archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
[2]

Scarlet raczej nigdy nie uważała się za wytwornego kucharza. Jej mottem było raczej powiedzenie: jeśli jesteś głodny i nie masz pomysłu, wrzuć wszystko, co masz w lodówce – na pewno coś z tego wyjdzie!. Co prawda nigdy nie brała tego powiedzenia zbyt dosłownie, ale musiała przyznać, że w kuchni raczej… eksperymentowała z wszelkimi daniami, kierując się celem: byle było zjadliwe. Jednak nie tym razem. Obiecała Cami, że wpadnie i w przypływie chwili nawet zaoferowała, że przygotuje jakieś dobre jedzonko. A skoro już się zaoferowała to najpierw przejrzała przepisy i wymyśliła sobie, że przygotuje przyjaciółce placki cukiniowe z dipem bazyliowym. Zakupiła wszystkie niezbędne składniki przed przyjściem do przyjaciółki (w tym też masło w kostce i mąkę pszenną, bo troszkę powątpiewała czy nawet takie podstawowe rzeczy Cami będzie miała na stanie swojej kuchni); do tego różowe wino a na późniejsze ploty już tylko dwie butelki białego Martini (z myślą, że najwyżej jedno zostanie, jak nie zdołają go wypić).
I z takim ekwipunkiem przyszła do swojej przyjaciółki do domku, w którym mieszkała przed ewakuacją, a którego nie mogłam znaleźć i stąd właśnie gra w retrospekcjach. Pewnie była już u niej niejeden raz i dlatego od razu, gdy tylko została wpuszczona do środka, pozbyła się butów, wyciągnęła swoje puchowe, śmieszne kapcie i zawędrowała z siatką zakupów do kuchni. Najpierw się jednak uprzejmie przywitała, ale bardzo od niechcenia, bo gdy coś zajmowało jej umysł, potrafiła się skoncentrować tylko na tym aspekcie.
Wyjmij mi największą patelnię, jaką masz… chyba, że mogę grzebać ci po półkach? – zakomenderowała, wyjmując z torby na zakupy te wszystkie bazylie, twarogi i śmietany. Posłała jej przeciągłe spojrzenie, bo w sumie znały się szmat czasu, ale wiadomo, że zawsze lepiej zapytać zanim zacznie się komuś grzebać w półkach. Jeszcze by jakiś arszenik gdzieś ukryty znalazła i po co jej to. – A wino możemy otwierać już od razu – stwierdziła i uśmiechnęła się promiennie, bo jednak mocno się stęskniła za takim typowym spędzeniem czasu z kimś. W ostatnim czasie na przemian tylko siedziała zamknięta w czterech ścianach mieszkania i wpatrywała się w word albo spędzała czas w pracy. I była już trochę tym zmęczona. Dobrze, że chociaż chwilowo miała spokój od swojego agenta, bo inaczej by chyba zwariowała.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#1

Cami za to unikała eksperymentów, bo eksperymenty w jej wykonaniu mogły doprowadzić do czyjejś śmierci. I to nie zawsze była wyolbrzymiona teza, autentycznie zdarzyło jej się przypadkiem podać komuś coś, na co był uczulony albo dorzucić coś, czym inna osoba się zakrztusiła. Nie mówiąc o tym, jak wiele z tego co robiła było generalnie niejadalne… więc mimo posiadania blond włosów, starała się być rozsądną dziewczynką i ładnie uczyć się na swoich błędach. Dla dobra ludzkości. Gdzieś w swojej głowie na pewno też sobie wyjaśniała, że sprzed tego ołtarza uciekała dla dobra ludzkości, że takie po prostu było przeznaczenie, los i tak dalej. Bo przecież to nie była tylko jej głupota, w życiu musiało chodzić o jakiś większy sens. I to że miała teraz męża mafioza, o którym nikomu nie mówiła, bo przed nim też uciekła (niestety już po ślubie)też był jakiś sens… i że kiedyś go pozna! Tak, Cami dobrze wiedziała jak sobie coś wmówić, jak się dobrze okłamywać i jak wierzyć w swoje kłamstwa. Szkoliła się w tym od lat, oczywiście że osiągnęła już poziom mistrzowski.
I tak scarlet callaway dobrze zgadła, że u niej w lodówce masła nie było, bo pewnie Cami kupiła raz, dawno temu zużyła i zapomniała, że trzeba kupić znowu. Ewentualnie jak kupiła, to zjadła w życiowej depresji, razem z innymi resztkami… co nie było ładnym obrazkiem. Ale na pewno ładniejszym niż ostatnia obsesja Cami, która dręczona dziwnym przeczuciem, że widziała na ulicy twarz znaną jej z jakiejś podróży (byle nie z Rosji!), przeglądała, analizowała i szukała kto to taki mógł być i czy to aby na pewno nie jakiś sługus jej męża. Wolała nawet w myślach nie wypowiadać na głos jego imienia, w obawie że się zabezpieczył jak Voldemort i ją jakimś cudem usłyszy! Oczywiście wiedziała że to irracjonalne, ale z drugiej strony… no świat przestępczy ma swoje pojebane zasady, kto wie czy takie się tam nie znalazły? Ostatecznie jego imię też ludzie bali się na głos wymawiać, więc może coś w tym jest!
Więc tak, właśnie na tym przyłapała ją dziewczyna, kiedy otworzyła jej drzwi, więc nieco się speszyła! - No tak.. patelnię… chyba mam coś takiego - przyznała, od razu przechodząc do kuchni i szukając tam owej patelni. No nie była specjalnie zaangażowana kucharką, więc jej półki kuchenne służyły do przechowywania innych rzeczy! Dlatego nic dziwnego, że otwierając szafki miała tam buty, torebki, książki... a jak otworzyła piekarnik, odłożyła na bok jedną szpilkę i voila - czy taka patelnia może być? - i zapytała, posyłając dziewczynie spojrzenie pełne wątpliwości. Była trochę krzywa i nadbita, pewnie wbijała nią gwoździe do obrazków....
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet chyba zdążyła już trochę zapomnieć o tym jak nieporadna w kuchni – żeby jednak nie powiedzieć, że w życiu, bo nie przesadzajmy – była Cami. Była chyba świadoma tego, by w kuchni w tym duecie to jednak ona przejmowała stery, ale mimo wszystko nie spodziewała się takiego stanu rzeczy, jaki zastała już w przestrzeni kuchennej u przyjaciółki. Owszem, ze zwykłej przezorności zakupiła te wszystkie produkty, kierowana raczej tym, że nie będzie jej chciało biegać do pobliskiego osiedlowego sklepiku po jakiś jeden, wyrywkowy produkt, ale… szczerze musiała przyznać, że nie spodziewała się, iż w jej lodówce będą chyba aż takie pustki. A to jeszcze nie było dla Scarlet najbardziej szokującą rzeczą.
Nie miała oczywiście pojęcia o mężu mafiozie – a szkoda, bo może popchnęłoby ją to choć trochę do pisania – ani o tym, że Cami w ostatnim czasie oglądała się nieustannie przez ramię. A już na pewno nie była świadoma tego, że Cami przed kimś ucieka! Na ogół Scarlet bardzo starała się jednak oddzielać fikcję od rzeczywistości i nawet jeśli w życiu jej bliskich działo się coś dziwnego to po pierwsze; Scar starała się tego odruchowo nie romantyzować, a po drugie; starała się nie dopisywać jakiś niestworzonych historii. I nie wyobrażać sobie zbyt dużo, to przede wszystkim. Zatem nie miała pojęcia i nawet do głowy by jej nie przyszło, że było coś nie tak u jej przyjaciółki.
Zatem tą najbardziej szokującą i zatrważającą rzeczą na ten moment było spostrzeżenie, że półki kuchenne u Cami spełniają przeróżne funkcje – głównie przechowawcze – a w piekarniku była szpilka! Taki but. Zerknęła osadzająco na patelnię, ale ostatecznie dobrotliwie skinęła głową. – Da radę – stwierdziła optymistycznie i wyciągnęła dłoń po przedmiot. Następnie rozejrzała się po pomieszczeniu i odchrząknęła. – Cami… – zaczęła ostrożnie i poważnie. – Czy ja mogę u ciebie posprzątać? – Scarlet właśnie odkryła, że kuchnia to miejsce święte i chętnie zadba o to, by i kuchnia Cami była takim miejscem.
cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Nie no, śmiało mogła mówić! Że jest nieporadna, że stwarza zagrożenie, że kiedy komuś coś gotuje, to wypada już kupić kwiaty na pogrzeb, złożyć na czole dzieci ostatni pocałunek i zadzwonić do swoich rodziców, żeby ostatni raz im powiedzieć, że się ich kocha1 Co prawda akurat Cami ze swoimi nie była na tyle blisko, żeby wyrzucać z siebie wyznania... ale skoro miała za sobą ślub....y... i podejścia do nich liczne, to na pewno tego magicznego słowa używała. I wiedziała chyba czym jest zakochanie, na czym polega związek i jak mniej więcej powinna działać para. Na pewno nie wiedziała czym jest fenyloetyloamina, bo to dziwne, długie słowo, którego nikt nigdy nie używa i na pewno każdy go po chwili zapomina... no ale coś tam jednak wiedziała. Ale nie o chemii mózgu i nie o gotowaniu, okej. scarlet callaway mogła śmiało działać. Cami na pewno zaoferuje jej za to wielką miłość! Nie wiem ile ona jest warta, ale nieważne.
- Może nawet się nie zarwie - rzuciła z rozbawieniem. No ale kto to wie? Nie wiedziała kiedy ostatni raz była używana! Cami częściej jadła na mieście albo to co ktoś jej przygotował. A na kolejne słowa zaśmiała się cicho. - Jasne, że nie. Jak posprzątasz to nic nie będę mogła znaleźć, a tak mam system - wyjawiła, unosząc brwi - a piekarnik czasem opróżniam, na przykład jak mam mokre skarpetki i chce je założyć - dodała, żeby nie myślała, że z niej taka chujowa pani domu. Wiedziała, jak uruchomić piekarnik! Co z tego, że w kompletnie innym celu!
- A teraz działaj zanim się rozmyślę - rzuciła, tak jakby to ona wyświadczała Scarlett przysługę pozwalając jej ją nakarmić. Ale jak Scar tego nie zrobi, to Cami może najwyżej znajdzie jakieś stare, zapomniane czekoladki w rogu szafy... gdzieś za dokumentami i myszką do laptopa.
- A poza tym ja zrobię drinki, a ty opowiadaj jak tam żyje! Jakieś miłostki, rozstania, nowe przygody na horyzoncie? - zapytała, bo były ciekawsze tematy do rozmów niż jej chaotyczny sposób zagospodarowywania kuchni! Zresztą, lepiej że półki są pełne, niż puste, nie? No.
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Jeśli Scarlet żywiła do kogoś nieodwołalne uczucia to z pewnością była to Cami! No, bo… przecież jeszcze nie zwiała, prawda? A pewnie kilka razy jej się zdarzyło zwątpić w to czy przeżyje to ich kolejne spotkanie. Od jakiegoś czasu wybierała jednak bardziej świadomie jedzenie na mieście bądź sama jej wolała coś przygotować. A to chyba nie spotykało się szczególnie z sprzeciwem z jej strony, więc w gruncie rzeczy obydwie były tymi wygranymi stronami w tej relacji, okej.
Jej słowa spotkały się z niezadowolonym pomrukiem, ale ostatecznie odpuściła. Cóż, mogła mieć tylko nadzieję, że w mieszkaniu przyjaciółki naprawdę panował swoisty system według, którego Cami tylko potrafiła działać. I jak najbardziej się ten system sprawdzał – a przynajmniej w to chciała wierzyć Scarlet. – Cami… Piekarni to nie suszarka na ciuchy, wiesz? – zapytała z lekkim załamaniem w głosie, zastanawiając się naprawdę intensywnie czy dziewczyna tylko żartuje, czy naprawdę właśnie do tego typu czynności używa piekarnika. Spojrzała na niego krytycznie, ale wolała już nie dopytywać. I tylko przeszła do rozpoczęcia gotowania, a przynajmniej przygotowania sobie wszystkiego do pierwszego kroku z przepisu. Zajęłą się obieraniem cukinii ze skórki i co chwilę zerkała na przyjaciółkę. Uśmiechnęła się zresztą, gdy usłyszała, że Cami zajmie się drinkami. – Nie, nic nowego. Skupiam się tylko na sobie i na pracy. – To drugie było chyba troszkę kłamstwem, zważywszy na to, że Scarlet na pracy skupiać się chciała, ale trochę jej nie wychodziło. Ale poza tym na sobie faktycznie trochę się skupiała. Pokręciła głową z westchnieniem i spojrzała przeciągle na Cami. – Tylko siedzę w pokoju i próbuję pisać. Czasem wyjdę na uczelnie do pracy. Lepiej powiedz co się dzieje u ciebie? – zagadnęła niemal natychmiast, chcąc jednak przerzucić ciężar rozmowy na dziewczynę.
cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Jest w tym sporo prawdy, bo żadna z nich z tej przyjaźni nie zwiewała. Mimo, że Cami nie była najlepszą z przyjaciółek, bo umówmy się, kiedy bywasz gdzieś daleko w świecie, a od przyjaciół oddziela cię kilka stref czasowych i tysiące kilometrów, to.. no ciężko kultywować takie intensywne i zdrowe relacje, jak z ludźmi z którymi żyje się w tym samym miasteczku. Zwłaszcza tak małym jak Lorne, gdzie każdy może każdego spotkać. Aż dziwne, że do tej pory Cami nie wpadła na swojego byłego niemal męża, a Scarlett nie ogarniała, że z nim pracuje. Zrobił się niezły bigos.
- Ależ jest bardzo skuteczny, spróbuj kiedyś - zapewniła ją - tylko klucz to dopasować dobrze temperaturę, ale teraz mam to już całkiem nieźle obcykane - zapewniła ją, z uśmiechem pięknym. Po co wydawać hajs na suszarkę osobno, skoro można wykorzystać to co już się ma, czyli piekarnik? Bez sensu, trzeba patrzeć ekonomicznie na życie, scarlet callaway powinna być bardziej zero waste! Suszenie skarpetek i podgrzewanie obiadu na jednym podgrzaniu piekarnika, same plusy!
…o ile oczywiście nie ma zbyt wielu ubrań z akrylem w składzie..
- Serio? Zero, naprawdę zero? Nic ciekawego w pracy? - zapytała, mając na myśli oczywiście mężczyzn ciekawych w pracy. Albo w ogóle, generalnie ciekawych rzeczy w pracy, Scarlett mogła dowolnie zinterpretować.
- Wiesz, może w tym problem? Za dużo siedzisz w pokoju. Skąd masz mieć wenę? Chodź wyskoczymy gdzieś razem, złapiemy tanie bilety albo ukradniemy je komuś na lotnisku i odwiedzimy jakieś miejsce. Rzym! - rzuciła, chociaż była tak spłukana, że musiałaby ukraść więcej niż tylko bilety, żeby tam przeżyć. Albo musiałyby uciec oknem bez płacenia z hotelu. I z samolotu zresztą też…
- A u mnie życie barmanki, odkrywam nowe sposoby na zwiększanie swoich napiwków - rzuciła nieco enigmatycznie, ale hej, to poważne zawodowe triki!
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Właściwie to Scarlet była w pełni świadoma tego jaka niegdyś relacja łączyła Cami i Coltona. No, bo w innym wypadku musiałaby być ślepa, gdyby nie ogarnęła, że ups ta dwójka ma ze sobą spore koligacje, a ona nagle wylądowała na samym środeczku tej niekomfortowej sytuacji. Pewnie Colton początkowo zresztą nawet trochę się wzbraniał przed pracowaniem u Scarlet, wiedząc, że ta jest przyjaciółką jego byłej. Ale Scar postanowiła nie mieszać życia zawodowego i prywatnego i tym samym jak na razie nie wspominać o owej współpracy. Zwłaszcza, że wcześniej miała innego agenta, którego kompetencje Colton tak łatwo zdołał podważyć, wykazując się w zaledwie jednej sytuacji w samym epicentrum wielkiego wydarzenia. Sytuacji, którą Scarlet doceniła na tyle, by zaproponować mu pracę. No i naprawdę nie chciała tego niszczyć. Nie wspominała do tej pory Cami o swoim agencie, ale kto wie, może to już był ten odpowiedni czas? Albo chociaż w następnej grze, bo to jednak nie tak, że Scarlet miała cokolwiek do ukrycia, no, bo bez przesady. Póki co jednak skupiała się raczej na tym by przygotować coś dobrego.
Scarlet pokręciła głową, nieco strwożona tą wizją, ale dla własnego dobra wolała uznać, że Cami po prostu sobie żartuje. Serio… Tak chyba było jej prościej. Odpuściła więc ten temat i zajęła się przygotowaniem posiłku. – Naprawdę. Terminy mnie gonią, to wszystko. A na uniwerku… chyba troszkę dla za młodzi, wiesz – oznajmiła ze śmiechem i nagle spojrzała na przyjaciółkę badawczo. – Wiesz, że nawet żadnych fajnych doktorantów nie ma? Trochę to niefajne jednak – powiedziała z rozbawieniem. Co prawda próbowała swych sił w Tinderze ostatnio, ale cóż, ktoś jej powiedział, że taka randka z Tindera może ją oszukać i porwać, i zamknąć w piwnicy, więc na jakiś czas sobie odpuściła.
O… To jest ekstra pomysł – powiedziała z rozmarzonym uśmiechem. – Ale może bardziej Paryż. Chociaż wiem, że oklepane – oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Zaraz jednak sobie przypomniała, że miała jeszcze drugą pracę, w której… – Ale chyba nie dostanę urlopu – dodała z westchnieniem. Ale hej, taki trip był na pewno do rozważenia w niedalekiej przyszłości. – Oho. I jakie to sposoby? – zapytała, oczywiście ciekawa, bo zawsze to jakieś smaczki do jej ewentualnych kryminałów. No i poaz tym była bardzo ciekawa.
cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Więc tylko Cami była nieświadoma w tym wszystkim… ale ona prawdę mówiąc w ogóle nie stalkowała swoich wszystkich niedoszłych mężów, więc nie miała pojęcia co robili, z kim i na jaką skalę. To pewnie dziwne, ale… no chyba miało to jakiś zdrowy aspekt, czy coś, że zajmowała się sobą, a nie nimi. I że nie była psem ogrodnika, nie oceniała jak trafili i w ogóle… i pewnie skupiała sie na tym tak samo jak ja dzisiaj na czymkolwiek, więc generalnie nie miała najlepszych efektów na świecie.
- Jak ostatnio sprawdzałam, był tam różny przedział wiekowy, zwłaszcza w kadrach… - rzuciła z rozbawieniem - i na pewno można tam łatwo poderwać jakiegoś informatyka, no wiesz, potrzebujesz pomocy z czymś, potem ups jeszcze raz! A odkąd świat się dowiedział, że w IT się dobrze zarabia, ten rejon ma o wiele więcej atrakcyjnych pracowników - dodała, bo cóż, nie ma co się oszukiwać, tak właśnie było. No i po prostu wolała mówić takie głupoty, niż gadać o sobie, bo tak przecież było łatwiej lepiej i coś tam jeszcze.
- A skąd, nie ma czegoś takiego jak oklepane miejsca, tak mówią tylko snoby - podsumowała. Świat był piękny, różnorodny i wspaniały, zwłaszcza jak były czasy pokoju i w nikogo nie napierdalano bombami. Ale niektórzy zamiast cieszyć się życiem i widokami, woleli narzekać. Albo bombardować, bo byli ruskim skurwielem z kompleksem mniejszości.
- Skandal, więc musimy pojechać chociaż do Cairns. Najlepiej stopem, podrywać tamtejszych facetów. Jak w nastoletnich czasach - zdecydowała, bo podejrzewała, że tym przekona scarlet callaway na małe weekendowe szaleństwo. I bardziej budżetowo, niż z lotem do Paryża to będzie, więc same plusy dla Cami!
- Takie że pijany ludzie źle widzą ceny i nie umieją liczyć - uniosła z rozbawieniem brwi - łatwo też ich przekonać, że kupili paniom o wiele więcej napiwków niż planowali - dodała, a potem uśmiechnęła się niewinnie. - Zaczynam to nawet lubić - dodała, bo w sumie nie bawiła się aż tak źle za barem. Oczywiście wolałaby mieć takie jakieś marzenie, które totalnie wypełniłoby jej życie, jak…no jak kariera Scarlett, ale nie miała pojęcia co by to miało być!
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
/przepraszam, że tyle czekałaś! Trochę musiałam odpocząć.

Właściwie nie wiem jak to się stało, że Cami była tą nieświadomą, bo w gruncie rzeczy Scarlet nie miała niczego do ukrycia, w końcu ją i Coltona łączyła tylko i wyłącznie sprawy oparte na fundamencie pracy. Ale prawdopodobnie miało to spory związek z samym nastawieniem Coltona i tym jak zaborczo i konsekwentnie bronił się początkowo przed nawiązaniem relacji służbowych ze Scar. Kobieta nie miała zamiaru go naciskać, ale wówczas bardzo jej zależało na tym, by to właśnie on przejął pałeczkę jej agenta. Z kilku powodów, ale przede wszystkim dlatego, że był cholernie skuteczny i dzięki niemu wiele procesów szło po prostu znacznie szybciej niż przy jej poprzednim agencie. Dlatego obiecała mu, ze nie będzie się nigdy mieszać do jego spraw, nie wspomni o Cami i zachowa work-life balance. No i jak do tej pory świetnie się to sprawdzało, zwłaszcza, że różnie to bywało z byciem na miejscu w Lorne Bay w obydwóch przypadkach chyba nawet.
Roześmiała się, choć po chwili zastanowienia się to nie był wcale taki głupi pomysł. – W sumie… coś w tym faktycznie jest. Ale zawsze trochę mi wstyd jak muszę udawać, że czegoś nie ogarniam. Ludzie wtedy uważają, że jestem typową blondynką – oznajmiła ze wzruszeniem ramion, bo jednak starała się tego nie robić i być przede wszystkim silną i niezależną kobietą. Ale z drugiej strony… lekkie lizustwo chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło, nie?
Parsknęła śmiechem. – No dobrze, bo naprawdę chciałam zobaczyć Paryż – oznajmiła Scarlet i wystawiła jej język. Oczyma wyobraźni już widziała, jak zajada się różnymi potrawami i popija je szampanem, obserwując za przyjaciółką jak życie tętni w tej francuskiej stolicy. Aczkolwiek z urlopem było faktycznie ciężko – no i dodatkowo Colton by ją chyba zabił, gdyby sobie tak po prostu wyjechała bez podesłania wydawcy żadnego rozdziału. To chyba nie był najlepszy czas na wakacje.
Cami, a nie jesteśmy na to ciut za stare i za odpowiedzialne? – zapytała z rozbawieniem. No i proszę! Wypraszam sobie, by ludzie jej mówili, że jest nieodpowiedzialna, bo właśnie odmówiła swojej przyjaciółce stopa i podrywania facetów, ok. – Ale nie mówię nie Cairns. Bo jasne, możemy. Weekend brzmi spoko – dodała szybko, żeby nie było, że tak całkiem wszystko neguje.
To super – powiedziała krótko Scarlet, bo cieszyła się, że cami o'brallaghan dobrze odnalazła się w nowej pracy i wcale się w niej nie nudzi. Nawet jeśli miało to być tylko coś tymczasowego. Zerknęła nieco krytycznie na patelnię, ale ostatecznie ustawiła ją na kuchence i rozlała na niej olej, bo już za moment miała przejść do rzucania na rozgrzaną patelnię placuszki, które zaczęła szybko formować. – Zdarzyło się coś jeszcze ciekawego? – spytała w międzyczasie.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A to w sumie całkiem pasowało do Cami, bycie nieświadomą z wielu powodów. Zarówno takiego, co się dzieje u jej przyjaciół, jak i tego co się działo z nią samą. Rozmawiamy o kobiecie, która dopiero w trakcie ślubu orientowała się, że jednak nie tego chce od życia. Więc…. no nie wiedziała nawet czego sama chce, nie nadążała za własnym życiem, kompletnie nad nim nie panowała i nic dziwnego, że przegapiała updejty od swoich przyjaciół. I w sumie to Cami wcale nie była jakąś zajebistą przyjaciółką. Ani zajebistym człowiekiem.
- O błagam cię. Co za bzdura. Myślisz, że faceci wiedzą wszystko, co tak rzucają na prawo i lewo? Zapytaj jakiegoś czym naprawdę są konie mechaniczne i patrz jak się wije, bo nie umie tego wyjaśnić - przyznała, wywracając oczami. - Poza tym w proszeniu o pomoc zawsze jest jasne, że nie robisz tego, bo jesteś głupia. Ty wypychasz cycki, on napina mięśnie, wszyscy wiedzą o chodzi - podsumowała i zaczęła myszkować w szafkach w poszukiwaniu jakiejś przekąski. Miała ochotę na jakieś chipsy. Znalazła jedne z podpisem ‘własność Luke’a’, więc otworzyła je i zaczęła chrupać.
- No wiesz, to że facet cię dyskwalifikuje PRZEZ KOLOR WŁOSÓW pokazuje, że jest upośledzony - dodała, bo to było jednak potężne red flag. Takie, że się nic obok więcej nie zmieści. I w sumie pokazuje, że po prostu facet gardzi kobietami i ludźmi, więc… niech spierdala.
- Kiedyś nam się uda, trzeba wierzyć w swoje marzenia, każda bajka Ci to mówi. I całować różne żaby - dodała, z rozbawieniem, bo hej, no czemu miałaby nie wierzyć, że coś się uda? Kiedyś na pewno coś się komuś udaje, więc czemu nie im? Co prawda całowanie żaby, które zmieni ją w księcia było mało prawdopodobne, ale za to wyjazd do Paryża już trochę bardziej, okej. I trzeba dodać, że wkurzenie Coltona na pewno działałoby motywująco na Cami… a przynajmniej po ich spotkaniu, które dopiero będzie miało miejsce,.
- Nie, zdecydowanie nie. Ja mam osiemnaście lat, a ty? - zapytała, udając niewiniątko. Masz tyle lat na ile się czujesz! Albo ile kłamiesz, że masz, no takie motto na pewno pasowało do Cami..
- Wystrój się dla mnie, kiciu - rzuciła z rozbawieniem, rzucając spojrzenie w stronę scarlet callaway . Oczywiście bardzo zalotne bo jakżeby inaczej!
- A co? - zapytała podenerwowana nagle - coś słyszałaś? - dopytała. No na przykład, o jej mężu???
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Lepiej zanim dotarła do ołtarza niż przykładowo po pięciu latach małżeństwa – w przeciwnym wypadku trochę by zmarnowała czas swój i w tym przypadku Coltona. A tak – choć było to trochę bolesne porzucenie trzeba przyznać – myślę, że zaoszczędziła sobie i jemu jeszcze większej dawki bólu. Pewnie właśnie to by jej powiedziała Scarlet, gdyby przyszło jej robić za adwokata Cami. Na szczęście nie musiała, bo z Coltonem w ogóle nie rozmawiali o tej sprawie, a z samą Cami raczej nie było sensu analizowania jej ucieczki sprzed ołtarza. Natomiast kwestia updejtów przyjaciół jest już całkiem odrębną sprawą.
No dobra, racja. Wszyscy wiedzą o co chodzi – przyznała z westchnieniem. No, bo faktycznie, gdy Cami ujęła to w ten sposób to rzeczywiście nawet taka udawana nieświadomość i nieogarnianie bywało mało subtelne. Oczywiście wtedy, gdy się jednak człowiek trochę postarał.– Prawda. Na szczęście dawno mnie to nie spotkało – stwierdziła po chwili namysłu, bo chyba ostatni raz ktoś jej wypomniał bycie blondynką – w sensie tak na poważnie – w szkole średniej. I cóż, ten ktoś nie otrzymał żadnego innego feedbacku poza pogardliwym spojrzeniem. – Dobra, nie wiem, ale chyba muszę się rozejrzeć – stwierdziła po chwili, kwitując to całe poszukiwanie randki w pracy, najlepiej w dziale IT. Parsknęła jednak śmiechem na sformułowanie o całowaniu różnych żab. – Uważaj tylko na brudne stawy – stwierdziła ironicznie, troszkę się jednak śmiejąc. No i my koniecznie musimy sobie coś zagrać jako akcję po spotkaniu Cami i Coltona, hehe, bo przyznam, że śledzę to spotkanko. Przewróciła placuszki na tej patelni i spojrzała na zegarek, by odmierzyć czas na przewrócenie uformowanego placuszka z cukinii. Na dwa talerze – które gdzieś tam znalazła w międzyczasie – rzuciła już liście sałaty. Skroiła do tego marchewkę, ogórki i już czekała tylko na smażone packi.
Nie? – odparła pytająco i ze zmarszczeniem brwi. Stała się trochę podejrzliwa, kiedy tak spoglądała na przyjaciółkę. – Po prostu pytam. A co? Miałam o czymś słyszeć? – spytała z rozbawieniem, mierząc wzrokiem Cami. – Co odwaliłaś? Odwaliłaś coś? – Bo tylko to tłumaczyłoby chyba nerwowość w głosie O’Brallaghan. cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Może tak, może nie. Ostatecznie uciekała przez ataki paniki, kto powiedział, czy są słuszne czy nie? Nie mogła powiedzieć z całą stanowczością, że tak albo nie. Zresztą… nie ma w ogóle co gdybać i analizować, bo przecież życie się toczy dalej, a od zostawienia Coltona….. no Cami wtedy miała ile, 18 lat? Albo 19. więc generalnie była jeszcze dzieckiem. I z wiekiem jej nie minęło, najwyraźniej.
No ale, o jej atakach paniki nie wiedział nikt, nawet Cami tego za bardzo nazwać nie potrafiła, bo… no skąd miała wiedzieć? W jej rodzinie nie rozmawiało się o strachu, ani panice. Cóż.
- I raportuj jak idzie, jestem spragniona newsów i wieści - rzuciła, bo w sumie why not, najwyraźniej ekscytowanie się życiem innych osób, czy raczej no, życiem uczuciowym było dla niej o wiele zdrowsze! Jak ekscytowała się własnym, to ktoś czekał samotny przed ołtarzem. Albo był ruskim gangsterem.
- Prysznic przed buziakami, jasne. Przed seksem też nie bywa najgorszy, więc w tym szaleństwie chyba jest jakaś metoda - rzuciła z lekkim rozbawieniem. A potem obserwowała jak jedzenie powstaje! Sama nie byłaby w stanie powtórzyć tego procesu, pewnie byłby bardzo spalony placek na patelni i dużo smrodu spalenizny.
- No wiesz jak to jest, Luke rozpuszcza o mnie ploty - podsumowała, a potem machnęła ręką. To nie był jeszcze moment, żeby się mierzyć z mówieniem na głos o swoim małżeństwie, ani tym bardziej o niedoszłym z Coltonem… no to i to musiała jeszcze przepracować! Więc scarlet callaway jeszcze chwile poczeka… Więc no, później na pewno to tego dojdą, a teraz za to Cami znalazła im jakieś piwo, które pewnie należało do Lati i już po chwili mogły się zabrać za jedzenie i gadanie o głupotach!

/zt x2 <2
ODPOWIEDZ