płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
13.

Nie będzie pechowo.
Wiele razy wspominałam o tym, że Sameen nigdy, ale to naprawdę nigdy nie zabijała przypadkowych ludzi. Nawet podczas wykonywania swoich misji nie przepadała za tworzeniem przypadkowych ofiar. Lubiła być ostrożna i dostarczać światu jak najmniej bólu i cierpienia. No chyba, że wymagała tego od niej misja, bo przecież torturowaniem ludzi i wyciąganiem od nich informacji też się zajmowała.
Przechodząc jednak do konkretów, kilka dni temu Sam została zaatakowana przez obrzydliwych typów z klubu. Jeden dosłownie nawet jej rozjebał plecy nożem i Sam musiała pod groźbą śmierci zmuszać biednego kardiochirurga, żeby zaszył jej ranę. Nie była z tego dumna, ale nie mogła się udać do szpitala. Jak tylko wróciła do formy i pozwoliła ranie na zagojenie się to uznała, że tego obrzydliwca wytropi i go zapierdoli. To jej pierwsze zabójstwo, które popełniła dla siebie, w ramach zemsty. Nie musiała tego robić, ale nudziło jej się i trochę chciała zobaczyć jak to jest być Inej. Co prawda nie wiedziała czy Inej mordowała ludzi z nudów, ale Sam wierzyła, że tak.
Owego delikwenta śledziła dwa dni, żeby poznać plan jego dnia. Musiała też ogarnąć czy ktoś za nim zatęskni i ewentualnie kiedy zauważą jego zniknięcie. Porwała go przy pierwszej lepszej okazji. Torturowała go od wczoraj, aż dzisiaj nad ranem ten idiota wydał ostatnie tchnienie. Sam zdążyła umyć ręce z krwi i planowała iść pod prysznic, bo jednak upierdoliła sobie brzuch, stanik sportowy, w którym była i pewnie na włosach też znalazłaby się krew tego debila. Wycierała dłonie kiedy usłyszała pukanie, a później otwieranie drzwi. Na palcach, z pistoletem w ręku ruszyła w stronę drzwi wejściowych. -Darby! - Poczuła jednocześnie ulgę na widok przyjaciółki, ale momentalnie też się zestresowała. Tylko Zoya wiedziała czym się Sam zajmuje i tylko jej ten widok raczej by nie zdziwił. -Poczekaj! Zaraz do ciebie przyjdę! - Odłożyła pistolet na jakiś parapet i poprowadziła Darby do pokoju, w którym sypiała. -Rozgość się tutaj! - Wskazała jej materac i mini lodówkę, w której Sam trzymała tylko napoje.
Wróciła do kuchni, zapominając o pistolecie z parapetu i spojrzała na zwłoki usadowione na krzesełku. -Kurwa, kurwa. - Mruknęła sama do siebie, zerknęła na szafkę pod zlewem i uznała, że to jedyna możliwa opcja. Otworzyła szafkę, z niemałym wysiłkiem umieściła tam zwłoki razem z folią, którą rozłożyła, żeby nie zachlapać podłogi. Wróciła do przyjaciółki ścierając z siebie zaschniętą krew. -Umawiałyśmy się na dzisiaj? - Musiała zapomnieć, tak jak zapomniała o tym, ze podała Darby swój adres.

darby maclerie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#4

Czy Darby miała na sobie coś co przypominało piżamę? Owszem. Bardzo jej się podobała ta nowa moda, która sięgała do absolutnie wszystkiego, także piżamowych wzorów, bo były takie fajne! I bardzo przyjemne dla ciała i skóry. Nie rozumiała czemu przez pewien czas wszyscy chcieli nosić te strasznie obcisłe spodnie, które zjeżdżały z tyłka, bo miały taki niski pas.. albo stringi, które wchodzą tam, gdzie nikt wchodzić nie powinien! Albo te różne dziwne obcasy? Darby prawie życie straciła na nich! Nawet na takich z dużą stabilnością, jak koturny, czy po prostu… no grube obcasy. I nie rozumiała czemu faceci w nich nie mogli wciąż chodzić, skoro tyle lat w nich popylali, całe średniowiecze i nie tylko.
Więc tak, wygodne ciuchy to była super sprawa, a Darby była trochę stylowo dzieckiem lat 80-90, więc lubiła to co luźne i wygodne. Albo dziwne. I zawsze było jej przykro jak coś ten outfit psuło, na przykład jak zahaczyła o jakąś klamkę i rozerwała ubranie, albo jak usiadła na ławce, która była świeżo malowana… albo jak dziś, kiedy jakiś ptak postanowił zrobić jej kupę na koszulę. Straszna sprawa! I jakoś tak jej się skojarzyła z Sam, która przecież mieszkała blisko i też była jak taka ptaszyna, która na dodatek miała białe włosy, jak biała była ta kupa. Tak, to ma sens, tak samo jak ich przyjaźń.
Więc tak, znalazła się pod jej drzwiami i potrzebowała pomocy, więc była trochę dramatyczna! - O super, jesteś, świetnie, bo widzisz, tragedia absolutna się stała, ja nie wiem czemu to zawsze musi paść na mnie, czy ja mam jakąś no wiesz, to co w strzelnicach jest, no jest takie słowo na to, ale oczywiście go zapomniałam, no w każdym razie muszę go mieć na plecach, albo na głowie, bo zobacz, no zobacz co się stało - jęknęła i w sumie na początku gestykulowała w stronę swoich pleców, a potem wskazała jej brudną plamę na koszuli i na niej się skupiła, kompletnie przegapiając zakrwawiony brzuch i stanik przyjaciółki. I odrzuciła torebkę pod ten parapet, pewnie tą broń strącając i sprawiając, że pistolet do niej wpadł.
- No ale nie mogę, weź, będziesz miała ptasią kupę gdzieś, nie chce ci paskudzić, no weź, ja się umyję! - rzuciła, z jęknięciem niezadowolenia. - Sameen, no ej, wiem że farbujesz włosy, ale daj mi chociaż ręcznik jeden - zawołała, oczywiście idąc w stronę drzwi. - Nie, skąd, ja właśnie sobie szłam z pracy i wiesz, w sumie to chyba mam randkę, ale nie jestem pewna. I nie musisz wyciągać środków żadnych piorących, ja tylko wodą namoczę ręcznik i już zejdzie. Albo może lepiej jak ściągnę? No co myślisz? - zapytała, kompletnie nie zauważając czemu Sam kuca przy szafce i dopisują do tego własne wyjaśnienie. Bo oczywiście, musiała pójść za nią do łazienki.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Do Sameen zaczynało chyba powoli docierać to, że jednak to słynne, normalne życie nie było dla niej. Nie potrafiła zmienić swoich nawyków, może nawet jednak lubiła mordować? No i co najważniejsze… ludzie jednak trochę ją drażnili. Ostrożnie dobierała sobie przyjaciół, starannie selekcjonowała ludzi, z którymi postanowiła mieć głębsze relacje. Darby polubiła, bo Darby miała dziwne imię, była specyficzna i była wszystkim czym Sameen nigdy nie była, nie będzie i nie jest. Potrzebowała chyba takie kontrastu w życiu, ale nie przemyślała tego, że Darby spontanicznie może się pojawić w jej drzwiach, bez zapowiedzi.
-Co się stało? – Zmarszczyła brwi i trochę się zmartwiła, bo jak stała się tragedia to na pewno musiało się odjebać coś wielkiego. Zaczęła nawet trochę nasłuchiwać jakiś syren, bo może będą ewakuować miasto, albo budynek się zawalił, albo strzelanina, zamach, cokolwiek. Przez jej głowę przebiegało tyle potencjalnych tragedii, że nie wiedziała, na której się skupić. Zapomniała nawet o tym jak sama się prezentuje. –Tarczę strzelecką? Czy kulochwyt? – Nie wiedziała o co konkretnie Darby chodzi, ale przynajmniej się uspokoiła, bo ta tragedia była mniejszych rozmiarów niż to co Sam zaczęła sobie wyobrażać. Spojrzała na plamę na koszuli. –Czy to… – Nachyliła się delikatnie żeby przyjrzeć się tej plamie. –Ptak cię osrał. – Oznajmiła w końcu i teraz to już w ogóle się uspokoiła. Tak, to była tragedia, ale dla Galanis to była bardzo dobra wiadomość.
Zdążyła w porę zamknąć szafkę. A przynajmniej miała nadzieję, że Darby nie zdążyła niczego zauważyć. –Prosiłam żebyś poczekała. – Powiedziała trochę sucho, bo Sam nie lubiła jak ludzie nie potrafili wykonywać prostych poleceń. Westchnęła ciężko i patrzyła na dziewczynę.
-Nie mam żadnych środków czyszczących. – Podrapała się po grzbiecie nosa i sięgnęła po sweter, który leżał na blacie. Ubrała go, bo i tak nie będzie miała teraz czasu na to, żeby doprowadzić się do porządku.
-Darby. – Sam złapała ją za ramiona. Miała ochotę trochę nią potrząsnąć, ale nie chciała być niemiła. –Musisz trochę zwolnić. Nie nadążam za tobą. – Powiedziała, bo ciężko było jej się skupić na MacLerie mając w szafce pod zlewem ciało, którego musiała się pozbyć. Tym bardziej, że miała ułożony piękny plan, który no niestety został właśnie pokrzyżowany. –Zdejmij to. Namoczymy i użyjemy mydła. – Nakazała, bo to brzmiało najrozsądniej, a mydło akurat miała. –Co to za randka? – Dopytała jeszcze, bo może jak Darby się rozgada to nie będzie zwracała uwagi na nic innego.

darby maclerie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Jeśli chciała mieć coś normalnego w życiu, to zdecydowanie powinna przemyśleć przyjaźń z Darby, bo jej akurat do normalności było bardzo daleko! I w ogóle, rzeczy które ją spotykały też nie były zdecydowanie jednymi z tych… no normalnych i typowych. Jak na przykład teraz. I nie, nie miało to nic wspólnego z ptasią kupą akurat, która spadała na różnych ludzi w życiu, jak wiadomo…
- Tarczę, bo co to jest kulochwyt? Czy naprawdę coś chwyta kule, jak się strzela? - zapytała, bardzo zszokowana! Takich rzeczy nie wiedziała, bo nikt nigdy nie był tak szalony żeby zabrać ją na strzelnicę i dać jej broń do ręki. Bo to… no cóż, tylko bardzo szaleni ludzie mieliby takie właśnie pomysły!
- No widzisz? Bezczelny. Tyle drzew dookoła, tyle krzaczków, a on wybrał akurat mnie - zasmuciła się bardzo, a potem zmarszczyła brwi. - Ale chyba się mówi, że to na szczęście, nie? Czy na szczęście jest jak się w jakieś wdepnie? - dopytała, bo cóż, jej babcia na pewno by znała odpowiedź na to pytanie, ale Darby… no jej głowa była pełna tak różnych i dziwnych informacji, że czasem nie wszystko się w środku mieściło.
- A co, sikasz? - zapytała, bo jak sikała, to przecież da jej trochę prywatności! Nawet jeśli było już za późno, no ale cóż, może ich przyjaźń powinna wejść na nowy poziom wspólnego chodzenia siku. Albo takie poziomy są tylko w liceum i na studiach…
- Na pewno? Nie ma jakichś chociaż resztek, na przykład w tej szafce? - zapytała i nawet schyliła się żeby otworzyć szafkę pod zlewem. I co prawda ją otworzyła i wypadła z niej jakaś dłoń, ale Darby patrzyła się na twarz Sam, więc nie zauważyła co ma pod nogami - No przepraszam, ale tak się zdenerwowałam tym nagłym atakiem, że sama nie wiem co się stało! - odpowiedziała, odwracając się na pięcie pół centymetra od tej martwej dłoni i obracając się plecami do przyjaciółki. - Okej, no spróbuję tak żeby się bardziej nie uwalić - mruknęła, zsuwając z siebie koszulę, a potem zdejmując także koszulkę spod spodu, na którą także pocisk trafił. I w samym biustonoszu obróciła się znów, z tymi rzeczami w ręce, pewnie już po tym jak Sam udało się zamknąć szafkę.
- A taki chłopak, trochę nieśmiały chyba, bo nie wie kompletnie jak się brać za komplementy - wyjawiła z rozbawieniem lekkim, a potem wywróciła oczami. - Ale może to ja po prostu się nie znam na australijskich podrywach, z niewieloma chłopakami się tutaj umawiałam - przyznała całkiem szczerze, wkładając te ubrania do umywalki, plamą najbliżej baterii.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen nie do końca wiedziała czym jest normalne życie, więc wybierając sobie Darby na przyjaciółkę nie była świadoma tego, że jednak wybrała sobie kogoś, kto nie do końca wiedzie takie zwyczajne życie. Na razie jednak nie miała jeszcze okazji doświadczyć jakiś grubszych zawirowań z życia MacLerie. A przynajmniej nigdy nie traktowała tak tego, bo przygody z życia Darby, nie kolidowały z drugim życiem Sameen. Aż do teraz.
-Urządzenie to łapania kul. Nazwa mówi sama za siebie. – Chciała nawet zaczął tłumaczyć Darby czym ten kulochwyt jest i gdzie się go stosuje i jakie są rodzaje, ale nie była pewna czy jest to wiedza, która jakieś randomowe laski powinny posiadać. Z drugiej jednak strony zaczynała wątpić w to, że Darby by to ogarnęła. –No nie w trakcie lotu. Dopiero jak kula trafi do celu. – Ta wiedza powinna raczej Darby wystarczyć.
-A zrobiłaś mu coś, że myślisz, że zrobił to specjalnie? – Zapytała i trochę ciężko było jej się powstrzymać od uśmiechu, bo sytuacja była absurdalna. Tak jak to, że gołąb czy jakikolwiek ptak mógłby nasrać na Darby umyślnie. Chociaż Sam też nie znała się na ptakach, nie wiedziała nawet czy te miały jakieś uczucia. –Może po prostu nie zdążył do żadnego krzaka, bo wcześniej zjadł coś złego – Ciężko było jej uwierzyć w to, że właśnie szukała wymówek dla ptaka, no ale cóż… lepsze odwracanie uwagi Darby od wszystkiego co się działo w domu niż pozwolenie jej na zadawanie jakiś pytań, albo rozglądanie się. –Nie słyszałam o czymś takim. – Sam za szczęście uważała to jak kula cię draśnie, a nie przebije płuca.
-Wyglądam jakbym sikała? – Nawet nie oczekiwała żadnej odpowiedzi na to pytanie.
-TAK! – Odpowiedziała trochę za głośno, ale nie zdążyła doskoczyć do szafki, żeby Darby jednak nie zdążyła jej otworzyć. Na szczęście Darby nic nie zauważyła. Jakimś cudem. –Nie kupuję środków czystości więc wiem, że żadnych tam nie ma. – Wyjaśniła, a jak tylko przyjaciółka odwróciła się do niej plecami to Sam szybko uchyliła szafkę i wepchnęła tam z powrotem dłoń, która wypadła.
-No lepiej nie uwal się bardziej. Z ptasim gównem nie ma żartów. – Jeśli ptasie gówno potrafiło zrujnować karoserię auta to zapewne i mogłoby zrujnować jakiś ciuszek. Obserwowała przez chwilę jak Darby się rozbiera, ale przeniosła wzrok gdzieś w bok kiedy ta się obróciła w jej stronę. Przecież Sam nie chciała wyjść na taką co się gapi! –Wiesz czego ostatnio się nauczyłam? – Skrzyżowała ręce na piersi ciesząc się, że będzie mogła rzucić jakąś mądrością przyjaciółce. –Że my, kobiety, też możemy komplementować mężczyzn. Są tacy, którzy na to zasługują. Więc jeśli go lubisz to bądź pierwszą, która powie mu coś miłego. – Wzruszyła ramionami i otworzyła jakąś szufladę, z której wyjęła jakąś szczotkę i gumowe rękawiczki i dała je Darby. –Załóż i spróbuj tą szczotką. – Zaproponowała.

darby maclerie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Po prostu ciągnie swój do swego, poranione dziecko do poranionego dziecka. Nie miały w życiu łatwo, nie do końca wiedziały co to bezgraniczna miłość rodziców i czym tak naprawdę jest rodzina. Musiały sobie stworzyć własne, w postaci przyjaciół, czy jak u Darby - kuzynostwa. A przynajmniej kuzyna, bo kuzynka nie za bardzo za nią przepadała i pewnie w ogóle nie uznawała jej istnienia w Australii.
- Ale ja nie wiedziałam naprawdę, że tam się w ogóle kule łapie - przyznała, szczerze oczywiście - myślałam że trafiają w tą tablicę i tyle. a ty mi teraz mówisz, że coś je łapie? Ale to za tą tablicą, tak? Na filmie tego nigdy nie widać - przyznała, kiwając powoli głową. - Pokażesz mi kiedyś jak to działa? - zapytała zaintrygowana, bo naprawdę była ciekawa jak to działa! I czy uda jej się trafić do celu. Ale Sam musiała wiedzieć, że czekało ją nie lada wyzwanie z uczeniem Darby strzelania…
- No nie wiem, ale może na niego kichnęłam, czy nie podzieliłam się okruszkami… nie wiem, ptaki mają pewnie swoje… kodeksy - odpowiedziała z powagą, tak jakby faktycznie były jakieś ptasie sojusze, które ustalały ludzkie przewinienia, za które potem trzeba ich ukarać. - No wiesz ,jak w Gdzie jest Nemo? - dodała, bo tam jednak ptactwo było dość mocno zorganizowane, a przynajmniej część z nich! A co w bajkach to w życiu, WIADOMO.
- Mam nadzieję że nie… - odpowiedziała, bo skoro gacie miała na tyłku, to przecież lepiej nie sikać. Oczywiście nie oceniałaby Sam gdyby miała jakieś problemy i potrzebowała ludzkiej pieluchy, ale chyba by wtedy trochę było ją widać… no Darby nie była od tego specem.
- Ale… jak to tak… bez? - zapytała, szczerze zdziwiona, bo nie wyobrażała sobie tak życia bez… no bez niczego. Jak tu sprzątać? Jak tu żyć? Jak tu… no sprzątać?
- No i jak nie masz środków czystości, to lepiej żeby nie dotknęło mojej skóry, bo jeszcze mi ją… nie wiem, wypali czy coś - mruknęła cicho, bo nigdy nie wiesz co to ptaszysko jadło i tak dalej! Poza tym koło ptasich kup na metalowych budynkach często jest rdza, więc pewnie jest to w jakiś sposób powiązane ze sobą… i tak, z autem też.
- Jakiejś piosenki? - zapytała naiwnie, uśmiechając się wesoło i przyglądając przyjaciółce. - No dobra, powiem mu że… ładnie wygląda - zaproponowała - męsko wygląda? - dopytała - co właściwie lubią faceci? Bo ja ci mogę powiedzieć, że te czerwone pasemko jest bardzo ciekawe, ale facetowi? Chyba musi być… no męski komentarz - mruknęła i nawet zrobiła taką minę jak Bridget Jones mówiąca “welcome” na premierze, przy mikrofonie. - Dobra, spróbuję. Zlew czy wanna? - zapytała, wkładając te rękawiczki i przypadkiem strzelając sobie z rękawiczkowego palca.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Właściwie to to miało sens. I to mi się podoba, bo dzięki temu już mi nie wmówisz, że ta ich przyjaźń jest na przypał i nie ma celu. Ma cel. Obie miały spierdolone życie i teraz obie żyją same sobie i tworzyły swoje własne rodziny.
-No tak. – Skinęła. –Bo w większości strzelnic tego nie zobaczysz, bo nie skupiasz się na tym co jest za tarczami z celami. Skupiasz się na tym czy trafiłaś. A takim kulochwytem jest ta ściana za celami. Czasami jest to po prostu ściana piachu. No i są też takie tarcze, które rzeczywiście z tyłu mają pojemnik gdzie te kule wpadają. Wszystko zależy od strzelnicy. – Zaczęła o tym nawijać, ale nie była w sumie pewna na ile to Darby serio interesuje. Nie była też pewna tego na ile jej wiedza jest prawdziwa. W końcu to nie tak, że Sameen chodziła na strzelnicę rekreacyjnie. Trenowała i chuja ją interesowało to gdzie te kule trafiają, dopóki trafiały do celu. –Jasne. Możemy się wybrać kiedyś na strzelnicę. – Zaproponowała z uśmiechem i przypomniało jej się o tym, że zostawiła na parapecie pistolet. Będzie musiała po niego za chwilkę podejść. Nie pomyślała o tym, że pójście na strzelnicę z Darby mogłoby się skończyć tragedią.
-Ptaki mają kodeksy? – No to było dla niej wiadomością, której nigdy wcześniej nie słyszała. –Gdzie jest Nemo? – Zapytała nie mając zielonego pojęcia o czym Darby mówiła. Zoya niby próbowała zaznajomić z popkulturą, ale wiadomo… marnie szło, bo Sam nie zawsze miała czas, żeby sobie usiąść i obejrzeć jakiś film. To, że obejrzała wszystkie Gwiezdne Wojny, było sukcesem. A i tak nic z nich nie wyciągnęła.
Wzruszyła ramionami i rozejrzała się po mieszkaniu, które no nie oszukujmy się, było puste. –Mam ekipę sprzątającą, a oni mają swoje środki. – To była prawda. Poprosiła kiedyś Zoyę, żeby jej sprzątaczka przychodziła też do Sam, żeby wytrzeć czasami kurze, albo umyć podłogę. Galanis będzie musiała sobie tylko poradzić ze swoim syfem, który już zaczął się rozkładać pod szafką.
-Nie. – Zmarszczyła brwi, bo co za głupia odpowiedź. Ale przypomniała sobie, że rozmawia z Darby, więc powinna być gotowa na coś takiego. –Powiedz mu po prostu, że jest przystojny. Albo, że jest atrakcyjny. – Zasugerowała. –Nie mów mu, że jest ładny, bo podobno faceci są bardzo wrażliwi na to i nie chcą być ładni. – Rozłożyła bezradnie ramiona, bo mężczyźni to byli pojebani. –Co to za typ z czerwonym pasemkiem? – Zmarszczyła nos. –Zlew. – Nie chciałaby widzieć jak biedna Darby nachyla się w tej wannie i pierze w niej jak średniowieczne kobiety w rzece.

darby maclerie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
W szaleństwie zawsze jest metoda, a w chaosie jest porządek. Tak działa wszechświat i cóż, właśnie tak działały i one! Poza tym Darby bardzo szybko przywiązywała się do ludzi i bardzo cierpiała, kiedy ich traciła, więc… no teraz Sam miała na głowie bardzo dużą odpowiedzialność, była takim małym księciem z własnym lisem! Tylko takim niemądrym.
- No, a ja jeszcze w żadnej nie byłam, więc już w ogóle nie miałam jak widzieć - pokiwała głową - chociaż strzelałam z wiatrówki u dziadka, ale trafiłam w okno, a nie w cel - dodała, tak w ramach ciekawości, bo dla szkotów polowania były ważną sprawą. I cóż, no dość szybko się zorientowali, że Darby w połączeniu bronią to… zły pomysł. - I postrzeliłam raz przypadkiem wujka w pośladek… ale miał duży i twierdzi, że prawie nic nie ubyło - dodała, konspiracyjnym szeptem, bo oczywiście, że nie chodziło tylko o jedno okno. Chodziło o to, że Darby to.. Darby.
- Ej Sam? Ale jak właściwie ten piach łapie kule? Nie rozsypuje się razem z nimi? - zapytała, mrużąc oczy i jakoś nie mogąc sobie tego wyobrazić. Jak nic musi ją tam zabrać! Ubrana w kuloodporne ciuchy, oczywiście, bo jak będzie jeden prześwit skóry, jest bardzo prawdopodobne, że Darbs ją postrzeli właśnie w niego.
- A nie? - zapytała, unosząc brwi - ptaki są bardzo zorganizowane, są w stanie latać kluczem i na siebie nie wpadać, przelatywać przez całe kontynenty i ty mi mówisz, że nie mają jakiegoś kodeksu? - zapytała, mrużąc lekko oczy, bo jej się ta logika wydawała całkiem żelazna! Ale potrzebowała potwierdzenia od Sam, bo jednak była bardzo naiwnym człowiekiem i absolutnie wszystko można jej było wmówić.
- Nie widziałaś nigdy Gdzie jest Nemo? - zapytała, zszokowana - musisz nadrobić, to bardzo fajna bajka - zapewniła ją, z wesołym uśmiechem - jest jeszcze Gdzie jest Dory?, ale jest trochę mniej fajna - dodała, kiwając ze smutkiem głową, bo miała dużo oczekiwania w jej przypadku i cóż, zawiodła się.
- I potem musisz czekać aż przyjdą, jak jest coś brudnego? - zapytała zdziwiona bo dla niej o wiele szybciej było to sprzątnąć samemu! I była trochę zafascynowana. - Gdybym miała taką ekipę, to chyba bym sprzątała przed ich przyjściem, żeby nie mieli mnie za brudasa… - dodała ciszej, bo tak by pewnie zrobiła.
- Okej, ale mam tego nie robić tuż po ‘cześć’, czy zrobić? - zapytała, bo nie chciała czegoś popsuć, była beznadziejna na randkach i bardzo ją stresowały. - Oooo… a myślisz że czemu tak jest? - zapytała, mrużąc lekko oczy. A potem zaśmiała się wesoło - no ty - przypomniała jej, bo miała brudne włosy z czegoś czerwonego i tak, Darby myślała że to eksperyment z jakimś nowym odcieniem.
- Dobrze ,więc zlew - skinęła lekko głową, podchodząc do niego i wkładając tam rzeczy. Oczywiście musiała kopnąć nogą w szafkę, która znów się otworzyła i milimetr od stopy Darby wylądowała znowu ta przeklęta dłoń martwego człowieka. - Poparz, szybko schodzi - pochwaliła, bo oczywiście skupiała się na praniu i nic nie zauważyła! - A jak mówimy o ptakach, słyszałaś że ostatnio mamy zbyt dużo wielbłądów w Australii? - zapytała, bo tak, w jej głowie to połączenie miało sens.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-No… nie dziwię się. – Przyjrzała się jej przez chwilkę. W oczach Sameen, Darby niekoniecznie była kimś kto w ogóle na strzelnicy powinien bywać. Zdawała się być zbyt niezdarna. –To dlaczego celowałaś tak, że za celem miałaś dom? Mogłaś postrzelić kogoś z domowników. To niebezpieczne. – Zmarszczyła brwi. Z reguły jak ludzie strzelają nawet z wiatrówki to raczej się przenoszą w tereny oddalone od swoich domostw. Albo chociaż celują tak, żeby nie strzelać sobie po oknach. Pojebana sprawa. –Jezu. Mieliście po tym dobre relacje? – Jakby ją ktoś postrzelił w tyłek to z pewnością strzelec nie byłby w stanie opowiadać teraz tej historii. Nawet ludzie, którzy postrzelili ją nie żyli na tyle długo, żeby opowiadać, że mieli okazję ją trafić. Już Sam o to zadbała. Jedynym wyjątkiem było to, że żyła osoba, która wbiła jej nożyczki w dłoń.
-Nie. To jest po prostu taka ubita zaspa piachu. – Wzruszyła ramionami. Wiedział o istnieniu czegoś takiego, ale nie wiedziała jak to jest zbudowane. Nie wiedziała przynajmniej na tyle, żeby wytłumaczyć to Darby w jakiś sensowny sposób. –Może po prostu umówmy się, że jak już wybierzemy się na tą strzelnicę to po prostu ci to pokażę i same ocenimy jak to jest zbudowane? – Zaproponowała, ale przyłapała się na tym, że chamsko liczy na to, żeby jednak wizyta na strzelnicy z Darby się nie wydarzyła. Nie wiedziała czy chciałaby być odpowiedzialna za MacLerie na strzelnicy.
-No nie wiem. – Skrzyżowała ręce na piersi i zastanawiała się chwilkę nad słowami Darby. –Pamiętaj, że nadal są na tyle głupie, żeby wlatywać w turbiny wiatrowe. – Pewnie taką ciekawostkę sprzedała jej Raine i Sameen była teraz z siebie dumna, że mogła taką wiedzę wykorzystać gdzieś w terenie. Będzie musiała się tym pochwalić Raine. Raine też będzie z niej dumna, bo dziewczyna ma obsesję na punkcie turbin wiatrowych.
-Nie widziałam. – Przyznała bez cienia zażenowania, bo już zdążyła się przyzwyczaić do tego, że dziwnym trafem ludzi szokuje to, że nie widziała „kultowych” filmów i bajek. –Dopisze do listy rzeczy, które muszę zobaczyć przed śmiercią. – To nie był sarkazm. Serio miała taką listę. No i głównie były tam właśnie filmy. Seriali nie wpisywała, bo nie miałaby na to czasu. Żadnych miejsc też nie wpisywała, bo zwiedziła już prawie cały świat więc było niewiele rzeczy, których nie widziała. Wpisała tam też zobaczenie jej rodziny starzejącej się szczęśliwie, ale to raczej taki długoterminowy plan. Nie była nawet pewna czy dożyje, żeby go zrealizować.
-W normalnej sytuacji tak by to wyglądało. – Skinęła głową i w sumie teraz jak o tym myślała to Darby miała rację. Co jak ekipa sprzątająca ma ją za brudasa? Mimo, że nie miała nawet żadnych mebli, na których mógłby zbierać się kurz. –Z tym, że ja bywam tutaj rzadko, więc nie mam okazji nabrudzić jakoś bardzo. – Wzruszyła ramionami. Nie będzie się w sumie przejmować opinią ludzi, którzy sowicie zarabiają na umyciu podłóg w pustym mieszkaniu.
-Możesz jak najbardziej powiedzieć mu to zaraz po przywitaniu. Albo wpleść gdzieś podczas dalszej rozmowy. – Sam lubiła to wplatać gdzieś w rozmowy. Miało to według niej lepszy efekt. Skoro jednak Darby była początkująca to lepiej, żeby to powiedziała na początku. –Bo ładna to może być kobieta, a nie chcesz urazić ego swojej randki. Pamiętaj, że na tym świecie nie ma nic bardziej delikatnego od męskiego ego. – Ale ładnie się zarymowało. Przynajmniej będzie miała pewność, że Darby zapamięta tą mądrość. –Ja? – Zdziwiła się i spojrzała w lustro i aż ją zmroziło jak zobaczyła krew. –To po wczorajszej imprezie. – Wyjaśniła i związała włosy w koka, żeby pasemko mniej rzucało się w oczy. Później doprowadzi się do porządku.
Sameen szybko się schyliła, ponownie schowała dłoń trupa i tym razem zablokowała szafkę nie chcą ryzykować tym, że Darby w końcu coś zobaczy. –Ekstra. – Ucieszył się i oparła się gdzieś żeby móc towarzyszyć przyjaciółce przy tym spieraniu plamy. –Nie słyszałam. – Odpowiedziała i gapiła się na Darby. –Czy Corvo MacLerie to twoja rodzina? Brat? Wujek? Ojciec? – Dopytała, bo teraz jej się tak ładnie skojarzyło, że Zoya umawiała się ze Szkotem o takim nazwisku.

darby maclerie
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Pokiwała powoli głową - bo widzisz, jak pierwszy raz strzeliłam, to tak bardzo odbiło i mnie uderzyło, że próbowałam jakoś ciałem tak manewrować, żeby znowu się to nie stało. I wtedy odbiło…. i jakoś tak… no w okno trafiło - podsumowała, bo w sumie Darby nigdy nie wiedziała jak te wszystkie szalone rzeczy jej się przydarzały, one po prostu się gdzieś po drodze jakoś same działy! I nie miała na nie w ogóle wpływu. Ona sobie po prostu tak żyła.
- Tak, teraz się śmieje że to dzięki mnie trochę schudł, bo pozbył się odrobiny tłuszczu - przyznała, uśmiechając się krzywo. - Ale trochę w to nie wierzę, bo piekłam mu potem tyle przeprosinowych babeczek, że ciotka musiała mu kupić dużo większych spodni - dodała, nieco zawstydzona, ale hej, jak komuś zrobiła krzywdę ,to zawsze starała się to im jakoś wynagrodzić! A każdy kocha dobre wypieki, a jak wiadomo, ona piecze fantastycznie.
- O tak, ale upewnijmy się że nikt nie celuje akurat w okolice naszego tyłka, bo karma może mnie dopaść - zastrzegła, ale poza tym była super podekscytowana taką wizją! I nawet posłała jej promienny uśmiech, skoro jej obiecała taką fajną przygodę!
- Może myślą że zdążą między jednym śmigłem a drugim, no wiesz, jak w Indianie Jones - odpowiedziała, bo dla niej to przecież miało bardzo duży sens! Ona by na pewno na ich miejscu spróbowała.
- Ja z Tobą zobaczę, może po strzelnicy? - zaproponowała, no i dziwne że nie były Amerykankami, bo to było właśnie takie amerykańskie! Broń i bajki, najlepiej w jednym dniu i jednym miejscu. Ale Darby zawsze była chętna na bajki, bo gdyby miała być postacią z filmu, to wybrałaby właśnie film animowany!
- A nie chcesz sobie tutaj bardziej… no wiesz, urządzić? Mogę ci nawet w tym pomóc. I obiecuję że nie przyniosę ci lampy z futerkiem, ani budzika, który mruczy zamiast piszczeć - obiecała, bo sama na pewno takie miała. I cóż, pewnie coś durnego by jej kupiła, Sam w ogóle nie powinna się zgadzać na jakąkolwiek pomoc z jej strony, wychodzącą poza pomoc przy urządzaniu. A i to może się skończyć obrażeniami którejś z nich…
- Tak spróbuję - pokiwała głową, bo tak, miała już taki plan. Więcej nie miała, ale pewnie po prostu pójdzie na żywioł. - Okej, będę uważać na jego ego…. nie wiem jak, ale jakoś to zrobię - obiecała, kiwając powoli głową i delikatnie zmrużyła oczy -Faceci są dziwni. Myślisz że lesbijki mają takie same problemy na randkach? - zapytała, marszcząc brwi z takim wyrazem zagubienia na twarzy. Trochę jej spadała pewność siebie przed randką, zwłaszcza po incydencie z ptakiem, który raczej nie mógł być dobrą wróżbą…
- Impreza ze zmienianiem włosów? Ale fajnie, wybrałabym się na taką - przyznała, zaskoczona że są takie fajne rzeczy, a ona nic o tym nie wie! - Byłam tylko na takiej z kolorowymi drinkami, potem wymiotowałam na zielono - dodała, nieco mniej optymistycznie i rzuciła jej zawstydzone spojrzenie.
- No są i wychodzą spod kontroli. Ostatnio nawet jednego widziałam, one są strasznie przerażające. Ich zęby… no są straszniejsze niż krokodyli, bo krokodyl chociaż jest mały - wyjaśniła swój tok myślenia, a potem spojrzała na nią zaskoczona.
- Corvo? To mój kuzyn - odpowiedziała, a potem się zdziwiła - a skąd znasz Corvo? Chcesz go zabrać na randkę z wielbłądami? - zapytała, składając w jedno wszystkie trzy tematy, bo czemu nie!
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zmarszczyła brwi. –Ile miałaś lat jak strzelałaś? – Nie wiedziała w sumie czy chce znać odpowiedź, ale jednocześnie była mega ciekawa. –Ktoś ci w ogóle powiedział jak strzelać i wytłumaczył jak działają bronie? – Trochę modliła się, żeby Darby powiedziała, że miała wtedy z siedem lat i sama się dopadła do broni czy coś. Nie chciała wierzyć, że dorosła kobieta mogła być taka nieostrożna z bronią w ręku. Jasne, to tylko wiatrówka, ale nawet wiatrówką można było zabić.
-To odstrzeliłaś mu porządny kawałek tego tyłka? – Dobra, takich szczegółów też nie chciała wiedzieć, ale jednak kusiło. Wiatrówka i takie porządne szkody? Interesujące. –Uwierz mi, z pewnością upewnię się, żeby nasze tyłki były bezpieczne. – Skinęła głową. Chyba wynajmie strzelnicę tylko dla nich, bo teraz nie mogła być pewna tego, że Darby nie zrobi krzywdy innym ludziom na strzelnicy. Sam pewnie ubierze się w kevlar i pożyczy coś w tym stylu Darby. W końcu sobie też mogła biedaczka zrobić krzywdę.
-Może. Albo po prostu nie myślą, bo jednak są głupie. – Zaproponowała, bo oczywiście nie wierzyła w to, żeby ptaki były jakieś super inteligentne. A tekstu z Indianą Jonesem też nie do końca zrozumiała, bo nie wiedziała co to czy kto to. Będzie musiała podpytać Zoyę.
-W sumie to okej. Możemy tak zrobić. Tak, to ma sens. Obejrzymy bajkę po wizycie na strzelnicy. – Racja. Nie było nic bardziej amerykańskiego niż oglądanie bajek tuż po wizycie na strzelnicy. –Możemy to zrobić u ciebie? Ja nie mam telewizora. – Poza tym nie była pewna czy jej mieszkanie było bezpieczne dla Darby.
-Nie, nie chcę. Lubię minimalizm czy tam spartańskie warunki. – Machnęła ręką, bo sama nie wiedziała jak to nazwać. Miała hajsy żeby sobie odjebać to mieszkanie na bogato, ale jednocześnie nie czuła parcia, żeby to zrobić. I tak rzadko kiedy tutaj bywała, a jak bywała to tylko po to, żeby tutaj „spać”. Zamordowanie typa, który właśnie był w szafce, było bardzo spontaniczne. –Nie sądzę, żeby miały takie same problemy. Ale z pewnością mają inne. Lubię podrywać kobiety. – Wyznała z uśmiechem i nawet pomyślała o Inej, której absolutnie nie podrywała, bo Inej za bardzo ją onieśmielała. W Norwegii starała się być trochę flirciarska i odważniejsza, ale nie wiedziała czy jej wyszło czy nie.
-Nie wybrałabyś się. Było beznadziejnie. Nawet nie chcę o tym rozmawiać. – Nie miała teraz za bardzo głowy, żeby wymyślać jakąś randomową imprezę, która nigdy się nie wydarzyła. –No kolorowe i słodkie drinki to nie jest chyba dobry pomysł. W sensie wiesz… jak za dużo ich wypijesz to właśnie tak kończysz. – Wzruszyła ramionami. Co ona wiedziała o imprezowaniu, wymiotowaniu i o kolorowych drinkach? Niewiele. Nie jej bajka.
-Mówisz o wielbłądach czy ptakach? – Zmarszczyła brwi, bo już się pogubiła w toku rozumowania dziewczyny.
Pokręciła głową i parsknęła. –Nie, nie. Skojarzyłam nazwisko i te szkockie korzenie. – Wyjaśniła swój tok rozumowania.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
- Jedenaście. Tam lubią takie zabawy. No wiesz, w Szkocji, zwłaszcza na wsiach, polowania to duża i poważna sprawa, jest cały ceremoniał różnych aktywności, jedzenia, tańców i w ogóle - wyjaśniła, kiwając powoli głową. I tresują dzieciaki niemal od małego, żeby te tradycje kultywowały. A potem uśmiechnęła się krzywo. - A bo no… wiesz… moja rodzina tam… no to takie… no te wyższe sfery, nie? A oni robią… no takie dziwne rzeczy - podsumowała, rozkładając bezradnie ręce, bo nie chwaliła się na prawo i lewo, no i nie wyglądała też przecież na taką, co może po swojej babci jakieś zamki odziedziczyć. I prawdę mówiąc to ona ich nie chciała, bo wiedziała jaka jest za to cena.
- Nie przyglądałam się aż tak uważnie… - odpowiedziała zdezorientowana o co Sam chodzi. A potem pokiwała głową - uff, to dobrze, bo ja nawet swój lubię, nawet jeśli nie zawsze mieści się w spodnie. Na szczęście można założyć inne spodnie, czy to nie wspaniała magia sklepów? Zawsze jakieś inne są na innym wieszaku - pochwaliła, bo jak tu nie kochać kapitalizmu za tyle opcji wyboru? Oczywiście Darby częściej kupowała w lumpach, niż w normalnych sklepach, ale tam to tym bardziej było różnorodnie.
- Naprawdę myślisz, że zwierzęta nie mają żadnych myśli w swoim mózgu? I że jak są głodne albo chcą iść tam, a nie tam, to po prostu mają jakieś… wewnętrzne pociągi, a nie myśli? - zapytała, trochę podejrzliwie, bo trochę wątpiła, ale nie była specem od biolki, więc nie wiedziała. Nie miała żadnego wyższego wykształcenia i było to chyba po niej widać. Za to Sam? No Darby jak nic by się nie zdziwiła, gdyby miała profesurę na koncie, miała taki wygląd wykształconej i poważnej babki.
- Brzmi jak dobry plan - pokiwała głową, a potem uśmiechnęła się promiennie - jasne, zrobię przekąski i coś dobrego upiekę… na co masz ochotę? Cokolwiek byś zjadła, ja upiekę - zaproponowała, bo lubiła pichcić i dokarmiać swoich przyjaciół! Poza tym to jedna rzecz, która zawsze jej wychodziła, więc bardzo chętnie korzystała z każdej okazji do robienia tego.
- Nie wiem jak wygląda wnętrze u spartan, ale tu masz trochę inne realia, niż minimalistyczne. Bardziej… no te cele w klasztorach - przyznała całkiem szczerze, bo naprawdę uważała, że chociaż małe… no chociaż… chociaż szafa by się tutaj przydała, żeby nazwać do faktycznie wnętrzem! - Minimaliści mają szafy - dodała, uznając że może jednak powinna o tym wiedzieć - za to w klasztorze, to wszyscy mają minimum dobytku i piorą wszystko w jednej pralce, na jednym kolorze… jak w więzieniu. Myślisz że to dlatego mówią na sypialnie zakonników cela? - zapytała, zagłębiając się w swoją głupiutką rozkminę, a potem patrząc na nią z zaciekawieniem. I oczywiście sama miała bardzo małe pojęcie o tym jak to wygląda, ale Grizel jej coś tam opowiadała o ascetycznym trybie życia i poświęceniu tych…. ludzi.
- W to nie wątpię - przyznała, kiwając lekko głową. A potem spojrzała na nią zaciekawiona. - Ale tak dla podrywania, czy naprawdę? - zapytała, zaintrygowana. A potem nachyliła się nieco, żeby dodać - ja czasami się też zastanawiam jak by to było - dodała, ciszej i zerknęła na nią niepewnie. Nie w kontekście, że chciała poderwać Sam, bo jednak się przyjaźniły, więc nie psułaby tego, ale była ciekawa jej reakcji. - I tak podrywasz wszystkie, czy wiesz które też są zainteresowane dziewczynami? Da się to jakoś rozpoznać patrząc na kogoś? - zapytałaby zaraz potem - na przykład jak patrzysz na mnie, to co widzisz? - dodała, bo jak zaczynała gadać, to ciężko ją było zamknąć i uciszyć. I ona sama tym bardziej nie wiedziała jak przestać.
- Szkoda. Ale kolor i tak chyba zmienię, to nieprawda co mówią, że blondynki mają więcej zabawy w życiu - przyznała, kiwając powoli głową. Jeszcze nie wiedziała na jaki odcień się zdecyduje, ale teraz nie musiała podejmować decyzji przecież.
- Tak, najgorsze są te takie super słodkie, gdzie w ogóle nie czujesz w nim alkoholu! Ale wiesz co Sam? On tam tak naprawdę jest, czai się jak jakiś… tajniak i niespodziewanie atakuje - pokiwała, bo właśnie tak było, podstępne drinki, które tak szybko człowieka upijały! Zwłaszcza jak było się Darby, która nie była najbystrzejszą ze swojego miotu.
- Wielbłądy, ptaki nie mają przecież zębów - odpowiedziała jej, zdziwiona że ta się pogubiła! A potem przechyliła lekko głową - no ale czemu o niego pytasz? Skąd go znasz? Czy ty mi podrywasz kuzyna? Bo on się będzie żenić, jego się nie podrywa, będą mieć bardzo ładny ślub i będą mieszkać i robić dzieci na jego łodzi. I te dzieci będą mieć bardzo piękne włosy, po nim gęste i lśniące, a po niej rude - wyjawiła, bo cóż, jarała się bardzo! I żałowała, że jest taka duża i nie może sypać kwiatków przed panną młodą.
babeczka
-
ODPOWIEDZ