about
zupełnie nie radzi sobie po wyjściu z więzienia, dlatego razem z laurissą chowają się przed światem na jego kutrze
finnegan broussard
The road so far
czarna owca lorne bay, wyszedł z więzienia, niesprawiedliwie oskarżony o napad na kobietę, stracił żonę, córkę i całe swoje dotychczasowe życie, teraz ukrywa się na kutrze, spotyka z laurissą i próbuje zrozumieć to głupie życie;
CODE: Zaznacz cały
[gra1][gra1l][gra1nm]IMIĘ I NAZWISKO[/gra1nm]
[gra1msc][url=ADRES URL]MIEJSCE[/url][/gra1msc]
[gra1t]#1 TYTUŁ GRY[/gra1t]
[gra1op]opis opis opis opis opis[/gra1op]
[/gra1l][gra1p][img]ADRES AVATARA GRACZA[/img] ZAKOŃCZONA/TRWA[/gra1p]
[/gra1]
about
zupełnie nie radzi sobie po wyjściu z więzienia, dlatego razem z laurissą chowają się przed światem na jego kutrze
1. i hate how much i love you
Podjechał Toyotą, którą zaparkował na podjeździe. Postarał się zmienić swój wyraz twarzy na bardziej przyjazny i poszedł zapukać. Kiedy drzwi się otworzyły i zobaczył swoją byłą żonę, przełknął gulę tkwiącą mu w gardle. Nie wierzył, że nadal reagował na nią w ten sposób, skoro tak bardzo go zraniła. Chciał to szybsze bicie serca czuć na widok Laurissy, która nigdy w niego nie zwątpiła, była przy nim w tych ciężkich chwilach, tak jak i po nich. Westchnął ciężko. - Cześć, przyjechałem po Teddy, tak jak się umawialiśmy. Jest gotowa? - zapytał. Nie chciał wchodzić do środka, chciał, żeby ta wizyta była możliwie jak najkrótsza, a przede wszystkim, poprawna.
TRWA
about
zupełnie nie radzi sobie po wyjściu z więzienia, dlatego razem z laurissą chowają się przed światem na jego kutrze
2. you make me feel like i'm alive again
Dzisiejszy dzień mieli spędzić razem. Finnegan obiecał, że zabierze Rissę na swój kuter. Nie zamierzał łowić, chciał po prostu z nią pobyć gdzieś na morzu, daleko od ludzi. Woda uspokajała go, sprawiała, że czuł się jak w domu, tak, jakby wszystkie nieszczęścia ostatnich miesięcy się nie wydarzyły. - Możemy zrobić sobie piknik na pokładzie, masz ochotę? - zapytał, kiedy trzymając jej dłoń, weszli na łódź.
TRWA
about
zupełnie nie radzi sobie po wyjściu z więzienia, dlatego razem z laurissą chowają się przed światem na jego kutrze
3. you cannot find peace by avoiding life
Zbuchtował jeszcze linę, którą miał ze sobą zabrać z kutra, bo kompletnie nie była mu tutaj potrzebna i trochę bezmyślnie, przyzwyczajony do tego, że jest tutaj sam, zamachnął się, rzucając ją na pomost przy którym cumował. Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy zamiast głuchego uderzenia o drewnianą powierzchnię, do jego uszy dotarł kobiecy pisk.
- Cholera - wyrwało mu się jeszcze zanim uniósł spojrzenie na nieznajomą postać, której lina musiała wpaść prosto pod nogi, zmuszając ją do wykonania kilku bliżej nieokreślonych kroków, podczas których wyraźnie traciła równowagę. - Ostrożnie! - zdążył krzyknąć, wyciągając ręce, bo oczami wyobraźni już widział, jak z jego winy kobieta wpada do wody, albo się wywala. I jeno i drugie niekoniecznie było mu na rękę, ale niewiele mógł zrobić. Tyle tylko, że zbliżył się do burty, wskakując na znajdującą się w kokpicie ławeczkę jeszcze bardziej wyciągając ręce, a kiedy kobieta miała już zaliczyć bliskie spotkanie z krawędzią pomostu, a co za tym idzie także z wodą, udało mu się jej dosięgnąć i przytrzymać. - Cholera - powtórzył nieświadomie, jakby dopiero teraz dotarło do niego, co zaszło. - Przepraszam, nie popatrzyłem. Zwykle nikogo tu nie ma - miał nadzieję, że chociaż trochę go to usprawiedliwi. Na pewno nie planował udawać, że całe to zamieszanie nie wzięło się z jego winy.
- Cholera - wyrwało mu się jeszcze zanim uniósł spojrzenie na nieznajomą postać, której lina musiała wpaść prosto pod nogi, zmuszając ją do wykonania kilku bliżej nieokreślonych kroków, podczas których wyraźnie traciła równowagę. - Ostrożnie! - zdążył krzyknąć, wyciągając ręce, bo oczami wyobraźni już widział, jak z jego winy kobieta wpada do wody, albo się wywala. I jeno i drugie niekoniecznie było mu na rękę, ale niewiele mógł zrobić. Tyle tylko, że zbliżył się do burty, wskakując na znajdującą się w kokpicie ławeczkę jeszcze bardziej wyciągając ręce, a kiedy kobieta miała już zaliczyć bliskie spotkanie z krawędzią pomostu, a co za tym idzie także z wodą, udało mu się jej dosięgnąć i przytrzymać. - Cholera - powtórzył nieświadomie, jakby dopiero teraz dotarło do niego, co zaszło. - Przepraszam, nie popatrzyłem. Zwykle nikogo tu nie ma - miał nadzieję, że chociaż trochę go to usprawiedliwi. Na pewno nie planował udawać, że całe to zamieszanie nie wzięło się z jego winy.
TRWA