studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
#11

Gemma była bardzo głupia. Bardzo. Bardzo bardzo głupia. Była tak strasznie głupia, że już bardziej się nie dało być głupim. Więc może wypadek u fryzjera, przez który jej włosy wyglądały teraz o o tak, to była jej ukryta głupota, która w końcu się przebijała i chciała oznajmić światu, że jest typową blondynką. Tak, to pewnie właśnie w tym była rzecz. No i dobra, dobrze wiedziała że akurat jej włosy są wynikiem zagrywki głupiej fryzjerki, na którą za tą głupotę nawet nie mogła się aż tak złościć, bo mogła po prostu nie spać z jej mężem. Albo się upewnić, że nie ma żony, zanim poszła z nim do łóżka, tak samo bezmyślnie jak przespała się tamtej nocy z Finnem, kiedy przyniósł jej alkohol. Powoli dojrzewała do tego, żeby przysiąc jakiś celibat, bo kiedy rozkładała nogi, najwyraźniej się działy same złe rzeczy. I jedna z takich rzeczy miała też miejsce teraz. Włosy miała związane w wysoki kok, znany też jako cebula, miała wygodne trampki na nogach i udawała, że tylko sobie przechodzi tą drogą. I że wcale to nie jest droga idąca tuż obok mieszkania Finna. Udawała, ale... no była ciekawa.... była tak strasznie ciekawa o co chodzi z tym kotem, czy faktycznie zobaczy go w oknie, czy jednak... no jednak sama nie wiedziała co. Jednak zobaczy że chodzi tylko o dziewczynę, która lubi koty i która teraz będzie jego dziewczyną? No jej wyjaśnienia i myśli były tak samo idiotyczne jak cały ten pomysł, ale teraz było już za późno, bo stała oparta o drzewo, wgapiała się w jego okno i udawała, że niby patrzy w swój telefon.. co oczywiście sensu nie miało, skoro jej wzrok był wyraźniej skierowany w górę, a nie w telefon. I oczywiście ze szczęściem Gemmy, musiała usłyszeć że ktoś się zatrzymuje tuż obok i... no oczywiście, to musiał być Finn Finnigan - idź sobie, jestem zajęta - rzuciła głupio, skoro przyłapał ją dosłownie na gapieniu się w jego okna, ale nieważne. Nie zamierzała się tak szybko przyznawać do tego jak bardzo jest głupia, nawet jeśli w tym momencie doskonale o tym wiedział.
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
dziewięć

Czy spodziewałem się, że tamtego wieczora, kiedy pójdę zanieść Gemmie obiecane trzy butelki alkoholu, zostanę u niej chwilę dłużej, lądując też z nią w łóżku? Na pewno taka myśl chodziła mi po głowie, kiedy powoli zbliżałem się do jej domu, jednak wtedy, na plaży była na tyle stanowcza i uparcie twierdziła, że nie mam wstępu na tę mini imprezkę, że nie brałem tych moich myśli na poważnie. A tu proszę, miłe zaskoczenie. W każdym razie, od tamtej wspólnej nocy nie mieliśmy ze sobą kontaktu, a ja rzuciłem się w wir pracy i innych spraw, że mogę śmiało powiedzieć, że na moment o niej zapomniałem.
Wracałem akurat z treningu, kiedy znajoma sylwetka mignęła mi pod drzewem, centralnie naprzeciwko moich okien. Zmarszczyłem brwi, przez chwilę stojąc w miejscu i wytężając wzrok, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że to moja była we własnej osobie, bo co niby sprowadziło ją w tę okolicę? A może po prostu coś u niej zostawiłem i chciała mi to oddać? Albo po raz kolejny miała zamiar oznajmić mi, że to nie powinno się w ogóle wydarzyć i najlepiej by było, gdybym po prostu dał jej święty spokój? Cóż, ta opcja była bardzo prawdopodobna, więc chcąc mieć już tę rozmowę za sobą, ruszyłem w jej kierunku, a następnie oparłem się ramieniem o drzewo, tuż obok Gemmy. -Właśnie widzę, że jesteś strasznie zajęta - delikatny uśmiech dosłownie na moment pojawił się na mojej twarzy, po czym spoważniałem, kątem oka zerkając na ekran jej telefonu. -Tylko powiedz mi, słońce, dlaczego jesteś tak strasznie zajęta akurat pod moim blokiem, co?- spytałem podejrzliwie, szturchając ją w ramię. -I w ogóle to… zrobiłaś coś z włosami? - bo tak coś mi nie pasowało, niby miała je związane, ale jednak inaczej wyglądała. Bo niby skąd miałem wiedzieć, że to zemsta fryzjerki? Ja jej nie stalkowałem, a przynajmniej przez te kilka dni; nawet na jej profil na instagramie nie wchodziłem, a przecież normalnie robię to średnio dwa razy dziennie.

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma chyba nie była aż taka głupia, wiedziała że tak się wieczór potoczy. Była żałośnie słaba, jeśli chodziło o Finna i zawsze była gotowa zrobić jakąś nową głupotę. Tak na nią działał, nieważne jak bardzo ją to wkurzało. Najlepsze co mogłaby zrobić, to po prostu wyciąć go ze swojego życia, pstryknąć i udawać, że Finn Finnigan nie istnieje, ale… no ale była głupia. I słaba. Nawet jeśli zaraz po wystawiła go za drzwi i powiedziała, że to się nie wydarzyło. I tak, rozkładała nogi tak samo szybko, jak pozwalała tym samym nogom przychodzić właśnie w ten rejon. Dobrze że nie zmienił mieszkania odkąd ostatni raz u niego była, bo byłby straszny przypał, gdyby stalkowała go w miejscu ,w którym już dawno nie mieszkał. Wyszłaby na jeszcze większą wariatkę niż pozowała w tym momencie…
- Żebyś wiedział - mruknęła, zirytowana, najbardziej na samą siebie za swoją głupotę. - A to Twój blok? Nie zauważyłam - zgrywała głupią, a potem wywróciła oczami. - Nic takiego, nie Twój interes co robię z włosami. Powinieneś się zajmować swoimi, albo… swojego kota, jeśli wciąż żyje - odpowiedziała, prychając cicho. - Jego na spacery nie zabierasz? Nie zasłużył na wychodzenie z domu czy zostawiasz go z jakąś nianią? - zapytała szybciej niż chciała. I naprawdę, sama nie wiedziała czemu ma taką obsesje na punkcie tego kota, skoro... no to był tylko kot! Nawet jeśli nie wiedziała jak dokładnie wyglądał, jak się nazywał i czy był typem dzikich i nieśmiałych kotów, czy jednak przylep i pieszczochów. I przecież co za różnica jaki to był kot i dlaczego go kupił, czy tam adoptował! Zdecydowanie zachowywała się jak rasowa stalkerka i ktoś powinien ją odstawić na jakąś terapię. Chyba powinna powiedzieć swoim współlokatorom że potrzebuje jakiejś interwencji w tej sprawie...
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
-No tak, racja, przecież tak rzadko tu bywałaś, że mogłaś nie zauważyć, że przechodzisz i zatrzymujesz się akurat obok mojego bloku - powiedziałem, nawet nie próbując ukryć ironii, jaką można było wyczuć w moim głosie. Czy ona naprawdę musiała zachowywać się jak typowa baba, która nie wie, czego chce od życia? O wiele prościej by nam się żyło, gdybyśmy po raz kolejny, ale tym razem ostateczny, wyjaśnili sobie parę spraw, a potem podjęli dojrzałą decyzję na temat naszej przyszłości, w tym wypadku raczej osobnej, aniżeli wspólnej. Z drugiej strony jednak... problem polegał też na tym, że ja również nie wiedziałem, czego chcę. Kręciła mnie ta nasza dziwna gra, w którą oboje wplątaliśmy się tuż po naszym zerwaniu i gdyby tego wszystkiego nagle miało zabraknąć... gdyby Gemmy miało zabraknąć w moim życiu, to nie wiem, czy byłbym szczęśliwy z tego powodu. -Swoimi już się zająłem - mruknąłem, przejeżdżając dłonią po o wiele krótszych niż wcześniej włosach, bo tak się składa, że również zaliczyłem wizytę u fryzjera, tyle że takiego domowego i zaufanego, który nie miał zamiaru mu zrobić żadnej krzywdy. -Kot żyje, nie musisz się o niego martwić. Niczego mu przy mnie nie brakuje - mruknąłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. -Zabieram go na spacery, dokładniej to na plażę, jeśli cię to interesuje - chociaż też miałem już ochotę odpowiedzieć w jej stylu, że nie twój interes, to powstrzymałem się, nie chcąc jeszcze bardziej psuć atmosfery między nami. -I głównie to sam zostaje, bo przecież potrafi się sobą zająć... chyba że Devon ma czas, to z nim posiedzi - dodałem, celowo wymieniając imię współlokatorki. Nie wiem, na co liczyłem tak szczerze mówiąc. Że będzie zazdrosna, bo mieszkam z inną babą w jednym mieszkaniu? Co z tego, że oficjalnie nic nas nie łączyło, chociaż prawda była zupełnie inna, ale ani ja ani Dev nie chcieliśmy, by to się wydało, głównie ze względu na moją siostrę. I na inne panny, z którymi się czasem spotykałem.
Po dłuższej chwili jednak wpadł mi do głowy pewien pomysł, więc nie analizując go już dłużej, chwyciłem Gemmę za rękę i pociągnąłem w stronę bloku, bo przecież w nieskończoność nie będziemy tak stać pod tym drzewem, nie? -Chodź, poznasz go przy okazji, skoro już tu jesteś - otworzyłem szybko drzwi i wciągnąłem dziewczynę do budynku, żeby mi czasem nie uciekła i nie zdążyła zarzucić zbędnymi komentarzami i pretensjami w stylu, że co ja robię i ona nie ma ochoty tu być, bo jest zajęta. W każdym razie krótko po tym, znaleźliśmy się w mieszkaniu i rzecz jasna przywitał nas głośnym miauczeniem mój rudy kot. -Widzisz? Żyje i ma się dobrze - powtórzyłem to, co powiedziałem jej kilka minut temu pod drzewem, jakby dla potwierdzenia, że serio jest ok. I że serio ten kot istnieje.

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
- Ahh, więc tak bardzo byś chciał, żebym o Tobie myślała jak przechodzę ulicami w tej dzielnicy? Oceniasz przez własne doświadczenia, bo sam mnie widzisz na każdym zakręcie? - zapytała, chociaż było to głupie bardzo, bo ewidentnie przyłapał ją na swoim zakręcie. Ale nie chciała tak stać i tylko się rumienić ze wstydu, że została przyłapana, musiała jakoś odbić pałeczkę. Mimo że zachowywała się jak dziecko. Dobrze, że Finn Finnigan nie zachowywał się lepiej, nie było jej aż tak głupio.
Podążyła wzrokiem za jego dłonią, ignorując chęć przeczesania jego włosów w podobny sposób. Bo teraz musiała się skupić na czymś innym. I to najlepiej z dala od niego.
- Znam Twoje umiejętności dbania o żywe stworzenia, stąd moje wątpliwości - zauważyła, chociaż no, był czas kiedy był dobrym facetem i wiedział jak działał związek. Chyba. Może po prostu była wtedy tak młoda, niedoświadczona i zakochana, że źle wszystko zapamiętała z czasów sprzed wypadku? Tak też mogło być.
- Ale nie zgubiłeś go… nigdy na tej plaży? - zapytała, o mały włos nie wspominając, że ostatnio na plaży, ale wspominanie tamtego dnia, a zwłaszcza nocy nie było najrozsądniejszym co mogła zrobić. Więc ugryzła się w język, na szczęście.
- Devon? - powtórzyła za nim - Devon, którą znam? - dopytała, bo jeśli dobrze pamiętam to ją znała i chyba nawet miały jakąś pozytywną relację. Chociaż ewidentnie im się kontakt nieco urwał, skoro nie wiedziała o ich wspólnym mieszkaniu. I cóż, póki co sama nie wiedziała co czuła. Ale nie podobała jej się ta mieszanka różnych uczuć.
- Cooooo…. - rzuciła, kiedy złapał ją za rękę - ale ja jestem… no, zajęta i w ogóle, śpieszyłam się przecież - skłamała, ale nie zapierała się, tylko po prostu szła tam gdzie ją ciągnął, czując irytujące motyle w brzuchu przez sam fakt, że za rękę ją trzymał. I tak, generalnie wciąż ją bardzo dobrze znał! A kiedy znalazła się w mieszkaniu, trochę podejrzliwie przyglądając się zwierzęciu. - To nie jakiś kot z piekła rodem, nie odgryzie mi ręki? - zapytała, nachylając się nieco, żeby pogłaskać futrzaka, bo cóż… koty są lepsze niż chomiki! Poza tym była u niego w mieszkaniu, musiała zapanować nad swoim szaleństwem.
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
-Owszem, widzę cię na każdym zakręcie, bo przypadkowo spotykamy się częściej, niż przeciętni ludzie w tym mieście. I nawet nie próbuj temu zaprzeczać - westchnąłem, przez chwilę nie spuszczając z niej wzroku. Nasze początkowo niewinne i przypadkowe zagrywki, stawały się już coraz bardziej widoczne, a moje uczucie względem Gemmy… cóż, zamiast słabnąć, wciąż przybierało na sile. -Ludzie się zmieniają, wiesz? I z wiekiem stają się bardziej odpowiedzialni i potrafią z innej perspektywy patrzeć na różne sprawy - z tym ostatnim, to trochę poleciałem, bo czy ja wiem, czy potrafiłem pod innym kątem spojrzeć na przeróżne sprawy, czy to z przeszłości, czy też teraźniejszości? Wątpię. Ale czułem, że muszę pokazać Gemmie, że… no, że po prostu wydoroślałem i Finn nastolatek, a Finn dorosły i odpowiedzialny, to dwie różne osoby. -No, Devon Flanagan. Mieszkamy razem już… no będzie kilka miesięcy - pokiwałem głową, zastanawiając się, od kiedy dokładnie Dev u mnie mieszka, ale w sumie, czy to w tym momencie było aż tak istotne? Szczerze wątpię. -Ogólnie spoko się z nią mieszka, czasem tylko zostawia swoje rzeczy, szczególnie bieliznę tam, gdzie nie powinna - uśmiechnąłem się pod nosem. Nie wiem, czy to z tą bielizną to prawda, może tak, może nie, ale byłem ciekaw reakcji Gemmy, czy w jakikolwiek sposób ją to ruszy. -Tak, ja wiem, że się spieszysz, mhm - mruknąłem po drodze, marszcząc brwi, kiedy staliśmy już w mieszkaniu i padły te słowa na temat mojego kota. -Jak go zdenerwujesz, to kto wie, może odgryzie - wzruszyłem ramionami, rzucając klucze i telefon na szafkę. -Ale z reguły jest miły i lubi się przytulać, tak jak ja, więc nic ci nie grozi - uśmiechnąłem się do niej uroczo, chociaż nie wiem, czy to zauważyła, zważywszy na to, że teraz najważniejszy będzie kot, który obwąchał dokładnie jej dłoń, po czym rzecz jasna dał się pogłaskać, bo wyczuł, że w żaden sposób mu nie zagraża. -Chcesz coś do picia albo do jedzenia? Wiem, że jesteś mega zajęta i w ogóle, ale pięć minut cię nie zbawi - skoro i tak już tu przyszła i zbytnio się nie opierała…. więc chwilę później zniknąłem już w kuchni, czekając na jej odpowiedź.

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Zmrużyła lekko oczy, kiedy zabronił jej zaprzeczać, a potem wywróciła oczami, bo oczywiście wiedział jak reagowała na wszelkie zakazy! Zawsze. - Tak, a przecież minęło dwadzieścia lat, bagaż życiowy urósł ci jakoś tysiąckrotnie i doświadczyłeś tak wielu rzeczy i przygód, podróżując po całym świecie i budując domy w Afryce, zakładając rodzinę w Indiach, a potem wstępując do zakonu w Rosji, tylko po to żeby zaraz ruszyć na front i walczyć za jakąś ojczyznę w jakiejś wojnie - rzuciła sarkastycznie, bo oczywiście że wątpiła, że się zmienił. Zwłaszcza że… no nie zmienił się dla niej wtedy, więc czemu miałby się zmienić teraz, tak bez powodu? No wątpiła w to. I wolała uważać go za takiego samego dupka, jakim był po swoim wypadku. Nawet jeśli miał powody żeby się tak zachowywać, wyżywanie się na niej było poniżej pasa i nie zamierzała mu tego wybaczyć. Zwłaszcza, że nigdy jej w sumie chyba tak generalnie i szczerze za to nie przeprosił. Łatwiej było obwiniać ją za rzucenie go, po tym jak miał wypadek…
- Tak, znam to, przyzwyczaiłam się już do Rydera i Kasa rozbierających się tam gdzie nie powinni - odbiła pałeczkę, bo na szczęście, miała czym. A raczej kim. Dwóch męskich współlokatorów przeciw jednej, chociaż… no jak się było z kimś sam na sam, to jednak sytuacja miała się inaczej, niż żyjąc w tłumie, gdzie zawsze ktoś coś może zobaczyć.
I na przykład u siebie miała wymówkę, że są współlokatorzy i Finn musi sobie iść. A tu? Była tylko ona i kot, no i tylko jedna Devon, która nie wiadomo gdzie była i co zrobiła.
- Czyli wdaje się we właściciela - mruknęła, ale i tak pogłaskała kota, który był ewidentnie słodkim i uroczym stworzeniem. Wywróciła oczami na kolejne słowa, które wypowiedział Finn Finnigan - nie wygląda na zagłodzonego - dodała, tak w ramach pochwalenia go, ale nie do końca, bo przecież musiała zgrywać… naburmuszoną i niewzruszoną. Mimo to, poszła z nim do kuchni - wystarczy kawa - zdecydowała, dla bezpieczeństwa nie mówiąc o alkoholu. Oparła się tyłkiem o blat i założyła ręce na piersi, obserwując go z bezpiecznej odległości. - Wyglądasz dziwnie z kotem - dodała, żeby jakoś… no nie było tak cicho w tej kuchni, bo obawiała sie, że jak cisza zapadnie, to nawet brak alkoholu może ich nie uratować przed głupotami. Kompletnie sobie nie ufała, ale jak widać, wyjść nie chciała. Jeszcze.
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
-No, mniej więcej właśnie tak było- pokiwałem głową w zamyśleniu, kiedy w skrócie przedstawiła tę całą, przesiąkniętą sarkazmem historyjkę na temat powodu mojej zmiany. Widziałem, że nie była co do tego przekonana, że wciąż miała mnie za tę samą osobę, jaką byłem parę lat temu, a ja, nie wiem dlaczego, za wszelką cenę chciałem jej udowodnić, że się myli. Że faktycznie stałem się bardziej dojrzały i przede wszystkim, że nie popełniłbym już tych samych błędów względem niej. A co do przeprosin… fakt, nigdy takie słowa nie padły z moich ust, ale nic straconego, prawda? Może będzie co do tego odpowiednia okazja, bo teraz, gdybym tak nagle palnął, że wiesz, Gemma, przepraszam cię za to wszystko, że byłem takim chujem wobec ciebie i nigdy nie powinno to mieć miejsca, brzmiałoby to co najmniej dziwnie, więc wolałem to zachować na inny dzień. Na inny moment, kiedy może akurat zbierze nam się na jakieś wyznania z głębi serca. -Tak? No to dobrze, to wiesz o czym mówię- uśmiechnąłem się, chociaż w środku aż mnie skręcało, kiedy wspominała o swoich współlokatorach, którzy cholera jedna wie, w jakim stanie chodzą po mieszkaniu. W sensie, czy ubrani, czy wręcz przeciwnie. Chwilę później temat zszedł na kota, a ja pokiwałem głową na jej słowa. -Dbam o niego najlepiej jak mogę, więc mówiłem ci, że nie jest zagłodzony- bardziej niedługo to pójdzie w drugą stronę, że mój kot stanie się wielką, puszystą kulą i nie będzie się mógł ruszać z przejedzenia, ale to wszystko z miłości! Nie żałowałem mu jedzenia i żałować na pewno nie będę, choćbym miał sobie od ust odjąć i dać jemu. Ale dobra, skoro chciała kawę, to nalałem wody do czajnika, a w międzyczasie, zanim ta woda się zagrzeje, otworzyłem szafkę, w której cholera, nie było kawy. Heh, pewnie Dev gdzieś ją przełożyła, jak zwykle. -Dlaczego dziwnie?- zmarszczyłem brwi, podchodząc niebezpiecznie blisko Gemmy i mierząc ją wzrokiem. -Nie wiedziałem, że można wyglądać ze zwierzątkiem albo spoko albo dziwnie- przysunąłem się jeszcze bliżej, stając dokładnie naprzeciwko niej i oparłem się dłońmi o blat, jednocześnie blokując jej jakąkolwiek drogę ucieczki. A to wszystko wcale nie dlatego, by ją speszyć, nie. Po prostu dostrzegłem pudełeczko z kawą na blacie, tuż za dziewczyną, więc sięgnąłem po nie, przy okazji całkiem przypadkiem zahaczając ręką o jej ramię. -Pijesz taką samą jak wcześniej, czy jakieś zmiany zaszły?- bo doskonale pamiętałem jaką kawę dawniej piła. Sam jej ją przecież wielokrotnie robiłem i szczerze nie spodziewałem się, że taka sytuacja jeszcze będzie miała miejsce, w dodatku w mojej własnej kuchni.

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
Gemma lubiła fakt, że chociaż tym razem mogła się tym zasłonić. Może i coś wiedział o dziewczynie Kasa, no ale dziewczyna nie ściana, zawsze można ją przestawić! I to nie tak, że planowała wyrwać przyjaciela, bo nigdy o Kasie w takim kontekście nie myślała, o Ryderze zresztą tym bardziej, ale chciała żeby i Finn był trochę zazdrosny i żeby nie mógł się tak chować za swoją zadowoloną miną.
- No zależy jak bardzo bawisz się w dom - dodała, bo nie wiedziała, czy zaglądaj z Devon do kuchenki w kuchni, czy jednak do jakiegoś piecyka też razem zerkają. Jeśli można uznać akurat kuchenkę za metaforę waginy dziewczyny, ale i to się rozkłada i to, tu jest ciepło i tu… więc chyba porównanie działa. Zwłaszcza jak dodać do tego niezgrabność, jaką w tym momencie była gotowa przykleić Devon, bo umówmy się, nigdy nie uważała jej za ja jakąś seksbombę. I wyglądała jakby wciąż miała 12 lat. Ale nie, Gemma w ogóle nie była zazdrosna, skąd!
- Bo dziwnie. Nie posądzałabym cię o posiadanie zwierzaka, a już na pewno nie kota. Prędzej owczarka niemieckiego, czy innego dużego psa - przyznała, tym razem bez sarkazmu. - Albo bardziej pitbula - dodała po chwili zastanowienia. I nie chodziło jej o to, że pitbule to były agresory, ale wręcz przeciwnie, bo niesłusznie miały taką opinię. I to było ostatnie co była w stanie sensownie z siebie wyrzucić, bo kiedy znalazł się tuż obok i zamknął ją w ramionach (mniej więcej), to oparła się dłońmi o blat i uniosła wzrok w górę. Taki urok bycia niską dziewczyną, zawsze nad nią górował i zawsze ją trochę tym onieśmielał. Aż jej oddech nieco przyspieszył z tego wszystkiego.
- Nie zaszły żadne zmiany - odpowiedziała trochę enigmatycznie, bo sama nie wiedziała, czy odpowiada na pytanie o kawę, czy o ich relację i jej podejście do niego. Bo Finn Finnigan wciąż powinien się trzymać na odległość, ale… no serce jej zbyt mocno biło, żeby znalazła jakąś bardziej zgrabną odpowiedź. - Dziś nie skończy się tak jak ostatnio - i rzuciła, żeby nie miał żadnych wątpliwości. Mimo, że dobrze wiedziała jak bardzo teraz kłamie.
przyjazna koala
-
instruktor gry w tenisa — korty tenisowe
22 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Mordo, jestem nieobliczalny jak pierwiastek z dwóch
Pozwoliłem sobie przemilczeć ten jej komentarz, jedynie mierząc ją wzrokiem, bo w dom to akurat się bawiłem i to całkiem nieźle. I do kuchenki czy tam piecyka również drogę znałem doskonale, jednak chyba nie był to odpowiedni moment, by informować o tym Gemmę. Zresztą, czy jakikolwiek moment będzie na to dobry? Raczej wątpię. -Dużego psa mówisz- pokiwałem w zamyśleniu głową, analizując w głowie to, co powiedziała. Czy faktycznie lepiej pasował do mnie pies, duży i puszysty, najlepszy przyjaciel człowieka? Może coś w tym było, ale… czy natura kotów nie lepiej definiowała moje zachowanie, szczególnie to sprzed kilku lat? Egoista, myślący tylko o sobie, chodzący własnymi ścieżkami? -Może kiedyś będę też mieć psa, ale na razie wystarczy mi… kot- bo heh, biedny jeszcze nie miał imienia. Znaczy, dostałem mnóstwo propozycji, jak mógłbym nazwać swojego pupila, jednak do tej pory nie zdecydowałem się na żadne imię.
Nie zaszły żadne zmiany. Okej. I niby w tych słowach powinienem odszukać odpowiedzi na pytanie w związku z kawą, jednak coś podpowiadało mi, że nie do końca takie właśnie było ich przesłanie. Zatrzymałem więc wzrok na Gemmie, nie odsuwając się nawet o milimetr, chociaż powinienem przecież to zrobić. Powinienem wydłużyć ten dystans między nami, a nie specjalnie go skracać, co przecież nie prowadziło do niczego dobrego, ale… ale nie potrafiłem. -Jesteś tego pewna?- spytałem cicho, jednak przez tę nikłą odległość między nami, mogła mnie bez problemu usłyszeć. Nigdy nie planowaliśmy tego, jak kończyły się nasze spotkania. Zawsze to wychodziło jakoś tak nagle, a my nie potrafiliśmy albo może bardziej, nie chcieliśmy nad tym zapanować i tego zatrzymać. -Zawsze mówisz to samo, a później nie potrafisz powiedzieć stop, Gemma- nachyliłem się nad nią, by nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości. Musiałem spojrzeć jej w oczy, by zobaczyć w nich… no właśnie, co? Zmieszanie? Zagubienie? Wątpliwość?

gemma macfarland
ambitny krab
michałowa
studentka, która pracuje — w biurze
23 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś zostanie pełnoprawnym inżynierem i coś będzie tworzyć, a póki co psuje sobie życie uczuciowe i zarabia ogarniając papierki w dziale HR
W to akurat Gemma nie wątpiła, że się dobrze bawił. Ona sama też się przecież dobrze bawiła, więc nie powinna mu wytykać romansów, skoro sama się w taki sam sposób pocieszała. Ale… no raczej nie znał nikogo z kim spała, a przynajmniej tak jej się wydawało. I nie sypiała z żadnym ze swoich współlokatorów i… no prawdę mówiąc to by nawet nie chciała, bo za bardzo traktowała ich jak braci. Tak jakby tych prawdziwych miała za mało…
- Co? Masz kota i nazwałeś go kot? - zapytała, mrużąc lekko oczy, bo to była po prostu głupota. - Kot nie może nazywać się kot, jeśli nie jesteś Audrey Hepburn albo fanką Śniadania u Tiffaniego - zauważyła, przechylając lekko głowę w bok, bo coś czuła, że nie będzie wiedział o co chodziło z tym filmem. Chyba go nie zmusiła nigdy do oglądania, a wątpiła, że Finn Finnigan sam z siebie by po niego sięgnął.
I poza zerwaniem, w ogóle nie była w stanie go do niczego zmuszać, czego sam by zrobić nie chciał. A czego chciała Gemma? Była rozdarta pomiędzy tym, co krzyczał donośnie jej mózg, a czego chciało serce. I nie tylko serce. W tej kwestii też nie zaszły żadne zmiany, ale o tym też już Finn wiedział, po tym jak szybko się z nim przespała na ostatnim spotkaniu.
- Oczywiście - wyszeptała cicho, a zaraz potem przygryzła lekko swoją wargę, czując jak miękkie nagle robią się jej kolana. Musiała się mocniej złapać blatu. Może gdyby byli gdzieś na ulicy, czy innym miejscu publicznym, to byłaby w stanie się odwrócić i uciec, ale tu blokowały ją jego meble, dłonie i jego ciało. Stanowczo zbyt blisko niej. Zbyt dobrze czuła ciepło jego ciała i… za bardzo chciała poczuć ją jeszcze bardziej. Odsunęła się nieco, ale tylko nieco odchylając się w tył, napinając ramiona i podciągając się powoli na blat, żeby na nim usiąść. Nie odrywała wzroku od jego oczu, a jej własne… na pewno zdradzały jej zagubienie, ale też tęsknotę i… pożądanie. I jedynie jej kolana oparły się nie po jego bokach, a dokładnie stykając się z jego kośćmi biodrowymi, budując tą ostatnią namiastkę dystansu między nimi. - Po prostu nigdy mnie nie słuchasz - wyszeptała cicho, tylko że… no czego miał słuchać? Jej słów? Czy zachowania, które było całkiem odmienne. Bo zamiast odepchnąć go nogami, rozluźniła je nieco, zbliżając się nieco bliżej ustami do jego ust.
przyjazna koala
-
ODPOWIEDZ