lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
14. + Klasyk

Sameen nigdy pracowała kiedy chciała i miała dużo wolnego czasu, ale ostatecznie tak naprawdę to tego czasu nie miała. Tutaj próbowała sobie w spokoju poczytać, zaraz musiała jednak gdzieś lecieć, żeby kogoś zapić, jej pobyty za granicą potrafiły się przeciągnąć, bo wpadała na Inej. Z drugiej strony jak miała wolne to pomagała Zoyi i śledziła jej chłopaka, żeby udowodnić, że jest zdradziecką szują. Wszystko fajnie, ale jednak miała coraz mniej czasu na to, żeby poznać swoją rodzinę. Może gdyby była szczera z Henderson i jej o tym powiedziała to Zoya by zrozumiała. Ale nie wiedziała jak powiedzieć Zoyi, że słuchaj, śmieszna sprawa, ale twój brat się właśnie rozwodzi z moją siostrą, pojebana sprawa, co? Sam nie umiała w takie rzeczy.
W przeciągu ostatnich dwóch tygodni udało jej się spotkać z Audrie i Prim, więc tym razem nadszedł czas na Raine. Poznały się kilka miesięcy temu kiedy to niby przypadkiem Sameen wpadła na nią na terenie jej uczelni. Wyszkolona do owijania sobie ludzi wokół palca Sameen, szybko nawiązała relację z Raine. Udawała nową, potencjalną panią profesor od geografii, która nie mogła się odnaleźć na kampusie. Raine oczywiście pomogła oprowadzić, ale Sam udawała, że ostatecznie to z posady rezygnuje, bo za mało płacą. W porównaniu z mordowaniem ludzi to rzeczywiście tak było.
Między kobietami szybko nawiązała się mocna więź, która przekształciła się w przyjaźń. Ostatnio rozmawiały przez telefon i młoda Barlowe wyznała, że dawno nie odwiedzała swojego ojca w domu spokojnej starości. Narzekała na problemy z autem, więc Sameen szybko wykorzystała okazję i zaproponowała, że przyjaciółkę podwiezie i jej tam potowarzyszy. Przyjechała po Raine czarnym maserati ghibli, bo uznała, że czas na zmianę i sprzedała lexusa. Nie do końca była zadowolona z obecnego auta, ale trudno. Za jakiś czas i ono pójdzie w odstawkę.
-Dam ci chwilę, a sama pójdę na kawę czy coś. – Zasugerowała, bo raczej słabo jakby siedziała przy Raine podczas gdy ta siedziałaby przy łóżku ojca, który no nie oszukujmy się, ale nie kontaktował już na tyle, żeby być świadomym tego co się dzieje. Sam wiedziała, bo była u niego już kilka razy. Jedyna osoba, której na chwilę obecną mogła powiedzieć kim jest, bo miała pewność, że jej sekret jest bezpieczny.
Sam z kubkiem kawy usiadła sobie na jakimś tarasie. Paliła papierocha za papierochem i czytała książkę. Po ponad godzinie pojawiła się Raine, więc Galanis szybko zgasiła papierosa i wstała. –Jak się trzymasz? – Zapytała kładąc dłoń na policzku siostry.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
10.

Sam była dla niej jak starsza siostra, której nigdy nie miała. Z jednej strony owszem, były Prim i Audrie, ale nie mogła powiedzieć, że miały szczególnie bliską relację, a Gaia zaginęła jeszcze przed jej narodzinami i chociaż nawet w swojej chatce w Sapphire River trzymała jej zdjęcie na jednej z salonowych szafek, nigdy nie miała okazji jej poznać i mogła sobie tylko wyobrażać jak bliskie mogły sobie być. Możliwe, że idealizowała ją głównie przez to, że nigdy jej nie poznała, ale gdzieś tak w środku czuła pewność i choć nikomu tego nie mówiła, liczyła, że po tych wszystkich latach kiedyś jednak się odnajdzie.
Sam jednak świetnie ją w tej roli zastępowała, będąc czasem oparciem w trudnych chwilach i głosem rozsądku w rozterkach, kiedy więc jechały do domu spokojnej starości, cieszyła się nie tylko dlatego, że ma podwózkę, ale też chciała się jej poradzić i zwyczajnie spędzić z nią czas, bo Galanis była niesamowicie ciepłą osobą, ciężko było przy niej być smutnym.
- Wiesz, to nie jest nic łatwego - uśmiechnęła się kwaśno, głośno przy tym wzdychając. - Dziękuję, że ze mną przyjechałaś - dodała jeszcze, obejmując ją i przez buty na obcasie Sam, mogła nawet oprzeć na chwilę głowę na jej ramieniu. - Ile zdążyłaś wypalić? - dopytała jeszcze, patrząc na dziewczynę z troską, bo chociaż nie zamierzała w żaden sposób komentować jej nałogu, ani go potępiać, wolałaby jednak, żeby tak bliska jej osoba nie paliła wcale, dla jej własnego dobra, bo chciałaby, żeby pozostała w pobliżu jak najdłużej, zapominając czasem, że znały się właściwie od bardzo niedawna i przed ich poznaniem istniało jakieś inne życie. - Możemy usiąść? - nie czekając na odpowiedź zajęła miejsce obok tego, w którym siedziała przed chwilą Sam i sięgnęła po jej książkę z właściwym sobie zaciekawieniem, wczytując się niemalże od razu w opis na odwrocie okładki, żeby ocenić czy jest warta jej zainteresowania, chociaż nie miała się co oszukiwać - na czytanie książek dla przyjemności będzie miała jak już skończy studia i wyjedzie zajmować się serwisowaniem turbin wiatrowych w jakimś odległym miejscu ze słabym zasięgiem internetu.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Pewnie Raine miała dla Sam taki ołtarzyk jak ludzie mają dla księżnej Diany. Pełno świeczek i kilka zdjęć. Nawet jak był ten etap gdzie Sameen poznawała swoją rodzinę poprzez włamywanie im się do domów to widziała to zdjęcie, które trzymała Raine i pewnie nawet trochę się wzruszyła. Kto wie, może nawet zaszlochała widząc, że siostra, która jej nie znała gdzieś za nią tęskniła. Dobrze, że Raine wtedy nie było w domu i Sam mogła w samotności u niej popłakać. Na szczęście nie była na tyle pojebana, żeby się wtulać w jej pościel czy coś.
-Wiem. – Odpowiedziała posyłając jej smutny uśmiech. –W sensie wiesz… mogę się tylko domyślać. – No bo przecież przed Raine zgrywała typiarę w ogóle z innego świata. Pewnie jak się poznawały to Sam wcisnęła Raine jakąś ładną historię o tym jak nigdy nie miała okazji poznać swoich rodziców, bo ci zmarli kiedy Sameen była małym bombelkiem. No i zanim Sam doczekała się jakiegoś rodzeństwa to rodzice już nie żyli. Więc była sierotą i jedynakiem. Oczywiście w swoich opowieściach. –Jasne. Nie ma problemu. Cieszę się, że mogłam pomóc. – Pewnie sama jeszcze raz przyjedzie tutaj, żeby posiedzieć z tatą. Może nawet tego samego dnia, albo dopiero jutro. Lubiła przyjechać do niego tylko po to, żeby trzymać go za rękę, siedzieć w milczeniu i czytać sobie książkę. Kiedyś, na początku z nim rozmawiała, ale później nie miała mu nic więcej do powiedzenia. Przecież nie będzie starszego człowieka zamęczać historiami ze swojego życia. Nie była aż tak popierdolona.
-Oh. – Spojrzała na popielniczkę. –Dwa. Albo trzy. Może cztery. Sama nie wiem. – Machnęła ręką, bo ciężko było jej policzyć. Niby paliła nałogowo, ale często zapominała o tym, żeby zapalić, więc jak już się jej przypominało, żeby zapalić to robiła właśnie to. Siadała i paliła papierosa za papierosem.
-Jasne. – Zmarszczyła na chwilę brwi, bo to zabrzmiało trochę jak początek poważnej rozmowy. Przez chwilę obleciał ją strach, że tacie się nagle przypomniało kim jest i co mu Sam powiedziała i przekazał wszystko Raine. I teraz Raine się z nią skonfrontuje. Usiadła na krześle, które przed chwilą zajmowała. –Coś się dzieje? – Zapytała i nawet wyciągnęła dłoń w stronę Raine w razie gdyby ta miała potrzebę ściśnięcia jej w ramach wsparcia. Po chwili jednak zmieniła rękę na tą, której nie zdobiła paskudna blizna, której się dorobiła przez Inej, bo ta wbiła jej nożyczki w dłoń.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Może cztery - powtórzyła za nią z pobłażliwym uśmieszkiem pod nosem, bo chociaż Sam była tą starszą i to o dziesięć lat, nałogowe palenie było straszną głupotą. Ani nie dawało rozluźnienia, jak takie papierosy z dodatkiem, ani nie luzowało hamulców i Raine za nic w świecie nie mogła pojąć dlaczego w ogóle ludzie palą, sama mając do czynienia z fajkami zaledwie kilka razy w życiu, na jakiejś imprezie. I to nie tak, że chciała serwować dziewczynie moralizatorskie pogawędki, nic z tych rzeczy, bo raczej by ją tylko zdenerwowała, a nie zniechęciła, ale nie mogła nic poradzić na to, że była jej na tyle bliska, żeby martwić się o jej zdrowie. - W sumie... dużo ostatnio, ale nie wiem czy masz wystarczająco dużo czasu. Powiedziałabym, że to taka telenowela, w połączeniu z filmem akcji i jakąś sagą dla nastolatków - uśmiechnęła się, całkiem nawet wesoło, bo chociaż nie wszystkie sprawy były wyjaśnione i dalej miała sporo do przemyślenia, nie wiedząc nawet na czym stoi, przynajmniej zaliczyła ten ostatni egzamin, do którego miała się uczyć w noc, kiedy wylądowała na posterunku policji, a potem u siebie w domu, ale nie sama.
- Albo możesz sobie wybrać, która część cię bardziej interesuje i wytnę wątki poboczne - dodała jeszcze, przypisując już w głowie każde oddzielne spotkanie do konkretnej kategorii, jakby rzeczywiście miała to zrobić. Umysł Raine, nauczony przez lata, że wszystko trzeba dokładnie opisać i użyć wszystkich kluczowych słów, żeby nie doprowadzić do pomyłki, a do tego wykuć się definicji, czasem działał sam, zanim zdążyła nawet podjąć taką decyzję. - O, jest też przygodowo-przyrodniczy, prawie zapomniałam! - ten akurat był chyba najkrótszy i najlżejszy do opowiedzenia, odruchowo też spojrzała na swoją łydkę, żeby zobaczyć czy dalej ma ślad po wombacich zębach, które całe szczęście wbiły jej się w nogę, nie w tyłek, bo żeby nie tęsknić mocno za Sunny, powtarzała sobie, że jej wyjazd jest winą właśnie tamtego ugryzienia.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Wzruszyła ramionami i posłała jej przepraszający uśmiech. –Po prostu jak się denerwuje to dużo palę. A ostatnio mam dużo stresowych sytuacji w pracy. – Niestety kłamała. Nie miała stresowych sytuacji w pracy. A przynajmniej praca nigdy nie stresowała jej na tyle, żeby oddawała się jakimś nałogom. Po prostu stresowała ją ta sytuacja. Kiedy musiała się zachowywać normalnie w towarzystwie siostry i udawać, że wcale nie jest jej siostrą, a jedyne czego pragnęła tak naprawdę to właśnie wykrzyczeć Raine, że jest jej siostrą. Nie chciała jednak nikomu komplikować życia. No i dobra, Raine miała jej zdjęcie w pokoju, ale kto wie… może to coś co matka na niej wymusiła? Może Raine miała w nią wyjebane, albo wszyscy o niej zapomnieli, a zdjęcie jest po prostu chorym przyzwyczajeniem?
-Oczywiście, że mam czas. Dla ciebie zawsze. – Miło było czuć się potrzebnym. No i fajnie było tyle czasu spędzać w towarzystwie siostry. Gdyby zaistniała taka potrzeba to Sam zrezygnowałaby z obecnych kontraktów, żeby tylko wspomóc mentalnie siostrę. –Lubię filmy akcji, więc chętnie wysłucham. – Jej życie było trochę filmem akcji, ale tego nie mogła powiedzieć. –A do telenoweli czy sagi dla nastolatków trochę mi daleko, ale chętnie cofnę się w czasie o te kilka lat. – Wyszczerzyła się i nawet wyszło jej zgrywanie kogoś kto czuje się w takich klimatach swobodnie. Trochę jednak obleciał ją stres, że może Raine ma jakieś miłosne rozterki, a jedyną radą jaką Sam będzie w stanie jej dać to „Zabij tego, którego lubisz mniej”. Skarciła sama siebie w duchu, bo ogarnęła jaki to jest chujowy pomysł.
Uśmiechnęła się potulnie. –A co jak wytniesz te wątki poboczne i cała historia straci sens? – Tak się tylko wydawało, że te wątki poboczne są nieistotne czy coś. Poza tym Galanis chciała wiedzieć jak najwięcej z życia swojej rodziny. Chciała zobaczyć co ją ominęło. A wiadomo, w przypadku takich szarych ludzi to niewiele się dowie z darkwebu. Jestem pewna, że nie znajdzie tam informacji o tym, że Raine została dziabnięta przez wombata. –Opowiadaj wszystko. Jeśli oczywiście masz czas i chęci. – No bo przecież też, mimo wszystko, nie mogła jej zmusić do uzewnętrzniania się.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- O nie, ale to coś takiego przejściowego? - zmarszczyła brwi w zmartwieniu, bo stresy w pracy nie brzmiały wcale dobrze. - Mogę jakoś pomóc? - bo może nie miała praktycznie żadnego doświadczenia w pracy, łapiąc się dorywczych robótek, ale chociaż mogła jej wysłuchać, dać się wygadać, rzucić jakąś zupełnie nieprzydatną poradą i może chociaż swoją obecnością jakoś uspokoić zdenerwowanie? Bo czasem potrzeba było czasu, odwrócenia uwagi i tym właśnie mogły być filmowe opowieści Raine.
- To teraz nie wiem od którego wątku powinnam zacząć - uśmiechnęła się, bo chociaż wszystkie były ze sobą jakoś połączone, głównie jej osobą, to nie do końca jeszcze poukładała to sobie sama w głowie. - A co jak się rozgadam i nie wiem, uśniesz tu gdzieś po drodze? - Raine była boleśnie świadoma, że kiedy czasem wchodziła na interesujący ją temat, jak na przykład turbiny wiatrowe, to potrafiła paplać w nieskończoność, a jak dochodziły do tego emocje, cóż, tak samo jak z turbinami wiatrowymi, ciężko ją było zatrzymać.
- Zaczęło się od tego, że kilka tygodni temu ktoś na mnie napadł - wybrała więc wątek z kina akcji, chociaż w takich filmach zadziałoby się chyba trochę więcej. - No i próbował mi wyszarpnąć torebkę, nawet ją porwał i mój telefon teraz wygląda, cóż, jak wygląda - wyciągnęła z kieszeni spodni potłuczoną komórkę, która ledwo jeszcze zipała ostatkami mocy, ale musiała zaczekać na lepsze finansowo dni dla Raine, bo teraz kupno nowego telefonu literalnie nie wchodziło w grę. - Miałam szczęście, bo w okolicy był policjant i złapał tego faceta, tylko, że ja... - odchrząknęła, trochę zmieszana - uciekłam stamtąd, nie wiem w sumie czemu, nie pytaj, ale jakoś tak spanikowałam - wzruszyła ramionami, bo, cóż, pod wpływem emocji nie do końca wiedzała co się u niej zadziało w głowie. - A kilka dni później probowałam naprawić ten telefon i, uwaga, byłam w sklepie, w którym był napad. Uwierzysz? W ciągu tygodnia to się stało, ja chyba przyciągam jakichś, nie wiem, niebezpiecznych ludzi! - niebywałe było to jej szczęście, a raczej pech. - Cóż, dobrze chociaż, że w tym całym zwariowaniu mam ciebie, to chociaż balansujesz tamtych typow - Sameen była przecież taka dobra, kochana, uczynna, nie mogła sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Parsknęła śmiechem, a po chwili ogarnął ją krótki, niekontrolowany, dziwny śmiech. Rzadko takie miewała, ale zdarzały się. –Nie, nie. Dziękuję. Poradzę sobie. – Odpowiedziała jak już się uspokoiła i pogłaskała dłoń Raine, żeby dać jej do zrozumienia, że docenia jej chęć pomocy. Po prostu nie mogła się powstrzymać z tym śmiechem, bo wyobraziła sobie jak wprowadza siostrę w swój świat tylko po to, żeby ta pomogła jej mordować ludzi. Byłyby pewnie takimi Natashą Romanoff i Yeleną Belovą. Nie wiem czy ogarniesz to nawiązanie, ale zaryzykuję. –Po prostu to… wewnętrzne sprawy, o których nawet nie mogę rozmawiać, bo są to wrażliwe informacje. – Dodała jeszcze, żeby wyjaśnić, że to nie tak, że nie chce jej pomocy, ale po prostu nie może nawet o tym rozmawiać. A wiadomo, w przypadku Sameen i jej pracy to: im mniej Raine wiedziała tym lepiej spała.
-Powoli. Od początku. – Zachęciła ją. Zboczeniem zawodowym Sameen było poznawanie każdego, nawet najmniejszego szczegółu, który z pozoru mógłby się wydawać nieistotnym. –Nie usnę. Jestem świetnym słuchaczem. – Nie kłamała. Sama nie miała jakiś swoich prawdziwych, życiowych rozterek więc mogła skupić się na cudzych. A właściwie to na tych, które dotyczyły jej sióstr. No bo jak miała kimś sobie zawracać głowę to tylko Raine. A nawet to nie byłoby zawracaniem głowy szczerze mówiąc.
Wyprostowała się i przeszedł ją zimny dreszcz. –Ktoś na ciebie napadał? Kiedy? – Jak mogła to przegapić? Dlaczego o tym nie wiedziała? Dlaczego dowiaduje się teraz? Gdzie wtedy była. Poczuła fizyczny ból serca. Chyba się jej złamało, bo zawiodła Raine. Tak bardzo się starała, a jednak ją zawiodła. –Ale nic ci się nie stało? – Zapytała zatroskana, a jak Raine wyjęła telefon to Sam wzięła go do ręki i obejrzała. Chciałaby się na tym znać, żeby mogła odkupić siostrze telefon, ale niestety nic jej to nie mówiło. Wyglądał jak każdy typowy cegłofon. Ale jak ją zapytasz o telefony satelitarne to wymieni każdy model.
Zmarszczyła brwi. Co za policjant, był akurat w okolicy i złapał typa, ale nie pomógł Raine w uniknięciu bycia ofiarą napadu. Jak tylko pozna jego imię i nazwisko to mu wpierdoli. Nawet będzie pamiętała, żeby założyć kominiarkę. Albo tak mu wpierdoli, że typ nawet nie zauważy, kto mu przyjebał. –No nie dziwię się. Dopiero co zostałaś zaatakowana. Dobrze zrobiłaś. – Policji nie można było ufać.
-Co? – Złapała się za serce, bo jeśli wcześniej poczuła ból, to teraz czuła jak jej serce się rozpada na miliony kawałeczków. –Nic ci się nie stało?! – Zapytała ponownie, ale teraz już bardziej zestresowana. –Dlaczego przyciągasz do siebie niebezpiecznych ludzi? Jak długo ci się to zdarza? – Sam musiała już węszyć w tym spisek. Gdyby dowiedziała się o Susan Sarandon to by jebła na cyce.
Uśmiechnęła się słysząc jej kolejne słowa. –Żałuję, że nie mogłam być wtedy przy tobie. – Przysunęła swoje krzesełko do Raine i objęła ją ramieniem i ucałowała w skroń.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Zrobiło się jej głupio, kiedy Sameen tak roześmiała się na jej propozycję pomocy i przejęcia. I wcale nie chodziło o to, że nie mogła mieć dostępu do ważnych informacji, albo że po prostu nie znała się kompletnie na tym, co przyjaciółka robi, więc na próżno usiłować się ze swoją pomocą tam wpychać, ale nie spodziewała się jednak, że ją wyśmieje, to akurat było przykre.
- No dobra, zobaczymy, wplotę może jakieś ciekawostki, jak zobaczę, że jesteś znudzona - nieśmieszne żarty sytuacyjne i próba robienia dobrej miny do złej gry dzięki nieśmiesznym żartom sytuacyjnym były jej drogą ucieczki od problemów, kiedy nie mogła ich ignorować fizycznie, po prostu odchodząc, co niestety było jej ulubionym wyjściem z niejednej sytuacji. - Nie wiem, to było jakoś... miesiąc temu? - czas płynął jej ostatnio nieubłagalnie szybko, nie pamiętała więc dokładnie kiedy to było. - I nie, nic mi nie jest, może tylko trochę bardziej oglądam się za siebie na ulicy - niby wiedziała wcześniej, że różni ludzie chodzą po świecie, ale nie spodziewała się, że i ją taka sytuacja spotka, najwyraźniej mądra Raine dopiero po szkodzie, nawet pojawiła się w jej głowie myśl o zakupie gazu pieprzowego, co wcześniej uważała za coś zupełnie zbędnego, niepotrzebnego. - Dobrze zrobilam? - powtórzyła po niej zaskoczona, bo nie do końca takiego werdyktu się spodziewała, a bezpieczniej chyba byłoby jej zostać z policjantem, poczekać na patrol, cokolwiek, w końcu policja była instytucją zaufania.
- No nie, ponownie, nic mi się nie stało - uśmiechnęła się delikatnie, żeby ją uspokoic. - Tylko tym razem nie udało mi się uciec i musiałam składać zeznania, całe to zamieszanie, tylko w sumie nie do końca wyglądało to tak, no wiesz, formalnie, bo był tam też policjant z poprzedniego razu - podrapała się po policzku i trochę skrzywiła, bo nie do końca chciała sobie przypominać blask niebiesko-czerwonych świateł i chłód karetki, w której mierzono jej ciśnienie i sprawdzano, czy przez szok jej ciało nie ukrywa żadnych ewentualnych obrażeń. - To jest bardzo dobre pytanie Sam, bardzo dobre - powtórzyła po niej, kręcąc powoli głową, którą potem oparła na ramieniu sio przyjaciółki.
- Ale jesteś teraz, naprawdę dziękuję - ścisnęła jej dłoń, będąc niesamowicie wdzięczną za pomoc i obecność Sam. - Poza tym, ten policjant, on też mi pomógł i chyba nie jestem pewna czy bez niego wszystko tak rozeszłoby się po kościach.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Dobrze, że Sam nie wiedziała jak Raine się poczuła, bo jednak byłoby jej w chuj przykro. Musiałaby zabrać Raine do domu informując ją o tym, że przez kilka następnych tygodni się nie zobaczą. Następnie Sam wyjebałaby na dzikie tereny Tasmanii i próbowała rozchodzić żenadę jakiej właśnie dokonała.
-Dobra. Zawsze możesz mi zadać jakieś podchwytliwe pytanie, żeby się upewnić, że na pewno słuchałam. – Zasugerowała, bo lubiła takie quizy, więc pewnie by się nawet dobrze bawiła. Chociaż nie chciałaby też robić z opowiadań i przeżyć swojej siostry jakiś dziwnych teleturniejów, które sprawiłby jej radość. Tym bardziej, że naprawdę miała pewność, że nie zaśnie, bo z wielu pobudek, w tym egoistycznych, chciała widzieć o Raine wszystko. Chciała nadrobić stracone lata, ale jednocześnie chciała wiedzieć, że jej siostra wiedzie dobre życie. Że ma się dobrze, że jej zaginięcie nie wpłynęło na nią i że państwo Barlowe nie poddali się tylko dalej wychowywali swoje córki najlepiej jak potrafili. –Okej, okej. To dobrze. – Chociaż no niefajnie, że teraz Raine musiała chodzić przerażona i się pilnować. –Mam gaz pieprzowy w aucie to ci oddam, żebyś w razie co miała jak się bronić. – Chociaż tyle mogła zrobić. –No chyba, że… wolisz nóż, albo pistolet. – To już powiedziała szeptem, bo nie chciała, żeby cały ośrodek usłyszał, że Sam była w stanie zorganizować jakąś broń. Chociaż też nie wiadomo czy Raine odbierze to na poważnie. –Tak. Dobrze zrobiłaś. – Powiedziała smutno, bo jednak chciała, żeby Raine wiedziała, że może policji ufać, ale jednak Sam policji nie ufała i nie wierzyła w ich kompetencje. Widziała zbyt wielu skorumpowanych gliniarzy żeby teraz z czystym sercem móc powiedzieć, że tak, można im ufać. Była trochę między młotem, a kowadłem.
-Dobrze. – Skinęła głową próbując przekonać samą siebie, że Raine rzeczywiście nic się nie stało. –Myślałam, że Lorne Bay to takie spokojne, małe miasteczko. – Uśmiechnęła się troszkę krzywo. Taka niepozorna mieścina, a tak bardzo pełna jakiś podejrzanych typów. Śmieszne to wszystko, a jednocześnie też tragiczne. –Rozpoznał cię? Ten policjant? – Zapytała zainteresowana. –Zawsze tak miałaś czy to po prostu złe kilka dni? – Dopytała z uśmiechem i pogładziła Raine po ramieniu.
-Wiesz, że zawsze możesz do mnie zadzwonić, nie? – Spojrzała na nią z uśmiechem, ale zdała sobie sprawę z tego, że Raine o tym nie wiedziała, bo Sam dopiero od niedawna miała telefon. –W sensie, nie wiedziałaś. Ale teraz możesz. Mam telefon. – Pochwaliła się i nawet wyjęła go z kieszeni i dała Raine, żeby ta mogła wpisać tam swój numer i puścić strzałkę czy coś tam. –Czyli to dobry policjant, ufasz mu? – Zapytała.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Przepytam cię na koniec, tylko może bez takich głupich pytań, jak o kolor butów bohatera przy teście po omawianiu lektury w szkole - uśmiechnęła się do niej, bo nie chciała teraz przez swoją małą opowieść wylewać wszelkich żali i życiowych rozterek. Zwyczajnie potrzebowała się komuś wygadać, uporządkować to sobie jakoś, przemyśleć, a chyba najłatwiej było jej ułożyć wszystkie fakty w głowie, kiedy mogła kontrolnie zapytać kogoś czy to normalne. Kogoś, kto nieco trzeźwiejszym okiem mógł ocenić sytuację i z perspektywy postronnego obserwatora na świeżo spojrzeć na wszystkie fakty. Często uciekała do poczucia humoru, chcąc zatuszować swoje prawdziwe obawy, ale taka już była, jej rozwiązaniem dość często były ucieczki. - A wiesz, że sama pomyślałam o gazie? Tylko nie wiem, czy z moim szczęściem, nie strzeliłabym nim w siebie - pewnie zbyt długo też zastanawiałaby się, czy w ogóle po niego sięgnąć, a gdyby sytuacja rzeczywiście wymagała użycia jakichś środków ochrony, byłoby już na to za późno. Niemniej jednak, czułaby się chyba pewniej wiedząc, że coś takiego przy sobie ma, tak samo naiwnie, kiedy miała wrażenie, że pozostawanie z kimś na linii, gdy wracała późno do domu, mogłoby zapobiec jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi. - No pewnie, może od razu jakąś strzelbę! - roześmiała się, bo wizja Sam, załatwiającej jej broń wydawała się Raine być tak absurdalną, że nie mogła zareagować inaczej. Pomijając już fakt, że tym bardziej nie wiedziałaby jak jej użyć i pewnie zmagałaby się dość mocno z wahaniem, czy w ogóle to zrobić, skąd Galanis w ogóle miałaby wytrzasnąć pistolet? Zupełna abstrakcja!
- Widzisz, ja też tak myślałam, że jedyny atak, jaki mnie spotka, to wściekle atakujący wombat, a jednak okazuje się, że nie do końca - pokręciła głową, przypominając sobie jak z Sunny usiłowały uciec przed ostrymi zębami zwierzęcia. Sprawdzanie butów przed założeniem i pilnowanie się przed krokodylami jednak wcale nie było wystarczającym środkiem ostrożności! - Tak, rozpoznał - skinęła potwierdzająco. - Tyle wypadków? Do tej pory zdarzały mi się tylko nieszczęścia z samochodem i mam nadzieję, że teraz nie będzie to regułą - nie chciałaby kolejny raz lądować na komendzie, bo wystarczył jej jeden raz, kiedy przez Lorcana, który nie dopilnował formalności musiała tam trafić na ponowne zeznania, żeby wiedzieć, że nie jest to miejsce, w którym czuje się komfortowo.
- O! - odpowiedziała tylko, biorąc do ręki telefon i wystukała swój numer, oczywiście puszczając ekspresowy sygnał, ledwo zarejestrowany przez jej własną komórkę. - Teraz będę pamiętać - zdecydowanie łatwiej będzie im utrzymywać kontakt, kiedy w każdym momencie będzie mogła wysłać Sam wiadomość, czy właśnie zadzwonić. - Widzisz, tu się wszystko strasznie komplikuje, bo... - westchnęła, przecierając twarz dłońmi. Sama jeszcze nie do końca wiedziała o co w tym wszystkim chodzi, dlatego tym bardziej ciężko jej to było spróbować wytłumaczyć. - Wtedy, za drugim razem, cóż, chyba nie do końca standardowo podszedł do składania zeznań, wyjaśnień, czy jakkolwiek się to nazywa. Potem odwiózł mnie do domu, dał mi swoją wizytówkę, jakbym sobie coś jeszcze przypomniała i myślałam, że to tyle, tylko w sumie to nie tyle - wzruszyła ramionami, bo ta część opowieści dopiero się zaczynała. - Wiesz, mam ten popsuty telefon i nie przeniosły mi się kontakty, a jak jakiś tydzień później poszłam z dziewczynami na imprezę, upiłam się troszkę, znalazłam tę wizytówkę i do niego zadzwoniłam - poczuła, jak lekko się rumieni, bo na trzeźwo w życiu by tego nie zrobiła, nawet podpuszczana przez koleżanki. - I w ogóle nie taki był plan, nie miałam nawet kluczy do domu, a on, ekhm, zabrał mnie do siebie i ja byłam serio pijana, więc trochę tak, no wiesz - mruknęła, patrząc na przyjaciółkę jednoznacznie. - To znaczy, do niczego tak naprawdę nie doszło, ale rano było mi cholernie głupio i chciałam po cichu się zwinąć, tylko spotkałam jeszcze jego brata - przeczesała palcami włosy, musząc czymś zająć swoje dłonie. - I jeszcze bardziej było mi chyba głupio, no ale ewidentnie mu się przecież narzucałam, więc co on w ogóle mógłby chcieć mieć ze mną wspólnego, nie? - tu właśnie nadszedł moment przerwy, w którym potrzebowała jakiegoś potwierdzenia, że cokolwiek z rzeczy, które robiła, miało sens.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zaśmiała się wdzięcznie tak jak każda normalna osoba zaśmiałaby się na żart. Sam jednak zaśmiała się, bo absolutnie nie wiedziała o czym Raine mówi. Domyśliła się tylko, że chodziło o szkołę, ale o tej Sam nie miała pojęcia i było już troszkę za późno, żeby się w to wszystko zagłębiała.
-Poczekaj. Mam pomysł! Zanim zaczniesz opowiadać to skoczę nam po kawę! – Powiedziała i wstała od razu i pobiegła do tej maszyny z kawą i nawet wzięła im jakieś słodycze, bo wiadomo, lepiej sobie pogadać przy czymś słodkim. Chociaż Galanis niespecjalnie jadała słodycze, bo musiała trzymać formę. Ale lubiła żelki. Niestety tych nie było w automacie. Wróciła po kilku sekundach obładowana wszystkim, porozrzucała na stolik, a kubek kawy postawiła przy Raine.
Zaśmiała się jak już były gotowe wrócić do tematu. –Najważniejsze to w sumie ocenić kierunek wiatru. Żeby nie psiknąć sobie w oczy. – Powiedziała i wzięła paczkę z jakimiś dziwnymi drażami, których nigdy wcześniej na oczy nie widziała. –Ale w razie gdyby wiatr ci zawiał i coś by padło na ciebie to i tak dostaniesz jakiś tam mały procent tego gazu pieprzowego. Całość powinna prysnąć na napastnika. – Wyjaśniła i miała nadzieję, że miało to sens. Nie lubiła tłumaczyć takich rzeczy ludziom nieobeznanym w temacie, nie zdradzając przy tym ile sama wie na niektóre tematy. Zmarszczyła brwi kiedy usłyszała o strzelbie, bo myślała, że Raine tak na poważnie i nawet Sam chciała jej opowiedzieć, że strzelba jest niepraktyczna. Ale jak już Barlowe się zaśmiała to Sam ogarnęła, że to żart więc sama też się zaśmiała. –No oczywiście, że w chuja sobie z tobą lecę, stara! – Śmiała się, ale poczuła żenadę zdaniem, które właśnie wyszło z jej ust, bo to nie jest coś co Sam mówi. –Nie wiem co się ze mną dzieje. To pewnie papierosy. – To stres związany z towarzystwem Raine, ale nie mogła się z tego wyspowiadać nie wychodząc przy tym na lesbijkę, która ma crusha na Raine.
-Poczekaj. Do tego wszystkiego co przeszłaś chcesz mi jeszcze powiedzieć, że zaatakowało cię dzikie zwierzę? – No to już była wisienka na torcie. –No to zaraz wyjdzie, że będziesz miała kartę stałego klienta na posterunku. – Uśmiechnęła się, bo to był niezły żarcik, to jej się udało. Opowie później Zoyi jaka była ekstra w socjalizowaniu się. –Jak się nazywa ten policjant? – Zapytała niby od niechcenia, ale bardziej po to, żeby w domu sprawdzić tego policjanta i upewnić się, że jest bezpiecznym towarzystwem dla jej siostry.
Zabrała telefon od Raine i schowała go do kieszeni. Miała łzy w oczach, bo doskonale wiedziała od kogo jej siostra nauczyła się puszczać ekspresowe, prawie niezauważalne sygnały na telefon. Nie przerywała siostrze. Postanowiła dać jej szansę na skończenie całej historii. Siedziała jednak jak na szpilkach i czekała na najgorsze. W sumie to nie wiedziała czego się spodziewać, ale po prostu miała nadzieję, że wypadki Raine na tym się skończyły. Zaczęła się nawet karcić w głowie za to, że ostatnio brała tyle zleceń i nie było jej często w Lorne Bay. Gdyby nie wyjebała do Szczecina i Norwegii to byłaby na miejscu i Nata nie zostałaby napadnięta. –Co to znaczy, że nie podszedł do tego standardowo? – Zmarszczyła brwi zaniepokojona. –Groził ci? Zmuszał do czegoś? Dotykał? – Zaniepokoiła się. Faceci byli popierdoleni i często nadużywali władzy. Sam chętnie połamałby mu palce, albo obcięła sutki. Nie ma problemu. Może to zrobić jeszcze dzisiaj wieczorem. Chociaż dla takiego typa jak on to chętnie powkładałaby igły pod paznokcie. Oh, jak oni tego nie lubią. Jak wtedy krzyczą. Pokiwała głową. No nie wiedziała co niestandardowego ten policjant zrobił w pokoju przesłuchań. Ale skoro Raine do niego zadzwoniła to może… może sprawiał, że czuła się bezpiecznie czy coś? –Ufasz mu? – Zapytała, bo to przecież było istotne pytanie.
-Wiesz… to miło z jego strony, że zaoferował ci nocleg i nie wymagał niczego w zamian. To takie bardzo niespotykane w dzisiejszych czasach. A jednak mógł wykorzystać pijaną i bezbronną dziewczynę. – Właśnie takie zdanie miała Sam o policji. –Ale zrobiłaś coś głupiego czy po prostu było ci głupio, że wykorzystałaś jego numer telefonu w bardziej prywatnej kwestii gdzie on ci go raczej dał w celach biznesowych? – Niektóre pytania Sam musiała zadawać wprost, bo wielu kwestii nadal nie ogarniała. Ludzie to skomplikowane istoty.
Zaśmiała się na koniec. –Raine. Nie zrobiłaś niczego złego. Nie wiem czemu czułaś się głupio. Zadzwoniłaś do kogoś zaufanego i według mnie zrobiłaś dobrze, bo zobacz, trafiłaś na faceta, który cię nie wykorzystał tylko literalnie dał ci schronienie w swoim domu. A jego brat? Kogo obchodzi brat typa. Swoją drogą czemu policjant mieszka z bratem? To dziwne. – Zmarszczyła brwi, ale machnęła ręką, bo to była najmniej istotna kwestia. –Nie narzucałaś się. – Zapewniła siostroprzyjaciółkę i złapała ją za dłoń, żeby ją uspokoić, bo widziała, że ta nie wie co robić z kończynami.

Raine Barlowe
ODPOWIEDZ