultowe nagranie i warto tą babską przepychankę zobaczyć. Ten jednak ani drgnął, wiec chamsko wyjęła mu tylko poduszkę spod głowy, no i czekała na rozwój wydarzeń. Przecież nie przyszedł się tutaj wyspać, co nie? MIELI SIĘ RAZEM PONUDZIĆ, DUH. - Chce uprawiać seks - rzuciła, licząc, że może taka terapia wstrząsowa Ryśka rozbudzi. W końcu słowo seks, pobudza wyobraźnię chyba większości facetów, więc miała nadzieje, że i tym razem zadziała.
rhys levinsky
powitalny kokos
trisha
barber — karanca
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Myślał, że będzie kimś. Na dwa lata nawet udało mu się wyjechać z Lorne Bay i podobno wszystko szło dokładnie tak jak powinno, ale chyba nie do końca, bo nie mówiąc dokładnie z jakiego powodu, wrócił do starego miejsca, by za dnia przycinać męskie włosy, a w nocy sprzedawać trawkę i pixy, z przerwami na zalewanie się w trupa.
Nie musiał liczyć baranów, żeby tam prawie zasnąć. W tym znajomym pokoju czuł się bezpieczny, a ciszy nie zakłócało nic oprócz wesołego trajkotania Triss; do tego dźwięku przywykł jednak będąc już nastolatkiem, więc ona mogła sobie równie dobrze krzyczeć w niebogłosy i to, nie było w stanie wydobyć Rhysa z drzemka mode, w jaki powoli zaczął wpadać. Tylko te Kardiashanki, co do siebie coś krzyczały minimalnie chłopaka irytowały, ale owiany zapachem czystej pościeli, delikatnie mieszającej z wonią perfum Triss zupełnie o nich zapominał. Dwa razy machnął łapą, jakby odganiając natrętną muchę, w nadziei, że koleżanka do niego dołączy, bo przecież lepiej spać we dwoje niż w pojedynkę, ale nic to nie dało.
Nie potrafił powstrzymać łobuzerskiego uśmiechu, jaki zawitał na jego twarzy, gdy kazualnie napomknęła o tym seksie, w końcu był zwyczajnym chłopem, a chłopy to wiadomo, psy na baby. Wyciągnął tą samą łapę, którą ją od siebie odganiał i jednym ruchem, przyciągnął do siebie Delgado. Tak o, dla własnego kaprysu, a niekoniecznie żeby spełnić erotyczne rządzę, które nierzadko rządziły jego mózgiem. Dziewczyna była przede wszystkim jego najlepszą przyjaciółką i oprócz takich właśnie, niewinnych przytulasów nigdy do niczego więcej między nimi nie doszło. Czasem sobie może i rozmyślał, że fajnie by było mieć taką porządną dziewczynę i niejako widział Triss w tej roli, ale dziwnie było przejść z relacji, która trwała pod taką postacią tak długo, na jakiegoś rodzaju wyższy lvl. No i, nigdy nie mógł odgadnąć co tak właściwie ona o nim myśli, bo był jej przyjacielem, ale i parał profesją, która najprawdopodobniej dziewczynę odrzucała. W końcu która normalna panna chciałaby tworzyć przyszłość z drug dillerem. Raczej nie Triss.
To nie była najwygodniejsza pozycja na świecie, ale dla dobra ojczyzny był w stanie wytrzymać wiele. Przywarł do dziewczyny większością swego ciała, łapiąc jednocześnie jej dłoń i splatając palce ich dłoni razem. Brodę złożył na szyi, delikatnie drapiąc powłokę jej opalonej skóry miedzianym zarostem. Kątem oka zauważył skrawek skóry, odsłonięty przez niepokorną koszulkę; 0wolną dłoń skierował właśnie w tamtą stronę, delikatnie muskając opuszkami palców tamto miejsce. To były tylko niewinne żarty, gdyby głośno zaprotestowała oderwałby się od niej w jednej sekundzie, ale sama zaczęła gadać coś o seksie, a on nie potrafił się powstrzymać.
- Sorry Triss, ale dzisiaj boli mnie głowa - mruknął wreszcie cicho, jeszcze wygodniej układając na tym materacu - Ale każdego innego dnia jestem do Twojej dyspozycji - powoli ją puścił, odsuwając do tyłu i jakby wcale niczego nie zrobił, zwrócił swój wzrok w stronę Kim Kardashian, płaczącej najprawdopodobniej z jakiegoś mega ważnego powodu.
- Widziałaś te posty Kanye na ig? - szybka zmiana tematu, takie wychodziły mu wyśmienicie - Niezła akcja tam się u nich szykuje, ale będzie jeszcze śmiesznie, jak wrócą do siebie - znów spojrzał na brunetkę, uśmiechając niewinnie, w jego policzkach pojawiły się lekkie dołeczki, które pewnie gdyby nie ta broda odejmowałyby kilka lat.
triss delgado
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ