barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Miejsce miał poważny dramat.
Generalnie Billie chciałaby twierdzić, że jej życie ogólnie było całkiem dramatyczne, ale umówmy się, to stwierdzenie byłoby mocną przesadą. Nie dorastała w biedzie, w podejrzanej dzielnicy, w gruncie rzeczy nie miała poważniejszych problemów poza tymi, kóre tworzyła dla siebie sama. I chociaż rzeczywiście przez większość swojego życia była jednostką mocno problematyczną, to bylo to na jej własne życzenie i na pewno nie mogła narzekać na okoliczności, w jakich przyszło jej żyć na tym świecie. Miała się całkiem nieźle. Oprócz tego, że od czasu do czasu dopadał ją naprawdę powazny dramat.
Billie Winfield miała ponad trzydzieści lat. Od jakiegoś czasu wmawiała sobie, że nie świadczy to absolutnie o niczym powaznym. W końcu wiek to tylko cyfra, a trójka z przodu absolutnie nie jest jednoznaczna z tym, że powinna sie ustatkować, szukać powaznej pracy albo myśleć tak na serio o swojej przyszłości. Jakby nie było - to tylko i wyłacznie cyfra. Pracowała jako barmanka, nie podchodziła powaznie do godzin, kiedy spożywała alkohol i wieloma sprawami zwyczajnie postanowiła się nie przejmować. I tylko czasem... Naprawdę rzadko... Stwierdziała, że jest na cały ten świat zbyt niedojarzała i nie gotowa na wyzwania, jakie przed nią stawiał.
Na przykład wtedy, kiedy okazywało się, że kurczak, którego kupiła skończył swoja przydatność do spożycia jeszcze przed tym jak przyniosła go do domu, na co wskazywała data na jego opakowaniu lub gdy tuż przed wyjściem do pracy odkrywała, że skończyły jej się czyste skarpetki bez dziur i musiała założyć podziurawioną parę, licząc na to, ze nic nie zmusi jej do wyskoczenia z trampków... a gdyby tylko zrobiła pranie! Albo postanowiła nauczyć się cerować skarpety... To by było coś! Czasami też przytrafiały jej się rzeczy niezależne od niej, a z którymi jednak potrafiłaby sobie pewnie lepiej poradzić, gdyby tylko posiadała nieco więcej doświadczenia i przystosowania do dorosłego świata.
Bo kiedy zalał ją niespodziewany potop (z całą pewnością spowodowany gniewem bogów), zamiast podejść do tego na spokojnie, metodycznie i w ogóle po dorosłemu, Billie totalnie spanikowała i zrobiła najlepszą (pierwszą) rzecz, jaka przyszła jej do głowy - poleciała prosto do Autumn.
- Haaalooo! Jesteś tam? Bądź, ja cię błagam! Musisz tam być! - wyrzucała z siebie pełnym przejęcia tonem, dobijając się do drzwi sąsiadki, która w tamtym momencie była jej ostatnią deską ratunku.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
#23 /uratujmy to mieszkanko <3

Jednostka mocno problematyczna – to określenie wpadło mi w oko, bo równie dobrze mogłoby opisywać Autumn, trafiając idealnie w ocenę jej postaci. Autumn podobnie zatem jak Billie raczej nie miała nigdy pod górkę; a problemy, jakie w jej życiu eskalowały, wytwarzała sobie sama w imię buntu. Wmawiała sobie jednak uparcie, że to było kiedyś, bo obecnie starała się ze wszystkich sił być tą dojrzałą, odpowiedzialną i przede wszystkim wspierającą starszą siostrę. Starała się przede wszystkim być oparciem – a nie źródłem problemów i kłopotów wszelkich. I całkiem jej to wychodziło! Pomijając tylko tą przypałową akcję z jej bratem na środku jeziora, ale czasem – tylko czasem – należało wręcz zrobić coś przypałowego. Tak w imię zasad.
Poza tym daleko jej przecież było do dorosłości, jakiej zapewne oczekiwała od niej jej matka – a mowa tutaj rzecz jasna o ustatkowaniu się i obdarzeniu swojej rodzicielki wnukami. Autumn nawet o tym nie myślała. Ba! Ona nawet nie myślała o ustatkowaniu się i wręcz podchodziła do tego tematu alergicznie – aczkolwiek posiadanie chłopaka, którego mogłaby zaprezentować na jakiejś rodzinnej imprezie przed matką, nie było takim złym pomysłem. Zresztą, posiadanie chłopaka w ogóle nie byłoby takim złym pomysłem, bo jednak w ostatnim czasie ta samotność doskwierała jej nieco mocniej niż chciałaby przyznać.
Autumn korzystając z wolnego dnia, jaki wreszcie sobie wyegzekwowała w pracy, liczyła na przewegetowanie go w spokoju i w samotności. Nawet niespecjalnie się chwaliła komukolwiek, że ma wolne, bo potrzebowała zwyczajnie chwili oddechu – który nie będzie jej dany, ale w żadnym wypadku nie była to wina Billie! Autumn aktualnie bujała się po salonie, urządzając sobie amatorskie, domowe karaoke i śpiewając sobie słowa do piosenki Get Down z musicalu Six w adekwatnej do tego choreografii, oczywiście. Zupełnie się zatem nie spodziewała nagłego dobijania się do drzwi i aż podskoczyła na ten dźwięk. Aktualnie była tylko w obcisłych spodniach do jogi i sportowym staniku, ale nawoływanie było tak nagłe zdesperowane i nagłe, że nie przejmując się zbytnio swoim odzieniem, otworzyła drzwi. – Billie? Co się dzieje? – spytała natychmiast, spoglądając na nią przenikliwie, przy czym jej czoło przecięła bruzda zdumienia. Cofnęła się parę kroków, myśląc zapewne, że Billie przed kimś ucieka i chce się schronić. Sięgnęła też po koszulę przewieszoną przez krzesło przy stole i narzuciła ją sobie na ramiona, wkładając ręce do rękawów.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Już dawno nie poczuła takiej ulgi jak wtedy, kiedy Autumn nie tylko otworzyła jej drzwi do swojego mieszkania, ale przede wszystkim sama się w nich pojawiła. Sytuacja była dynamiczna i dramatyczna, więc w stanie paniki Billie oczywiście nie miała czasu, żeby pomyśleć, czy jej kumpela była w domu albo czy nie miała przypadkiem w planach czegoś bardziej zajmującego od ratowania tyłka spanikowanej idiotki z sąsiedztwa. Prawda była taka, że - podobnie jak w większości sytuacji w swoim życiu - Billie nie miała w tym przypadku planu B. No, może oprócz tego, żeby siąść i śmiać się histerycznie z własnej głupoty i totalnej nieumiejętności w dorosłe życie.
- Borze, cholera, jesteś! - wyrzuciła z taką elokwencją, na jaką była w stanie się zdobyć w obecnej sytuacji. Skorzystała chętnie z otwartych przed nią drzwi, jednak zamiast wpakować się do środka z pełnym rozpędem, zrobiła przed siebie tylko jeden krok i wykrok, aby złapać Autumn za rękaw. - Potrzebuję pomocy. Szybko - kontynuowała w ramach wyjaśnienia, a jako że była jednostką niezwykle kulturalną, dorzuciła do tego nie jedno a dwa magiczne słowa: - Oddam wino. - Nie żeby z góry zakładała, że Autumn trzeba będzie przekupywać jakąkolwiek łapówką. Znały się przecież nie od dziś i Billie wiedziała, że może na swojej kumpeli z sąsiedztwa polegać. Po prostu źle by się czuła, gdyby nie zaoferowała czegoś od siebie w zamian za pomoc. Tak została wychowana - i niech nikt nie mówi, że była całkowicie pozbawiona kultury!
- Woda wszędzie, Neptun mnie nienawidzi. Albo Posejdon, nie mam pojęcia, a pewnie wkurzą się jeszcze bardziej, że ich ze sobą mylę. Dramat totalny... Szmatę weź, jakbyś mogła - to miało brzmieć jak sensowne wyjaśnienie całej sytuacji, ale sensu miało mniej więcej tyle, ile całe życie Billie Winfield według jej samej. Niewiele. Ale przynajmniej się starała, a to już coś... Nie?

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Magiczne słowa zadziały zgodnie z ich przeznaczeniem i przewidywaniem, bo Autumn o nic zupełne nie dopytywała, tylko w trybie natychmiastowym opuściła swoje mieszkanie; gotowa by podążyć w ciemno za Billie, nawet gdyby ta jej powiedziała, że muszą zakopać czyjeś zwłoki, które zalegają w bagażniku jej samochodu. Hej, o pewne rzeczy się po prostu nie pyta i nie kwestionuje. Oczywiście, Autumn i tak miała zamiar jej pomóc, bo Billie wyglądała jak siedem nieszczęść i te jej krzyki brzmiały na bardzo poważną sprawę, ale dodatkowa motywacja nigdy nikomu nie zaszkodziła. Niemniej, kiedy tylko usłyszała jej sklecone na szybko tłumaczenie, Autumn zmarszczyła brwi, bo powoli zaczynała jej się owa sytuacja klarować całkiem wyraźnie. – Zaraz, zaraz… Neptun? Posejdon? No i ta szmata… Zalało ci mieszkanie?! – spytała z przejęciem i wycofała się ponownie do swojego mieszkania. Ale nie w geście kapitulacji, a raczej uzbrojenia siebie i jej w niezbędne narzędzia. – Mopa wezmę – zawołała z głębi pomieszczenia. – I ręcznik albo dwa. No i miskę… To znaczy wiadro do mopa, bo przynajmniej ma to takie ustrojstwo do wyciskania. – Mama Goldsworthy nauczyła ją doskonale, co jest niezbędne do zakupienia na mieszkanie. Dlatego Autumn z westchnieniem zniknęła na chwilę w głębi swojego mieszkanka w poszukiwaniu tych wszystkich wspomnianych rzeczy i wreszcie, gdy zabrała mopa i wiaderko ze schowka, wzięła z szuflady dwa stare ręczniki, które co najwyżej nadawały się do ochrony podłogi podczas farbowania włosów; to wówczas dopiero ponownie stanęła w progu swoich drzwi. – No to chodźmy – oznajmiła z determinacją, spoglądając na sąsiadkę. Przeszły pewnie szybko korytarzem i gdy stanęły przed drzwiami wejściowymi do Billie, Autumn zatrzymała koleżankę, kładąc jej dłoń na ramieniu. – A byłaś zapytać czy przypadkiem kogoś na dole nie zalało? – spytała, mając na myśli oczywiście lokum pod Billie.

billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Teoretycznie jako córka specjalistów od wytwarzania łodzi, czyli sprzętu z założenia do pewnego stopnia wodoodpornego, Billie powinna mieć rozeznanie w radzeniu sobie w konfliktach z morskimi bóstwami – kimkolwiek by nie były. Niestety, od dziecka miała skłonność do chodzenia własną drogą i robienia wszystkiego po swojemu, więc nie była szczególnie zaznajomiona z biznesem państwa Winfield ani stosownymi modlitwami, jakie należało odmawiać do morskich bogów. W zupełności wystarczało jej to, że naturalnie przez osmozę lub inne promieniowanie przeszła na nią winfieldowska miłość do żeglarstwa i że ze względu na należenie do swojej rodziny mogła się tej pasji oddawać dowolnie często. W szczegóły nie wnikała. Więc gdy przyszło do rozprawienia się z żywiołem wody rozszalałym w jej łazience – totalnie nie miała pojęcia, co z tym fantem zrobić. Przecież nie poprosi taty, żeby zbudował jej łódź, którą popłynie na ściekach z pralki, nie?
Na szczęście z każdą kolejną chwilą jej wdzięczność wobec Autumn rosła – kumpela nie tylko była obecna w swoim mieszkaniu (a to już wiele!) i na dodatek bez większych problemów wywnioskowała z głupiego pieprzenia Billie, co było powodem tego całego dramatu, ale też w sytuacji kryzysowej zachowała należyty spokój i rozsądek, których Winfield ewidentnie w tamtym momencie brakowało. - Tak! – Billie przyznała od razu z pasją, gdy spotkała się ze zrozumieniem. Kiwała przy tym energetycznie głową i podrygiwała na luźnych kolanach. - Jesteś totalnie najlepsza! Mówiłam ci to kiedyś? Wszyscy powinni ci to totalnie powtarzać. Mam nadzieję, że to robią. Jeśli nie, muszę przeprowadzić jaką kampanię, żebyś słyszała to częściej, bo to jest nie do pomyślenia – paplała, gdy razem z całym niezbędnym majdanem zmierzały z powrotem do mieszkania Billie. Oczywiście Billie przejęła część sprzętu z mieszkania Autumn. Chwyciła od kumpeli mopa i wzięła parę ręcznikowych ścier pod pachę, nie zamierzała być totalnie bezużyteczna i beznadziejna – przecież tu chodziło o życie jej mieszkania! Zawahała się z dłonią na klamce, gdy podczas otwierania drzwi usłyszała kluczowe pytanie. Zerknęła na Autumn. - Jeszcze nie… - odpowiedziała powoli, zastanawiając się, jak powinna zareagować i czy udawać mniejszą mendę, niż była w rzeczywistości. - Stara, ja tu mam powódź stulecia, pralka mi się zepsuła, a mam miliard rzeczy do wyprania, popłuczyny są totalnie wszędzie i zaraz wszyscy utoniemy. Najpierw chyba trzeba zebrać wodę… Potem pomartwię się o resztę… - zakończyła z jęknięciem, bo o ile w pierwszym odruchu chciałaby udawać, że cała sytuacja nie miała miejsca, a w razie czego wszystkiego się wypierać w zaparte, tak jednak cichy głosik sumienia (podłe stworzenie) nie dałby jej spokoju, gdyby faktycznie nie zbadała sprawy dalej. Na tę chwilę nie wiedziała nawet, kto mieszka w mieszkaniu pod nią!
Ale to zaraz, za moment. Najpierw nacisnęła klamkę i razem z Autumn weszły do jej mieszkania. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, ale wystarczyło podejść do drzwi łazienki, żeby przekonać się, że na końcu drogi znajdował się ocean… Billie, nie zastanawiając się wiele, wrzuciła w wodę ręczniki spod pachy, a potem runęła na kolana, żeby jak najbardziej efektywnie to wszystko sprzątnąć. Pralka oczywiście była już wyłączona, zawór wody zakręcony – na to Billie sama zdążyła wpaść. Była w końcu inżynierem… Kiedyś…

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Soł sorry tutaj też! <3

To chyba taki paradoks, prawda? Zawsze człowiek odbija się od tego, czego się od niego oczekuje. Niektórzy nazywają to buntem, inni instynktem samozachowawczym, Autumn pewnie nazwałaby to silną wolą. Dlatego nie zamierzała oceniać (nie)znajomości przyjaciółki w tym temacie. Aczkolwiek modlitwy faktycznie by się tutaj przydały, choć prawdę powiedziawszy, Autumn też nie miała pojęcia do kogo się zwrócić. Nie była najlepszym mechanika – ani trochę nie znała się na owej dziedzinie i nie zamierzała nawet kłamać, że jest inaczej – ale za to wiedziała, jak poradzić sobie z powodziami. A ta tutaj wcale nie wyglądała groźnie. Poza tym Autumn zawsze była typem działającym i dlatego niewiele się zastanawiała nad wzięciem odpowiedniego sprzętu do spraw kryzysowych. – Dziękuję. Nie, muszę przyznać, że ludzie mówią mi to zdecydowanie za rzadko – powiedziała z rozbawieniem i parsknęła śmiechem. Nie żeby łasa była na komplementy, ale zdecydowanie miło było coś takiego usłyszeć raz na jakiś czas. Zasłużenie zresztą, prawda?
Autumn skinęła głową ze zrozumieniem, co nawet postanowiła potwierdzić słowami: – Rozumiem – krótko i rzeczowo, bo w zasadzie nic więcej nie miała do dodania. A poza tym, jeśli sąsiad po nimi miałby jakieś zastrzeżenia co do przeciekającego sufitu to prawdopodobnie już by tutaj obok nich stał i się wydzierał i domagał swoich praw. Dlatego Autumn stwierdziła, że ten jeden aspekt naprawdę mogą odłożyć na potem.
O Jezu – mruknęła Autumn. – Albo nie. Nawet Jezus nam nie pomoże – oznajmiła i stwierdziła, że w sumie to mogła ściągnąć buty i skarpetki, bo i tak jej zaraz wszystko przemoknie. – Nie no dobra, nie ma tragedii. Przynajmniej nie zalało CAŁEGO mieszkania – zawyrokowała i sama rzuciła jeden z ręczników na podłogę. – Trzeba zebrać wodę do miski i wiadra. I wyciskać mopa. I ręczniki też wyciskać – dodała jeszcze, ale w odróżnieniu do koleżanki, nie zamierzała tak efektownie padać na kolanach i zgarniać wodę. Pracowanie z wysokości jak najbardziej jej odpowiadało. – A pralkę ogarnęłaś? Wiesz czemu zalała tutaj wszystko? – spytała mimochodem, ciekawa czy Billie udało się ustalić przyczynę tego wypadku.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Teoretycznie Billie była inżynierem. Kiedy pojawiał się jakiś problem, nie wahała się wygłaszać swoich opinii, ich zasadność i akuratność argumentując właśnie tym, że była inżynierem, w związku z czym należało jej zaufać. No i tak teoretycznie jakąś wiedzę techniczną posiadała, nie mogłaby powiedzieć, że nie. Była całkiem niezła z matmy, ogarniała fizykę, znała podstawowe prawa rządzące wszechświatem i nie brakowało jej umiejętności logicznego myślenia. Problem polegał na tym, że była inżynierem od planowania przestrzennego, głównie miast lub osiedli, a co za tym idzie niekoniecznie znała się na sprzętach gospodarstwa domowego. Gdyby było inaczej, pewnie nie biegałaby, jakby ktoś podpalił jej tyłek (wtedy też przybiegłaby do Autumn, wiadomo), tylko sama jakoś sobie poradziła zamiast próbować odwoływać się do łaski mitycznych bóstw, do których nikt nie modlił się od tysięcy lat. No, w tym przypadku trochę spanikowała. Głównie dlatego, że nie miała wystarczającej ilości szmat, które byłyby w stanie wchłonąć cała wodę, jaka zalewała jej łazienkę.
O Jezu było zdecydowanie na miejscu. Przynajmniej w pierwszym odruchu tak właśnie pomyślała Billie. Zreflektowała się dopiero po chwili. - Jezus chodził po wodzie i zamieniał ją w wino. To na pewno nie jest wino – stwierdziła z wprawą prawdziwego znawcy tematu (bo trochę nim była, umówmy się). - Więc no… Raczej nam faktycznie nie pomoże – przyznała, zagarniając to wszystko dalej szmatą. Zgodnie z sugestią wykręciła szmatę z wody do muszli klozetowej, a potem westchnęła ciężko. - Wiadro mieszka w szafie w przedpokoju… - poinformowała, co w jej języku równoznaczne było z prośbą, żeby Autumn po nie sięgnęła, skoro sama Billie nadal na klęczkach składała modły do Posejdona. - Nie wiem, kurde, może ja to wszystko zostawię, wyprowadzę się gdzies, na Seszele albo do innego Honolulu, wszystko jakoś się poukłada, a kiedy się poukłada samo z siebie, to może nawet wrócę. No bo przecież już wróciłam ostatnio, nie? Zawsze, do cholery, wracam, jak jakaś przeklęta opryszczka – te głębokie mądrości ulały jej się same z siebie, kiedy zbierała wodę i wyciskała wodę do klozetu, zbierała wodę i wyciskała do klozetu, zbierała wodę i… Cholera jasna, dlaczego ją to właśnie spotykało?! Z urazą odłożyła szmatę i usiadła na podłodze po turecku, krzyżując rece na piersi i nie przejmując się tym, że właśnie w najlepsze moczy sobie tyłek.
- Wiem, zepsuła się – odpowiedziała po prostu, bazując na swojej profesjonalnej, inżynierskiej ekspertyzie. Jakby nie patrzeć, nie była to nieprawda...

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn nie miałaby z tym żadnego problemu. I tak była przekonana, że z reguły ze wszystkim jest sobie sama poradzić. A jeśli sobie nie radziła osobiście, to przynajmniej to komuś zlecała i takowe zachowanie również uważała przecież za dobrze wykonaną robotę ze swojej strony i potwierdzenie swojej samodzielności. Generalnie nie miała problemu z proszeniem o coś i dlatego rozumiała prośbę Billie i w pełni gotowości rzuciła się do jej mieszkania. Nawet jeśli w tym przypadku pomoc Autumn sprowadzała się do zapewnienia odpowiedniej ilości szmat i pojemników.
Gdyby tak na to spojrzeć to jej przywołanie Boga nadaremno faktycznie było dość uzasadnione. — No nie — przyznała Autumn zgodnie i potarła dłonią czoło. — Ale wino będzie w nagrodę — stwierdziła z nikłym uśmiechem w ramach obietnicy. W nagrodę jak już ogarną zalane mieszkanie Billie i to wino zdecydowanie u Goldsworthy powinny wypić. Skinęła głową i wybrała się po kolejne wiadro do kompletu, omijając klęczącą na podłodze przyjaciółkę. I słysząc jej wywód, zmarszczyła brwi i spojrzała na Billie z lekkim zaskoczeniem. — Stara, wszystko w porządku? — zapytała z rozbawieniem i zmarszczeniem brwi, po czym sięgnęła po wcześniej rzucony na ziemię ręcznik i zaczęła wyciskać do wiadra. Zrobiła to mocno i porządnie i znów zaczęła zbierać wodę z podłogi, tym razem przykucając. — O co chodzi z tymi powrotami? — dopytała jeszcze, bo miała przeczucie, że pod tą metaforą coś jednak się głębszego kryje. My tu jesteśmy mocno zawieszone w przestrzeni, więc nie wiem czy nie możemy sobie pogadać o aktualnych rzeczach życiowych, które mają miejsce u dziewczyn? — Może twój brat mógłby na nią zerknąć? Albo… no ktokolwiek — rzuciła luźną propozycję, bo nie żeby wątpiła w umiejętności i logiczne myślenie sąsiadki, ale mimo wszystko co brat to brat. Podobno. — Chociaż z tymi braćmi to też różnie bywa — stwierdziła z przekorą, pomna ostatnich doświadczeń, kiedy to Otis obiecał, że zepsute lustro zabierze z jej mieszkania, a w rezultacie to lustro zaatakowało mężczyznę, którego bynajmniej atakować Autumn nie chciała.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Prawda była taka, że Billie w tamtej chwili przede wszystkim potrzebowała emocjonalnego wsparcia ze strony kogoś, kto był nieco bardziej rozgarnięty od niej. Bo okej, potrafiła sobie radzić w trudnych sytuacjach i umiała improwizować, ale akurat psujące się sprzęty domowe, na dodatek takie, które robią powódź, wywoływały w niej poczucie idiotycznej niemocy. Prawdopodobnie dlatego, że totalnie ich nie rozumiała. Z jakiegoś powodu nieco łatwiej przychodziło jej z ludźmi. Kiedy robili wokół siebie powódź, to albo dlatego, że mieli w sobie za dużo emocji… albo za dużo alkoholu i nie byli w stanie kontrolować pęcherza. Okej, przepraszam, wiem, zbyt mocno. W każdym razie Autumn była idealnym emocjonalnym wsparciem, a jeśli w zestawie z nią przychodziły szmaty i wiadra, to tym lepiej. A na dodatek była tak blisko!
Nagroda w postaci wina trochę ją motywowała, nie mogłaby powiedzieć, że było inaczej. Naprawde nie mogła się doczekać aż ogarną ten syf… A ona będzie mogła się pożegnać z myśleniem o praniu na jakiś czas, bo będzie się bała do tej złośliwej pralki podejść. Dlatego pracowała dzielnie, a podczas pracy wygadywała bzdury…
- Hm? – nieco zbita z tropu odpowiedziała Autumn pytaniem na pytanie. Czy raczej monozgłoską na pytanie – sprowadzało się do tego samego. Nie do końca wiedziała, do czego się odnosiła. - A dlaczego miałoby nie być w porządku? – spytala, po czym wzruszyła ramionami. Na pewno chętnie by jej opowiedziała o tym, jak jej dawny najlepszy przyjaciel Gust wrócił do Lorne Bay, jak zaprosił ją na jacht i jak miał dziewczynę… Gdyby nie to, że jestem najgorsza i już w tych wszystkich grach uwzględniłam, że pralka zepsuła jej się wcześniej… Zamiast tego Billie westchnęła. - Czasem nie wiem, czy to dobrze, że wróciłam. Jestem tą barmanką no i fajnie, ale kurcze… No i zobacz na to mieszkanie… Wszystko się psuje, odlatuje, rozlewa… - czy tak wyobrażała sobie swoje dorosłe życie po trzydziestce? No nie do końca. Kiedy była młodsza, była przekonana, że w tym wieku będzie albo totalnie ogarniętą, bogatą kobietą sukcesu albo na progu śmierci, bo trójka z przodu to przecież tak okrutna starość. A tymczasem nie zapowiadało się ani na jedno ani na drugie.
- Który brat? – no, tym razem nie mogła się powstrzymać od rozbawienia, aż obracając głowę w stronę Autumn i zerkając na nią dłużej. Podejrzewała, że Thomas pewnie zaproponowałby jej pomoc, a potem wspólne chlanie w ramach świętowania, że działa lub zapijała smutków, że nadal jest do dupy, ale Luke… To trochę inna bajka.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Spoko, parsknęłam i kwiknęłam nawet, więc widocznie trafia do mnie to poczucie humoru. Zakładam, że nawet do Autumn by trafiło, ups. W każdym razie Autumn chyba po prostu sprawdzała się w takiej roli, bo wbrew pozorom miała w sobie wiele pokładów cierpliwości, choć prawdopodobnie ludzie próbowali jej wmówić inaczej. Nie uważała się bynajmniej za bardziej rozgarniętą od Billie – właściwie przekonana była, że Bille ogarnia w życiu równie dobrze co ona. Jeśli nie lepiej, bo Auts mogłaby się założyć, że Winfield nie wpakowuje się w nieudane randki z podejrzanymi typami. Albo w udane randki z podejrzanymi typami. Bo clue tego wszystkiego to właśnie mężczyźni, którzy są jednocześnie magnesem na kłopoty – i jednocześnie na Autumn najwyraźniej. Dlatego właśnie Goldsworthy przynajmniej miała nadzieję, że Billie ogarnia mocniej w te sprawy. W samo życie wcale nie musiała! Nikt tak naprawdę nie ogarnia w życie.
Cierpliwie czekała aż jej pytanie dotrze do Billie i ta wreszcie jej odpowie. — No nie wiem, bo gadasz sama do siebie pod nosem coś o Seszele i Honolulu, i o uciekaniu. A to zawsze są jakieś tam znaki alarmującego zachowania, więc pytam teraz czy wszystko ok, bo lepiej spytać od razu niż później żałować, że się nie interweniowało — wyjaśniła Autumn i nawet wzruszyła ramionami. — A moim zdaniem za surowa dla siebie jesteś. Myślisz, że mi się nigdy nie zdarzyło zalać mieszkania? Milion razy! — Może lekko przesadziła z tą liczbą, ale nieważne. — A jak potrzebujesz kogoś do remontu to daj znać. Poszukamy ci odpowiedniego i taniego fachowca — dodała jeszcze, bo jej ojciec miał wtyki i na pewno by znalazł kogoś po znajomości dla Billie. — A co jest nie tak z twoją pracą? Myslałam, że lubisz to — dodała jeszcze ostrożnie i łagodnie, nawiązując do tematu pracy. Wydawało jej się nawet – może mylnie – że w Porth Billie też była barmanką? Aczkolwiek w duchy Autumn po części rozumiała koleżankę – sama mocno obawiała się nadejścia trzydziestki, ale póki co mocno się starała o tym nie myśleć.
No na pewno nie Luke — rzuciła zgryźliwie z niebezpiecznymi błyskami w oczach, których mimo wszystko nie posłała w kierunku koleżanki i wraz z głębokim przekonaniem, że ten jeden brat jest skazany na sromotną porażkę. Może trochę przesadzała z tym swoim uprzedzeniem, bo pewnie wiele się zmieniło, odkąd byli razem, ale mimo wszystko więcej nadziei pokładała w tym innym bracie. — Chodziło mi o Thomasa — sprostowała pośpiesznie, klęcząc na posadzce i zbierając uparcie wodę.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Billie faktycznie nie pakowała się w bardziej lub mniej udane randki, ale to nie była kwestia jej rzekomego wielkiego rozsądku, a zwyczajna niechęć do nawiązywania tego typu relacji. Słowo randka kojarzyło jej się ze spotkaniem, które w założeniu miało prowadzić do stworzenia jakiegoś związku, jeśli oczywiście wszystko poszłoby zgodnie z oczekiwaniami. Ona natomiast nie miała ochoty na związki. Nie stroniła od mężczyzn, absolutnie! Umawiała się chętnie na kawę lub obiad a najlepiej po prostu na piwo i jeśli było miło, to wspólne śniadanie również było opcja. Czasami bujała się z kimś nawet nieco dłużej, ale nie wiązała z tymi relacjami większej przyszłości. Skoro obie strony dobrze się bawiły, to było w porządku. A kiedy chciała ruszyć dalej – cóż.
- Alarmujące to są te wszystkie zwłoki w mojej piwnicy – odpowiedziała w swoim stylu wyjątkowo głupim żarcikiem. Wzruszyła przy tym ramionami. - A Seszele to podobno ładne miejsce. Tak jak Malediwy i Mauritius. Nigdy nie myślałaś o tym, żeby kiedyś tak po prostu wsiąść w samolot i polecieć w jakieś dalekie miejsce? – spytała właściwie szczerze zainteresowana. Billie posiadała niespokojną naturę. Ciągle ciągnęła ją w miejsca, w których jeszcze nie była, do zobaczenia rzeczy, których jeszcze nie widziała, poznawania ciągle czegoś nowego. Już kiedy miała trzynaście lat na przekór rodzicom wsiadła w autobus do Brisbane tylko po to, żeby wyrwać się do innego miejsca choćby na kilka chwil, a kilka lat później zamiast pójść na lokalną uczelnię bliżej domu, pojechała na drugi koniec kontynentu. Chęć ucieczki nie była niczym nowym w przypadku Billie Winfield. Po prostu w dupie jej się przewracało od zawsze.
- Pomyślimy… Najpierw pralka – stwierdzila, bo chyba faktycznie odrobinę dramatyzowała. To też nie było w jej przypadku niczym nowym. I nie chciała tak po prostu przyznawać się Autumn do tego, że nie do końca stać ją teraz na remont, bo była tylko barmanką w niewielkim barze w niewielkiej miejscowości i w związku z tym nie zarabiała wcale nie wiadomo jakich kokosów. No właśnie… - Lubię. Serio. Lubię pracę z ludźmi, szefostwo jest super i nie muszę wstawać rano, ale… Czasem zastanawiam się, czy nie marnuję czasu, jaki poświęciłam na studia… - wyznała z ciężkim westchnięciem, wzrok skupiając wciąż jednak na szmacie zbierającej wodę, którą chwilę później próbowała wycisnąć do wiadra.
Wiedziała, że temat Autumn i Luke’a to temat dość wrażliwy, a że już dawno temu postanowiła być w tej kwestii Szwajcarią i nie obierać stron za wszelką cenę, zostawiła go w spokoju. - Zapytam – zgodziła się ugodowo. Zapytać mogła, to w niczym nie przeszkadzało. - Co masz na myśli, że z braćmi różnie bywa? – odbiła piłeczkę, zerkając na Autumn i tym razem to ona przeczuwała, że za tym pozornie mimochodem rzuconym stwierdzeniem kryje się jakaś dłuższa opowieść.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
I tutaj znów były całkiem zgodne – ponieważ Autumn przez długi czas nie pakowała się w związki ani żadne głębsze relacje z powodów, które sama nie do końca potrafiła określić. Jej stałą wymówką było chyba to, że nie chciała, by ktoś się o nią martwił bardziej niż to koniecznie ze względu na jej pracę. Innym argumentem, po który chętnie sięgała było z kolei też to, że nie jest dobrym materiałem na dziewczynę. To znaczy przez długi czas od zakończenia relacji z jej ostatnim byłym, czyli Coltonem. Nadal nie miała pojęcia, jak udało jej się płynnie i bez dram przejść z Coltonem ze stanu zaręczyn do przyjaźni, ale cieszyła się, że im się to udało. Mimo wszystko nie chciała stracić Brooksa, gdyż był i zawsze będzie dla niej niezwykle ważną osobą.
A nie trupy w szafie? — udzielił jej się ten humor od Billie, ale to pewnie dlatego, że obydwie tkwiły teraz po kostki w wodzie i pewnie to trochę oddziaływało na ich nastroje.
Mauritius kojarzyło jej się jedynie z tym, że podobno na jej wzór została zaprojektowana ta wyspa w Vaianie. Tak coś gdzieś przypadkiem jej wpadło jak scrollowała rolki na youtubie. Zastanowiła się jednak na poważnie nad pytaniem Billie. Czy chciałaby gdzieś polecieć i poniekąd uciec? — Może… Do Szkocji? Albo do Londynu? Myślę, że odnalazłabym się tam w moich zakopanych głęboko w szafie sweterkach. Ale obawiam się, że jeśli już bym się stąd ruszyła… gdziekolwiek dalej, to już bym nigdy nie wróciła — oznajmiła ze wzruszeniem ramion Autumn. Bo choć kochała swoją rodzinę i swoje życie, i swoją pracę to jednak przeprowadzka gdziekolwiek skutkowałaby tym, że prawdopodobnie Autumn zaczęłaby budować swoje nowe gniazdko gdzie indziej, nie oglądając się za siebie.
Skinęła głową ze zrozumieniem i znów wycisnęła ręcznik. Poddała się jednak i sięgnęła po nowy ręcznik, jeszcze nie zbrukany wodą z pralki. — Zawsze możesz to zmienić — podsunęła Autumn. — Albo przynajmniej… spróbować? Jeśli naprawdę coś cię uwiera i tak myślisz — dodała jeszcze w gwoli uściślenia. — W sensie… tylko nie wyjeżdżaj mi z wiekiem, okej? Wydaje mi się, że życie to ciągła próba i zawsze możesz coś zmienić — powiedziała jeszcze z westchnieniem. — Ale to moje zdanie — którego Autumn nigdy nie bała się wygłaszać.
I nagle Autumn poddała się z ręcznikami i sięgnęła po mopa, po czym z ciężkim westchnieniem podniosła się z posadzki. I nie wiadomo czy w sumie wywołane to było beznadziejnością tej sytuacji i brodzeniem w wodzie, czy raczej pytaniem Billie. — Właściwie nic konkretnego — ucięła skrótowo, bo prawdę powiedziawszy nie miała na co narzekać. Wszystkie kłopoty, w jakie się wpakowała wynikały z jej własnej winy.
billie winfield
ODPOWIEDZ