doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
28

Zoya Henderson właśnie zmieniała swoje życie i absolutnie nie wiedziała czy na lepsze czy wręcz przeciwnie. Stresowała się rozmową z Loganem, ale wiedziała, że musi się odbyć i wiedziała, że nie może z nim pogadać w domu, bo wtedy może się to skończyć równie dobrze tym, że pójdą ze sobą do łóżka, a tego chciała uniknąć. To miał być definitywny koniec. Nie była w stu procentach pewna, że chce to zrobić, ale nie miała innego wyjścia. Wiedziała, że nie zbudują nigdy szczęśliwego związku opartego na szczerości, bo żadne z nich szczere nie było. Mieli też inne spojrzenie na ich wspólne życie. Zoya chciała normalnej rodziny, chciała wyjść za mąż i mieć dziecko… albo przynajmniej być z kimś kto będzie ją kochał ponad własne życie. Na to zasługiwała, tak jej mówili wszyscy dookoła łącznie z Sameen. No i właśnie. Sam.
Ich ostatnie spotkanie sprawiło, że Henderson nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Miała głowę pełną sprzecznych myśli, ale coraz częściej pojawiała się w nich wizja spędzania czasu z przyjaciółką w taki sposób, w jaki jeszcze nigdy go spędzać z nią nie chciała. Czuła jakieś dziwne przyciąganie, z którym walczyła przez ostatnie kilka dni, wiedząc, że blondynka jest tuż za ścianą i wystarczy zapukać, a wtedy być może wrócą do tego co działo się w przymierzalni. Nie powinna tego chcieć, ani o tym myśleć, ani tym bardziej nic z tym zrobić przynajmniej do momentu, w którym nie porozmawia z Loganem i definitywnie zakończy ich relację.
Ta rozmowa wcale nie była łatwa i szczerze mówić czuła jak właśnie morduje jakąś bardzo ważną część siebie. Blackwell był w końcu niesamowicie istotnym człowiekiem w jej życiu, tak samo jak i ta firma, z której teraz zamierzała odejść. Trochę łamała sobie serce i chciało jej się płakać, ale była twarda i nie uroniła nawet jednej łzy... przynajmniej nie do czasu aż usiadła w swoim samochodzie na podziemnym parkingu. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na płacz, jej policzki zalały się łzami i przez dłuższy czas nie mogła się uspokoić. Może go kochała? Chociaż do tej pory nie chciała się przyznać, żeby nie wyjść na wariatkę. Chyba tak, chyba rzeczywiście go kochała. Ale nie tylko jego i gdy ustał płacz to nagle pojawiła się ulga, której nie czuła od dobrych kilku lat.
Nie chciała być sama. Dobrze wiedziała do kogo w tym momencie podążała. Nie była tylko pewna czy powinna. Zaparkowała auto na parkingu pod domem i niestety gdy wysiadła z samochodu to zaczęło padać, teraz jednak jej to nie przeszkadzało. W sumie, nawet jej to odpowiadało, był to ciepły letni deszczyk, który może był dla niej jakimś znakiem, że właśnie oczyściła się z największego problemu w jej życiu. Odpaliła sobie nawet papieroska stojąc tak na środku parkingu i dopiero, gdy wypaliła go do końca weszła do budynku. Nie zatrzymała się jednak pod swoimi drzwiami, przeszła do kolejnych i zapukała czekając aż Sameen jej otworzy. - Rzuciłam pracę i zerwałam z Loganem - powiedziała jak tylko zobaczyła znajomą twarz przyjaciółki.


Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
36. + Outfit

Sameen natomiast, ostatnie kilka dni spędziła w odosobnieniu. Początkowo, nie będę kłamać, trochę ją skonfundowała ta cała akcja z Zoyą w tej przebieralni, więc musiała od tego uciec. A, że nie płaci podatków i nie przejmuje się dniami urlopowymi, to po prostu, opuściła Lorne na jakiś czas. Nawet nie musiała się martwić hajsem, bo poza miastem miała zakopane kilka milionów. Była gotowa na sytuacje takie jak ta. Nie konkretnie na taki scenariusz, ale była gotowa do tego, że kiedyś będzie musiała uciekać, ale nie będzie miała czasu się spakować. To co Sameen robiła podczas swojej nieobecności będzie moją słodką tajemnicą. Im mniej Zoya wiedziała tym lepiej spała. Ważne było to, że poważnie nie pojechała na dziwki i nie dała upustu swojej seksualnej frustracji.
Do miasta wróciła nad ranem. Dopiero świtało. Normalnie to wbiłaby do Zoyi i dała jej znać, że wróciła, ale coś ją powstrzymywało. Chyba nie chciała brać udziału w żadnej niezręcznej rozmowie. Wysiadając ze swojego auta otworzyła bagażnik i wyciągnęła wielki karton, w którym miała ekspres ciśnieniowy do kawy. Zaszalała trochę. Miała ochotę wydać hajs i kupiła takie gówno, z którego skorzysta tylko raz. Po wejściu do domu postawiła karton w kuchni, wzięła prysznic i poszła spać. A jak już sobie wstała to właściwie całe popołudnie spędziła na tym, żeby doprowadzić ten ekspres do stanu użytkowania. Siedziała i czytała instrukcję, ustawiała, napełniła pojemniki na ziarna kawy, postawiła mleko i zaparzyła sobie pierwszą kawę. Nalała ją do swojego ulubionego kubka „Najlepszy tata na świecie” i tak sobie chodziła na boso po pustym mieszkaniu i co jakiś czas wyglądała przez okno, bo dzisiaj się też dowiedziałam, że Sameen lubi deszczowe dni. A przecież padało. Co jakiś czas zachwycała się też czystością podłogi. Podziwiała kunszt Anezki.
Tak sącząc sobie kawę uznała, że powinna się też spakować, bo niedługo musi przecież wylecieć do tego Bora Bora, a nie ma garderoby dostosowanej do tego miejsca. Zdążyła wyjąć torbę i rzucić ją na ziemie kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Wkurwiła się z automatu, bo nikogo się nie spodziewała. Nigdy się nikogo nie spodziewała, więc było to dodatkowo dziwne. Wzięła kubek z kawą i zirytowana podeszła do drzwi i od razu je otworzyła, bo przecież nie pomyślała, żeby zajrzeć przez wizjer. Twarz jej wypogodniała na widok przyjaciółki. Otworzyła usta, żeby się przywitać wypowiadając jej imię, ale niestety nie zdążyła, bo Henderson ją uprzedziła. –Oh, co? Na poważnie? – Zapytała, bo to jednak poważna decyzja, a ile razy ona już z nim zerwała? –Nie. Czekaj. Co? Rzuciłaś pracę? – To zmieniało postać rzeczy. Sameen dosyć szybko zareagowała i przesunęła się na bok, żeby przepuścić Zoyę. Zamknęła za nią drzwi (na zamek) i wpatrywała się w Zoyę stojąc z tym swoim debilnym kubkiem. –Co cię do tego pchnęło? – Zapytała i po sekundzie ogarnęła, że Zoya jest mokra. –Czemu jesteś mokra? – Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. –Czekaj. – Machnęła ręką i wcisnęła Zoyi w rękę kubek z kawą, a sama zniknęła gdzieś w innym pomieszczeniu i wróciła ze świeżym ręcznikiem, o który zadbała Anezka. Sam, oczywiście łamiąc wszystkie niepisane zasady przyjaźni, stanęła zbyt blisko Zoyi i opatuliła delikatnie jej włosy ręcznikiem i zaczęła je suszyć. –Opowiadaj. – Zachęciła.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Na poważne, definitywnie - kiwnęła głową, no taką miała nadzieję, że na poważnie, tak planowała i musiała w tym postanowieniu wytrwać choćby ściany srały, a mury pękały. Da radę. Była twarda. - Tak, w sumie już i tak o tym trochę wcześniej myślałam - powiedziała wpatrując się w przyjaciółkę zastanawiając się nad jednym pytaniem, które tak bardzo ją nurtowało. Pewnie, gdyby teraz wróciła do domu to nie mogłaby przez to spać. Nie była w stanie znaleźć logicznego wytłumaczenia dlaczego Sameen chodzi w jebanym golfie w środku lata. Zoya widziała ostatnio jej ciało... o czym trochę też myślała wieczorami, ale szybko starała sie te obrazy wygonić ze swojej głowy, chodzi o to, że widziała jej ładną szyję i nie rozumiała dlaczego chciałaby ją ukrywać pod materiałem. Nie chciała ją jednak teraz o to pytać, może później. Weszła do pomieszczenia stając na środku, bo no nie wiedziała za bardzo gdzie może usiąść. - Bo pada, a paliłam papierosa przed wejściem - musiała też trochę ochłonąć, a letni deszczyk jej w tym nieco pomógł, przynajmniej nie było aż tak widać, że płakała. - Oh... okej - wzięła od niej kubek i spojrzała na napis i aż się uśmiechnęła, bo to było takie urocze i słodkie. Na bank Sameen byłaby wspaniałym ojcem. Nie ma sie co oszukiwać taka bliskość Sam wcale jej nie przeszkadzała, zrozumiała to już ostatnio w przymierzalni. Gdy kobieta zaczęła suszyć jej włosy poczuła taki delikatny ucisk w podbrzuszu i chyba nieco się też zestresowała... ciężko jej było opisać ten stan. - Dobra... a mogę sobie usiąść? - Zapytała, ale w sumie nie czekała na odpowiedź i po prostu podeszła do tego jej materaca na którym sobie usiadła i spojrzała na przyjaciółkę. - No więc z tą pracą to już jakiś czas myślałam, że nic wiecej mnie już tam nie czeka, nawet sie śmiałam do Logana, że potrzebuje rozmowy o pracę na jego miejsce... nie mogłam dostać nawet awansu, no i gdybyśmy byli razem to chyba też byłoby nam łatwiej pracować osobno i nie przebywać ze sobą 24/7, bo to trochę niezdrowe - nie żeby nie chciała, ale na dłuższą metę każdy powinien mieć chwilę bez swojego partnera, żeby chociaż trochę za nim zatęsknić i te kilka godzin w pracy byłyby do tego idealne. - Im dłużej zaczęłam o tym myśleć tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że czasem uczucia to po prostu za mało, obietnice zresztą też. - Westchnęła sobie i napiła się kawy, skoro już ją miała w ręku. - No i zobacz, mój eks się hajta, mój brat rozwodzi, siostra będzie miała dziecko, a ja nawet nie wiem czy byłam w związku z typem, z którym się regularnie widywałam przez ile... 4 miesiące? A ja nie mam już osiemnastu lat i chyba nie bawi mnie takie podejście i skoro on nie mógł sie zdecydować, to ja musiałam. - Powiedziała, chociaż to był dopiero początek prawdziwej przeprawy. - Okłamywalibyśmy się tylko nawzajem, on że się zmieni i wszystko się unormuje, ja że mi nie przeszkadza takie czekanie - było jej ciężko, ale musiała chyba to wszystko komuś powiedzieć, bo Loganowi niestety nie zdążyła zrobić pełnego wywodu, bo przerwał im jeden ze współpracowników. - Poza tym... trochę myślę o tym co nam się przytrafiło ostatnio w sklepie, nie wiem co to do końca było, ale chyba mi się trochę podobało - przyznała wpatrując się w twarz przyjaciółki, chociaż wiedziała, że raczej wiele emocji to z niej nie odczyta. - I jeżeli jedyne co nas wtedy powstrzymało to ekspedientka, a nie moje wielkie uczucie do Logana, to chyba coś jest nie tak - nie żeby nie miała wielkich uczuć do Logana... no bo miała, ale co jeżeli miała też podobne uczucia względem Sameeen? Tego nie wiedziała, nie była pewna. Kochała ją oczywiście, była dla niej bardzo ważna, ale czy w tym samym aspekcie co Blackwell? - Naprawdę chciałam Cię wtedy pocałować - przyznała przyciszonym tonem głosu spuszczając wzrok, bo trochę głupio się czuła mówiąc to.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Poważnie? – Zapytała szczerze zdziwiona, bo nie przypominała sobie momentu, w którym Zoya rzeczywiście rozważałaby zerwanie z Loganem czy rzucenie pracy. Czy rozmawiały o tym kilka razy? Jak najbardziej. Ale Zoya nigdy nie rozważała tej decyzji. A przynamniej nie w kierunku zerwania. No, a jak rozważała to z pewnością nie na głos. No chyba, że Sam się myliła. Ale czy to było ważne? Ważne, że z nim zerwała i teraz tutaj przyszła i wyglądała jak siedem nieszczęść i Sameen nie wiedziała co robić, bo nie była uczestniczką Ru Paul’s Drag Race i nie będzie w stanie zrobić Zoyi żadnego makeover. Nie wspominając już o tym, że zdecydowanie była uczestniczką, która nie potrafiła szyć. Zaszywanie ran? Bez problemu. Szycie sukienek? Zapomnij.
Skinęła głową na powód, dla którego Zoya była mokra. Dziwnie brzmiało palenie papierosa na deszczu. Czy papieros się wtedy palił? Czy Zoya chciała nadać dramaturgii całej scenie? Tyle pytań, ale nie był to dobry moment na zadawanie ich. Chociaż kusiło zapytać dlaczego nie schowała się pod jakimś daszkiem czy coś. W pewnym momencie Sam nawet zatęskniła za paleniem papierosów.
-Jasne, siadaj. – Chciała wskazać coś do siedzenia, ale zapomniała, że nic nie ma. –Miałam kupić to krzesło, ale poszłam do kiosku i nie mieli gazet o krzesłach, więc nie wiem skąd to wziąć. – Wyjaśniła. Będzie musiała zagadać z Raine. Raine na bank wiedziała takie rzeczy, bo przecież były w sklepie budowlanym. A może właśnie w sklepie budowlanym mają krzesła? Z jakiegoś powodu tak bardzo stresowała się obecnością Zoyi, że zaczynała myśleć o takich pierdołach. Eh.
Sameen oparła się tyłkiem o parapet, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i słuchała Zoyi. Wolała nie naruszać jej przestrzeni prywatnej, a po ich ostatniej akcji, siadanie na jednym materacu nie byłoby dobrym pomysłem. –No tak. – Zgodziła się z Zoyą, że praca dla Logana i ruchanie go po kątach było chorym pomysłem. Zwłaszcza, że typ ewidentnie miał ze sobą problemy. –Twoja siostra? Będzie miała dziecko? – Aż Sam się lekko wyprostowała. Zapomina często o tym, że Zoya ma siostrę. Gdyby nie to, że ta właśnie jej ogłosiła, że siostra się spodziewa dziecka to Sam uznałaby, że uderzała przez trzynaście lat do złej siostry. W końcu na bank, któraś z bliźniaczek musiałaby być lesbijką albo chociaż biseksualna. –Zresztą… nieważne. – Machnęła ręką, bo ciąża jej siostry była nieważna. Tak samo jak głupie rozmyślania Sam. –Wiesz czego ty potrzebujesz, Zoya? – Zapytała ale była sobą i nie czekała na odpowiedź i głupie sugestie Henderson. –Ty musisz na jakiś czas zapomnieć o każdym facecie, którego ruchałaś. – Wzruszyła ramionami. –Musisz też przestać myśleć o tym, że twoje życie polega na znalezieniu jakiegoś faceta. Po prostu przestań o nich myśleć, a sami się pojawią. – Bo to przecież nie tak, że Zoya była szkaradą i musiała obniżać swoje standardy. To nie tak, że musiała mieć dziecko już teraz. Mogłaby je urodzić za trzy lata i wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. Miała na wszystko czas.
-Oh? Oh. – Okej, tego, że wrócą do tej rozmowy to absolutnie się nie spodziewała. Oczekiwała raczej, że zostanie to olane, albo pogadają o tym za może nie wiem… 20 lat, przy dobrych wiatrach jeśli Sam przeżyje tak długo. W końcu po to wyjechała na te parę dni. Żeby o tym nie gadać? Bała się, że Zoya będzie miała odruch wymiotny za każdym razem jak będzie ją widziała. I jeszcze to trzymanie Zoyi za szyję? Pojebało ją do końca czy co? Sameen w końcu oderwała się od tego parapetu i usiadła sobie na materacu. Obok Zoyi. I gapiła się przed siebie. No bo co ona miała zrobić z taką informacją? Czy Zoya wyznawała jej w tym momencie jakieś uczucia? Co to były za uczucia? Pierwszy raz Sameen była w sytuacji kiedy słyszała takie rzeczy. Była przyzwyczajona do tego, że ludzie zazwyczaj… po prostu działali. Tak jak ona w przymierzalni. No właśnie. Przysunęła się więc do Zoyi, zabrała jej kubek z ręki i odstawiła go na mini lodówkę, bo przecież nie chciałaby, żeby się potłukł. W końcu to jej ulubiony kubek. Jak już wróciła do siedzenia obok Zoyi, zdecydowanie za blisko, tradycyjnie, to spojrzała na nią pytająco. Było to jednak tak krótkie spojrzenie, że równie dobrze Henderson mogła go nie zarejestrować. Tym razem bez żadnych pierdół i zabaw słownych, Sameen nachyliła się i pocałowała Zoyę. Nie angażowała swoich rąk do podduszania Zoyi. Przyjaciółka wydawała jej się tak niewinna i waniliowa, że Sam uznała, że absolutnie nie użyje rąk, więc po prostu trzymała je sobie grzecznie na udach. Swoich.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Możesz spróbować w Ikei, tam mają ładne krzesła - No i szwedzka firma, a wiadomo, że Zoya podświadomie lubiła Szwecję jakby była jej własną ojczyzna. Szkoda, że nie nauczyła się nigdy ich języka, ale była jeszcze młoda więc nie wszystko stracone, a w sumie to nawet nic. - Tak,niedawno się okazało, że jest w ciąży, chociaż jeszcze nie wiem czy nie będzie chciała usunąć - Henderson nie była przeciwnikiem aborcji, była tylko przeciwnikom głupoty i braku odpowiedzialności jakim wykazała się Sin. Zoya wiedziała tez, ze raczej nie byłaby w stanie usunąć własnego dziecka nawet jeżeli byłoby wpadką. Z tym, że ona akurat była bardziej zorganizowana niż jej siostra.
Pokręciła głową, bo absolutnie nie wiedziała czego w tej chwili potrzebuje. Wszystko było strasznie skomplikowane, a w jej głowie kłębiło się od myśli, często bardzo ze sobą sprzecznych, czasem irracjonalnych. Tak jak w tej chwili. - Nigdy ich nie szukam, sami przychodzą, zazwyczaj w grupach, moj problem jest tylko taki, że wybieram niewłaściwego - No bo kto wie czy nie byłaby o wiele, wiele szczęśliwsza z Aldenem gdyby nie jej niezaspokojone potrzeby seksualne, którymi zajął się Logan i cóż, nie narzekała. Z drugiej strony ten znowu był upośledzony w kwestiach uczuciowych. Czy tak ciężko znaleźć faceta, który będzie spełniał obie te potrzeby? Najwyraźniej.
Myślała, że gdy powie Sam o wszystkim to poczuje jakąś ulgę, ale słysząc odpowiedź przyjaciółki na jej wyznanie to tylko się jeszcze bardziej zestresowała. Sama nie wiedziała czego się za bardzo spodziewała, ani jakiego zachowania oczekiwała. To było strasznie poplątane i jak blondynka zabrała jej kawę to nawet się zaczęła zastanawiać czy nie powinna wyjść, bo może jest właśnie tutaj źle widziana. Nie miała pojęcia. Dlatego nerwowo przyglądała się Sameen próbując coś wywnioskować. Gdy usiadła obok niej to spojrzała na nią, układając w swojej głowie jakieś pytanie, które miałoby wymusić na morderczyni jakąś reakcję. Nie zdążyła jednak tego zrobić, a takiej reakcji chyba się nie spodziewała, chociaż trzeba być szczerym, że trochę chciała żeby właśnie to się wydarzyło. Dlatego przymknęła lekko powieki i odwzajemniła pocałunek, bardzo delikatnie i niepewnie. To był jej pierwszy pocałunek z kobietą i chociaż w głowie miała milion pytań i wątpliwości to w tej krótkiej chwili skupiła się tylko na tym, by w pełni czuć miękkość warg Sam. Nie ruszyła się jednak z miejsca, bo całą tą sytuacja trochę za bardzo ją zamurowała i szczerze mówiąc nie wiedziała czy powinna ja dotknąć czy nie. Nic już nie wiedziała. Pewnie sądziła, że jak się pocałują to całe to przyciągnie zniknie i okaże się, że nie ma między nimi nic oprócz przyjaźni. Dopiero, gdy się od Sam odsunęła to otworzyła oczy i spojrzała na nią i nawet się lekko uśmiechnęła. Była też lekko zarumieniona, bo całe to zdarzenie było dla niej strasznie emocjonujące. - Po 12 latach chyba należy Ci się coś lepszego niż pocałunek z taką mokrą kurą - stwierdziła lekko w sumie rozbawiona ale też przerażona, że trochę Sam zawiodła, bo pewnie blondynka spodziewała się czegoś lepszego. Mogła się jeszcze poprawić, dlatego tym razem to ona zbliżyła się do Sameen całując ją trochę bardziej odważnie niż wcześniej, nawet położyła jej na policzku swoją dłoń!


Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Skinęła głową, bo to bardzo przydatna informacja, ale na chwilę obecną Sam jednak nie miała głowy do myślenie o krzesłach. Zostawi to info na później. Teraz działo się za dużo wszystkiego i biedna nie wiedziała jak na to wszystko reagować. –Mhm. Okej. – Pokiwała głową i w sumie to szanowała decyzję siostry Zoyi. Jakby Sam miała możliwość zajścia w ciążę i zaszłaby w taką to zapewne sama wyjęłaby z siebie dziecko zanim to w ogóle zostałoby dzieckiem. Czyli nie wiem kiedy by to zrobiła, bo pewnie według Kaji Godek to sperma jest już dzieckiem czy tam duszyczką. Nie wiem czemu Sam miałaby w ogóle się sugerować opinią jakiejś pizdy z Polski, ale wiadomo jak jest. Słyszy się o dziwnych rzeczach, zwłaszcza jak dużo podróżujesz.
Wzruszyła brwiami i walczyła ze sobą, żeby nie przewrócić oczami. Absolutnie nie zgadzała się z tym, co Zoya mówiła. Dziewczyna miała jakieś iluzje i żyła chyba w innym świecie, ale to nie był czas i to nie było miejsce, żeby Sam powiedziała to na głos. Już wystarczy Zoyi to, że właśnie przechodzi przez „załamanie” (?) po zerwaniu. Nie chciała jej dokładać. Zwłaszcza, że Sam naprawdę miała ochotę świętować jej zerwanie z pacanem, którym z pewnością była Larry. Widzisz? Na nowo zapomniała jego imię, bo był tak mało istotny.
Sameen zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna robić nic. Nie powinna pozwolić Zoyi na to, żeby chciała ją całować. Henderson była teraz bardzo podatna na wszystko, a Sameen, dosyć egoistycznie, postanowiła wykorzystać przyjaciółkę. Też ją chciała pocałować, ale bez tej całej ckliwej otoczki i niepewności. Sam bardziej chciała to mieć po prostu za sobą. A z drugiej strony nie chciała Zoyi traktować jak kogoś kogo może sobie po prostu zaliczyć i zapomnieć? Bo przecież najważniejsze było zaspokojenie własnych potrzeb.
Sameen oczywiście wyczuła jak niepewna ze swoimi zamiarami jest Zoya, więc dostosowała swoje tempo do jej. Niczego nie przyspieszała i nie narzucała, więc udawała, że też jest delikatna i niepewna. Zaczęła nawet analizować, że w sumie ten styl całowania pasował jej do osoby Zoyi, chociaż jak już myślała o Zoyi w tych kategoriach, to wyobrażała sobie zdecydowanie więcej i na pewno bardziej energicznie. Trochę się zestresowała jak Zoya się od niej odsunęła. Zaczęła się obawiać tego, że przyjaciółka wyskoczy teraz z jakimiś słowami typu „Dobrze, to teraz porozmawiajmy o tym pocałunku”, a wiadomo, że Sam absolutnie o takich rzeczach nie rozmawiała. –Oh. – Oczywiście Zoya ją zaskoczyła i Sam nawet nie ogarniała tego, jak na wszystko reagowała „oh”. –Nie przeszkadza mi to. – Była ruchana przez tak obleśnych typów, że całowanie się ze „zmokłą kurą” Zoyą było jak całowanie się z miłością swojego życia. Nie żeby myślała o Zoyi w tych kategoriach i nie żeby kiedykolwiek myślała o znalezieniu miłości życia.
Szczerze się ucieszyła kiedy Zoya pocałowała ją po raz drugi, a właściwie pierwszy, bo jednak nie była zainteresowana żadnymi rozmowami. A skoro już Henderson wydawała się odważniejsza, to Sam uznała, że jebać to i nie będzie udawać żadnej pierdolonej cnotki, więc pogłębiła swoje pocałunki i naparła na Zoyę do tego stopnia, że się na niej położyła na tym materacu. Skoro już i tak tam siedziały to głupio nie skorzystać. W dodatku zauważyła, że Anezka z jakiegoś powodu zainwestowała jej w nową, świeżą pościel. Miło z jej strony. Zostawi jej napiwek. Na razie jednak skupiała się na Zoyi i skoro ta, już i tak była skąpo ubrana to Sam nawet pozwoliła sobie na ułożenie dłoni na jej biodrze, a to spore wcięcie w spódnicy pięknie jej to umożliwiało.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Mętlik w głowie. To na bank miała teraz Zoya. Chciała tyle rzeczy na raz, a jeszcze większej ilości się obawiała. Jej życie było teraz w zupełnej rozsypce i można było jej powiedzieć, że niebo jest zielone, a ona by w to uwierzyła. Nie żeby normalnie była jakoś wybitnie naiwna, po prostu teraz tak wiele się działo, miała tyle niepewności, że potrzebowała chyba kogoś kto trochę naprowadzi ja na właściwe tory. Mogła też potrzebować świętego spokoju i chwili sama ze sobą, bo może wtedy przemyślałaby to co sie obecnie działo i sama się jakos ukierunkowała na to czego tak naprawdę od życia oczekuje. Teraz czuła się piekielnie zagubiona, jakby była w labiryncie, w którego środku czekał na nią Minotaur, a nikt wcześniej nie dał jej złotej nici, która pomogłaby jej wrócić do normalności. W tym wszystkim to Sam była dla niej czymś bardzo stałym, chyba jedną z niewielu osób, które z biegiem lat zostały przy niej. Zoya zmieniała swoje zainteresowania, styl bycia, styl ubierania się , kończyła i zaczynała nowe związki, a Sameen niezmiennie od trzynastu lat stała za jej plecami chroniąc ją i doradzając, jeżeli była taka potrzeba. Ich przyjaźn nigdy nie była taka typowa, a Zoya naprawdę bała się, że któregoś dnia może w jej życiu zabraknąć Galanis. To byłoby straszne i cóż, chyba najwyraźniej podświadomie chciała zrobić wszystko żeby kobietę przy sobie zatrzymać. Jak najłatwiej jej było przyciągać do siebie facetów? Oczywiście przez swojego wygląd, ciało czy seks, może to samo teraz stosowała wobec przyjaciółki, tylko nie zdawała sobie z tego sprawy. Może stąd pojawił się ten nagły seksualny pociąg, nad którym nie potrafiła zapanować, nie żeby w tej chwili się jakoś wybitnie starała. Nie miała najmniejszego problemu z tym żeby teraz, gdy poczuła się pewniej w tym pocałunku, nieco go pogłębić i sprawić, że byłby bardziej namiętny niż do tej pory. Na tą chwilę totalnie się temu poddała kładąc się na materacu pod naciskiem Sam. Czuła jak po plecach przeszedł ja przyjemny dreszcz gdy dłoń przyjaciółki znalazła się na jej udzie. W sumie to nie chciała tak leżeć jak kłoda, ale do tej pory nigdy nie była w takiej sytuacji więc nie za bardzo widziała co powinna zrobić. Postanowiła więc zaryzykować i włożyła swoje dłonie pod golf przyjaciółki błądząc dłońmi po jej plecach, a później złapała za fragment materiału i pociągnęła go do góry żeby ściągnąć z niej golf... no i tu był mały problem, bo wcale nie było to takie proste. - Serio Sam. Golfy nie są zawsze dobrym rozwiązaniem - powiedziała siląc się trochę z tą jej odzieżą, ale jak w końcu się jej udało to zrobić to po pierwsze była z siebie cholernie dumna, a po drugie mogła ponownie przyjrzeć się Sam. Nie wiedziała co prawda czy powinna teraz poczuć jakieś większe podniecenie na widok stanika, czy nie koniecznie, ale była w tym nowa więc cóż,może z czasem się dowie. Na razie jednak wróciła do całowania ust blondynki, i ulokowała swoją dłoń na jej piersiach bo faceci tak lubili robić więc Zoya pomyślała, że może rzeczywiście jest to takie fajne! Skąd miała wiedzieć! Dopiero teraz mogła to wypróbować.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sam uznała, że jak już leży na Zoyi i czuje ciepło jej ciała to zdecydowanie przekroczyły granicę, której nie udało się przejść w przebieralni. Także postanowiła działać i próbowała odrzucić swoją analityczną część mózgu, która oczywiście musiała wszystko analizować. Każdy możliwy scenariusz, który się może wydarzyć, każde możliwe zakończenie tego. Nawet każdy gest Zoyi jeszcze parę chwil temu poddawany był głębokiej analizie. Teraz już Sameen miała wyjebane i powtarzała sobie tylko: Nie analizuj niczego. Nie analizuj niczego. Nie analizuj niczego. i tak w kółko. Także dobrze, że Zoya nie potrafiła czytać w myślach, bo biedna myślałaby, że Sam teraz o niej fantazjuje, a tak naprawdę ona stopuje swoje dziwne myślenie. Przejebana sprawa.
Dobrze, że Sam nie wiedziała, że Zoya chce ją przy sobie zatrzymać seksem, bo chyba nigdy nie przestałaby się śmiać. Skoro tak chciała ją zatrzymać przy sobie teraz to jakim cudem Sam wytrzymała z nią trzynaście lat? Co ją przy niej trzymało?! Oczywiście żartuje sobie, Sam nie była jakoś specjalnie płytka. Chyba. Lubiła Zoyę. Nawet mocno. Bardzo mocno. Zoya była czymś w rodzaju domu, którego Sam nigdy nie miała. A teraz Sam planowała ten dom wyruchać. Ale tak pozytywnie!
Sam nie pomyślała o tym, że Zoya zachowuje się jak kłoda. Może miała taki naturalny odruch, że niewiele robiła. Miała jednak na uwadze to, że jednak wszystko co się działo w tym momencie było dla Henderson nowością. Także nie wymagała od niej zbyt wiele. Wręcz przeciwnie, nawet była gotowa na to, żeby dawać Zoyi wskazówki. Na razie jednak tego nie robiła, bo jednak była pewna, że Zoya kiedyś już się z kimś całowała, a tutaj nie miało znaczenia to czy całujesz kobietę czy mężczyznę. Chciała pomóc Zoyi z tym swetrem, ale tak jakoś go dziwnie chwyciła, że na chwilę sama się zaplątała i myślała, że może Zoya chce ją jednak udusić, a nie wycałować. –Dla mnie to najlepsze rozwiązanie. – Odparła i odrzuciła ten golf gdzieś na bok. Jak miała jakieś siniaki czy rany to łatwiej było jej to wszystko ukryć. Nie musiała odpowiadać na durne pytania skąd się tego nabawiła. A wiadomo jak wredne były kobiety w sklepach. A teraz na przykład musiała ukrywać ranę po kuli, której dorobiła się te kilka dni temu kiedy się z Zoyą rozstały. Teraz była zaklejona plastrem, więc niespecjalnie rzucała się w oczy i z pewnością nie brzydziła nikogo. Może tylko siniak wychodził za plaster, ale jebać to. Ważne, że Susan Murphy wyjęła kulę i ból mijał. A skoro Zoya pozbyła się swetra Sam, to ta nie zamierzała pozostawać dłużną i zdjęła Zoyi jej koszulkę. Trochę kusiło, żeby rozerwać, bo to taka siateczka.
Sam trochę nie mogła wytrzymać jak poczuła dłoń Zoyi na swoich cyckach. Trochę się śmiała nadal ją całując. Nie mogła przeżyć tego jaka Zoya jest skromna i niepewna. –Nie dotykałaś nigdy cycków? – Zapytała odrywając się od niej na chwilę. Nawet nie kryła swojego rozbawienia. Dała przyjaciółce tylko chwilę na odpowiedź i wróciła do całowania jej, ale tym razem nawet pokusiła się o całowanie jej szyi. Ręką pokusiła się podjechać nieco wyżej i zgrabnym, prawie niezauważalnym ruchem, odpięła Zoyi stanik i próbowała dotknąć jej cycka, ale nie mogła, bo jednak Zoya, co jakiś czas, odpychała dłoń Sam. No i Galanis nie bardzo rozumiała o co chodzi. Nadal całując Zoyę podejmowała się dotknięcia piersi przyjaciółki, ale za każdym razem ponosiła porażkę. W końcu się zniecierpliwiła i ponownie od niej oderwała. –Coś nie tak? – Zapytała marszcząc brwi i tym razem wyczekiwała odpowiedzi.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya teraz nie myślała racjonalnie, co było dla niej trochę nowością, bo jednak w pracy potrafiiła bardzo logiczne myśleć i określać ryzyko. Teraz to wszystko nie miało znaczenia, bo każdy jej ruch był tak abstrakcyjny, że gdyby miała to analizować to nie byłaby w stanie i tylko niepotrzebnie, by się denerwowała. Nie wiedziała czego chciała, ale pewna było tego, że podoba jej się to uczucie, gdy całowała sie z przyjaciółką. Lubiła gdy jej dłoń dotykała jej ciało i chciała żeby robiła to dłużej. Przez myśl przeszło jej nawet żeby iść na całość i spróbować zapomnieć o całym świecie w objęciach blondynki. Czy to było dobre? Wolała nie oceniać. Chciała całą swoją uwagę przenieść teraz na Sam i postarać sie zrobić wszystko tak, by sprawiło to blondynce przyjemność. To była jej misja, chociaż obawiała się, że nie będzie w stanie jej wykonać i przez to trochę się stresowała.
Pragnęła jednak więcej. Było jej mało pocałunków, nie wiedziała tylko czy tych konkretnych z Sam, czy po prostu jakichkolwiek... wyrzuciła to jednak ze swojej głowy próbując samą siebie przekonać, że ta chwila jest tą, którą chciała przeżyć już dawno w tej przymierzalni. - Dla mnie najwyraźniej nie - rzuciła śmiejąc się trochę, bo cóż, jak kiedyś im się przytrafi kolejny raz, to zdecydowanie będzie nalegać żeby Sameen założyła coś co łatwiej się ściąga. Oczywiście zauważyła jej siniaka i plaster, bo dosłownie kilka dni temu wpatrywała się w jej ciało i raczej nie umknęłoby to jej uwadze. Postanowiła jednak o to teraz nie pytać, bo wolała skupić się na czymś innym, a dokładnie na dotykaniu jej ciała. Nawet ją trochę kusiło żeby ją złapać za tyłek, bo jej faceci zawsze lubili jej tyłek więc może coś w tym też było... no więc zjechała dłonią niżej i niżej, aż rzeczywiście dotknęła jej pośladków, oczywiście przez spodnie, bo Zoya była taka niewinna i cóż, trochę jej ten tyłek ścisnęła... no i w sumie było spoko. Doszła do wniosku, że Sameen ma naprawdę miłe do ściskania pośladki. To inna część kobiecego ciała wprawiała Zoye w jakieś dziwne zakłopotanie.
- Nooo nie... oprócz swoich - bo trzeba sprawdzać, czy się nie ma guzków. - Nie śmiej sie ze mnie, nigdy nie robiłam nic takiego - powiedziała, ale sama w sumie sobą była rozbawiona i zażenowana jednocześnie. Całe szczęście, że wróciły do całowania, bo w tym już nabrała pewności i totalnie każdy kolejny pocałunek był lepszy niż poprzedni. Mogła złapać trochę oddechu, gdy Sam zaczęła całować jej szyję i Zoya lekko odchyliła głowę żeby zrobić blondynce więcej miejsca. Nawet nie zorientowała się kiedy przyjaciółka odpięła jej stanik i teoretycznie nie miała nic przeciwko, ale jednak podświadomość robiła swoje i trochę bezmyślnie delikatnie ściągała dłoń Sam w dół, by ulokować ją na swoim udzie. Pewnie nawet nie zwróciła na to uwagi i dopiero oprzytomniała jak usłyszała głos Sam. - Hmmm - no bo była zamroczona tym wszystkim co się dzieje! - Nie... - chciała powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale chyba nie do końca to byłaby prawda, a swojej przyjaciółki kłamać nie chciała. - Nie wiem... możemy na chwilę zwolnić? - Zapytała lekko się podnosząc, żeby sobie zapiąć ten stanik. Tyle potrafiła zrobić. - Ja po prostu... nie wiem... boję się, że to mogłoby skomplikować nawet naszą przyjaźń, a tego bym nie chciała. - Powiedziała wpatrując sie w przyjaciółkę. - Nigdy nie uprawiałam seksu z kobietą, nigdy się nawet z żadną nie całowałam... co jak Ci sie nie spodoba i będzie dziwnie, przestaniemy się do siebie odzywać, a moja samoocena legnie w gruzach, bo jestem słaba w łóżku - no z facetami chyba nie była, ale wiadomo, tam już miała trochę wprawy. - Bo chciałabym pójść na całość, ale trochę się stresuje i to wszystko jest zagmatwane, dwa tygodnie temu nie wiedziałam, że kiedykolwiek dojdzie do tego, że sie pocałujemy, a teraz... i ledwo co zerwałam z chłopakiem i rzuciłam pracę, chcę mieć pewność, że nie wykorzystałabym Cię po to żeby się lepiej poczuć, bo to by było bardzo nie fair - a Zoya chciała byc fair, bardzo chciała. Dlatego przyklękła sobie obok Sam i cicho westchnęła. - Możemy to zrobić na spokojnie? Możesz mi na przykład powiedzieć co lubisz jak ktoś Ci robi w łóżku, żebym wiedziała i w trakcie nie czuła się jak jakaś cnotka, albo maryja wiecznie dziewica? -Zapytała, bo cóż, jak się dowie, to obejrzy sobie jakieś lesbijskie porno żeby zdobyć pewne informacje na ten temat i się przygotować, nie chciała zawieść Sam swoją osobą. - Albo mogę dotknąć Twojego cycka, skoro nigdy tego nie robiłam? - Metoda małych kroczków!

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen pomyślała, że Zoya ściska jej tyłek przez spodnie nie dlatego, że się wstydzi, ale dlatego, że może nie potrafi do niego dotrzeć? Może Sam przytyła i nie miała już luzu między ciałem i spodniami i Zoya nie mogła sięgnąć sama. No i jak już wspominałam, Sameen była bardzo dobrą przyjaciółką, więc sięgnęła ręką do swojego własnego rozporka, żeby zdjąć spodnie, chociaż miała świadomość tego, że powinna tą przyjemność zostawić Zoyi. No, ale, że ta była taka niepewna to Galanis chciała ją nakierować. Zsunęła nawet z siebie trochę te spodnie i wróciła do całowania Zoyi i prób zmacania jej. Niestety zabawa skończyła się równie szybko jak się zaczęła. Sam świeciła tyłkiem na marne, bo Zoya nie była już taka chętna do dotykania go.
-Możemy. – Odpowiedziała i zastanawiała się czy zrobiła coś źle. Zoya jest jeszcze bardziej waniliowa niż wanilia i nie lubi nawet pocałunków w szyję? Mogła ją częściej obserwować jak się pukała ze swoimi chłopakami to przynajmniej teraz wiedziałaby co robić, żeby ją zadowolić. Jak zobaczyła, że Zoya zapina stanik to wiedziała, że zabawa się skończyła. „Zwolnienie na chwilę” oznaczało zaprzestanie tej czynności całkowicie. –Skomplikować jak? – Zapytała opadając sobie na materac i leżąc na plecach z dłońmi złożonymi na brzuchu. –Zoya, to tylko seks. Nie będę cię zmuszać do związku, bo nigdy w żadnym nie byłam, więc nawet bym nie wiedziała jak to zrobić. – Wzruszyła ramionami. –To tak samo jak kiedyś nigdy nie uprawiałaś seksu z mężczyzną, ale ostatecznie to zrobiłaś i nie byłaś od razu gwiazdą w tym. Praktyka czyni mistrza czy coś tam. – Wiadomo, że nie oczekiwała od Zoyi jakiś filmowych scen erotycznych czy w ogóle z filmów pornograficznych. Chociaż raczej te z porno by sobie odpuściła, bo wiadomo, że są tragiczne, bo kręcone pod heteroseksualnych mężczyzn z jakiegoś dziwnego powodu. –Ode mnie byś się nie dowiedziała czy jesteś słaba w łóżku. – Sameen udawała wiele rzeczy przez całe swoje życie, więc jak udawałaby, że było jej dobrze tylko po to, żeby nie zawalić samooceny Zoyi, to oczywiście, że by to zrobiła. W końcu kobiety non stop udają, żeby zadowolić mężczyzn i podbudować ich ego.
-Spokojnie, Zoyu. – Podparła się na łokciach, żeby spojrzeć na tą zestresowaną Zoyę. –Niemożliwym jest wykorzystanie mnie w ten sposób, bo nie mam absolutnie żadnych uczuć. – Wiadomo, że trochę skłamała, bo miała jakieś trzy uczucia. –Zależy od wielu czynników, Zoya. – Usiadła i sięgnęła po kawę, która już pewnie była zimna, no ale trudno. –Jeśli jest to związane z pracą to robię cokolwiek, żeby mieć to już za sobą. Jeśli robię to dla siebie to lubię mieć kontrolę. Gra wstępna cieszy mnie bardziej niż sam akt seksu. Lubię gry wstępne. Nie lubię i nie mam czasu na używanie zabawek i gadżetów. – Wzruszyła ramionami i wydęła usta, bo w sumie też nigdy nie miała takiej rozkminy, że sobie siedziała i notowała w pamiętniczku co lubiła, a co nie. –Nie lubię się przytulać, nie lubię jak ktoś się za długo gapi. – Postanowiła podzielić się każdą konkretną informacją, nawet jeśli nie do końca miała zbyt wiele wspólnego z pytaniem Henderson.
Parsknęła śmiechem i sięgnęła po Zoyi koszulkę i rzuciła jej ją. Szukając swojego swetra skrzywiła się trochę z bólu, bo zapominała o tej ranie. –Nie. – Odpowiedziała z uśmiechem. –Już dotknęłaś. Miałyśmy zwolnić. – Przypomniała jej i oczywiście nie gniewała się ani nic, żeby nie było. Wstała, żeby Zoya mogła po raz ostatni spojrzeć co traci i założyła golf. –Chcesz kawy? Mam nowy ekspres. Tylko byś musiała iść po kubek, bo mam jeden. – Zaproponowała.

Sameen Galanis
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Nie wiem jak - nigdy nie była w takiej sytuacji... no okej, można by to było trochę podciągnąć pod sytuację z Loganem, a tam po seksie się wiele rzeczy skomplikowało. - Po prostu zobaczymy się nago, będziemy się dotykać... myślisz, że nie będzie później jakoś niezręcznie? - Zapytała chociaż sądziła, że niezręczność to jedno z tych uczuć, które Sameen nie obowiązują. - Nie o tym mówię, bardziej o tym, że po prosty bliżej nieokreślone coś by się zmieniło i byłoby nie tak. W końcu to byłybyśmy my, a nie jakieś randomowe osoby z baru - westchnęła. - Robiłaś to kiedyś z kimś kto jest dla ciebie ważny? - No bo Zoya jednak miała względem Sam jakieś uczucia, czy romantyczne? Tego nie wiedziała, ale była dla niej istotna. Kochała ją, czy jako przyjaciółkę, czy nie tylko to się dopiero miało wyjaśnić. Była pewna, że ona nie jest dla blondynki obojętna, bo Sam sama jej to powiedziała, a wiedziała, że Galanis nie rzucała takich słów na wiatr. - No chyba nie, ale nie chciałabym Cię jednak zawieść - w końcu Sam podobno się do niej przystawiała przez dwanaście lat! A to było sporo czasu. Zoya pewnie sobie uwaliła w swojej ślicznej główce, że Sam ma jakieś oczekiwania i wyobrażenia tego jaka Zoya jest w łóżku i cóż, bała się, że tym wyobrażeniom nie sprosta. Sama sobie stawiała bariery. - Dlaczego nie? Chciałabym wiedzieć co robię źle żeby się poprawić następnym razem - tak, sama nie wiedziała czemu mówiła to tak jakby zakładała, że wydarzy sie zarówno ten pierwszy raz jak i kilka kolejnych. Może po prostu znała siebie i zdawała sobie sprawę, że nawet jak jakieś swoje seksualne pragnienia przesuwa w czasie, to prędzej czy później i tak kończy się to seksem na biurku u szefa, albo na materacu u Sam.
- Obie wiemy, że to nieprawda - bo Zoya już poznała jakieś uczucia Sam! Nie będzie jej tu wkręcać głupot. - Wiem, że Ciebie, by to może nie ruszyło, ale ja bym się czuła głupio. Chcę mieć pewność, że wiem co robię. A cały dzisiejszy dzień jest dla mnie trochę pokręcony - westchnęła lekko się uśmiechając, a później spojrzała na Sam i sama nie wiedziała dlaczego jej wzrok się zatrzymał na jej ustach. Znaczy wiedziała dlaczego, bo chciała się z nią całować, wiedząc, że absolutnie do niczego więcej nie dojdzie. Z tym, że to też było nie fair.
- Serio ruchasz się z kimś dla potrzeb misji? - Zapytała zdziwiona i w sumie trochę jej się też zrobiło przykro, że musi robić takie rzeczy. Miała ochotę ją teraz przytulić. Później w spokoju słuchała reszty słów przyjaciółki. - Co to znaczy, że lubisz mieć kontrolę? - W głowie miała pewnie różne bardziej lub mniej niepokojące obrazy. - Okej... czyli wstajesz i się ubierasz albo od razu idziesz spać? - Zoya musiała być przygotowana, teraz już będzie wiedzieć, że ma się do Sam nie przytulać jak już im się kiedyś bardziej rozwinie lesbian action. - No dobra ale powiedz mi co lubisz jak ktoś robi Tobie... co byś chciała żebym Ci zrobiła... - brzmiało to może źle, ale Zoya chciała się przygotować do ich pierwszego seksu, żeby ją zaskoczyć jaką jest dobrą lesbijką! - Gdzie lubisz jak ktoś Cię dotyka? - Dobra Henderson się chyba trochę zapędziła w tych pytaniach, ale chyba czuła się na tyle dziwnie, że po prostu doszła do wniosku, że będzie pytać o cokolwiek, byle nie spowodować w razie co jakiejkolwiek niezręcznej ciszy.
- No dobra, niech będzie - zaśmiała się łapiąc swoją koszulkę, a później rzeczywiście podążała wzrokiem za kobietą i nawet przygryzła lekko dolną wargę. - Zainwestowałaś w ekspres? Owww już się tu urządzasz - aż położyła dłoń pod lewą piersią, że się niby za serce chwyta. - Dobra to zaraz wracam - wstała z materaca i założyła na siebie koszulkę, a później poszła już do siebie otwierając te zamknięte na zamek drzwi. W swoim apartamencie jeszcze na szybko się przebrała w coś bardziej sportowego... pewnie w dresy... związała też włosy w taką cebulkę na samym czubku głowy i wzięła jeden ze swoich kubków po chwili wracając do Sam. Miała ze sobą jednak też coś specjalnego!
Nie pukała już, tylko weszła od razu do środka. - Mam coś dla Ciebie - mruknęła uśmiechając się do przyjaciółki i rzuciła jej dużą paczkę żelków. - W ramach podziękowania za całowanie - dodała nieco rozbawiona i puściła do niej oczko, a później podeszła już bliżej żeby wręczyć jej kubek, który pewnie absolutnie nie miał napisów tylko był cały czarny.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zastanawiała się przez chwilę nad słowami Zoyi. –Nie wiem, ale nie sądzę. Czemu miałoby być niezręcznie? – Musiała poznać sposób rozumowania Zoyi. Dla Sam nagie ciało każdego wyglądało tak samo. W sensie jasne, ciała różniły się od siebie. Nawet waginy były różne. Po prostu Sam jakoś nie przeżywała tego czy ktoś ma małe czy duże cycki, czy ma rozstępy czy cellulit czy blizny czy cokolwiek, bo bóg jeden wie, że sama nie była idealna. –To chyba zależy od ciebie i od tego jak ty podchodzisz do sprawy. – Podrapała się po brzuchu. Spojrzała na przyjaciółkę marszcząc brwi. Za chwile to oburzenie zamieniło się w smutek, którego Sameen nigdy nie okazywała. –Dobrze wiesz, że nie mam nikogo ważnego i nigdy nie byłam ważna dla nikogo. – Trochę się zirytowała, bo już zaczynało się wchodzenie na tematy związane z uczuciami i może jeszcze zaraz Zoya zapyta Sam czy kiedyś była w kimś zakochana czy coś. A już ją przecież o to pytała i ta zbyła ją dziwnym, histerycznym śmiechem. A teraz pewnie zaserwowałaby jej to dziwne hehehihihi. –Przestań, Zoya. – Przewróciła oczami. –To tylko seks. – Rozłożyła ramiona. Seks był tak popularny, że jakimś cudem zawsze był tematem numer jeden na sb tego forum. Także i dla Sam nie była to jakaś poważna sprawa, żeby miała być zawiedziona czy chodzić ze spuszczoną głową, bo nie doszła. –Następnym razem? – Parsknęła i teraz już nie mogła się powstrzymać więc wydobyło się z niej to hehehihihi. Pewnie tak reagowała za każdym razem jak ktoś opowiadał sprośne żarciki. –Nie powiedziałabym ci, bo nie chciałabym żebyś się z tego powodu dołowała. A ty jesteś jednak perfekcjonistką i zrobiłabyś z tego seksu jakieś zadanie, w którym musisz być najlepsza zamiast po prostu się tym cieszyć. – Widziała jak Zoya podchodziła do seksu i obawiała się tego, że tym razem byłoby tak samo. Nie zluzowałaby tylko ślepo podążała za instrukcjami i wskazówkami. Pokiwała głową mając świadomość tego, że to był wielki dzień dla Zoyi. Dlatego nie chciała jej stresować komentarzami, że dałaby jej opinię po ich ruchaniu. Wszyscy dobrze wiemy, że opinia Sam byłaby zbyt szczera i boleśnie brutalna. Nawet jakby seks był dobry, to znalazłaby coś żeby się przyjebać.
-Wyhodowali mnie do tego. Podawali mnie sobie jak papierosa odkąd tylko pamiętam. - Trochę była zdziwiona, że Zoya o tym nie wiedziała. Czyżby nigdy jej nie mówiła o tej części swojego marnego życia? –Jestem też szpiegiem, Zoya. A w łóżku najlepiej się zdobywa takie informacje. – Wyjaśniła wzruszając ramionami, żeby pokazać jak dla niej jest to bez znaczenia czy kogoś rucha czy ktoś rucha ją. –Lubię nadawać i kontrolować tempo. Wolę być na górze, nie lubię pozycji gdzie mogę być narażona… na cokolwiek. – Nie lubiła niespodzianek i bycia zaskakiwaną, więc nawet zmiana pozycji musiała być wymuszona przez nią. –Jakbym miała porównać to do tańca, to ja bym musiała być tą, która prowadzi. – Pamiętała, że Zoya coś tam ostatnio pierdzieliła o czaczy, więc może takie wyjaśnienie bardziej do niej trafi. Serena Cha Cha. –Wychodzę. – Skinęła głową. –Nie zostaję spać. Nie zapraszam do siebie, bo nie chciałabym, żeby ktoś pomyślał, że może zostać. Czasami czekam, aż zasną i dopiero wychodzę. Zdarzają się gaduły, które mają dużo pytań, albo liczą na rozwój relacji. – Przetarła twarz dłonią. Nagle poczuła się cholernie zmęczona całą tą rozmową. Czuła, że poleciała mocno z byciem wylewną. –Nie chcę, żebyś mi robiła cokolwiek jeśli masz się z tym czuć niekomfortowo. – Zakładała, że gdyby Zoya chciała to właśnie by się ruchały, a nie gadały. –Nie lubię być dotykana wcale. – To Zoya powinna wiedzieć, bo przecież tyle razy jak dotykała Sam to ta reagowała jak jakiś chory pojeb. Sick motherfucker.
-Tak. – Westchnęła. –Chciałabym, żeby moja siostra ze mną zamieszkała, ale… – Zacięła się, bo głupio jej było przyznać przed Zoyą, że wstydzi się Raine o to zapytać. No i chciałaby też, żeby Zoya miała oko na Raine jak tej nie będzie, ale wiadomo… to kolejna, głupia prośba. Pokazała Zoyi kciuk, kiedy ta oznajmiła, że idzie do siebie. Sam w tym czasie skorzystała z toalety, umyła kubek i przeglądała instrukcję zastanawiając się jaką teraz chce wypić kawę.
-Co takiego? – Zapytała podnosząc wzrok i w ostatniej chwili złapała paczkę żelek. –Wow. Aż mnie kusi, żeby zgadywać co dostałabym za seks. – Uniosła żelki w podziękowaniu i odłożyła je na bok. Przynajmniej Zoya kupiła te, które Sam uwielbiała. –Jaką chcesz kawę? – Zapytała.

Zoya Henderson

@VanessaKirby
ODPOWIEDZ