sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
  • 10.
Lyra zawsze lubiła Halloween. Straszne ozdoby, które pojawiały się w witrynach sklepów, w oknach domów, a niekiedy i na ulicach. Przebierańców, już kilka dni wcześniej wołających za nią cukierek albo psikus i ogólnie tego klimatu, który utrzymywał się już od połowy października sprawiał jej dużo frajdy. Tak samo jak maratony strasznych filmów czy wymyślanie kostiumu, w który chciałaby się przebrać. Zwykle zresztą wybierała się na jakieś imprezy halloweenowe, już miesiąc wcześniej zastanawiając się nad odpowiednim strojem. Rok wcześniej był Zombie-Kleopatrą i bawiła się świetnie, ale w tym roku musiała niestety zrezygnować z tego rodzaju atrakcji. Gips zepsułby pewnie każde przebranie, może tylko oprócz stroju mumii, ale nawet bez tego Lyra wiedziała, że to kiepski pomysł. Wyjątkowo musiała sobie odpuścić imprezowanie i cały ten szał związany ze świętem strachów.
Ponoć jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (choć Lyra niekoniecznie wierzyła w prawdziwość tego sformułowania), a ona tego wieczoru umówiła się na babski wieczór z Chandrą. Fakt, że od czasu wypadku Ryder u niej nocował naturalnie napawał ją radością, ale jednocześnie poniekąd to wpływało na stosunkowo rzadkie spotkania z Ginsberg. Lyra wolała nie ryzykować tym, że ponownie znajdzie się pomiędzy tą dwójką. Kiedy już wybiła godzina (duchów), gdy Chandra się pojawiła, dokuśtykała do drzwi, by jej otworzyć. Oczywiście przygotowała się do tego odpowiednio – ubrała się w krótkie spodenki i białą koszulkę, którą tu i ówdzie poplamiła sztuczną krwią; kupiła ją kiedyś podczas przygotowań do poprzedniego Halloween. Zrobiła sobie nawet trupio blady makijaż, żeby dopełnić całości obrazu.
Buu! – powitała Chandrę jakże oryginalnie. I chyba trochę temu pozornie strasznemu widokowi przeczył szeroki uśmiech, który pojawił się na twarzy Lyry. Albo właśnie wyglądała przez to jeszcze bardziej makabrycznie? – Masz na tyle odwagi, żeby wejść do ostatniego, samego dziewiątego kręgu piekła, gdzie dzieją się rzeczy straszne i straszniejsze? – zapytała głębokim głosem, ledwo powstrzymując się od chichotu. Właściwie… czy tych kręgów na pewno było dziewięć? Tak jest się co kojarzyło, to chyba z jakiejś książki albo coś w tym stylu. A może przeczytała to w internecie? W końcu jednak uznała, że to i tak nieważne!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 18 :crab:

Od niepamiętnych czasów, czyli pewnie od jakichś kilkunastu lat, których sięga pamięć Chandry, Halloween było jednym z jej ulubionych świąt. Przygotowania do niego rozpoczynały się już kilka tygodni wcześniej, bo przecież strój dla Ginsberg był szyty na miarę i musiał być na tyle oryginalny, by zapadła w pamięć nie tylko sąsiadom, ale także wszelkim innym straszydłom, które zewsząd przybywały na imprezę, jaką organizowały z mamą. To była ich taka mała tradycja, która zbliżyła je do siebie po śmierci biologicznego ojca Chandry. Od tamtego czasu to, co dało się hucznie celebrować, one świętowały trzy razy głośniej.
Tym razem było inaczej i to doskwierało Amerykance, choć starała się tego nie pokazywać. Bo komu zresztą miałaby marudzić? Mogła zwalić na Lyrę całą górę swoich tęsknot, żali i porównań, jak to w Los Angeles jest lepiej, barwniej i straszniej, szczególnie gdy ktoś zdecyduje się na psikusa, ale czy to nie sprawiłoby, że już całkiem urwałby się kontakt z Raynott? Miała wrażenie, że ich relacje i tak się popsuły przez tego całego Rydera, który specjalnie się do niej teraz kleił, byle tylko Chandra trzymała się z daleka. Niedoczekanie!
Ubrana w pasiasty kombinezon, wysmarowana fioletową farbką do malowania twarzy, Ginsberg - w roli Kota z Cheshire - stawiła się pod adresem Lyry prawie punktualnie. W rękach trzymała kubełek pełen cukierków, który podwędziła małej dziewczynce, gdy ta wiązała sobie buta i nie widziała przyczajonej za jej plecami Chandry. Co prawda szybko los pokarał biedną Amerykankę, której koci ogon, przyklejony taśmą, po prostu odpadł i o mały włos zostałby w taksówce, ale i tak to nie zdołało popsuć jej humoru - była świadoma, że okazja spędzenia z Lyrą Halloween może już nigdy się nie powtórzyć, bo kto jak kto, ale Ginsberg nie zamierzała w Australi zostać tak długo!
- Cukierek albo… - kociaczkowi zaparło dech w piersiach, gdy zobaczyła upiornie wystrojoną Lyrę, która - a Chandra wciąż miała w pamięci obraz przyjaciółki ze szpitala! - wyglądała fatalnie, choć w przypadku Halloween pewnie byłoby to komplementem. - To ci dopiero kostium! D-dobrze się czujesz?- zapytała kontrolnie, niby to ze śmiechem, ale była w tonie jej głosu wyczuwalna nutka troski. - Pewnie! Wchodzę! Do piekła i jeden stopień albo nawet krąg dalej! - odparła z przekonaniem, odruchowo podając Raynott koci ogon, a nie cukierki, którymi chciała się z nią podzielić. - Dzieciaki są takie głupiutkie. Miałabym więcej, ale druga mi uciekła, krzycząc, że wszystko powie mamie. Nie umieją się bawić ci Australijczycy - dopowiedziała z westchnieniem, poprawiając sobie opaskę z kocimi uszkami. Rozglądnęła się po wnętrzu mieszkania, w poszukiwaniu śladów zbrodni bytności kogoś jeszcze.
- Nie ma GO? - zapytała, przenosząc wzrok na Lyrę, wyraźnie akcentując ostatnie słowo, pod które można było podstawić tylko jedno imię: Ryder.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra miała trochę wyrzutów sumienia, dotyczących relacji z Chandrą. Mogła się tylko domyślać, jak ciężko jest Ginsberg w Lorne Bay, które najprawdopodobniej tylko pierwszą literką w nazwie przypominało Los Angeles. Na tym jednak podobieństwa się kończyły i Lyra, tuż po powrocie z własnych wojaży, naprawdę chciała wykorzystać to, że przyjaciółka jest na miejscu i spędzać z nią więcej czasu, ale najpierw miała sporo na głowie, a potem wydarzył się ten wypadek, usadzając ją w mieszkaniu na kilka dobrych tygodni. Nie miała serca, by zrezygnować z pomocy Rydera, tym bardziej, że biło ono szybciej na jego widok, więc fakt, że tyle czasu u niej spędzał napawał ją radością. Z drugiej strony ciągle biła się z własnymi pragnieniami, których przecież absolutnie nie powinna mieć wobec przyjaciela. I nie wiedziała, z kim może o tym porozmawiać. A raczej – wydawało jej się, że lepiej tego nie robić, więc dusiła to w sobie.
Ale świetnie wyglądasz! – zawołała na widok Chandry, której kostium był przecudowny i Lyra aż żałowała, że to nie jest takie Halloween jak poprzednie, bo mogłaby nieco bardziej zaszaleć z własnym przebraniem. – No pewnie! Straaasznie dobrze – zachichotała, wchodząc głębiej do mieszkania (nie piekła, na szczęście), a słysząc kolejne słowa Chandry, rzuciła jej znaczące spojrzenie, nawet nie będąc szczególnie zaskoczoną. – Czy jutro usłyszę w wiadomościach o kocie-złodziejaszku, co podwędza dzieciakom cukierki? – zapytała z rozbawieniem, w międzyczasie przejmując ogon, ale i już sięgając wolną dłonią po jednego cukierka i po odwinięciu go z papierka, wpakowała go sobie do buzi. – Pycha! – podsumowała, odwracając się i powoli ruszając w stronę salonu, gdzie już na stoliku przy kanapie stały przekąski, chrupki, chipsy i inne pyszności, które dostała w osiedlowym sklepie. W pewnym sensie spodziewała się kolejnego pytania Chandry.
On ma na imię Ryder. – Posłała przyjaciółce rozbawione spojrzenie. Zastanawiała się, czy już za każdym razem będzie im musiała przypominać, jak to drugie się nazywa, skoro nie chce im to chyba przejść przez gardło. – Ale nie martw się, teren czysty. Nie ma Rydera – dodała, kładąc nacisk na ostatnie słowo i opadła na kanapę. – Co oglądamy? – Uznała, że może Chandra ma już coś wybranego. A jeśli nie... pozostaje im burza mózgów!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra z nieskrywaną dumą przyjęła komplement przyjaciółki, obracając się wokół własnej osi, by Lyra mogła popodziwiać ją z każdej strony. Kostium był jednym z droższych jakie udało jej się zdobyć w pobliskim Cairns, gdzie wybór był zdecydowanie większy niż w tym zabitym dechami Lorne Bay, ale i tak daleko mu było do typowych, wartych tysiące dolarów przebrań z Kalifornii.
- Kot umiał zdejmować sobie głowę, ja umiem… jak widać, tylko ogon - zauważyła z rozbawieniem. Chciała, żeby ta radosna chwila trwała, bo była wreszcie czymś niewymuszonym i po stokroć cenniejszym, niż chichranie do kamerki w laptopie.
- Straaaasznie się cieszę! - zawtórowała, jeszcze przez chwilę gapiąc się na te rozbryzgi krwi, które zdobiły koszulkę Raynott. Szybko jednak przeniosła spojrzenie na twarz przyjaciółki, by następnie zrobić minę niewiniątka. - Sprawdzałam, czy nie wypadłam z formy robienia psikusów. Co prawda nie zapytałam o cukierki, tylko je wzięłam. Pewnie dlatego są takie dobre - stwierdziła kiwając głową, bo sama już zdążyła się poczęstować, zanim dotarła do mieszkania przyjaciółki. Teraz też nie odmówiła sobie słodkiej dokładki.
Przeżuwała cukierka, który jakoś tak trudniej dał się przełknąć, gdy Lyra ją poprawiła, przywołując imię Fitzgeralda.
- No patrz! Mam najwyraźniej już w tym wieku jakieś kłopoty z pamięcią, bo ciągle umyka mi jak on się nazywał - oznajmiła z pozornie słodziutkim uśmieszkiem, do którego nie zapomniała dodać przewrócenia oczami. - A to ci niespodzianka. Myślałam, że razem zamieszkaliście - dodała złośliwie, nie mogąc powstrzymać się przed tym drobnym wyrzutem. - Wiesz, że serio zaczynam myśleć, że on specjalnie wypchnął cię z tego wagonika, żeby się teraz do ciebie kleić? Co za głupek. Przecież nie ma u ciebie szans! - stwierdziła z przekonaniem Chandra, zasiadając na kanapie. Od razu sięgnęła po słoną przekąskę, bo najwyraźniej była głodna… wrażeń.
- Koniecznie coś krwistego, obrzydliwie przerażającego! Niech trup ściele się gęsto! - Ginsberg potarła dłonie, nie mogąc się doczekać maratonu horrorów, które pewnie rozbawią je do łez. - Zacznijmy od jakichś starych filmów grozy. Tam można skisnąć od efektów specjalnych - powiedziała, przykładając rękę do ust, by nie napluć chrupkami, gdy zaczęła się śmiać. - Byle tylko nie było tam bumerangów! Mam traumę na całe życie… - zaznaczyła i tym razem ona wymownie spojrzała na Lyrę.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra rzadko kiedy wydawała dużo pieniędzy na kostium. Raczej wolała załatwiać sprawę po taniości, tym bardziej, że nie mogła angażować w to mamy i brać kasy od niej, a jej własnych zarobków było jej trochę szkoda. Nie zarabiała w końcu kokosów – szczególnie w ostatnim czasie, kiedy i tak nie pracowała, tylko siedziała na zwolnieniu. I nigdy, ale to nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że zatęskni za swoją pracą. Ale w tym momencie naprawdę dużo by dała, żeby móc znów do niej chodzić. Nawet przez jakiś czas postara się nie narzekać!
I podkradać cukierki, to już całkiem sporo umiejętności. Na pewno by ci się przydały, gdybyś na przykład trafiła do więzienia i walczyła z innymi o przetrwanie – zaśmiała się, a jej wesołość spotęgowało wyobrażenie sobie jaka musiała być reakcja tej dziewczynki, której Chandra postanowiła podwędzić smakołyki. Nie, nie było jej szkoda ani trochę i nie miało znaczenia, że pewnie dziecko jeszcze mocniej przeżywało taką stratę. Lyra nie była wielką fanką dzieci. Właściwie w ogóle bardzo rzadko miała z nimi do czynienia. Na szczęście większość jej znajomych jeszcze nie wpadła na ten fantastyczny pomysł posiadania gówniaków, a i w jej rodzinie już takich nie było. No, przynajmniej tej najbliższej, a z resztą spotykała się rzadko.
A nawet gdybyśmy, to co? – zapytała butnie, łypiąc na Chandrę. Fakt, Ryder ostatnio bardziej pomieszkiwał u niej niż u siebie i choć Lyra początkowo nawet raz czy dwa chciała go przekonać, że to niepotrzebne, naprawdę cieszyła się z takiego obrotu spraw. Lubiła spędzać czas z Ryderem i chyba trochę nawet smutno jej się robiło na myśl o tym momencie, w którym zdejmą jej gips to Fitzgerald wrócił już tak całkiem na stałe do siebie. – Chryste, Chandra, co za bzdury! – parsknęła odruchowo na te insynuacje. Cóż, Ginsberg chyba nie dałaby rady pomylić się bardziej w ocenie sytuacji, skoro jedyną zakochaną stroną i tą, która chciałaby się zbliżyć to tej drugiej była Lyra. Ale nie zamierzała tego mówić głośno. – I nie mów tak o nim. To jednak mój przyjaciel – dodała stanowczo. – Najlepiej w ogóle o nim nie mówmy. – To akurat wydawało jej się najbezpieczniejszą opcją. Poza tym to miał być strasznie miły wieczór, więc wydawało jej się, że lepiej go nie psuć takimi niesnaskami. Zamiast tego weszła w propozycje filmów i po jakimś czasie jej wzrok padł na dobrze znany tytuł. – Chyba mam coś idealnego. Myślę, że straszny Freddy zapewni ci wszystko to, czego potrzebujesz – skwitowała z rozbawieniem nieprzystającym do tego, że mają oglądać film o morderczym psycholu. Włączyła Koszmar z ulicy Wiązów. – I raczej nie było tam bumerangów – dodała ze śmiechem (choć wciąż serce jej krwawiło na myśl o tym, jak został potraktowany bumerang, który podarowała Ryderowi)!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra w zamyśleniu przyłożyła palec do wargi, zastanawiając się nad słowami przyjaciółki. Po chwili zuchwale się uśmiechnęła.
- Myślę, że spokojnie bym przetrwała w więzieniu. Nie to, żebym się tam wybierała! Ale tak. Byłabym postrachem więźniów i stanęłabym na czele tej ich bandy. Coś takiego chyba jest, co nie? Kurczę, przysnęłam na serialu o więźniarkach - przyznała Ginsberg, wzruszając ramionami, bo niespecjalnie przejmowała się tym faktem i brakiem wiedzy penitencjarnej. Bujdą było to, że dałaby sobie radę, skoro przerastały ją codzienne czynności, które w żaden sposób nie ograniczały jej wolności… ale przecież nie byłaby Chandrą, gdyby nie zadzierała nosa, myśląc, że co to nie ona...
Powinna spodziewać się, że ciągnięcie tematu Rydera bynajmniej nie poprawi humoru żadnej z nich, ale wątek tego chłopaka ciążył Amerykance niemiłosiernie i po prostu nie umiała ugryźć się w język, odpuścić i udawać, że to ją nie boli. Bolało, przy okazji uświadamiając, że nie wszystko można kupić i mieć tak, jakby się chciało, z czym dotychczas Chandra nie miała do czynienia, otaczając się ludźmi, którzy tylko głaskali ją po główce i robili to, czego sobie zażyczyła.
- Chyba nie pytasz serio…? - zapytała niepewnie, nie do końca wiedząc, czy Lyra mówi poważnie i oczekuje jej odpowiedzi, czy było to pytanie retoryczne. Zmarszczyła brwi, uciekając spojrzeniem gdzieś w kąt mieszkania Raynott, trochę skołowana. To był chyba pierwszy moment, gdzie przyszło jej do głowy, że może Lyra… Nie, nawet nie chciała w myślach rozwijać tych bzdur, które podpowiadała jej zbyt bujna wyobraźnia.
- Taaa. Lepiej nie gadajmy o facetach. Chociaż powiem ci, że ostatnio znów trafiłam na dupka. Czaisz? Wyprosił mnie! A poprosiłam tylko o jaśminową herbatę, czekając na jego usługi. Ech, w tym Lorne Bay jest wszystko przeciwko mnie! - stwierdziła płaczliwie, wywijając usta w podkówkę. By poprawić sobie humor sięgnęła po kolejnego cukierka.
Niemal od razu się rozpogodziła, widząc wybrany przez Lyrę tytuł.
- Ooo, to jest to! Tego nam trzeba! Tylko jeszcze zgaśmy to światło, żeby był lepszy klimat - poleciła, zerkając na lampkę, która rzucała ledwie widoczną łunę, dzięki której widziały cokolwiek.
Ginsberg szybko wkręciła się w film, dodatkowo w niektórych momentach próbując nastraszyć przyjaciółkę, łapiąc ją niespodziewanie za rękę wcześniej odpowiednio ochładzając swoją dłoń.
Łaskawie pęcherz pozwolił jej dotrwać do końca filmu, więc gdy tylko pojawiły się napisy, Amerykanka pobiegła do łazienki, po drodze o mało nie wywracając się o wystające przedmioty, które nie były widoczne po ciemku.
- Puszczaj kolejny film, póki jeszcze mamy gęsią skórkę! - odezwała się, chichocząc, bo pewnie podczas seansu łyknęła też coś, co nie tylko zawierało bąbelki, ale też i kilka procent, by lepiej wyostrzyć zmysły.
Wracając do Lyry, jakoś odruchowo postanowiła jeszcze sprawdzić, czy zamknęły drzwi do mieszkania. Możliwe, że zaalarmowały ją jakieś hałasy na klatce? A może po prostu chciała mieć pewność, że żaden nieproszony Ryder gość się tu nie pojawi.
- Chyba nie tylko my się dobrze bawimy - podsumowała, ponownie moszcząc się na kanapie. - Na co dzień też sąsiedzi robią jakieś przemeblowanie w środku nocy? - zapytała, pakując sobie do ust - dla odmiany - porcję orzeszków.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Przyznanie Chandry mimowolnie wywołało rozbawienie Lyry, która zaczęła się śmiać. Nie była może ogromną serialomaniaczką, ale kiedyś obejrzała kilka sezonów Orange is the new black, więc słowa przyjaciółki bardzo mocno podziałały na wyobraźnię Raynott. Naprawdę potrafiła bez problemu wyobrazić sobie Ginsberg wśród reszty więźniarek.
Jak beznadziejną przyjaciółką jestem, jeśli głośno przyznam, że chętnie zobaczyłabym cię w tej roli? – zachichotała; oczywiście tylko sobie żartowała, bo w gruncie rzeczy nie życzyła Chandrze (ani nikomu, kogo lubiła) odsiadki w więzieniu. Ale może to był całkiem niezły pomysł na przebrania na przyszłe Halloween. Liczyła, że w następnym roku będzie miała więcej szczęścia, a jakoś w tym wszystkim umywał jej fakt, że być może Chandra wcale nie będzie chciała zostać w Lorne do następnego roku. W zasadzie nawet z nią o tym wszystkim nie porozmawiała.
Lyra nie byłaby w stanie wskazać konkretnego momentu, w którym zrobiło jej się coś takiego, że zaczęła postrzegać Rydera w nieco innych kategoriach niż po prostu kumpla, przyjaciela. Nagle kiedy on mówił o jakichś dziewczynach to Lyra zaczęła odczuwać coś dziwnego, co dotąd kojarzyło jej się z zazdrością. Albo kiedy siedzieli blisko siebie, w jej głowie pojawiały się myśli co by było, gdyby go pocałowała. O matko, jak ją to przerażało! Ostatnim, czego chciała było zepsucie ich relacji przez swoje głupie uczucia.
Wyprszył? – powiedziała, a raczej próbowała to powiedzieć, ale przychodziło jej to z trudem, bo akurat miała w buzi cukierka, który był ewidentną mordoklejką i Lyra trochę się już z nim męczyła, żeby go przeżuć. Zabierało to naprawdę sporo czasu! Aż się zmęczyła. – Kurde. – Aż otworzyła buzię, robiąc miny, bo ją trochę szczęka bolała! – To co z tym gościem, co ci nie chciał zrobić herbatki jaśminowej? – Naprawdę bardzo się starała, by jej usta nie drgnęły w delikatnym uśmiechu! Zresztą wcale nie wykluczała, że tym razem Chandra zupełnie serio została przez kogoś paskudnie potraktowana. Była też przy okazji łasa na tego typu historie, dlatego niesamowicie ciekawiły ją szczegóły.
Choć Lyra pozornie nieustraszona, najbardziej przeraziła się tym przestraszeniem Chandry i pewnie potem siedziała z pięć minut naburmuszona, ale dobry nastrój plus ten alkohol, co krążył między nimi sprawiły, że szybko o tym zapomniała.
Myślę, że to idealny moment i właściwa ilość wypitego alkoholu, żeby włączyć… – tu zrobiła przerwę dla odpowiedniego wrażenia – Teksańską masakrę piłą mechaniczną! – Na trzeźwo pewnie by tego nie zniosła, ale teraz to już jej było wszystko jedno. Sięgała już po pilota, żeby kliknąć play, ale słowa Chandry ją zaciekawiły – nawet bardziej niż ten film. – Nie, ogólnie tu na klatce jest zwykle dziwnie cicho. Zresztą obok mieszka taka starsza babka, no z osiemdziesiąt lat ma jak nic, ale jej to prawie nikt nie odwiedza, mieszka sama, chyba nie ma nikogo bliskiego – A przecież i ona słyszała te hałasy, które zdawały się dobiegać z korytarza. – Czekaj chwilę – poprosiła i zgramoliła się (dosłownie) z kanapy, idąc w stronę drzwi wejściowych. Wyjrzała przez wizjer.
I zdębiała. Czuła normalnie, jak na jej skórze podnoszą się włoski.
Chandra! Chodź tu szybko, musisz to zobaczyć! – zawołała, chociaż… nie do końca. Był to raczej głośny szept, do którego Raynott dołączyła niecierpliwe machnięcie dłonią. Czy tylko jej się wydawało, czy na korytarzu naprawdę były dwie osoby, które taszczyły duży, czarny worek?

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra z początku miała się oburzyć, lecz myśl, która zaświtała jej w głowie, niemal natychmiast usunęła całe napięcie, które blokowało usta przed rozciągnięciem się w - wręcz błogim - uśmiechu.
- Jeśli później miałabyś nad łóżkiem plakat ze mną w roli głównej, to no nie aż tak beznadziejną - stwierdziła Ginsberg, poklepując Lyrę po ramieniu, by ta nie musiała się martwić, że taka wizja mogłaby je poróżnić, nawet jeśli obie się w tym momencie zgrywały.
Brak odpowiedzi Raynott i idąca za nią próba wyparcia z myśli obecności Rydera w życiu przyjaciółki, były dla Chandry ulgą na tyle wielką, że pewnie gdyby nie była to Halloweenowa noc, zasnęłaby jak dziecko, nie powtarzając przed snem: a niech cię gęś kopnie, Fitzgerald!
Niemal od razu myślami przeskoczyła do Alberta, który potraktował ją skandalicznie i to na pewno domagało się, żeby z racji tego obrobić mu tyłek, aż czkawki dostanie! Szkoda tylko, że Chandra nie miała pojęcia, że narzeka na brata Lyry, może wtedy byłaby dla niego bardziej łaskawa?
- Wiesz co w tym wszystkim najgorsze? Facet był taki przystojny, normalnie można się było zakochać, ech. A on mi mówi, że ma tylko czarną herbatę. To zapytałam, czy chociaż jakiś syrop do tego... Tak mu musiałam wszystko mówić, a on mi jeszcze na ramiona zarzucił brudną szmatę. A gdybym na coś przez to zachorowała?! Wyobrażasz sobie chorowanie w Australii?! - Ginsberg tak się nakręciła, że najwyraźniej zapomniała przez co przechodziła przyjaciółka i to nie tylko podczas długiej rehabilitacji po wypadku, ale chociażby niedawno, czego najlepszym przykładem był gips.
Słysząc o następnym tytule ich przerażającego filmowego maratonu, Chandra zaczęła wydawać z siebie dźwięki, które zapewne miały przypominać warkot piły. Śmiała się przy tym, więc bardziej brzmiała jak krztusząca się maszyna, ale zupełnie się tym nie przejęła. Podobnie jak początkowo słowami Raynott, która coś wspomniała o staruszce.
- Babcia się pewnie sama zabawia - stwierdziła Amerykanka, śmiejąc się w najlepsze. Jednak ciekawość wzięła górę i kiedy Lyra przywołała ją, by zerknęła na klatkę, Chandra przykleiła nos do drzwi, a oko do wizjera.
- Ten worek... On wygląda jak... - Odsunęła się i popatrzyła na Lyrę, wiedząc, że nie musi dokańczać. - Czy myślisz, że oni właśnie chcą pozbyć się zwłok?! - szepnęła z mieszanką przerażenia, ale i podekscytowania. - Chodźmy zobaczyć! - zaproponowała bezmyślnie, najwyraźniej szukając guza, gdyby okazało się, że mają do czynienia z prawdziwymi kryminalistami.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie, jak rzeczywiście wiesza na łóżkiem podobiznę Chandry, ubranej w eleganckiego pasiaka, a przecież wizja ta była tak absurdalna, że nie dało się podejść do tego inaczej niż z rozbawieniem. Może to też było potrzebne, by oczyścić atmosferę po temacie Rydera? W każdym razie Lyra tego potrzebowała.
Jasne, że w idealniej sytuacji dwójka jej przyjaciół świetnie by się dogadywała, a ona nie miałaby potrzeby lawirowania pomiędzy obiema tymi relacjami, uważając, by nie wyciągać na wierzch tej drugiej, źle widzianej. Ale byłaby potworną hipokrytką (a tak była nią tylko trochę), gdyby usiłowała ich ze sobą pogodzić, skoro sama nie ze wszystkimi przyjaciółmi Rydera się dogadywała.
Wysłuchała historii Chandry, naprawdę próbując przy tym zachować kamienny wyraz twarzy.
No no, to byłaby prawdziwa tragedia! – zawtórowała Ginsberg współczująco. Nie była wprawdzie do końca pewna, czym mogło się różnić chorowanie w Australii od chorowania w Stanach Zjednoczonych, skoro i tu, i tu mieli szpitale, ale bezpieczniej wydawało się nie ciągnąć tego tematu. – No ale skoro był taki przystojny to nie warto było mu wybaczyć tej czarnej herbaty? Może okazałoby się, że ma inne zalety, a herbatę jaśminową kupiłby następnym razem i po sprawie. – Puściła jej oczko, nawet nie podejrzewając, że właśnie obgaduje swojego brata! Trochę fujka, chociaż z jednym i tak by się zgodziła – Albert był całkiem ładny, głównie dlatego, że był podobny do niej. I jakoś nie przeszkadzał jej w głoszeniu tych mądrości ten drobny fakt, że to ona była młodsza.
Może wzrok płatał jej figle? Dawno już nie była u okulisty, czyżby właśnie nadszedł ten czas, gdy należało to w końcu zrobić? Ale Chandra także wyjrzała przed judasza i potwierdziła jej najgorsze przepuszczenia!
...zawinięte ciało! – dokończyła za przyjaciółkę, może trochę z za dużą ekscytacją, dlatego niemal od razu odchrząknęła. Cóż, ostatnio Lyra słuchała dużo podcastów kryminalnych, nic więc dziwnego, że wyobraźnia podsuwała jej takie, a nie inne skojarzenia. – Oszalałaś?! – zawołała, chwytając przyjaciółkę za rękę, żeby ją powstrzymać przed tym pochopnym wyjściem. – Czekaj chwilę – zarządziła i pokuśtykała do kuchni, po chwili wracając stamtąd z nożem kuchennym, który wyciągnęła z szafki. Nawet nie wiedziała, czy jest porządnie naostrzony, ale to nie miało znaczenia. – Musimy mieć coś do obrony, jeśli faktycznie panią starszą ukatrupili. Schowaj gdzieś mój telefon – dodała, podając go przyjaciółce, bo może będą musiały dzwonić na policję? Lepiej być przygotowanym na wszystko! Dopiero potem uchyliła drzwi, żeby mogły cichutko wyjść na balkon. To znaczy – cichutko tylko w głowie Lyry, bo robiła wystarczająco dużo hałasu, próbując się przemieszczać z gipsem.

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Ginsberg ceniła w Lyrze to, że przyjaciółka była naprawdę świetnym słuchaczem… albo przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Dlatego też Chandra z niezwykłą swobodą dzieliła się z nią swoimi traumatycznymi historiami, które tylko troszkę ubarwiała, robiąc z siebie męczennicę.
- Och, Lyruś… Próbowałam mu to wybaczyć, naprawdę. Ale kiedy nałożył na mnie pelerynkę… NIE NOWĄ pelerynkę, to po prostu nie wytrzymałam i wybuchłam! O tak: buuuum! - Amerykanka gestykulowała i modulowała głosem, by dodać tej historii dramatyzmu. - Czasami żałuję, że nie masz brata. On na pewno byłoby inny… lepszy od tych wszystkich mężczyzn, których spotkałam w Lorne Bay - dodała skwaszona, ciężko wzdychając nad swoim marnym losem i piętrzącymi się australijskimi nieszczęściami.
Na pewno to, co działo się za drzwiami, było jednak o wiele ciekawsze niż jakikolwiek facet, czy nawet horror klasy B, więc nic dziwnego, że szybko zawładnęło nie tylko wyobraźnią Raynott, ale także i Chandry, której[/b] - ze strachu zmieszanego z podnieceniem - zaczynały się jeżyć włoski na rękach.
- Ale creepy! - szepnęła z głupim, szerokim uśmieszkiem, którego nawet nie próbowała pohamować. Musiała to zobaczyć! Koniecznie z bliska! I była tak tym pomysłem nakręcona, że na moment zapomniała, że ma do czynienia z kulawą Lyrą, która przez to nie jest tak sprawna i zwinna. Dopiero to, że ją przystopowała, a Ginsberg zerknęła w jej kierunku, uświadomił jej, że ten szalony pomysł będzie wymagał więcej improwizacji, niż bardziej przeciętne stuknięte pomysły, na które zdarzało jej się wpadać.
- Wsuń ten nóż za gips, to nikt się nie skapnie, że masz tam broń - wyszeptała, chowając telefon Lyry do obszernej kieszeni, która pewnie miała służyć za skrytkę na cukierki. Gdzieś jeszcze w międzyczasie, z racji tego, że znajdowało się to na trasie ich śledztwa, Chandra łyknęła sobie dla kurażu, by przypadkiem strach jej nie obleciał w kluczowym momencie.
- Ciszej, ciiiiszej! - pouczyła przyjaciółkę, choć sama robiła niewiele mniej hałasu, gdy nie do końca oszacowała, czy zmieści się w drzwiach i lekko przydzwoniła o framugę, gdy brała zakręt i jednocześnie chciała się schylić, by być mniej widoczna. - Widzisz coś? - zapytała zaciekawiona, bo po tym jak puściła Lyrę przodem, trochę chowała się za jej plecami, przez co miała ograniczone pole widzenia. Serce waliło jej jak oszalałe, a słuch wyostrzył się na tyle, że gdy coś stuknęło piętro niżej, Ginsberg podskoczyła. - Może oni nie tylko do babci się dobrali…? - zapytała, chwytając przyjaciółkę za ramię. - Jak chcąc wymordować cały budynek?! - dopowiedziała, nasłuchując, czy dźwięk się powtórzy.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Słysząc to dramatyczne buuum Lyra nawet trochę współczuła Chandrze tego typu przejść, choć rozum podpowiadałby, że może powinna też współczuć tej drugiej stronie. W końcu, domyślała się, że jak Chandra zrobiła bum to nie było… no, nie było pewnie co kogo zbierać!
Była jeszcze jedna kwestia, która wyraźnie zainteresowała Raynott.
To co to w ogóle za typ, że rzucał na ciebie jakieś pelerynki? Batman? – Nie udało jej się powstrzymać rozbawienia, kiedy to mimowolnie próbowała wyobrazić sobie tego rodzaju scenę. A nic nie mogła poradzić na to, że peleryny kojarzyły jej się z superbohaterami, bo… bo przecież Batman miał jakąś, o ile czegoś nie pomyliła. A byłoby to całkiem w jej stylu.
Dopiero słysząc kolejne słowa przyjaciółki, Lyrze zszedł cwaniacki uśmieszek z twarzy.
Ale przecież… ja mam brata – wydukała, z jakiegoś powodu zaskoczona tym, że Chandra tego nie wiedziała. No, przynajmniej jak ostatnio sprawdzała to Albert był jeszcze w miarę żywotny – w miarę, ponieważ los był tak przewrotny, że podobnie jak siostra niedawno przeszedł połamanie. Zdawała sobie sprawę, że niewiele mówiła do Chandry o swojej rodzinie, ale była przekonana, że coś tam o rodzeństwie wspominała. – I no nie wiem. Strasznie beka, nawet przy stole! I do tego dłubie w nosie, jak myśli, że nikt nie widzi – wymyśliła na poczekaniu, żeby jakoś zniechęcić przyjaciółkę, w razie gdyby zainteresowała się faktem posiadania przez Lyrę brata. To byłaby przecież istna katastrofa, gdyby jej przyjaciółka umawiała się z Albertem – fujka. Nie mogłaby go wtedy obgadywać solidnie, cały czas mając z tyłu głowy, że to jednak jej brat. Okropieństwo!
Lyra posłuchała rady Chandry, mając nadzieję, że w strategicznym momencie nie nadzieje się sama na ten nóż, może już wystarczyło jej tego typu kontuzji. I naprawdę, ale to naprawdę bardzo starała się, żeby być w miarę cicho i nie robić więcej hałasu niż to było konieczne, ale… ech, pewnie obie teraz zachowywały się jak dwa słonie w składzie porcelany. To nie mogło się skończyć dobrze! Lyra z przestrachem zerknęła na Chandrę.
Pusto! – Miała nadzieję, że zbirów było tylko dwóch i teraz są bezpieczne, dopóki tamci zajmują się pozbywaniem się zwłok. – Nawet tak nie żartuj! – A jeśli były jedynymi osobami, które mogły uratować wszystkich mieszkańców przed jedną wielką masakrą? Przecież to była ogromna odpowiedzialność! Lyra wręcz czuła ją na swoich barkach. Zbliżały się powoli do drzwi mieszkania, zza którymi Lyrze wydawało się, że słyszy jakieś dudnienie. – Pewnie te dźwięki miały zagłuszyć morderstwo – szepnęła do Chandry i pochyliła się, ale przez dziurkę od klucza nic nie widziała. – Stań na czatach, ja spróbuje je otworzyć! – zarządziła, wysuwając w włosów małą spinkę, która wcześniej podtrzymywała niesforny kosmyk przed opadaniem. Nigdy tego nie robiła, ale w filmach wydawało się banalnie proste!

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra była już gotowa pogrążyć się w rozpaczy po tym przywołanym wspomnieniu, ale Raynott skutecznie jej to uniemożliwiła, wyciągając jak magik z kapelusza… BATMANA.
- Kto? Co?! Jak… Batman? No weź mi nie obrażaj Batmana! - próbowała się oburzyć, ale nie mogła, bo nagle ogarnęła ją taka wesołość, że niewiele brakowało, a zaczęłaby się tarzać ze śmiechu na podłodze. Próbowała coś powiedzieć, ale ilekroć otwierała usta, na nowo wydobywał się z nich chichot. Najwyraźniej zrzucony balast kolejnego australijskiego rozczarowania plus domieszka alkoholu podziałały na tyle, że Ginsberg przestała dramatyzować, a zaczęła śmiać się z tego co zaszło.
W tej wesołości Amerykanka o mały włos nie zarejestrowałaby wiadomości, która była dla niej dużym zaskoczeniem.
- Naprawdę? - zapytała, szeroko otwierając oczy, ewidentnie wyczekując więcej informacji na jego temat. - Łeee, serio? Nie mówisz poważnie! Ale chyba nie zdarza mu się też puścić bąka w towarzystwie? To już jest mega obciach! - Skrzywiła się, tracąc tym samym zainteresowanie rodzeństwem Lyry. - Nic dziwnego, że wcześniej mi o nim nie wspominałaś - przyznała, współczująco poklepując przyjaciółkę po ramieniu. Wolała się trzymać wersji, że to Lyra zawaliła nie mówiąc jej o bracie, niż że sama ma luki w pamięci i umknął jej ten fakt.
Choć kroków nie udało im się stawiać po cichu, bo nagle pojawiły się jakieś problemy z utrzymaniem balansu ciała (przynajmniej u Chandry, która na dodatek nie mogła się usprawiedliwić żadną kontuzją...), to Amerykanka starała się bezdźwięcznie przełykać ślinę, której nagle zaczęło jej w ustach przybywać i wydawało się, że końca nie będzie. To z marszu wydało jej się głupie, bo przecież powinno zaschnąć jej w gardle? Znów telewizja ją okłamała?! Chciała podzielić się tym z Lyrą, ale kiedy ta oświadczyła, że jest pusto, Ginsberg zaczęła nie tylko oglądać się za siebie, ale też patrzeć w górę, jakby w obawie, że ktoś może im za chwilę spaść na głowę (to pewnie wszystko przez tego Batmana!).
- Przyjęłam! U mnie też czysto - zakomunikowała, jak przystało na kogoś, kto chronił tyły. - I wcale nie żartuję. Przecież sobie z nimi poradzimy. Co to dla nas! Oni wynieśli jednego trupa, a my wyniesiemy dwa! - dodała z przekonaniem Chandra, w ostatnim momencie wyhamowując, nim wpakowała się w zgiętą Lyrę, która próbowała podejrzeć co dzieje się u sąsiadów.
- Robiłaś to już kiedyś? - zapytała konspiracyjnym szeptem, bacznie rozglądając się dookoła. - W razie czego gipsem wyważymy drzwi. Powinien chyba zadziałać jak kłoda, hmm… - Ginsberg zaczęła wykonywać jakieś skomplikowane obliczenia, które nie miały zupełnie sensu, więc dobrze, że dokonywały się jedynie w jej myślach, a nie na głos.
W pewnym momencie coś błysnęło jej w oczy. Pierw nie dłużej niż sekundę, za to drugim razem zaczęło razić znacznie dłużej.
- Cholera, Lyra! Ten czas tak szybko leci! Zaczyna już świtać, pośpiesz się! - Amerykanka mrużąc oczy, zaczęła się niecierpliwić. Szkoda tylko, że to nie słońce rozświetlało mrok, ale ktoś skierował na nie mocne światło latarki.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ