lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
25.

To wcale nie tak, że zapomniała o umówionym wypadzie na plażę ze znajomymi. Miała całą masę rzeczy do zrobienia, a przez wiosenne porządki, które postanowiła uskutecznić w swoim ogródku, czas jeszcze bardziej się dla niej kurczył. Co też przyszło jej do głowy, żeby bawić się w ogrodnika? Nie miała pojęcia, może to przez to, że odkąd wyjaśnili sobie parę rzeczy z Lorcanem, ten wyjechał gdzieś do pracy i nie mogąc zająć się spędzaniem z nim czasu, musiała na czymś innym skupić swoje myśli, a padło akurat na rośliny.
Dotarła jednak na plażę z nie tak dużą znowu obsuwą i zrzuciła z siebie ubrania, żeby w kostiumie kąpielowym wygrzewać się na słońcu, w otoczeniu grupy ze studiów, mieli za sobą jeden z cięższych egzaminów i chociaż nie znali jeszcze wyników, to jedno popołudnie mogli spędzić na względnym relaksie i odstresowaniu się.
Kiedy Raine dotarła już na miejsce, zdążyli zmienić swój skrawek plaży, łącząc się z inną grupą, jej natomiast wspomnieli tylko o syrenich skałach, gdzie KONIECZNIE musiała coś zobaczyć, a że wszyscy byli już trochę podpici i zaczęli kręcić jedną z butelek po piwie, skorzystała z tej wymówki, bo chyba nie miała się co bawić, kiedy jeszcze nie piła!
Wspięła się na jeden z kamieni, bawiąc się zawieszonym na szyi łańcuszkiem, który dostała dawno temu od swojej babci, chyba przy okazji pierwszych urodzin, czego rzecz jasna nie mogła pamiętać i kiedy wychylała się do przodu, żeby zlokalizować jakiś napis, który miała mieć pod ogonem jedna z syren, poślizgnęła się, a naszyjnik wpadł do wody. - O nie, o nie, o nie - wymamrotała gorączkowo, obserwując jak zlota zawieszka idzie na dno i niewiele myśląc, wskoczyła za nią.
Nigdy nie była mistrzem pływania, bezpieczniej czuła się w kamizelce ratunkowej niż bez, ale była przekonana, ze jest na tyle płytko, że będzie czuła grunt pod stopami. Myliła się jednak okrutnie, a kiedy zdala sobie z tego sprawę, zachłysnęła się wodą i gorączkowo uderzając ramionami o tafle wody, próbowała podpłynac do skały. - Pomocy! - zawołała, chociaż jej znajomi w oddali bawili się w najlepsze i nawet nie mieli jak jej usłyszec.

Timothy Collins
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
26 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
003.


Piątek.
Niby wszystko fajnie, początek weekendu, więcej wolnego, chwila odpoczynku i możliwość wyskoczenia na imprezę. Dla Timka jednak piątek oznaczał również podwójny zapierdol w pracy. Nie dość, że ludzie wypożyczali sprzęt na garściami, to głównie mało kto oddawał go w dobrym, czystym stanie, poniesiony magią alkoholu i endorfin beztroski. No ale cóż, taka praca. Siedział wiec do późnego wieczora czyszcząc deski i wymieniając paski w rozwalonych kapokach.
Czasami zastanawiał się jak ci ludzie to robili. Jak mogli z taką łatwością tak rozpierdalać wszystko, czego by się nie dotknęli. Trochę dziwił się, że właściciel nie pobierał dodatkowej opłaty za czyszczenie, no ale nie jego biznes. Nic mu do tego.
Ze wszystkim uwinął się mocno po zachodzie słońca, kiedy ludzi z ręcznikami i parasolami na plaży ubyło, a na ich miejsce wstąpiła młodzież z hektolitrami alkoholu i dobrego humoru.
Collins złapał za worek z rzeczami, wolną dłonią siłując się z plikiem kluczy, którymi już po chwili elegancko zamknął wypożyczalnie. Na dworze było wyjątkowo ciepło, bez większego wiatru sprawiając, że fale oceanu były wyjątkowo spokojne.
Z kieszeni spodni wyciągnął paczkę czerwonych Mallboro i odpalając jednego w ustach przyglądał się grupce znajomych, mających ewidentnie za dobry czas, krzycząc i śmiejąc się w najlepsze. Następnie jego uwagę skupiła ciemna postać kilkanaście metrów dalej, wspinająca się po skałkach z syrenami, a następnie skacząca do wody. Collins mimowolnie prychnął pod nosem. Ci ludzie. Nie mają już naprawdę lepszych sposobów na wchodzenie do wody niż zeskakiwanie ze skarp. Bo przecież, po co wejść jak kulturalny człowiek od plaży. Pokręcił głową, zaciągając się mocnym dymem i opadając o chłodną ścianę, wypatrywał poczynań ciemnej postaci.
Coś było nie tak.
Wysokie pomachiwania rękami i nierówne wynurzanie z wody wcale nie zwiastowało świetnej zabawy i codziennego pływania. Timothy stanął na równe nogi i szybkim krokiem podszedł nieco bliżej, przyglądając się scenie, którą tylko on zdawał się zauważyć. I słyszeć. Po juz po chwili paniczne pomocy dotarło do jego uszu.
Kurwa — burknął pod nosem i bez najmniejszego zastanowienia rzucił się w ocean, wyrzucając papierosa gdzieś w ciemny piach. Woda wciąż była przyjemnie ciepła, nagrzana od silnych promieni słonecznych. minęło kilka sekund, zanim Collins znalazł się w pobliżu ostatniej syreny, podpływając do przerażonej postaci i łapiąc szczupłe biodro pod ramię.
Już już, mam cię — wystękał, wypluwając z ust krople wody — mam cię, spokojnie — powtórzył, czując roztrzęsione ciało pod skórą dłoni — Złap się moich pleców — charakteryzował go spokój. Wyjątkowo dobrze radził sobie w podbramkowych, stresujących sytuacjach i kłamstwem byłoby powiedzieć, że wcale nie nauczył się tego w pierdlu. Odwrócił się tyłem do dziewczyny, pozwalając, by lekko wspięła się na plecy i oplotła męskie ramiona. Był to najprostszy i najbardziej komfortowy sposób, by jak najszybciej dostać się na brzeg.

Raine Barlowe
* Jestem okropna ostatnio w odpisach, przepraszam, mam nadzieje, że się nie gniewasz, że tak długo się wyczekałaś na posta!
powitalny kokos
Kasik#0245
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Czas dłużył się niemiłosiernie. A może kurczył? Czy tak właśni wyglądał ten przerażający moment, kiedy całe życie przelatuje przed oczami, a człowiekowi dosłownie brakuje tchu? Łapczywie próbowała korzystać z każdej sekundy, kiedy jej głowa wynurzała się ponad taflę oceanu, czerpiąc drogocenne powietrze, ale płytki i szybki oddech, łykane raz za razem kolejne ilości słonej wody i paniczne ruchy skutecznie uniemożliwiały jej... cóż, cokolwiek racjonalnego.
To zabawne, zawsze powtarzali jej znajomi, kiedy mówiła, że w teorii umie pływać, w praktyce jednak woli trzymać się spokojnej wody, której jest pewna. Przecież mieszkasz przy oceanie, dodawali, kręcąc w rozbawieniu głową i wzruszali ramionami, kiedy odmawiała skakania w głębinę przy każdym wspólnym wypłynięciu łódką z portu. Może rzeczywiście tak było? Teraz raczej by się nie śmiali, gdyby tylko byli w stanie ją usłyszeć, dostrzec.
Niespodziewanie poczuła jakiś dotyk, ale wcale jej nie uspokoił. Wręcz przeciwnie, zdawało się jej, że ta nowa, nieznana siła ciągnie ja tylko na dno i początkowo desperacko próbowała z nią walczyć, uderzając ramionami na oślep, ale coraz mniej miała już siłę, żeby to robić. Ręce powoli nie były w stanie ruszać się już równie dynamicznie i wtedy, jak w niespodziewanym przebłysku, usłyszała obok siebie męski głos.
Chciała coś odpowiedzieć, ale kiedy tylko otworzyła usta, znów wpadła do nich woda, zacisnęła więc tylko palce na ramieniu nieznajomej postaci, a gdyby tylko miała długie paznokcie, pewnie wbiłaby je do krwi. Stabilizacja przyszła do niej jak wybawienie, a kiedy zdała sobie sprawę, że już nie musi walczyć o każdy centymetr sześcienny powietrza, wydusiła z siebie tylko krótkie: - Co?
Chwilę zajęło jej zrozumienie jego instrukcji, a może była to tylko sekunda? Straciła kompletnie poczucie czasu, jednak mocniej oplotła ramiona chłopaka w żądanej pozycji, wczepiając się w niego na tyle mocno, jakby miał ją puścić, jakby znów miała pozostać na wodzie, chociaż do brzegu nie było ani trochę daleko, po prostu sama Raine, w przeciwieństwie do wyrzeźbionych syren, najwyraźniej nie potrafiła się wśród fal poruszać jak ryba w wodzie.

Timothy Collins
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
36.

Czasem te prognozy pogody to była jakaś gruba przesada. Jeszcze rano świeciło słońce, do tego tak mocno, że obudziło Rydera ze snu tuż o świcie, czyli koło jedenastej; na tyle wcześnie, że poczuł się niewyspany po zmianie poprzedniego dnia w pracy i na tyle późno, że Lyra i Bowie już sobie gdzieś poszły i nie załapał się nawet na wyżebraną kanapkę. To był jego ulubiony pomysł na śniadania - żebranie o kanapki, albo trochę owsianki, bo przecież jak ktoś sobie robił jedną, to niewiele wysiłku musiał włożyć w zrobienie drugiej. Całe szczęście w lodówce znalazł jakiś jogurt owocowy i w swój wolny od Moonlight Baru dzień rozłożył się na kanapie, spamując Benjiemu wszystkie możliwe komunikatory, z pytaniem, czy idą posurfować. A jak już dostał odpowiedź nie wiem, to wiedział, że Brooks jest namówiony i jazda.
Logistyka przyjazdu na plażę w Pearl Lagune była pewnie zawiła i nie ma się co nad nią rozwodzić, więc pomińmy może, że Ryder i Benji byli dwoma frajerami bez samochodu, a Ryder nawet bez prawa jazdy, grunt, że razem już patrzyli na ciemne chmury na horyzoncie, opierając się o syrenie rzeźby. - Nie no, nie jebnie - zawyrokował Fitzgerald, prognozując pogodę na podstawie wyssanego z palca przypuszczenia, bo po prostu chciało mu się popływać na fali. - No dawaj, ja wchodzę - dodał jeszcze, bo fale wyglądały zajebiście, więc bez zbędnego ociągania się, wszedł do wody, uważnie obserwując skąd nadciąga taka najlepsza. W końcu był prawie zawodowcem, brał udział w jakichś konkursach i jak nie stał za barem, albo nie jeździł na deskorolce, czy nie jarał blantów, po prostu pływał, a jak miał okazję robić to w towarzystwie dobrego ziomka, to tylko na lepiej to wszystko wychodzilo.

benji brooks
ryder fitzgerald
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
Totalnie rozumiał temat wyżebranych kanapek, bo aktualnie zmagał się z ich brakiem. Sienna wyjechała (na szczęście nie do kliniki aborcyjnej), Warren to był Warren, od niego tych kanapek nie żebrał, więc musiał sam się zaopatrywać w prowiant i chociaż kucharz był z niego niezły, to po prostu mu się nie chciało. Najczęściej zamawiał jedzenie na wynos, a z rana dojadał resztki z poprzedniego wieczora. Tak samo było dzisiaj. Wstał o podobnej porze, choć może odrobinę wcześniej, bo po dziesiątej. W zasadzie za dwadzieścia jedenasta, o ile ma to jakiekolwiek znaczenie. Od zawsze wiedział, że "normalna" praca nie jest dla niego, bo ludzie muszą wstawać o siódmej, a jemu zdarzało się o tej godzinie czasem kłaść. Rzecz jasna istniały wyjątki, jak na przykład sesje zdjęciowe, ale raz na jakiś czas mógł się poświęcić!
Wciskając do ust resztki koreańskich klusek na wynos (następnego dnia już nie były takie smaczne, a po odgrzaniu w mikro prawie połamał sobie na nich zęby), kątem oka przeczytał smsa od Rydera. Podrapał się po głowie. No kurwa, nie wiedział czy mu się chce, czy nie, więc zgodnie z prawdą odpisał: nie wiem. W sumie i tak nie miał żadnych innych planów, więc Fitzgerald wcale nie musiał go specjalnie namawiać żeby zwlókł dupę, zgarnął deskę po drodze i podjechał we wskazane miejsce.
- No chuj, może ominie - odpowiedział, kiwając głową, skrzyżowawszy ręce na piersiach. Równie mocno był obeznany z pogodą co Ryder, ale Jah wie wszystko, więc przekazał mu blanta (na dobre pływanko) wraz z wiedzą na temat wszechświata i warunków atmosferycznych.
- Czekaj, już idę - krzyknął za nim, gasząc fajkę o ziemię. Zrzucił z siebie tylko podkoszulek i pobiegł za swoim chłopakiem (kurwa no, już nie) do wody, wbijając wzrok w nadciągające fale. Nie był taki zajebisty w surfowanie jak Ryder, ale wystarczająco dobrze to robił żeby imponować kobietom. W tym wypadku syrenom.
- Myślisz, że będą nas oceniać jak się wyjebiemy? - zapytał całkiem poważnie, kątem brody wskazując na pół człowieki, pół ryby.

Ryder Fitzgerald
mistyczny poszukiwacz
nick
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Może przypłyną te takie prawdziwe? - bo rzeźby rzeźbami, nie były żadnymi zaklętymi w kamień syrenami, ale krążyła legenda, że właśnie tutaj pojawiały się prawdziwe syreny i wabiły mężczyzn w morskie odmęty. Sam Ryder kiedyś zakradał się w jakieś magiczne noce, których dat by teraz nie pamiętał, bo był ciekawy, czy się pojawią. Ogólnie był całkiem otwarty na świat i wszelki teorie spiskowe. Wierzył trochę w nadprzyrodzone moce Królowej Elżbiety i że Zuckerberg nie jest prawdziwym człowiekiem. Wierzył, że w Strefie 51 w Nevadzie dzieją się dziwne rzeczy i że kosmici są prawdziwi, bo cholernie samolubnym byłoby myśleć, że tylko na Ziemi jest jakieś życie. I wierzył w syreny. Może nie tak, że co tydzień chodził na jakieś polowania, no i nie uwierzyłby w każdą bajeczkę, ale uważał, że znikąd się te opowieści nie wzięły, więc sobie pewnie żyją i nieliczni mogą je zobaczyć. - Ale widzisz, tak to nikogo nie ma, więc nie będą się śmiać, jak się spierdolisz - oznajmił żartobliwie, bo chociaż to on z ich dwójki był lepszym surferem, to nigdy świadomie nie chciałby w kimś innym zaszczepić myśli, że się do tego na przykład nie nadaje. W ogóle całkiem nieźle by się pewnie nadawał na instruktora, bo czasem dawał jakieś wskazówki i był mocno pozytywny, jeśli chodziło o nastawienie do tego całego środowiska. Nawet zdarzało mu się pomagać w jednej z miejscowych szkółek, kiedy było dużo chętnych do nauki, a mało instruktorów.
- Woah, dobra, mocne są te fale! - zawołał, kiedy już odpłynął kawałek na swojej desce, którą dosyć mocno kołysało na boki, a spienione morskie bałwany miały w sobie coś ciemnego i jakby mrocznego. Wiatr rozwiewał mu włosy, wciskając przydługie loki do oczu, ale skoro już i tak byli na plaży, a potem w wodzie, to nie było się co wycofywać, więc powoli zaczął na swojej desce stawać, na zgiętych nogach uważnie obserwując kolejne zbliżające się fale, które uderzały chyba z większym impetem, niż by przypuszczał.

benji brooks
ryder fitzgerald
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Myślisz, że te rzeźby to tylko taka przykrywka, a w rzeczywistości oznaczyły sobie miejsce, w którym wabią frajerów? - chociaż Benji podchodził nieco bardziej racjonalnie do świata, to zdarzało mu się dywagować na różne, dziwne tematy. I w zasadzie to chciał wierzyć w duchy i syreny, i te wszystkie paranormalne rzeczy. Z drugiej strony nie wykluczał, że życie pozaziemskie wcale nie istnieje. Tak naprawdę to wierzył w duchy, ale nie takie nawiedzające stare domy jak w horrorach. To byłoby zbyt proste. Ale zdarzyło mu się kiedyś brać udział w tarocie, a potem w nocy działy się dziwne rzeczy w jego mieszkaniu, jak na przykład spadający obraz albo wywrócona szklanka i to akurat wtedy! Wierzył też w kosmitów, chociaż równocześnie był wielkim fanem filmiku o paradoksie Fermiego, który ukazywał wyraźny dysonans między poglądami na temat istnienia kosmitów, a brakiem śladów ich istnienia. Chciał nawet kiedyś puścić go Siennie, kiedy się zjarali, ale zasnęła w trzeciej minucie.
- No i bardzo dobrze, bo pewnie spierdolę się nie raz, a Ty tu jesteś żeby ze mnie zrobić jakiegoś prosa - dobrze było mieć za ziomka takiego wymiatakę w surfing i chociaż Benji nie był ostatnim kaleką, to wielu brakowało mu żeby osiągnąć poziom Rydera, dlatego korzystał za każdym razem kiedy wybierali się wspólnie łapać fale. Mógł podpatrzyć pewne ruchy, dopytać się kiedy czegoś nie wiedział, a równocześnie nie zastanawiać się, czy jego pytanie brzmi głupio albo to co robi wygląda śmiesznie.
Korzystając z prześwitu słońca, wdrapał się na deskę, przykleiwszy kolana do blatu. Mimo, że fale w tym miejscu jeszcze nie robiły się na tyle duże żeby wstać, kołysało nim na tyle mocno, że ciężko było złapać równowagę. Co jakiś czas pojedyncze rozbryzgi uderzały o deskę, pryskając mu w twarz.
- Koooozackie są mordo. Dobrze, że przyszliśmy - stwierdził z rosnącym mimo potężnych fal entuzjazmem, wracając na chwilę myślami do tabliczki zabraniającej kąpiel. Nawet on był na tyle zdolny, że potrafił sobie poradzić w takich warunkach. Chyba.
Biorąc przykład z Rydera, zaczął prostować nogi, ale w momencie stawania na desce, kolejna fala zwaliła go z deski, a jeszcze następna, nie pozwoliła wynurzyć się od razu z wody.
- Ja pierdolę, widziałeś to? - zaśmiał się, ocierając twarz ze spływającej zeń wody. Tym razem nie spadnie. Tamto był tylko niefart.

Ryder Fitzgerald
mistyczny poszukiwacz
nick
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Nie no, podobno jakiś frajer je zbajerował, a potem przyprowadził kumpli i zniknęli, babcia mi opowiadała - babcie to w ogóle były skarbnicami wiedzy, Ryder żałował, ze już żadnej nie ma, ale był najmłodszym dzieckiem Fitzgeraldów, jego babcia musiałaby być pieprzoną królową Elżbietą, żeby tyle żyć. - Ale ja obstawiam, że był po prostu jakimś psycholem, zajebał ich tu jakoś i wrzucił do wody, a odpływ zabrał ciała - co prawda nie miał pojęcia, czy takie ciała nie wypłynęłyby na powierzchnię, ale wystarczyłoby, jakby przypłynęłyby rekiny. I dowodów brak.
- Ja to wiadomo, wszystkie tipy zachowuję dla ciebie! - zadeklarował gorąco, bo to była gra jeszcze przed ich zerwaniem, więc wiadomo, że dla Brooksa w ogień by skoczył! Co prawda potem nic się nie zmieniało, bo Benji dalej był jego najlepszym przyjacielem. Ale on miał wystarczająco dużo swoich talentów, nie potrzebował jeszcze surfowania. Robił kozackie zdjęcia, a na to pewnie w ogóle leciały wszystkie laski, no bo jaka nie chciałaby mieć foty jak z jakiegoś sławnego magazynu? - Widziałem, stary! - zawołał ze śmiechem i już wjeżdżał w jeszcze większą falę. Taką, że się musiał się trochę bardziej skupić, żeby nie spaść z deski już na samym początku. - Mocarne są, dajesz radę? - zawołał do Brooksa, bo jednak trochę ocean włączył poziom zaawansowany, kiedy ten umiał w początkujący, a wiadomo, ze jak się tylko spada i spada, to żadna frajda.
Sam Fitzgerald bawił się świetnie i był w swoim żywiole. Nawet nie zauważył, kiedy znacznie odpłynął od brzegu i Benji zniknął mu z pola widzenia, ale potężna fala zmierzała w jego kierunku i miał w planach ją złapać, więc skupił się maksymalnie, nie zdając sobie sprawy z tego, że wzburzona wodna masa przestaje już być tak łagodna jak zwykle.

benji brooks
ryder fitzgerald
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Ale że zniknął z kumplami czy tylko kumple? - zastanowił się na głos, bo jakby nie patrzeć to była szybka eliminacja konkurencji. Gdyby był zazdrosny mógłby zrobić tak z Lyrą i mieć Rydera tylko dla siebie, ale nie był pewien czy na kobiety to też tak działa. Zresztą. To były tylko czyste spekulacje! Nikt nikogo nie chciał znikać. No chyba, że ktoś by go bardzo wkurwiał, a Lyra to w sumie porządna laska była i bądź co bądź jego były chłopak miał niebywałe szczęście, że udało mu się na taką trafić i jeszcze w dodatku zgodzi niebawem się z nim chodzić, więc nie mógł stawać na drodze prawdziwej miłości. Drugi raz mu się tak nie poszczęści.
- Kurwa, myślisz? A babcia Ci dawno to opowiadała? Myślisz, że ten zwyrol jeszcze żyje? Bo jak był dużo młodszy od Twojej babci to może jeszcze tu przychodzi i tak naprawdę to on czai się na ludzi, a nie jakieś tam syreny - skrzywił się, kiedy zjarany mózg zaczął mu podsyłać przed oczy jakieś nieprzyjemne wizje. Wolał żeby ta faza nie weszła mu za ostro, bo do końca dnia będzie się oglądał przez ramię w obawie, że ktoś za rogiem czyha na jego życie. Albo na brzegu. Chujowa śmierć, tak zginąć idąc sobie na deskę i w dodatku nawet nie rozbijając się o skały.
Kiedy odpędził od siebie czarne myśli, a w dużej mierze była to zasługa zapewnień Rydera, że kiedyś być może wejdzie na poziom początkujący plus. Nie no, aż tak tragicznie mu nie szło, ale utrzymywanie się na desce przy takim wietrze było ogromnym wyzwaniem.
- Daję radę - wystękał, próbując złapać równocześnie równowagę i nie rąbnąć ciałem o wodę. Co prawda nie był to wypadek z wysokości, ale przy tej pogodzie, łatwo było spaść i po prostu chlasnąć i spienioną taflę. Dopiero po jakimś czasie zorientował się, że Ryder zniknął mu z oczu i trochę się zestresował, bo jeśli ktoś w tym związku miał kogoś ratować w rozszalałej wodzie, to raczej nie Benji, tańcząc kankana na desce.
- Rydeeeeeer? Ryder, kurwa? - wydarł się głośno, próbując przekrzyczeć wiatr, fale i generalnie szum dookoła, mimo, że będąc na odludziu, nie powinno być w miarę cicho.

Ryder Fitzgerald
mistyczny poszukiwacz
nick
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Nie no, tylko kumple. On tam wiesz, przeżył i w ogóle git, nikt go już nie dręczył, zadziała się magia normalnie - część historii, której mu babcia akurat nie opowiedziała, to pewnie ten moment, w którym policja wzięła chłopca na przesłuchanie, albo znalazła jakieś dowody. Legendy jednak zawierały przynajmniej ziarno prawdy, więc niech już będzie, że trzymają się prawdziwej wersji wydarzeń. - Nie no, chyba dawno już wchuj, bo te rzeźby nawet są już całkiem stare, nie? - teraz żałował, że im się dobrze nie przyjrzał, ale nie był też żadnym znawcą, a takie rzeczy były ciężkie do sprawdzenia, kiedy rzeźba stała sobie przy samym brzegu, gdzie miała nieustanny kontakt ze słoną wodą. Nie mógł też zapytać o nic babci, bo od dawna nie żyła, a Ryder nawet trochę żałował, że nie wypytywał o legendy i historie starszych członków rodziny, kiedy miał na to czas. Był najmłodszym z Fitzgeraldów i mało miał kontaktu z dziadkami właśnie, ale może zagada do Gwen? Ona zdawała się wiedzieć więcej.
Fala za falą, przyspieszający oddech i zaciśnięte zęby, kiedy wylądował pod wodą, próbując okiełznać swoją deskę i znów wypłynąć na powierzchnię. Kaszlnięciem próbował pozbyć się tego, co zdążyło mu wlecieć do ust i nosa, a kiedy już usiadł na swojej desce i rozejrzał się dookoła, z niepokojem musiał przyznać, że nie widział nigdzie Benjiego. Nie tylko Benjiego, ale i brzeg był daleko od niego, a serce biło mu szybko chyba nie tylko ze względu na potężne fale. - BENJI! - wykrzyknął, próbując go dojrzeć, ale fale coraz mocniej uderzały w ciało Fitzgeralda, jakby chciały go ze sobą wciągnąć. A może to wszystko była sprawka tych syren? Czyżby z Brooksem byli tymi złymi charakterami, których trzeba się było pozbyć? Nie mógł się poddać tak łatwo! Pochylony na swojej desce, zaczął intensywnie poruszać rękami jak wiosłami, mając nadzieję, że po drodze spotka swojego przyjaciela i że nie odpłynął on dalej niż Ryder.

benji brooks
ryder fitzgerald
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Kurde, ale chujowo tak, bo pewnie potem w mieście go unikali, no bo wiesz każdy się bał, ze jak z nim gdzieś pójdzie to wyparuje. A czaisz jak to musiało działać na laski? Pewnie dopóki nie wyjechał trzymał celibat. No chyba, że tam te syreny, wiesz, poobracały go, ale ja bym srał po gaciach i tak - Benji był bardziej dociekliwy, więc próbował ustalić dalszą wersję wydarzeń. Co prawda przeskoczył całe to przesłuchanie i wkroczenie policji, ale w tym momencie bardziej istotne zdawało się być dla niego to, że ktoś mógł zostać wykluczony ze społeczeństwa. Teraz dużo się o tym mówi. I o podatkach. W ogóle to dorosłe życie było całkiem spierdolone czasami, ale starał się ignorować ten fakt, zdecydowanie lepiej odnajdując na przykład wśród legend opowiadanych przez babcię Rydera.
- W sumie to są odkąd pamiętam i wtedy też wydawały się być stare to w sumie chyba nie żyje. Możemy kiedyś sprawdzić w jakiejś bibliotece czy coś. Albo w internecie. Sprawdzałeś kiedyś Lorne na wikipedii? - on nigdy tego nie robił i teraz trochę tego żałował. Niejednokrotnie wpisywał "Benji Brooks" w google żeby obczaić jak wyglądają inni Benjowie. Nie było ich wcale jakoś dużo, zważywszy na to, że imię samo w sobie nie było specjalnie popularne, ale najbardziej spodobał mu się stary hipis o tym imieniu i nazwisku, a im dłużej na niego patrzył, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że w przyszłości chce być taki sam jak on. Tylko niekoniecznie łysy na czubku głowy. Postanowił, że jak wróci do domu i się prześpi, poszpera trochę na ten temat. Może nawet będzie mógł kiedyś się popisać przed Ryan historią o syrenach, dzięki opowieści babci Rydera i zdobytym na własną rękę informacjom. O ile nie zapomni, bo z tym już bywało u niego różnie.
Im dłużej walczył z utrzymaniem równowagi, tym mniej zwracał uwagę na to, gdzie akurat znajduje się Ryder. Na szczęście wciąż widział brzeg, który zdążył się przez ten czas nieco oddalić. Fale spychały go w głąb, wprost na otwartą wodę, ale miał jeszcze siłę żeby walczyć. Zamiast szukać miasteczka na wikipedii, powinien był pomyśleć o sprawdzeniu pogody i upewnieniu się czy, aby na pewno nie jebnie, zamiast snuć domysły. Teraz kiedy woda napierała mu do nosa i otwartych ust, którymi próbował łapać oddech, zaczął trochę tego żałować. Zwłaszcza, że wciąż nie mógł znaleźć przyjaciela w pobliżu. Spróbował wytrzymać nieco dłużej, łapiąc równowagę na desce i spojrzeć tym razem w stronę przeciwną do lądu. Gdzieś w oddali zamajaczyło mu coś, co mogło być Ryderem, a przynajmniej jego bujną, blond czupryną.
- Rydeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeer, tuuuuuutaaaaaaaj! - ryknął, nim kolejna fala zmiotła go do wody. Miał nadzieję, że ziomek zauważył go, kiedy tak szaleńczo machał. Albo chociaż usłyszał jego żałosne krzyki.

Ryder Fitzgerald
mistyczny poszukiwacz
nick
ODPOWIEDZ