rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
Noah Johnson

Noah na pewno miał spore branie u dziewczyn, gdyż trzeba było przyznać że był przystojny i jako nastolatek, a także obecnie niczego mu nie brakowało, nadal zatem zapierał dech w piersiach. Ale co najbardziej urzekło Chateux w tym nastolatku? Właśnie ta jego monogamia, że choć wiele dziewczyn zakładało się, że go poderwie, że go złamie, czy że go sprawdzi czy na pewno nie jest zdolny do zdrady i okazywało się że nie był, był do samego końca wierny swojej ówczesnej dziewczynie, a Elle zazdrościła, że nie może być na jej miejscu. Później owszem, przyszła jej szansa, bo to na nią zwrócił Johnson uwagę gdy jego ukochana skończyła szkołę, ale rok to potwornie mało czasu by stworzyć relację w którą odda się pełnię serca. Znaczy się ona oddała mu serce, a on szybko o niej zapomniał. Ale Chateux nie była już małą dziewczynką, ani nastolatką wzdychającą do niedostępnego dla niej chłopaka, ani licealistką, która czekała aż jej chłopak, student do niej napisze, pokazując tym samym że o niej pamięta. Początkowo owszem, było jej bardzo przykro że Noah tak prędko o niej zapomniał, ale wkrótce i ona wyjechała na swoje studia i musiała zająć się nimi. Trzeba było przyznać przecież że medycyna do najłatwiejszych kierunków nie należała. Teraz zaś widząc go w jakimś tam stopniu poczuła się jak ta nastolatka, ale chwilę potem pokręciła głową, chcąc wyrzucić tę słabość. Była już dorosłą kobietą, a on dorosłym mężczyzną. I chociaż był jeszcze bardziej pociągający niż w czasach licealnych to mógł już sobie dawno ułożyć życie. Ona też powinna, skoro zbliżała się do trzydziestki.
- Pamiętasz mnie? Bardzo miło z twojej strony. Myślałam że po studiach nie wróciłeś do Lorne Bay, a tutaj takie miłe zaskoczenie, co ty tutaj robisz Noah? - zapytała, uśmiechając się do niego uroczo, tak jak ona to tylko potrafiła. Zrobiło jej się naprawdę miło z tego względu, że on ją pamiętał, nie wiedziała jednak ile Johnson jest w mieście. A jeśli ma czas to chętnie zaprosi go na jakieś ciacho! No chyba że nie może, bo pewnie przyszedł po jakieś lekarstwa. A ona w międzyczasie za swoje już zapłaciła i zwolniła miejsce przy okienku, by następny klient mógł zrealizować swoje zamówienie.
happy halloween
nick
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#27

To że Darby była małym durniem to nic nowego dla żadnej osoby, która ją znała. A jednak, czasami nawet ona potrafiła zaskoczyć swoją głupotą, o czym mogła niedawno się przekonać Gin. Co prawda Darby wciąż była przekonana, że jej sny są prawdziwe, prorocze i że skoro śni jej się ciąża, to przecież na pewno w ciąży jest, bo inaczej by jej się nie śniła! To jej podświadomość ją powiadamia! A to, że w sumie wieki minęły odkąd nie spała z żadnym facetem jakoś nie było dla niej sensownym argumentem. Jednak skoro znajoma wysłała ją z zadaniem pójścia do ginekologa lub sprawdzenia testem, to mogła jej pokazać, że przecież jej ciało doskonale wie, że w ciąży jest jak w ciąży jest, a podświadomość właśnie to jej pokazuje! Bo jest PODświadomością, a ciąża przed świadomością o ciąży, jest w podświadomości na pewno widoczna. Wszystko miało sens, okej. Poza tym bolały ją cycki, nie miała okresu, więc no.. ciąża jak nic!
Ale mimo to weszła do apteki, kiedy ją minęła. Złapała oczywiście najpierw jakieś żelki z witaminami, bo głupio jej było tak offem iść prosto do odpowiedniej alejki. Wzięła też plastry w barbie i inne postacie bajkowe, bo ostatnio kąpała kota, który nie do końca był z tego faktu szczęśliwy i miała teraz zadrapanie na policzku, przykryte jednym z jej ostatnich plastrów, który miała w domu. Przez zniknięcie Sameen przegapiła to, że jej przyjaciółka kompletnie zmieniła w tym czasie swoją ścieżkę kariery! Zrezygnowała z formowania ciastkowych penisów i przeniosła się na formowanie innych małych chujków… w postaci piesków, które nie zawsze lubiły się kąpać i obcinać, a ona musiała im nadać ładne kształty! Heh, see what I did there.
Poza tym jej dom zdążył się zawalić i odbudować, więc z tego wszystkiego Darby trochę nie ogarnęła, że aż tak długo się nie widziały. A z drugiej strony była człowiekiem, który wciąż myślał, że ten facet z randki sprzed dwóch lat naprawdę zadzwoni! I że osoba, która napisała trzy lata temu, że za moment odpisze… kiedyś na pewno to zrobi. Przecież była cierpliwa, mogła poczekać. Ale podobno z testem nie można, więc wcinając witaminowe żelki, bo aż z tego stresu zgłodniała, weszła do alejki… w której wybór testów ją przeraził! - O jasna Anielko z Zielonej Góry - rzuciła cicho, wędrując wzrokiem po różnych firmach, nazwach i typach. Nie wiedziała, że tego jest aż tak dużo! - Jak ja… - zaczęła i pokręciła głową, a potem zjadła żelka i przeszła się raz w jedną stronę, raz w drugą, czując jak głowa zaczyna ją boleć od nadmiaru opcji! - A może Ciebie… a może… może jednak Ciebie… ty nie, ty wyglądasz groźnie… a ty mnie oceniasz - zaczęła cicho mówić do siebie, czy raczej do testów i prawie z tego wszystkiego wpadła na… o matko, właśnie Sam! - Ojej! - wydała z siebie zaskoczone piśnięcie, potem uśmiechnęła się szeroko i od razu objęła kobietę, nie czekając na jej zdanie o takim nagłym okazaniu bliskości!
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
60.

Sameen chyba pierwszy raz w życiu tak szczerze doceniała to, że z natury była samotnikiem i jej zielony pasek towarzystwa rzadko kiedy zmieniał kolor na czerwony. Dzięki temu mogła po cichu i na spokojnie dochodzić do siebie. A bogowie wiedzieli, że tego potrzebowała. A z drugiej strony nie było to jakieś specjalnie łatwe, bo miała teraz psa, którym przecież musiała się zajmować. Można śmiało powiedzieć, że była taka matka, bo nie odpowiadała już tylko i wyłącznie za swoje życie. Nie żeby też kiedykolwiek taka matka chciała być. No tak czy siak ostatnimi czasy spędziła naprawdę dużo czasu na przyzwyczajanie się do jedzenia. Początkowo piła tylko wodę, później przerzuciła się na szejki i koktajle, aż w końcu dotarła do momentu gdzie mogła jeść stałe pożywienie. Co prawda nigdy nie była typem osoby, która się obzerala, więc ostatecznie przyzwyczajenie się do małych porcji nie było jakieś super ciężkie. Zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę to, że ostatnie tygodnie jej życia były naprawdę tragiczne.
Jeszcze niedawno, po tym jak dopiero co wróciła do Lorne to obiecywała sobie, że na jakiś czas zrezygnuje z wyjazdów i brania nowych kontraktów. Życie jednak miało inne plany i okazało się, że na dobrą sprawę nic tutaj Sameen nie trzymało. Także powoli planowała już powrót do pracy. Tym razem mając szczerze w nosie to czy ktoś ją zabije czy nie. Co ma być to będzie. Wyszła z Tyfonem na spacer cały czas pamiętając o tym, że musi zajęć do apteki i uzupełnić swoją apteczkę. Na razie w rzeczy, które nie wymagały recepty. Resztę załatwi w swoim czasie. Po niedługim spacerem z psem, w jego towarzystwie weszła do apteki. Zakładała, że skoro w australijskich supermarketach, na półkach, żyją węże to nikt się nie obrazi kiedy ona do środka wejdzie z psem. No i wzięła do ręki koszyk i skierowała się od razu to stanowiska z bandażami i opatrunkami, wzięła ich trochę, później przeszła na plastry i też wzięła te w Barbie, bo wiedziała, że plastry dla dzieci lepiej trzymają niż te dla dorosłych. Ruszyła dalej między alejki i jako, że była osobą, której absolutnie nie interesowało podsłuchiwanie innych ludzi, ani nawiązywanie kontaktu wzrokowego z ludźmi to nawet nie podniosła wzroku kiedy weszła do alejki, w której ktoś już był. Podniosła wzrok dopiero jak usłyszała piskliwe ojej, nie zdążyła odpowiedzieć uśmiechem, bo już czuła się przytulana przez dawno nie widziana przyjaciółkę.
-Dàibhidhara.- Przywitała się jak już udało jej się zmniejszyć paraliż ciała spowodowany niespodziewanym dotykiem drugiej osoby. Przy okazji wolną ręką niezręcznie, w stylu lorda Voldemorta poklepała przyjaciółkę po plecach, a druga pociągnęła smycz z Tyfonem, który musiał oczywiście obwąchać Darby. -Co się stało?- Zapytała wskazując na plaster na policzku kobiety. Później przeniosła wzrok na produkty na półkach, przy których stały. -Jesteś w ciąży?- Zapytała od razu, bo nigdy nie należała do osób subtelnych. Tym razem jednak się martwiła, bo co jak ojcem dziecka Darby był ten sam człowiek, który sprawił, że nosiła plaster na twarzy. Oczywiście, że była podejrzliwa.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby trochę sie teraz dokształciła w sprawie psów i kotów, ale od… dupy strony. Wręcz dosłownie, bo jednak dupki im podcinała i czyściła, więc była generalnie specjalistką. Wiedziała więc, że psy mają magiczne właściwości. Zresztą, koty też. Pomagały się wyleczyć i to nie tylko dlatego, że jest to powiedzenie o wylizywaniu ran, które się do takich zwierzaków odnosi. Chodziło o coś więcej. O ciepło ich ciałek, o mruczenie, o wygrzewanie i wyczuwanie, że coś jest nie halo. W końcu zwierzęta wyczuwały różne ataki, spadki cukru, mogły nawet wyczuć poważne choroby. I były obok, kiedy człowiek tego potrzebował. A taki spacer na pewno też swoje robił, na przykład dla głupiego zdrowia psychicznego, a co dopiero fizycznego. Dobrze jest też się przy okazji dotlenić, no i po prostu.. .dla kogoś się postarać. Oczywiście w pracy Darby te psy najczęściej jednak były niezadowolone, że tu je kąpie, obcina im pazury i stąd szrama na jej policzku. I pewnie zdarzyło się, że jedno lub drugie zwierzę ją po drodze ugryzło, bo dopiero wyrabiała w sobie szybki odruch ucieczki. Miała też dodatkowe zabezpieczenia, na przykład różne obroże utrzymujące głowę, kagańce i tak dalej, ale czasami zwierzak okazywał niezadowolenie z jej działania, zanim zdążyła zareagować i im je założyć. A przecież zwierzaki powinny ją kochać, I zawsze kochały! Ale najwyraźniej, kiedy macasz kogoś przy dupce, to jednak miłość się kończy…
A Darby trochę tęskniła za pieczeniem w cukierni… chociaż nie za pieczeniem penisów.
- Sam, gdzie ty się schowałaś, nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłam, nawet nie zdążyłaś spróbować truskawkowych ciastek moich, ani jagodzianek z tego sezonu! - zawołała, oczywiście zasypując ją informacjami. I no, pewnie nawet nie wyczuła nic dziwnego w klepnięciu! Szybko jednak oderwała się od niej, bo chciała na nią spojrzeć! I na… pieska! - Ojej, co to za słodki niedźwiadek, skąd ty znalazłaś takiego pysia słodkiego? - zapytała, wchodząc w ten ton baby voice trochę! I od razu dała się psu powąchać, a jak jej nie postanowił owarczeć, ani ugryźć, to nawet go pogłaskała! I z tego wszystkiego zdezorientowana spojrzała na Sam - z czym? - odpowiedziała pytaniem na pytanie “co się stało?”. I potrzebowała chwili, żeby sobie przypomnieć! Dotknęła dłonią twarzy - bardzo niezadowolony klient - odpowiedziała z lekkim rozbawieniem, bo miała na myśli kota, ale zapomniała, że Sam jest na etapie myślenia, że pracuje wciąż w erotycznej cukierni. A na kolejne pytanie uniosła brwi. - No tak, ale nikt mi nie chce uwierzyć, więc muszę posikać patyk, jak już wybiorę który. Taki wybór! Ja nie wiem jak ja mam zdecydować, skąd mam wiedzieć który jest dobry? Myślisz że są jakieś rankingi w sieci? - zapytała, zdezorientowana bardzo.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
To był najgorszy moment spotkania kogoś po dłuższym okresie niewidzenia się. Zawsze pojawiało się to pytanie gdzie się podziewała. Do dzisiaj Sameen nie potrafiła ogarnąć czy ludzie naprawdę chcą wiedzieć czy pytają z grzeczności, albo może dla samego podkreślenia tego, że rzeczywiście dawno się z kimś nie widzieli. Początkowo tylko wzruszyła ramionami i lekko się uśmiechnęła, bo nadal jednak była trzymana w objęciach Darby, a dodatkowo zastanawiała się nad jakąś pełniejszą odpowiedzią. Mogła się tylko domyślać, że Darby ze swoim specyficznym podejściem do życia i tak niespecjalnie przyswoiłaby informację, którą Sam mogłaby jej sprzedać. –Pracowałam. – Powiedziała w końcu, bo była to jednak najłatwiejsza wymówka, a jednocześnie nie było to kłamstwo. Co prawda bycie porwaną niekoniecznie zaliczało się do pracy, ale nie miała zbyt wielkiego wyboru w tym przypadku. –Żałuję, bo truskawki są w czołówce moich ulubionych owoców. – Uśmiechnęła się, bo naturalnie w jej świecie nic nie przebije jabłek. W sumie to nawet jabłek dawno nie jadła. Będzie musiała później zajść do jakiegoś sklepu i zainwestować może w jakieś jedno jabłko. Dla sprawdzenia czy nadal je lubi.
-Dostałam. W spadku. – Wyjaśniła, bo gdyby nie to, że dostała go w spadku to z pewnością podziękowałaby za taki prezent i wolałaby do domu wrócić z pustymi rękoma. –To Tyfon. – Przedstawiła psa, bo domyśliła się, że w pewnym momencie Darby sama z siebie by o to zapytała. Nieznajomi w parku pytali ją o psa więc zakładała, że ktoś kogo zna też to zrobi. No chyba, że była podrywana i nie bardzo to ogarnęła.
Wskazała palcem na plaster na twarzy Darby. Zmarszczyła brwi w odpowiedzi na jej odpowiedź, lol. –Że niby upiekłaś komuś tort i klient był niezadowolony z ciasta i ci przywalił? – Wolała dopytać zapodając konkretną sytuację, bo wszystko wydawało się tak absurdalne. A najbardziej chyba to, z jaką łatwością i swobodą Darby o tym mówiła. No bo skąd Sameen może wiedzieć, że MacLerie zmieniła branżę?
-Wszyscy są ostatnio w ciąży. – Mruknęła bardziej do siebie niż do Darby. Zaraz jednak ponownie skupiła swoją uwagę na przyjaciółce. –Czemu nikt ci nie wierzy? Nawet ojciec dziecka? – Zapytała, bo jeszcze się nie spotkała z opinią, że ktoś komuś nie wierzył w ciążę. –Jestem pewna, że są na to rankingi. – Internet robił ostatnimi czasy rankingi na wszystko. –Może weź ze trzy, żeby się upewnić. – Zaproponowała, bo brzmiało to jak walidne rozwiązanie. Co Sameen mogła wiedzieć o kupowaniu testów ciążowych? –Ogólnie to chyba badania krwi będą najlepszym rozwiązaniem. – Dodała jeszcze, bo to drugie co jej przyszło na myśl.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Czyli w sumie typowo! Jak wyglądasz jak gówno, nie masz humoru i tak dalej, to zawsze trafisz na kogoś znajomego! Albo na byłego. To była jakaś uniwersalna zasada, że nigdy nie trafia się na takie osoby wyglądając jak milion dolców. a w typowy piżama dej to co chwile ktoś znajomy na Twojej drodze. Oczywiście Sam nie musiała się obawiać krytyki ze strony Darby, bo ona zawsze uważała, że jej przyjaciółka była totalnie piękna, nawet zasmarkana i chora, bo po prostu miała takie podejście do ludzi! Poza tym no… jednak wszystko o co ją pytała wychodziło z najczystszej troski i przyjaźni, a nie z jakichś innych pobudek. Mogła jej też zaoferować jakieś jadło na wzmocnienie, odzyskanie sił i tak dalej.
- No wyglądasz na kompletnie przepracowaną, przyniosę Ci same dobre rzeczy na wzmocnienie! W końcu jesień, zrobiłam dżemy, weki, różne wypieki - zaoferowała z ładnym rymem i oczywiście uśmiechnęła się do niej pięknie, bo już ona o nią zadba przecież!
- Ojej, musi poznać Lady Di! A co to za spadek niespodziewany? Bo ja ciągle niby dostaje jakieś od krewnego z Ameryki, ale żaden do końca nie doszedł - przyznała, wyginając usta w podkówkę. Tak, Darby była mistrzynią w nabieranie się na kolejne scamy, więc pewnie kilku książąt arabskich też finansowała! Dobrze, że była biedna i nie mieli za bardzo z czego ją kosić.
- Hej Tyfon, jestem Darby! Przedstawię Ci koleżankę, chcesz? No jasne, że chcesz, możesz wpaść do nas na różne zabawy i przekąski, no będzie fajnie - zaświergotała do psa, posyłając mu ślicznie uśmiechy i głaszcząc go, skoro jej na to pozwolił.
- A nieee, to kot był niezadowolony - zaprzeczyła od razu, a potem pokręciła głową - ale nie z tortu, a z kąpieli - dodała - nie piekę tortów z kotów, ani dla kotów… chociaż wiesz co, pieczenie tortów dla kotów to musiałaby być super fajna sprawa! Wyobrażasz to sobie? Na imprezy kocie… albo urodziny kocie.. i psie też, znam przepisy na psie przekąski - zapewniła ją, typowo schodząc z tematu i nawet nie zauważając, że to się właśnie stało. A potem pokiwała głową, bo to był super pomysł i gdyby nie to ,że była biedna i nie miała hajsu, to jak nic by piekarenkę dla zwierząt otworzyła!
- Jak to wszyscy, ty też? - zapytała zdziwiona! A potem zrobiła jeszcze bardziej zdziwioną minę. - A no widzisz, nie wiem czemu. A ojciec dziecka… to ja nie wiem gdzie on jest i kim jest właściwie - przyznała, dopiero teraz zdając sobie sprawe, że w sumie to do tego tanga trzeba dwojga! A ona przecież dawno z nikim nie… tańczyła.
- No dobra, to wylosuję ten… i ten… i ten - wzięła trzy pudełka z różnych półek, a potem kiwnęła głową. - No zobaczymy tu najpierw. A ty? Też potrzebujesz tego albo czegoś? - zapytała, bo w końcu były w aptece, trzeba zrobić zakupy skoro tak!
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Uśmiechnęła się szeroko. To było bardzo miłe ze strony Darby, a Sameen gdzieś wyczytała, że jak ludzie dają ci jedzenie to znaczy, że szczerze się o ciebie troszczą. Oczywiście w branży Sameen, jak ktoś dawał ci jedzenie, to istniała szansa, że jedzenie jest otrute i nie ma w tym absolutnie nic miłego. Po prostu chęć zabicia wroga poprzez chwilowe zdobycie jego zaufania. –Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony. I jeśli rzeczywiście masz coś takiego na zbyciu to chętnie przygarnę. – Może Darby wręczy jej jakieś słoiki z przetworami, które obudzą w niej wspomnienia skradzionego dzieciństwa. Może przypomni jej się mama i szczęśliwe dni. No i ostatecznie wyjdzie na to, że Sameen będzie siedziała w swoim pustym mieszkaniu i będzie wpierdalała dżem łyżką, prosto ze słoika jednocześnie płacząc i tęskniąc za swoją mamą. –Przyda mi się coś na wzmocnienie. – No musiała wrócić do formy, a takie swoje przetwory to na pewno mają w sobie pełno witamin i zero zbędnej chemii. Gdyby miała więcej siły to zaproponowałaby, że nawet dzisiaj wpadnie do Darby i coś sobie zabierze.
-Ummm… – Spojrzała na psa. –Miałam dobrego przyjaciela na Krecie, który zajmował się moją kozą i domem, które tam mam. Ale zmarł. No i uznał, że zabawnym pomysłem będzie zostawienie mi w spadku psa. – Uśmiechnęła się smutno. Tak naprawdę nienawidziła tego swojego przyjaciela za to co zrobił. Wiedziała, że tak, ten pies był żartem, ale jednocześnie podarował jej istotę, która zawsze będzie kochała bezwarunkowo. A naturalnie Sameen zawsze sobie odmawiała miłości, związków i zobowiązań, więc przyjaciel uznał, że Tyfon będzie idealny.
Pozwoliła przyjaciółce na tą wymianę zdań z psem i nawet się w to nie wtrącała. Niech mają swój moment.
-Czekaj, czekaj. – Zmarszczyła brwi. –Zmieniłaś pracę? – Zapytała. –Z pieczenia ciast przeszłaś na… mycie kotów? – Powiedziała to bardzo powoli, bo absolutnie nie wiedziała czy to co mówi ma sens. Nadal nie mogła pojąć tego, że istnieje coś takiego jak hotel dla psów. Czytała o tym, widziała to nawet, ale mimo wszystko było to dla niej tak absurdalne, że no… po prostu nie mogła tej myśli przyswoić.
-Nie! Nie, nie, nie. Nie. Nie, nie. Nie. Absolutnie nie. – Szybciutko zaczęła zaprzeczać, bo ostatnią rzeczą jakiej potrzebowała były ewentualne plotki, albo domysły, że i ona jest w stanie błogosławionym. Nie chciałaby takich plotek. Nigdy. –Nie wiesz, bo… to była jednorazowa przygoda czy… ktoś ci coś zrobił? – Wolała się upewnić. Darby była przepiękna, miała ładny uśmiech, była urocza i była też zgrabna. Naturalnie przez swoją niewinność i naiwność była też idealną ofiarą dla jakiegoś skurwiela. A Sameen dobrze wiedziała, że tacy w Lorne grasują. Jednego nawet zamordowała i właściwie zabawna sprawa, bo chwilę po tym jak go ubiła to właśnie Darby odwiedziła ją w mieszkaniu.
-Nic z tego. – Wskazała na testy. –Ja plastry, bandaże i duperele do uzupełnienia domowej apteczki. – Uśmiechnęła się.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
To był mały supertalent Darby, że mimo jej pecha życiowego, jej fajtłapowego i pełnego wypadków i dziwnych wpadek ciągu zdarzeń, o dziwo jedzenia nie psuła! Zdarzyło jej się posolić kawę, zamiast dodać do niej cukru, ale to jak była zakochana i to była jej kawa. I no, takie rzeczy ostatecznie nie trafiały do nikogo innego, niż do niej jeśli się trafiały. Więc tak, jej jedzenie było w stu procentach bezpieczne i w tysiącu pyszne.
- Mówisz masz. Coś dla tego pana też na pewno się znajdzie - zapewnia ją, bo mogła zaopatrzyć nie tylko Sam, ale też i jej pieska. I za niedługo pewnie wyśle Sameen jakieś przysmaki psie, które sama upiecze, ale to akurat mały spoiler!
- Wygląda na bardzo zadowolonego z Twojego towarzystwa - potwierdziła, bo dla niej powiedzenie, że coś jest zabawne zawsze było odbierane jako dosłowność, więc myślała, że Sam to naprawdę bawi! No i nie wyłapała podtekstu. Poza tym Darby wierzyła, że zwierzęta i ludzie potrzebują się w takim samym stopniu, a Sam… no czasami wydawała się samotna. Miała czasami taki smutek w oczach, a takie spojrzenie zawsze kojarzyło się Darby z jej zmarłą mamą. A ona też kochała zwierzęta i zawsze się przy nich rozweselała…
- Tak, kupiłam starego vana, podrasowałam go i teraz w nim kąpie koty i pieski, co wcale nie jest takim łatwym zadaniem - przyznała, unosząc brwi - ale przynajmniej nie muszę oglądać ludzkich genitaliów. Tylko zwierzęce, ale w o wiele mniej krępującym kontekście - dodała, bo cóz, grooming miał swoje ciemne strony, ale o tym wolała nie mówić. Lepiej się skupić na tym, że pieski były czyste, puchate i pachnące po wyjściu od niej! I większość była wtedy całkiem zadowolona, a w trakcie obcinania, całkiem radosna.
- To jakbyś jednak chciała być, to może być razem - zapewniła ją, mimo że to nie było coś, co sobie można tak zaplanować! A potem zmarszczyła lekko brwi.
- Nie no, nie zrobił mi nic nikt… i właściwie to nie wiem, po prostu jeszcze nie wiem kim on jest, ale jak go zobaczę, to pewnie poznam - odpowiedziała trochę w zagmatwany sposób. - Ale może też go zobaczę w śnie, to tak chyba działa, nie? - i dodała, trochę ujawniając, że to WSZYSTKO było w jej śnie. Ale no, to prawda, Darby łatwo można było wmanewrować w seks, nie była ani trochę asertywna. I dlatego jej życie miłosne było takie nieudane. A potem pokiwała głową.
- O to weź te, z tej firmy super trzymają, zaraz po huraganie, jak drzewo leżało na moim domku, to spinałam nimi folie w potłuczonym oknie i znakomicie trzymały. Niech cię nadrukowane Barbie nie zmylą, to bardzo wytrzymałe babki - dodała, bo oczywiście że miała historię o zabarbie…owaniu… okna. Tymczasowo.
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Podążyła za wzrokiem Darby i spojrzała na Tyfona, który siedząc przy jej nodze wąchał produkty znajdujące się na półkach. Miała go już jakiś czas, ale nadal uczyła się tego jak się nim opiekować. Nie była więc pewna czy to co Darby zrobi, będzie odpowiednie dla niego. Będzie musiała o tym czytać. Pójdzie później do biblioteki i sprawdzi czy istnieją książki, o tym konkretnym gatunku psa. Jeżeli nie będzie to po prostu skorzysta z magii Internetu. –Dzięki. Naprawdę to doceniam. – Uśmiechnęła się szczerze. Jeszcze parę lat temu wyśmiałaby każdego, kto próbowałby jej zaoferować jedzenie bojąc się, że ktoś chce ją otruć. Dodatkowo uważała wtedy to za naprawdę głupi gest. Teraz doceniała to wszystko. Poza tym nie miała siły, żeby sobie gotować albo żeby regularnie wychodzić z domu i sobie coś kupować. Musiała polegać na cudzej uprzejmości.
-Poważnie? – Uniosła brwi spoglądając na Darby. Po chwili przeniosła wzrok na psa. Nie wiedziała dlaczego tak bardzo zależało jej na tym, żeby Tyfon ją lubił. Możliwe, że to przez to jak samotnie się czuła w ostatnim czasie, albo po prostu przez to, że jednak chciała zapewnić swojego zmarłego przyjaciela, że pies trafił w dobre ręce. Nadal w to wątpiła, ale z drugiej strony nie jej to oceniać. To pies ma być zadowolony, nie ona.
-Czyli… – Zatrzymała się, bo musiała to przemyśleć zanim powie to na głos, bo brzmiało to absurdalnie. Właściwie jak sporo rzeczy, o których mówiła Darby, ale Sameen już zdążyła się przyzwyczaić, że taki był urok dziewczyny. –Nie masz żadnego lokalu. Masz vana. I w tym vanie masz… wannę? Prysznic? Balię? – Wolała dopytać, bo nie wiedziała co sobie wyobrażać. W sumie w kamperach są prysznice. Może w vanie też była możliwość zainstalowania czegoś takiego. Po prostu Sameen nie mogła sobie wyobrazić czy coś takiego było praktyczne czy nie.
-Ummm. – Zmrużyła oczy. –Proponujesz mi wspólną ciążę czy wychowanie twojego dziecka jak moje? – Zapytała i obleciał ją strach, bo nie rozumiała czemu ludzie myślą, że Sameen jest odpowiednim materiałem na matkę, albo coś podobnego. Coś co byłoby w stanie wychować kaszojada.
Do Sameen zaczęło powoli docierać co mogło się wydarzyć. Ostrożnie więc uniosła dłoń i ułożyła ją na policzku dziewczyny. –Darby, słońce… – Zaczęła i nie wiedziała jak dalej pociągnąć temat. –Nie sądzę, żebyś była w ciąży. – Uśmiechnęła się smutno, pogładziła kciukiem policzek dziewczyny i w końcu zabrała swoją dłoń, żeby Darby mogła przetrawić tą nowinę.
-Okej. Dzięki. – Powiedziała i dorzuciła do swojego koszyka kolejne plastry. Miała już w różne dziecięce wzory, bo z własnego doświadczenia też wiedziała, że takie trzymają lepiej.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby dobrze rozumiała się ze zwierzakami. Pewnie dlatego, że sama była takim bezradnym stworzeniem, że inne żyjątka się nad nią litowały! Skoro mieszkała w Australii i do tej pory nic jej nie zjadło, nie zabiło ani nawet specjalnie nie pogryzło, to musiało coś być prawdziwego w tej teorii. Poza tym.. no zawsze ją ujmowało to, jak zwierzęta potrafią bezinteresownie kochać, zwłaszcza pieski! Bo wiadomo, koty były trochę mniej wpatrzone we właścicieli, a bardziej zajęte własnym ogonem i chodzeniem własnymi ścieżkami. A psy były wdzięczne, ufne i potrzebowały uwagi człowieka i jego po prostu…. no miłości! Inaczej były smutne i nieszczęśliwe. Więc cóż, pewnie Sameen potrzebuje tak samo tego psa, jak ten pies Sameen i na tym polu się dogadają.
- Tak, przerobiłam go i mam nawet taki zbiornik, więc woda płynie. Nie jest to takie super wypasione jak na filmach, ale radzę sobie. Tylko trzy razy piesek mi uciekł poza vana, ale już opanowałam go na tyle, że nie było już dawno żadnych wypadków - zapewniła ją - pokaże ci później jak to wygląda, jak przyjadę do Ciebie z jedzeniem - zaoferowała, bo przecież zrobi jej taką wałówkę, że tylko w tym vanie się to wszystko zmieści! A już na pewno ta ilość jedzenia, którą poczęstuje Sam, bo jednak się o nią bardzo martwiła, a jak wyraża się troskę? Oczywiście w jedzeniu!
- Tego kawalera też mogę profesjonalnie wykąpać i wyczesać, na koszt firmy - zaoferowała również, bo mogła przecież pokazać jej dokładnie jak to się odbywa i jakie ma umiejętności. A była dobra w swoim fachu, nawet jeśli tęskniła za pieczeniem profesjonalnym, w czym była jeszcze lepsza.
- Wspólną ciążę, to byłoby przecież takie fajne mieć z kim to wszystko przeżywać, planować i w ogóle - przyznała, bo w jej głowie to wyglądało super! Inna sprawa, że ona nie do końca umiała w prawdziwe życie… więc cóż, wiadomo co z tego wyjdzie. Sam zdąży urodzić piątkę dzieci, zanim Darby znajdzie faceta z jej szczęściem. Poza tym nie ogarniała, że ciąża to jedno, ale odpowiedzialność za żywego człowieka to drugie. I to drugie nie pasowało ani do niej, ani też do Sam. Chociaż bardziej do Sam niż do niej, ostatecznie…
- Ojej, ale dlaczego nie? - zapytała i w sumie to jej się nawet smutno z tego powodu zrobiło! Bo trochę się już uczepiła tej myśli i nawet jej się podobała! - Jesteś pewna? - dopytała, bo Sam ewidentnie wiedziała rzeczy, więc może to też wiedziała tak na sto procent?
babeczka
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen dopiero teraz zaczynała odkrywać uroki zwierząt i posiadania zwierząt. Dobra, może jeszcze na tym etapie życia gdzie toczy się nasza rozgrywka, Sameen nie była do psa jeszcze przyzwyczajona. Wręcz za nim nie przepadała. Był dla niej obciążeniem i zobowiązaniem, którego nie chciała, a do którego została zmuszona. Oczywiście przeszło jej przez myśl oddanie psa do schroniska, ale nie mogła się na to zdobyć, bo był prezentem od bliskiej osoby. Najpierw naturalnie pomyślała o zabiciu psa, ale jak już celowała do niego z broni to naciśnięcie spustu nie było takie proste. No i tym sposobem Sameen została z psem i nie wiedziała co z nim robić. Nie będzie zabierała go ze sobą do pracy, bo będzie jej przeszkadzał, ale z drugiej strony… nie będzie miała go z kim zostawić. Zoya jest teraz w ciąży i ma swoje zmartwienia. Nie jest jej potrzebny na głowie jeszcze pies. Najwyżej będzie musiała zdementować plotkę o istnieniu hoteli dla psów. Albo potwierdzić.
-Właściwie to brzmi to… całkiem spoko. – Nie był to głupi pomysł. Właściwie była to spoko, w miarę oszczędna opcja. Jak biznes nie wypali to Darby będzie miała vana gdzie będzie mogła się myć. Jak wypali, to zaoszczędzone pieniądze będzie mogła wydać na lokal, albo wtedy zainwestuje w jakiegoś kampera, albo autobus czy coś. Ważne, że próbowała i coś robiła. –Chętnie to zobaczę. – Nie kłamała. Posłała jeszcze dziewczynie uśmiech z zapewnieniem, że mówi szczerze. Sameen lubiła się uczyć i poznawać nowe rzeczy, a taki van brzmiał jak coś czego jeszcze nie widziała. Może powinna pomyśleć o takim vanie, ale z możliwością pozbywania się zwłok. Coś jak ten zabójca z Dextera, który jeździł tym autem z lodówką, że mięso się nie psuło. Dosłownie brakuje mi słowa, więc zostawię to tak.
-O. Z tej opcji to z pewnością też skorzystam. – Spojrzała na psa. Odkąd go dostała to nie pomyślała o tym, żeby go wysłać na jakieś kąpanie i wyczesywanie, a jednak sierść gubił i było to wkurwiające, bo Sameen była pedantką i sierść, na jej czarnych ubraniach, rzucała się w oczy i ją drażniła. Wkurwiała się przez to na biednego Tyfona, a wiadomo, że to nie jego wina. A to też nie wina Sameen, która jednak nie była przyzwyczajona do życia z kimś, a nawet i z psem. Zaburzał jej całą harmonię.
Pokiwała głową. –W sumie to brzmi jak fajne doświadczenie. – Zdecydowanie przez coś takiego lepiej przechodzić z kimś niż w pojedynkę. Nawet obecność partnera była lepsza niż samotność. Sam pomyślała o Zoyi, która niestety przechodzi przez to sama. Chociaż jeśli dobrze kojarzyła to wiedziała kto jest ojcem i powiedziała mu o dziecku. Dziwne.
-Żeby zajść w ciążę musisz raczej uprawiać seks z mężczyzną. A z tego co widzę to ty go dopiero szukasz. – Zmrużyła oczy i spojrzała na dziewczynę pytająco, bo może to Sameen była w błędzie i źle ją zrozumiała. –No oczywiście są też zapłodnienia in vitro. – Dodała, bo przecież to ostatnimi czasy było modne i w sumie Sam uważała, że to naprawdę zajebiste rozwiązanie. Postanowiła jednak nie mówić o zapłodnieniu przez ducha świętego, bo miała lekką obawę, że to jest coś w co Darby obecnie wierzyła.
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Miała Darby w swoim życiu, ona była jak takie puchate stworzonko, radosne i w ogóle. Miała też swoje dziwne instynkty, więc można ją nazwać stworem przejściowym w życiu Sam! W sensie od ludzi do zwierząt, no. Aczkolwiek zwierzęta robiły mniej bałaganu i zamieszania niż ona.. heh. No ale, wracając!
A psy to generalnie były prawdziwe agenty, przecież jeden pomógł dopaść Osamę B! Oczywiście to były psy, które były szkolone do takich akcji od pierwszych chwil życia, no i to.. naprawdę ostro szkolone. Ale jednak, miały w sobie ogromny potencjał. I poszło im lepiej niż szpiegom-kotom…
- Mogę ci pokazać nawet dzisiaj! - zaoferowała, bo oczywiście Darby miała ogrom entuzjazmu w sobie i dzieliła się nim z całym światem wokół siebie. Dla Sam też wystarczy. A może zwłaszcza dla Sameen, bo musiał być jakiś powód, przez który Darby pojawiła się na jej drodze. Świat jej chciał pokazać, że jest ważna, że ktoś może w nią być wpatrzony właśnie jak Darby albo jak pies tuż obok nich. Bo psy wyczują zawsze dobrych ludzi, więc taka też była Sam. I tak, Darbs wiedziała coś o jej pedantycznej naturze, więc na pewno tak dopasuje kalendarz kąpania i pozbywania się tego no, tej części sierści zmieniającej się razem z kolejnymi sezonami, że może dwa włoski na Sam spadną. Więcej totalnie nie!
No i jeszcze Darby jej wyjaśniła skąd się biorąc dzieci i jak się za to zabrać, ale Darby na wszelki wypadek i tak wzięła test, żeby na niego siknąć. A potem umówiły się na to kąpanie pieska i przekazanie jedzenia, o którym mówiły wcześniej! A potem trzeba było iść, zająć się jakimiś rzeczami i tak dalej!

/zt x2 <3
babeczka
-
ODPOWIEDZ