kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#6

No generalnie to Cami ukrywała wszystkie swoje dodatkowe prace przed wszystkimi. Wolała im nie wyjaśniać, że sekstelefon po prostu bardzo dobrze płaci i pomaga jej zarobić na raty spłat długów. Nie do końca ufała, że mogliby być w tym wspierający. Tak samo jak była pewna, że nie wspierałaby jej ani jej siostra, ani pewnie żadna przyjaciółka, bo jakkolwiek robiła wiele szalonych rzeczy - ta wydawała się aż za bardzo szalona. Nawet jeśli musiała przyznać, że czasami to wcale nie było aż takie złe! Zwłaszcza, że dziwni ludzie to byli jakieś.... 20% telefonów. Trochę jej serce miękło, jak dzwonili wdowcy, osoby samotne, czy.... niepełnosprawne. Nie miała pojęcia, że ci ostatni stanowią aż tak duży odsetek! Chociaż miało to przecież sens, każdy czuł się czasem samotny i nie każdy wiedział i miał odwagę szukać towarzystwa w prawdziwym życia. Nawet jeśli też była tu mowa o seksbiznesie... no i łatwiej znaleźć numer telefonu, niż kogoś, kto zamówi się pod swój własny adres. A jak ogłoszenie byłoby oszustwem, to osoba niepełnosprawna ani nie ma się jak obronić przed napadem, ani jak wezwać pomocy policyjnej, bo... no ludzie bywali różni, a ploty szybko się roznosiły. Więc no, skomplikowana sprawa!
Ale wracając do tu i teraz. Cami miała paczkę czipsów, piwko które chyba było od Luke'a i telefon przy uchu. Właśnie kończyła rozmowę, była pewna że jest sama w domu! - I taak, dokładnie tak jak w mateczce rosyji, jak na twardy rumaku, równo, rytmicznie... - mówiła do telefonu z bardzo wyraźnym rosyjskim akcentem, wywracając jednocześnie oczami... kiedy zauważyła, że jednak nie jest sama w domu! I że stoi przed nią Latifah Massoudi i bardzo dziwnie się na nią patrzy! - Em... - rzuciła, a potem spojrzała z przerażeniem na swój telefon, na współlokatorkę, na telefon i znowu na nią - i paaa - dodała i rozłączyła się. - Mam dziwnego kochanka - i rzuciła, uznając że najlepiej będzie po prostu skłamać.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niczego nie ukrywa, wszystkiego doświadcza do samego dna.
Lubiła swój mały kąt w Australii. Może nie było to mieszkanie marzeń, może nie należało do największych i najładniejszych, ale stanowczo do tych tańszych co było Lati bardzo na rękę przy jej aktualnych zarobkach. Niby miała układ z Chrisem, jednak wszystkie pieniądze z tego sponsoringu odkładała na poczet dalszej podróży, a na życie w Australii zbierała tylko i wyłącznie z pracy w Mooonlight, która mimo świetnej atmosfery nie należała do najlepiej płatnych prac. Mieszkanie z Cami i Luke'iem było zdecydowanie wygodne nawet jeśli nie spełniało wszystkich możliwych oczekiwać. Latifah przywykła do spania na podłodze na cuchsurfingu czy w schroniskach dla bezdomnych bojąc się, że wyjdzie stamtąd z pluskwami, wszami, czy innym robactwem. Przez dwa lata podróży przerobiła tyle dziwacznych miejsc do spania, że względnie tanie mieszkanko z trzema pokojami było dla niej wręcz niebywałym luksusem.
Jej pokój był z grubsza nudny. Brakowało w nim pamiątek, książek, własnych przedmiotów. Przez ciągłe życie w podróży nauczyła się ograniczać swoje rzeczy do absolutnego minimum tak by w każdym momencie móc spakować się w osiemdziesięciolitrowy plecak i po prostu wyjechać przed siebie. Czasami żałowała, że nie ma niczego co byłoby w pełni jej, ale szybko przypominała sobie, że przedmioty to tylko... przedmioty. To ludzie nadają im wartość sentymentalną, która jest całkowicie zbyteczna. Nie kupiła sobie nawet kołdry, przez początkowy okres spała w śpiworze i dopiero po jakimś czasie razem z Cami znalazły jakąś rodzinną pościel, która zalegała w szafie prawdopodobnie dłużej niż obie żyły. Wykaraskała się spod rzekomej kołdry i przetarła zaspane oczy. Zegar wskazywał już późną godzinę, ale ona dopiero co odespała nockę w Moonlight. Zaspana wyszła z łóżka i nie myśląc nawet o przebraniu się z piżamy ruszyła do salonu połączonego z aneksem kuchennym by zjeść jakikolwiek jogurt trzymany w lodówce stanowczo zbyt długo. Jak na twardym rumaku... Do jej uszu dotarły słowa, których nie spodziewała się usłyszeć. W pierwszej chwili pomyślała, że Cami jest z jakimś facetem w salonie, ale kiedy tylko stanęła w progu zobaczyła, że jej współlokatorka rozmawia przez telefon. Ewidentnie speszona odłożyła telefon i zaczęła tłumaczenia, które były całkowicie zbyteczne.
-Cami, nie stresuj się. Nie takie rzeczy w życiu słyszałam.- wzruszyła ramionami jak gdyby dziewczyna podyktowała jej listę zakupów, bezemocjonalnie i najnormalniej na świecie.-Dobry jest chociaż? Ci dziwni zdarzają się być wyjątkowo dobrzy...- miała doświadczenie z przeróżnymi kochankami, ale tych z kategorii dziwaków miała stanowczo najwięcej. Kolumbia nauczyła ją radzenia sobie ze wszelkimi rodzajami miłosnych uniesień, głównie tych po stanowczo zbyt długiej białej kresce. -Fetysz Rosji?- zagaiła jeszcze by trochę dodatkowo zawstydzić Cami ,która wydawała się wyjątkowo speszona. Tak dla zasady, tak dla zabawy.

cami o'brallaghan
ambitny krab
pianka
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A Cami lubiła swój! Dlatego tak bardzo się bała, że Boris ją znajdzie i zniszczy jej ten piękny sen. No dobra, nie było to wcale pięknym snem, bo jednak.. no po pierwsze była spłukana, po drugie dalej nie wiedziała kim chce w życiu być i jaką chce mieć życiową pasję, a po trzecie miała tu wiele demonów z przeszłości, które naskakiwały na nią na ulicy i wywoływały całkiem nowe, intensywne ataki paniki…. no generalnie jej życie było w chuj dalekie od idealnego. Było skomplikowane, popieprzone, a wszystko to była tylko i wyłącznie jej wina. Ale jak miała siebie za to winić? Naprawdę myślała, że kochała tych mężczyzn, dopóki się nie okazało, że jednak nie. Naprawdę chciała wiedzieć kim powinna być, kim jest i w ogóle, wszystkie te dylematy mieć rozwiązane, ale nie wiedziała, okej. Nie wiedziała jako kto byłaby najszczęśliwsza, jaka jest jej droga, jaki jest jej talent… po prostu nie wiedziała.
Więc komplikowała sobie życie, próbowała, parzyła się, uciekała i teraz miała cały ten galimatias na głowie. Męża, przed którym się ukrywa, długi które stara się uporczywie spłacić i cóż… przynajmniej współlokatorzy trafili jej się całkiem spoko!
- A tak? A jakie na przykład? - uznała, że zapyta! Żeby odciągnąć rozmowę od jej własnej wtopy i… no w sumie kto wie, może Latifah Massoudi i jej wyuzdany język jej podpowie to i owo, co będzie mogła wykorzystywać w kolejnych rozmowach? Sekstelefon naprawdę dobrze płacił, a obiecała Luke’owi, że tym razem zapłaci czynsz na czas.
- Em… przeciętny - przyznała, bo większość taka właśnie była. Poza tym ona nie traktowała tego jako erotycznego doświadczenia, w ogóle jej to nie kręciło. Była to dla niej po prostu praca. - Tak, zdziwiłabyś się jakie to popularne. Co w tym jest takiego? Chodzi o to, że Rosja jest taka dzika, czy że taka agresywna jako kraj? - zapytała, uznając że trzeba trochę odciągnąć rozmowę, bo jeszcze zbyt wiele palnie i co wtedy? Nie wiedziała jak jej współlokatorzy by zareagowali na taką formę dorabiania, a ostatnie co teraz potrzebowała, to utrata współlokator albo mieszkania!
lorne bay — lorne bay
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niczego nie ukrywa, wszystkiego doświadcza do samego dna.
Latifah nie miała zielonego pojęcia kim chce być ani co zamierza osiągnąć w życiu. Głównie dlatego zdecydowała się na podróż po świecie, która miała jej rozjaśnić wszystkie wątpliwości i pozwolić odkryć siebie. W taki sposób minęły dwa lata, a ona nadal nie wiedziała. W jakiś dziwny sposób znalazła się w Australii zupełnie nie planując drogi w tamtym kierunku, ale gdy nadarzyła się okazja w formie pracy na wycieczkowcu prosto w kierunku Australii nie umiała odmówić. Kiedy indziej mogła jej się nadarzyć taka okazja? Kiedy indziej mogła dostać prostą drogę z Brazylii... w sumie gdziekolwiek? Nie planowała swojej podróży, nie nastawiała się na żaden konkretny kraj, pozwalała sobie dać się ponieść drodze i wylądować gdzie tylko była możliwość. Odkryła dużo rzeczy na temat samej siebie, dużo jej cech wyszło z ukrycia i pokazało się w najbardziej problematycznych momentach. Jednak w dalszym ciągu nie odkryła kim w zasadzie jest i ta wiedza nie miała się pojawić szybko.
-Wiesz co, miałam na Kubie takiego kochanka, który uwielbiał degradację słowną i jarało go, gdy mówiłam, że do niczego się nie nadaje i jest chodzącą porażką. Albo inny strasznie chciał żebym kazała mu jeść z miski dla psa na klęczkach. No trochę świrusów się przewinęło przez moje łóżko...- wzruszyła ramionami jakby opowiadała o tym co jadła wczoraj na obiad. Poznała tyle zupełnie różnych ludzi, tyle różnych spojrzeń na świat i seks, że nie dziwiło ją już kompletnie nic. Miała poczucie, że potrzeba naprawdę wiele by wprawić ją w zaskoczenie.
-Myślisz, że warto marnować czas na przeciętnych kochanków?- spytała wprost uważając, że życie jest zbyt krótkie na słaby seks. Traktowała seks jako jedną z ważniejszych rzeczy w swoim życiu, więc poświęcanie czasu komuś przeciętnemu wydawało jej się po prostu głupie. -Nie mam pojęcia, może to faktycznie ta dzikość, kto wie. Ale masz całkiem niezły udawany rosyjski akcent- skwitowała uśmiechają się lekko do dziewczyny. W międzyczasie podeszła do lodówki próbując znaleźć sobie cokolwiek na śniadanie, choć jej półka świeciła pustkami. Westchnęła cicho zamykając drzwi lodówki. Będzie musiała ewidentnie iść na zakupy. -Mogę ci ukraść jogurt?-spytała jak gdyby nigdy nic bardziej skupiając się na pożywieniu niż na dziwnej sytuacji, na której nakryła Cami jednoznacznie dając jej do zrozumienia, że przy niej nie musi się stresować takimi rzeczami.

cami o'brallaghan
ambitny krab
pianka
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To brzmiało jak solidny powód, przez który się ze sobą dogadywały! I który był początkiem przyjaźni dwóch podróżniczek, jeśli tylko Latifah Massoudi zdecyduje się zostać w okolicy na tyle długo, żeby się to udało. I tak naprawdę Cami i jej talent do pakowania się w tarapaty cóż… nie był żadnym gwarantem, że zostanie w okolicy wystarczająco długo, żeby z dziewczyną takie więzi nawiązać. No ale hej, trzeba być podobno optymistą! Albo przynajmniej zakładać, że nie spełni się najgorszy scenariusz… i nie wpadać w panikę i… oddychać też podobno warto. I jeść warzywa, pić mleko, no tyle było tych wskazówek, nic dziwnego, że Cami wolała się walać po świecie, gubić w swoich planach i głupich decyzjach. I lądować w skomplikowanych sytuacjach, jak na przykład praca w sekstelefonie, albo właśnie ta tutaj scena, w której nie wiedziała jak się ma zachować.
Była jedna podstawowa różnica między nimi. Lati podróżowała żeby odkrywać, Cami podróżowała żeby uciekać.
Najczęściej przed samą sobą.
- O wow… - uniosła brwi - i robiłaś to? - zapytała, bo to jednak brzmiało dość… no smutno. I okrutnie. Plus to sugerowało chyba jakieś nierozwiązane traumy związane z matkami, a w to zwykle lepiej się nie pakować, bo trafi się na takiego Grey;a, który lał inne laski, bo przypominały mu o jego matce… a potem je ruchał… no kripi.
- Jasne że nie, ale niestety nie da się sprawdzić wcześniej w co się człowiek pakuje - przyznała. A przynajmniej ona nie opatentowała tego sposobu. Najczęściej pakowała się w relację z każdym facetem, który chciał trochę o nią pozabiegać, co też chyba było owocem jakiejś traumy, o której nie chciała wiedzieć, ani myśleć.
- Dzięki, to te wszystkie filmy szpiegowskie. Da się to i owo podłapać - uniosła brwi - jeszcze poduczę się tego izraelskiego od Gal Gadot i dokupię strój Wonder Woman do kompletu - zaproponowała, chociaż no… nie miałaby nic przeciwko takiemu strojowi! Zwłaszcza temu lasso, który pozwala poznać sekrety innych osób. To by jej mogło ułatwić życie. Albo no, doprowadzić do tego, że ktoś by ją zamordował…A już na pewno wprowadzi taki roleplay do swojego repertuaru. - Jasne, nie krępuj się. No chyba że chcesz zamówić pizzę, to brzmi jak dobra wymiana - zauważyła z lekkim rozbawieniem. Jogurt był Luke’a, więc na pewno była to bardzo dobra wymiana dla niej.
ODPOWIEDZ