sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
  • 4.

Lyra uchyliła powieki, a gdy wdarło się pod nie ostre słońce, uznała, że czas wstawać. Powoli, acz konsekwentnie rozkopywała się z kolejnych warstw kołdry, w którą była zawinięta od stóp do głów. Podniosła się w końcu do pozycji siedzącej i przetarła wciąż zaspane oczy. Lubiła te leniwe, weekendowe poranki, kiedy nie musiała się nigdzie śpieszyć, bo tego dnia nie pracowała, wobec czego mogła się oddać błogiemu lenistwu – już od rana w zasadzie. Nigdy nie była typem rannego ptaszka, chociaż nauczyła się oszukiwać własny organizm i jego przyzwyczajenia, kiedy trenowała gimnastykę, a to wymagało pojawienia się na sali o nieludzkich dla Lyry porach.
Przeciągnęła się ostatni raz i dopiero wtedy spuściła nogi z łóżka, kierując swoje kroki na moment do łazienki, a zaraz potem do kuchni. Na blacie wciąż leżało kilka jej rzeczy, których nie posprzątała po wczorajszym powrocie z pracy. Odsunęła je jednak gdzieś na bok, uznając, że zajmie się tym później. Lyra miała zresztą tendencję do odsuwania spraw na potem. Teraz jednak zajęła się przygotowywaniem śniadania. Wsypała płatki do miski i otworzyła lodówkę, ale kiedy wyciągnęła karton z mlekiem, popłynęło z niego zaledwie kilka kropel. Ciemnowłosa potrząsnęła nim, jakby dla pewności, że nic więcej tam nie ma i westchnęła, przygnieciona koniecznością wyjścia do sklepu. To właśnie wtedy usłyszała kroki za sobą. Powoli się odwróciła.
Cześć. – Jej spojrzenie przesunęło się po sylwetce współlokatora, zatrzymując na jego twarzy i to właśnie tam zostało na dłużej. Odkąd wróciła, ciągle się mijali, co zresztą nieszczególnie jej przeszkadzało. Nie przyznałaby tego głośno, bo była zbyt dumna, ale czuła się trochę spięta w towarzystwie Haydna. Może dlatego, że wydawał się taki inny niż pozostali znajomi w jej wieku i czuła, że nie do końca potrafi z nim rozmawiać. Jakby dzieliły ich całe lata świetlne, a nie zaledwie rok. Ale tak było przecież nawet wtedy, kiedy trzymała się z jego siostrą. Ich światy zdawały się poruszać po oddalonych od siebie orbitach bez szans na spotkanie. A może? – Masz mleko? – odezwała się, kiedy tylko ta myśl zaświtała w jej głowie, a Lyra kurczowo się jej złapała.

Haydn Greenwood
lyra raynott
Ola
23 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
and everything
we need
is just too far
#4
Zamrugał.
Sen odszedł – bez żadnej, uporczywej pomocy ze strony nastawionego budzika. Dłoń wystrzeliła spod kołdry, szukając po omacku telefonu, zostawionego w pobliżu. Ekran jarzył się w przełamanym światłem poranka cieniu, narzuconym przez zasłonięte okna. Zamrugał po raz kolejny. Spojrzenie, rzucane przez przygaszoną zieleń jego tęczówek, zaczynało się sukcesywnie wyostrzać. Wyłączył alarm, który, tak czy inaczej, miał krzyczeć już za minutę, przypominając o obowiązku pracy. Pracy, którą sam sobie wybrał, wyszarpując zdobycz (zbyt) długo oczekiwanej dozy niezależności.
Tak, to właściwa pora.
Podniósł się, rozkopując pofałdowaną pościel. Przysiadł, przez chwilę, na krawędzi posłania; Brutus wskoczył na kołdrę, przyglądał mu się uważnie.
Wiedział, że wkrótce wyjdą na szybki spacer, jak tylko się oporządzi.
Kiedy wrócili, dotarł do niego odgłos stawianych kroków. W ostatnim czasie, zajmował lokum jedynie z samym Brutusem – obecność współlokatorki wdzierała się w jego myśli klinem doświadczanej nowości. Wiedział, że Lyra znała się z jego siostrą, chociaż oboje nigdy nie nawiązali żadnej, konkretniejszej relacji. Uznał, przed samym sobą, że nie będzie niczego zakładał z góry. Przekona się. Ot, po prostu.
Hej – odpowiedział. Obserwował uważnie poczynania Brutusa, który okazywał się niekiedy nadmierną, powitalną radością. Na szczęście, jedynie obwąchał Lyrę, by zająć miejsce przy miskach. Jedzenie miało dla niego nadrzędną wartość.
Niestety.
Był w zupełności szczery – zresztą, kłamstwo, w przypadku wspólnej lodówki oraz kuchennych szafek, miałoby krótki żywot. Otworzył drzwiczki i wyjął swój chleb tostowy. Szybkie śniadanie oraz następnie droga w kierunku antykwariatu – w pracy zawsze sumiennie wywiązywał się z obowiązków.
Mam za to napój sojowy.
Dodał po krótkiej chwili. Nie mógł wiedzieć, czy Lyra była zwolenniczką podobnych zamienników. Sam nie miał żadnych, szczególnych zwyczajów żywieniowych. Jadł niemal wszystko w granicach zdrowego rozsądku, z umiarem, chętnie próbując nowych, zauważonych potraw.
Brutus, zniecierpliwiony, wydał krótkie szczeknięcie.
Nie rób mi tutaj wstydu, co? – zwrócił się, siłą rzeczy, do swojego pupila. – Tylko spokojnie. Siad. Zostań. – Wymagał, aby pies był spokojny, gdy będzie mu sypać karmę.

Lyra Raynott
Obrazek
ambitny krab
pierogi leniwe#8581
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Do tej pory raczej się mijali. W pośpiechu przemykali gdzieś obok siebie, naprędce się witając, jakby wcale nie dzielili ze sobą nie tak znowu dużej przestrzeni. Była w tym spora zasługa samej Lyry, która nierzadko słysząc, że Haydn rezyduje w kuchni, czekała z pójściem tam, aż współlokator przejdzie do pokoju.
To nie było dla niej typowe. Raynott była raczej osobą, która nie miała problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, dobrze odnajdywała się w towarzystwie i raczej szybko łapała z innymi wspólny język, jeśli akurat nie działo się odwrotnie. I może w tym tkwił szkopuł – Haydn to nie była tak całkiem nowa znajomość. Łączył ich pewien fragment przeszłości, będący postacią jego siostry. Ale nie mogła powiedzieć, że się znają – Lyra tak naprawdę bardzo niewiele wiedziała o swoim współlokatorze i prawdę mówiąc dotychczas robiła jeszcze mniej, by to jakkolwiek zmienić. Kiedy się tu wprowadziła ciągle odkładała to na potem, uważając, że mają mnóstwo czasu. A przecież oboje mieli za sobą doświadczenia, które mogłyby przeczyć tej teorii.
O. Nie próbowałam go jeszcze – przyznała, marszcząc brwi w wyrazie zamyślenia. Kiedy jeszcze trenowała, znacznie mocniej przykładała wagę do tego, co je. Nie mogła sobie pozwolić na dietę, która wpływałaby niekorzystnie na jej ćwiczenia i wyniki sportowe. Ale po wypadku wiele się zmieniło. Nawet studiowanie dietetyki nie znajdowało odbicia w jej stylu życia. – Chciałam zjeść na śniadanie płatki, tylko nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić wcześniej, ile mleka zostało. Właściwie miałam wczoraj po pracy zajść do sklepu, ale było późno i już mi się nie chciało. Zresztą, pewnie i tak nie kupiłabym tego mleka, bo nawet nie pomyślałam, że może być już końcówka. – Lyra czuła, że zaczyna paplać bez żadnego ładu i składu, dlatego zacisnęła w końcu usta, mając dziwne wrażenie, że przy okazji oblała się rumieńcem. – To mogę sobie trochę pożyczyć? – Tuż po tym pytaniu przeniosła wzrok na Brutusa. Jej usta nagle rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu.
Lyra nie była może największą miłośniczką zwierząt. W dzieciństwie miała chomika, który zmarł po miesiącu, a potem raczej nie odczuwała potrzeby posiadania jakiegoś pupila na własność. A jednak z jakiegoś powodu widok psa Haydna akurat tego ranka rozpogodził jej oblicze.
Zawsze jest taki posłuszny? – zapytała szczerze zaciekawiona, po upływie kolejnym sekund unosząc spojrzenie na twarz Greenwooda.

Haydn Greenwood
lyra raynott
Ola
23 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
and everything
we need
is just too far
Był, bez wątpienia, skłonny do samotności; witał się z nią jak z dobrą, długo wyczekiwaną przyjaciółką, ukrytą za zamkniętymi drzwiami pokoju. Zdecydowanie częściej zanurzał się pośród książek i posiadanych pasji niż w hałaśliwych przyjęciach – ludzie, na dłuższą metę, zwłaszcza dwojący się i trojący w gwarnym, nieokiełznanym tłumie, wyszarpywali z niego pokłady wątłej, społecznej siły. Nie oznaczało to jednak, że całkiem stronił od zawierania kontaktów; wręcz przeciwnie, lubił spędzać czas na rozmowach, spacerach czy kameralnych seansach.
Jasne. Bierz, ile potrzebujesz – skoro wspomniał, wcześniej, o napoju roślinnym, nie mógł się momentalnie wycofać. Nie miał, zresztą, nic przeciwko przysługom, a zwłaszcza tak niepozornym. W życiu zdarzały się różne sytuacje, przypadki, których nie w sposób było przewidzieć. Kto wie, może kiedyś sam będzie potrzebował pomocy w tej albo innej kwestii?
Mleko ma to do siebie, że często jest go za mało – zauważył, decydując się odrobinę poruszyć temat również ze swojej perspektywy, skoro Lyra postanowiła obdarzyć go stosunkowo obszernym wytłumaczeniem – albo jest już nieświeże – zakończył, z nieznacznym, sympatycznym uśmiechem przytwierdzonym do twarzy. Brutus odczekał, aż nasypie mu porcję karmy do miski; cóż, zawsze wiedział, że jego pupil miał znacznie większe zdolności do zjednywania sobie ludzi niż on. Trudno było odmówić mu pewnego uroku, jaki wokół siebie roztaczał.
Zazwyczaj tak – odpowiedział – o ile znów nie jest głodny. – Brutus był dobrym psem, posłusznym, jednak, jak każde zwierzę miał różne swoje humorki. Miał bardzo duży apetyt; gdyby nie restrykcyjne reguły, które wytyczył z pomocą niezbędnych porad weterynarza, Brutus niechybnie cierpiałby na nadwagę.
Wiesz, czasem mu zazdroszczę – dodał, gdy umył ręce i sam zaczął przygotowywać zdaniem niektórych najistotniejszy posiłek w przeciągu całego dnia – zaraz wyjdę do pracy, a on pójdzie się zdrzemnąć – przyznał, balansując pomiędzy żartem a prawdą. Niestety, z obowiązkami nie dało się wchodzić w większą dyskusję; podejrzewał, zresztą, że Lyra znajduje się w podobnej sytuacji, co on. Lubił swój zawód, ale, nie dało się ukryć, że pochłaniał on znaczną część jego dnia.

Lyra Raynott
Obrazek
ambitny krab
pierogi leniwe#8581
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra lubiła ludzi, nawet jeśli niekiedy okazywała to w dość specyficzny sposób. Samotność kojarzyła się z ciszą, a tej Raynott unikała jak ognia. Pewnie było to w niej głęboko zakorzenione i gdyby miała kiedykolwiek na tyle odwagi, by pójść do terapeuty, być może ktoś wyciągnął by z jej przeszłości ten moment, gdy w domu po wyprowadzce taty, a potem Alberta zaległa przytłaczająca cisza – na tyle przytłaczająca dla małej Lyry, że od tamtej pory podświadomie potrzebowała ją czymś wypełnić: gadaniem, muzyką lub chociażby stukaniem palców o blat, gdy się nudziła.
Dzięki! – Posłała w jego stronę delikatny uśmiech; czuła, jak z jej ramion spływa napięcie, które mimowolnie pojawiło się, gdy współlokator wkroczył do kuchni. Jakby w obawie, że Haydn się rozmyśli (co było raczej absurdalnym pomysłem, ale od czasu do czasu takie pojawiały się w głowie dziewczyny), wyciągnęła napój roślinny i zalała nim płatki. – O rany, prawda? Zupełnie jakby mleko było jakimś rozumnym bytem, które raz na jakiś czas z czystej złośliwości postanawia zagrać na nosie komuś, kto chce je wypić – wypaliła i trudno powiedzieć, czy tylko sobie żartowała, skoro jej twarz wydawała się ściągnęła w powadze. Miało to jednak niewątpliwy związek z tym, że skupiała się na przestawieniu miski wypełnionej niemal po brzegi na stół bez rozlania zawartości. I udało jej się, z czego była niezmiernie dumna, okazując to uśmiechem.
Och, to trochę jak z ludźmi – skwitowała, przysiadając na stołku. W końcu powszechnym był fakt, że ludzie z pełnymi brzuchami byli bardziej szczęśliwi. I pewnie byliby też bardziej posłuszni, gdyby to była tak pożądana cecha, jak wśród zwierząt. Wpakowała pierwszą łyżkę do ust, więc minęła chwila, nim przełknęła i mogła mu odpowiedzieć. – Tak, życie zwierząt domowych może być całkiem przyjemne. Pod warunkiem, że mają właściciela, który się nimi odpowiednio zajmuje. Tak sobie myślę, że jeśli reinkarnacja jest faktem to mam nadzieję, że w kolejnym wcieleniu będę kotem – przyznała pół żartem pół serio. A potem zmarszczyła nieznacznie brwi, kiedy jeszcze raz przeanalizowała jego słowa. – Czym się właściwie zajmujesz? – zapytała, bo prawdę mówiąc była przekonana, że nigdy o tym nie rozmawiali. Wiedziała, że pracuje i ze strzępów przeprowadzonych dotychczas rozmów wnioskowała, że ma coś wspólnego z książkami, ale nie znała żadnych szczegółów. I trochę jej się zrobiło głupio, że tak mało wie o Haydnie – nie licząc tego, co dotyczyło przeszłości.

Haydn Greenwood
lyra raynott
Ola
ODPOWIEDZ