Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Musiał przyznać, że młodsza siostra Scarlet miała dryg i mogłaby zostać dobrym agentem, gdyby tak zechciała. Nie znał jej niestety aż tak super dobrze to nie wiedział czy idzie w tym kierunku czy zupełnie innym, ale na pewno chciała dla siostry jak najlepiej, a jemu samemu pomysł z pogadanką w domu kultury bardzo do gustu przypadł. Najdziwniejszy był dla niego fakt, iż Scarlet nie była za bardzo zainteresowana jeśli dobrze zrozumiał... No nie rozumiał właśnie dlaczego! Przecież to pomoże jej wizerunkowi! Nie żeby był jakiś zły, ale jak dłużej ktoś nie wydaje nowej książki i się nie promuje to zanika w blasku innych pisarzy. A zadaniem Coltona było dbać aby do tego nie doszło! Oby Scarlet wiedziała jaką ma super młodszą siostrę bo inaczej Brooks zagra na jej emocjach.
- Nie wiem co ci zrobił Dom Kultury... - zaczął jak zwykle nowym "dzień dobry" kiedy zadzwonił do Scarlet tuż po tym jak wymienił smsy z Harper. Szybciej się dodzwoni niż dojedzie, a poza tym miał yogę za godzinę, więc telefon dzisiaj był wygodniejszą opcją. - ...ale żeby tak się na nim wyżywać i zaprzepaścić dobrą szansę na pokazanie się w rodzinnym mieście? - zacmokał z dezaprobatą. Tak w zasadzie miał kilka wersji na rozpoczęcie. Oczywiście pierwsza to po prostu uznanie, że Callaway idzie na to spotkanie, koniec kropka i się rozłącza. No, ale czasem serce okaże. I teoretycznie powinien z nią konsultować takie rzeczy bo to jednak ona będzie tam gadać. On też by mógł, ale to nie on jest tym sławnym z ich dwójki, prawda? Poza tym kto by tam go chciał słuchać. Co innego jakby pokazał swe umiejętności, które wyniósł z pracy jako DJ - to już inna bajka! Teraz jednak to Scarlet była ważniejsza. - I jeszcze chcesz by praca twojej siostry poszła na marne? - to się wręcz nie godzi! Nie żeby sam się zgadzał na wszystko co rodzeństwo mu proponuje, ale wiedział kiedy się starają... mniej więcej. Nieładnie było tak odmawiać Harper, która załatwiała coś co Scarlet by pomogło! Naprawdę nie rozumiał jej toku myślenia. Pewnie temu nie dał ultimatum żadnego, a próbował rozmawiać. Kto wie, może ktoś ją napadł w tamtym miejscu albo co - choć wtedy wątpił aby młodsza siostra załatwiała tam pogawędkę.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Już w chwili, gdy na ekranie wyświetliło się imię Coltona, Scarlet wiedziała, że prawdopodobnie jakimś cudem Harper udało się do niego dotrzeć. Może nie było to szczytem możliwości i nie było to jakoś bardzo niemożliwe, ale nawet Scar nie sądziła, że Harper będzie tak uparta w tym temacie i rzeczywiście zacznie dogadywać się z Coltonem na temat jej wystąpienia na spotkaniu autorskim w Domu Kultury. Poza tym przecież powiedziała jej, że jeszcze się zastanowi, prawda? I o ile dobrze Scar pamiętała to nie dawała jej jeszcze odpowiedzi zwrotnej. I najwyraźniej w tym właśnie tkwił problem i dlatego Harper postanowiła nasłać na nią Coltona. Oczywiście mogło chodzić o milion innych rzeczy – z Coltonem przecież nigdy nie wiadomo, równie dobrze mógł ją męczyć o deadline albo o wolne – ale coś podpowiadało Scarlet, że chodzi właśnie o to jedno spotkanie, w które próbowała wmanewrować ją siostra. Dlatego z niechęcią odebrała. – Czego? ¬– spytała na powitanie niezbyyt miło, ale to dlatego, że była tego dnia trochę zirytowana, bo zbliżał jej się okres. I dopiero wówczas usłyszała jego słowa przywitania. I zaraz jęknęła, gdy usłyszała z czym dzwonił do niej Colti. Jak widać jej szósty zmysł nie zawiódł jej tym razem. – Po prostu nie uważam, że to jest dobry pomysł. Ludzie będą pytać, kiedy nowa książka, a ja nie wiem… To znaczy… nie znam dnia premiery – oznajmiła kategorycznie. I dobrze, że nie zastosował pierwszego wyjścia, bo Scar i tak by go nie posłuchała, bo co to za rozkazywanie ma być? Czasem zastanawiała się czy nie powinna jednak wymieniać Coltona na Harper – jej siostra przynajmniej była znacznie dla niej milsza. I faktycznie, nawet do takiego spotkania musiała się nieco przygotować. Włączyła płytę i zaczęła podgrzewać sobie zupę, oczekując, co jeszcze Colton będzie miał jej do powiedzenia. Jak na razie była pełna obaw, bo domyślała się, że pewnie przygotował sobie całą listę argumentów „za”, a tymczasem ona nie zdążyła przygotować swojej listy „przeciw”.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Nasłać Coltona... to brzmi jakby był psem obronnym - co mu w sumie nawet dziwnie by odpowiadało bo brzmiało groźnie. No, ale nie powiedziałby, że się go nasyła w złej mierze. Wszak to miało być dla dobra wizerunku Scarlet! Powinna się cieszyć, że siostra tak o nią dba - i jeszcze taki spoko agent co chętnie rodzinie szefowej udzieli pomocy jak tylko może. A teraz mógł!
- I właśnie, dlatego potrzebny ci Dom Kultury. Nauczą cię jak odbierać kulturalnie telefon - "czego" nie brzmiało zbyt miło. Szczegół, że i w jego wypadku było z tym różnie, ale to ona miała iść się ukulturalniać, co właśnie udowodniła, o. To był kolejny super powód potwierdzający, iż to spotkanie jest wręcz potrzebne! - A jakbym tak miał wypadek i ktoś dzwonił z mojego telefonu na ostatni numer co dzwoniłem i ciebie poinformował, że leżę w szpitalu? Myślisz, że by informował jakby go przywitano "czego?" - znowu zacmokał na ten brak kultury. A może dzwonił z czymś dobrym? Spotkanie w Domu Kultury było czymś dobrym przecież! Lepsze to niż kolejne męczenie o termin, prawda? Powinna to bardziej doceniać. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy. - Jeśli tylko to jest problemem to masz od tego mnie. Do takich rzeczy trzeba się przygotować, więc pytanie, którego się obawiasz jest bardzo prawdopodobne. Przećwiczmy kilka opcji odpowiedzi to się nie będziesz stresować - o dziwo przy tym mówił całkiem spokojnie - a nie tak złośliwie jak chwilę temu. To wszak była jego praca i choć chciał narzekać, że książka powinna być już dawno to teraz na liście priorytetów była pogadanka w Domu Kultury. Dlatego należało się tym zająć. Nie dziwiło, że Scarlet obawia się tego konkretnego pytania. Nie mogła wszak pokazać jak bardzo do tyłu jest wśród fanów. Ale serio miała Coltona od tego by ją przygotować - przynajmniej jako tako. Swoją drogą normalnie to by Brooks protestował, że jest najlepszym agentem i niełatwo go zastąpić - bo niełatwo! - ale dzisiaj mu Harper udowodniła, że mogłaby się dobrze zająć swoją siostrą, więc by się nie obawiał, gdyby to Harper miała go zastąpić. Przynajmniej Scarlet byłaby w dobrych rękach. Z drugiej strony taka szefowa potrzebowała czasem by ją na ziemię zrzucono, a nie miał pojęcia jak z tym u młodszej siostry Callaway.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Może Colton był trochę takim psem obronnym? W końcu w geście jego obowiązków leżało dbanie o interesy i wizerunek Scarlet i w najgorszej możliwej medialnej wpadce, obowiązkiem Coltona była pomoc przy wybronieniu się Scar. Choć oczywiście o to nie musiał się martwić, bo Scarlet była autorką, która wystrzegała się kłopotów – w świecie wydawniczym zawsze starała się nawiązać tylko pozytywne relacje, a te toksyczny momentalnie odcinała. Jasne, wolała, żeby ludzie z branży ją raczej lubili, ale na pewno nie wykorzystywali. Colton w zasadzie powinien docenić to, jak łatwa w obyciu była Scarlet – no może poza tymi kilkoma dniami, kiedy zbliżał jej się okrs i miała zespół napięcia przedmiesiączkowego. – Zazwyczaj dzwonią do rodziny, a nie na pierwszy lepszy losowy numer, więc pewnie zadzwoniliby do twojego rodzinnego domu albo do któregoś z braci. Na pewno nie do pracodawczyni – oznajmiła z przekonaniem. Aczkolwiek odnotowała, by uważać na tego typu telefony, bo mimo wszystko ceniła sobie jak ważnym pracownikiem był Colton i raczej chciałaby wiedzieć, gdyby coś mu się stało. Z troski też tak poza tym.
Przygryzła wargę nerwowym gestem. To, co mówił brzmiało całkiem sensownie i Scarlet wiedziała, że tak będzie najlepiej. Po prostu przygotować sobie odpowiedź na to pytanie – jak na spotkaniu prasowym. I wówczas nic jej nie mogło zaskoczyć.
A Harper zrobiła jak na razie tylko jedną rzecz i czy to już świadczyło o tym, że była niezawodna i pretendowała na zastępczego agenta? Bo przecież takie spotkania to Scarlet sama sobie mogła ogarniać i pewnie by nawet szukała i ogarniała, bo przyjmijmy, że niekiedy tak właśnie robiła i gdy jakieś spotkanie ją zainteresowało to po prostu podsyłała je Coltonowi do sprawdzenia. Tyle, że od momentu rozstania z byłym, naprawdę nie miała na to ochoty.
Długo milczała, aż wreszcie westchnęła. – Nie wydaje mi się, by miało przyjść wiele osób. To tylko zapadłe Lorne Bay i pewnie pojawiliby się tylko lokalsi… – mruknęła, używając tego samego argumentu, co w rozmowie z Harper.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Nie miał za sobą doświadczenia agenta, więc nie mógł powiedzieć jak inni pisarze się zachowywali. Jedyne co mógł doceniać to to, że woda sodowa na razie do głowy nie uderzyła. A co będzie w przyszłości to się okaże bo mimo swego obojętnego nastawienia to pracę traktował serio, więc wręcz wierzył, iż Callaway będzie pisarką na miarę autorki Pottera - oczywiście w innym gatunku. Po prostu wierzył w jej rosnący sukces, ale jak będzie unikać fanów to nic z tego nie wyjdzie. I tutaj wkraczał on! Cały na biało... kiedyś wkroczy na biało.
- Nie mam ich zapisanych jako braci. Po imionach są, tak jak ty, więc dzwoniący nie zobaczy "wielka i szanowna szefowa" i pomyśli sobie, że do szefa dzwonić nie będzie - dla niego było to logiczne i kropka. Szczegół, że miał papiery kogo powiadamiać. Na miejscu wypadku różnie bywało, prawda? Notabene wolałby aby do tego nie doszło, no ale musiał pokazać, że kultura ważna rzecz. A Scarlet mu tylko to udowadniała. Kto by pomyślał, że to on kultury uczyć będzie chciał?
Dobrze, że rozmawiali przez telefon bo nie sposób było się uśmiechnąć ze swego rozsądnego geniuszu argumentacji. Nie rzuciłby jej pod koła - wpierw sam by się rzucił by zobaczyć czy to bezpieczne, ale wierzył, iż Harper dla siostry chciała jak najlepiej, więc postawił pewne wotum zaufania, które rzadko się zdarzało. Co prawda wiadomo, że wpierw tam pójdzie i sprawdzi jak to ma wyglądać, ale to chyba normalna rzecz. Byleby Scarlet się mniej stresowała i lepiej przygotowała. I owszem, zdarzało się, że sama Scarlet miała propozycje spotkań, ale to było kawał czasu temu! Dla Brooksa "kawał czasu" równał się więcej niż miesiąc w tej branży. Widać też to on będzie tym, który chwali młodszą siostrę Callaway, a nie zainteresowana.
- Wow wow wow, nie tak mówimy o rodzinnym mieście - udał oburzenie, nie bardzo mogąc mówić, że od dziecka tu mieszkał bo dopiero od liceum, ale to jednak rodzinne miasto tak czy siak! - I co złego w lokalsach? My nimi jesteśmy. Twoje miasto powinno cię znać właśnie najlepiej. Przede wszystkim powinno cię lubić, więc to jest idealna okazja do tego aby lepiej ukazać swoją nie tylko sympatyczną stronę, ale też tą odnoszącą sukcesy. Lorne Bay będzie kojarzone z tobą. Wyobraź to sobie... Osiągasz niewyobrażalny sukces, tygodnie na listach bestsellerów... Oczywiście wtedy jadą do rodzinnego miasta i wypytują co ludzie sądzą o pisarce, która się tu wychowała. Chcesz by odpowiadali "co to za jedna?" - pytanie retoryczne sto procent. Po prostu chciał jej pokazać jak ważne jest aby scaliła się z tutejszymi mieszkańcami.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
No, Scarlet chyba jednak wolałaby nie być tak jak rzeczona autorka, której imienia lepiej nie wymawiać po jej skandalicznych wypowiedziach, twettach i niszczeniu ukochanego przez wielu fandomu. Niech to Colton wypluj lepiej. To już lepiej być jak Marta Kisiel albo Alek Rogoziński na polskim podwórku albo Ruth Ware na zagranicznym, którą Scarlet tak uwielbiała i prawdopodobnie popłakałaby się ze szczęście, gdyby kiedykolwiek mogła usiąść przy jednym stoliku z Ruth Ware na jakimś pisarskim evencie.
Powinieneś mnie zapisać jako WIELKA SZANOWNA SZEFOWA – oznajmiła automatycznie, bo nie wiem czego się spodziewał po tej wypowiedzi, jak właśnie nie takich słów. Scarlet zaczęła rysować jakieś kwiatki i drzewka na czystej kartce, podczas tej rozmowy, jednocześnie próbując wyszukać w głowie argumenty dla nadchodzącej dyskusji na temat jej wystąpienia na spotkaniu autorskim. No i kompletnie się nie przejmowała jego upomnieniami. Mógł sobie być starszy, ale w tym duecie to na ogół ona była ta milsza i dobrze wychowana. Co nie było trudne w zestawieniu do mrukliwego i gburowatego Coltona.
W sumie to całkiem słodkie z jego strony, jeśli rzeczywiście chciał dla Scarlet jak najlepiej, co oznaczało, że rzuciłby się dla niej pod te metaforyczne koła. Nie spodziewałaby się tego w aż takim stopniu, choć oczywiście wiedziała, że wszystko, co robił bądź starał się zrobić Colton miało przynosić korzyści w jej karierze. Przecież właśnie dlatego go zatrudniła i nie mogła powiedzieć, że żałuje w jakimkolwiek stopniu. I na tym jej zależało. W końcu, gdy Colton wkroczył w jej życie zawodowe to Scarlet wreszcie zaczęła dostawać konkretne propozycje, które były dopracowane pod każdym względem i przedstawiały warunki atrakcyjne przede wszystkim dla niej. Nie musiała godzić się na żaden chłam jak w przypadku poprzedniego agenta, bo Colton dbał o nią i szczerze chciał jej zapewnić jak najlepsze warunki każdej umowy. I doceniała to, serio. Tylko, że teraz potrzebowała chyba przerwy.
Mój Boże… masz to wszystko poukładane w głowie już od dawna, co? – powiedziała poniekąd z podziwem, bo jednak takiej tyrady, jaką jej zaserwował się nie spodziewała. Dlatego na moment nawet straciła czujność i maska opadła, a ona okazała mu szczery podziw słyszalny w głosie. Niemniej, szybko odchrząknęła. – Powiedzmy, że masz rację. Hipotetycznie. Ale mnie chodziło o to, że oni wszyscy mnie już znają. Nie chcę, by wyglądało to tak, że chce się pochwalić, że osiągnęłam coś więcej niż moje koleżanki i koledzy z klasy ze szkoły średniej. Przecież… pisanie książek to praca jak każda inna. – Spróbowała tym razem od innej strony, wprowadzając z kolei argument o nieprzechwalaniu się.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Colton nie znał ni w ząb polskich autorów i uważa - czasem - z tym co mówi. No, ale myśli różne są, a Pottera to on czytał, więc nic dziwnego z porównań. Niech Scarlet częściej przy swym agencie mówi o czym tak marzy to będzie to kolejny punkt na liście do dążeń. Jakby nie patrzeć to zaliczyłby to do sporego sukcesu szefowej, więc trzeba się starać aby do takiego spotkania doszło.
- No już już. Nie przesadzaj. Nie jesteś znowu taka wielka - jasne, że bił do wyglądu by się biedna Callaway tak nie martwiła. Byłby okropnym człowiekiem, gdyby zapisał ją w swoim telefonie po tym jak wyglądała! A nie wyglądała znowu tak strasznie to tym bardziej nie będzie jej oczerniać, prawda? Ach, był zdecydowanie zbyt miły, no ale taki z niego dobry - i kulturalny rzecz jasna - człowiek. Jakby był mega bezczelny to biłby w inne "wielkości" Scarlet, ale o dziwo serio był świetnie wychowany jak chodziło o wygląd drugiej osoby.
Już miała za długą przerwę! Czas się wziąć do roboty! Powinna się cieszyć bo dzień w domu kultury to dzień bez pisania i bez marudzenia Coltona na ten temat - w końcu miałby inne rzeczy na głowie. Ale prawda - serio dbał o interesy szefowej. Co prawda łatwo można powiedzieć, że jej dobro to jego dobro bo jego wypłata zależała od tego jak jej się powodzi - i kłamstwem to nie było ani trochę - ale przez te dwa lata ją polubił, książki mu się podobały, więc uważał, że zasługuje na lepszą rozpoznawalność. Jakby uważał, że to tonący statek to już dawno sam by odpłynął. W końcu to jego najdłuższa jak do tej pory praca.
- Mniej więcej. Dokładności zależą od okazji - nie wiedział wszak, że trafi się propozycja z domem kultury. Myślał raczej nad pogadanką w szkole, ale aktualnie o tym nie wspominał bo się by Callaway jeszcze bardziej wystraszyła i odmówiła wszystkiego. Nie była szczególnie chętna na jeden "występ", a co dopiero na więcej, więc należało wyczuć moment - i to nie był zdecydowanie ten moment. Powoli, a do przodu. To się liczyło. - Realistycznie - realistycznie miał rację to grzecznie ją poprawił. - Do chwalenie się będziesz mieć okazję na zjeździe absolwentów, a nie tutaj. Notabene jak się trafi to możemy ci załatwić doborowe towarzystwo jeśli chcesz wypaść lepiej - szczegół, że mówiła, że nie chciała się chwalić. Zjazd absolwentów to co innego niż dom kultury! - Wracając do domu kultury... Pogadanka to nie przechwalanie się. Od ciebie zależy co tam powiesz. Możesz mówić o ciężkiej, ale satysfakcjonującej pracy pisarki. Możesz mówić, że w ciebie nie wierzono, a tutaj proszę, wydajesz swoje książki. Nie zawsze jest łatwo, ale to uwielbiasz. I to tylko przykłady bo nie musisz konkretnie tego cytować, ale będziesz chciała to ci z tym pomogę - nie mógł w myślach czytać to strzelał, dając przykłady, które mu wydawały się trafione. - Nie wiesz kto przyjdzie na to spotkanie. Może ktoś chce zostać pisarzem, ale się boi, że nie da rady? Może kogoś zainspirujesz? Poza tym poszlibyśmy tam przynajmniej parę dni wcześniej by zobaczyć jak to będzie wyglądać - co by się mniej miejscem stresowała i się lepiej przyzwyczaiła do niego nim zacznie mówić.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Przyhamuj z tego typu nieśmiesznymi żartami – upomniała go ze zrezygnowaniem i przewróciwszy oczyma, czego niestety widzieć nie mógł. A szkoda. Już w momencie, gdy to mówiła, to wiedziała, że Colton prawdopodobnie wcale nie przestanie. Niby był dobrze wychowany, ale wszelkie uszczypliwości i złośliwości się go niezmiennie trzymały, jak zdążyła już zauważyć. Niby się też przyzwyczaiła, ale to tylko dlatego, że ich relacja opierała się na stopie czysto zawodowej, bo w przeciwnym wypadku nie byłaby taka ugodowa i zgodna.
I jasne, że Scarlet była świadoma tego, iż prawdopodobnie, gdyby Colton uznał ją za przegraną sprawę to po prostu by odpuścił i zmienił pracę. Doskonale przecież wiedziała, że w przeszłości nigdzie nie zagrzał na dłużej miejsca i tym bardziej nieco ją stresował ją ten dołek pisarski i blokada twórcza. Wiedziała, że jeśli potrwa to zbyt długo i w dodatku będzie na tyle uparta, by się nigdzie nie pokazywać, to nawet jej wizerunek na siebie sam nie zarobi i tym samym sprawi, że oboje pozbędą się źródła dochodu. Tyle, że nie zamierzała dopuścić do przedłużania się tej sytuacji. Z dość prostej przyczyny – sama przecież potrzebowała kasy. Chociaż prawda była taka, że gdyby Colton złożył wypowiedzenie to Scarlet nie odebrałaby tego w żaden sposób personalnie. Zaakceptowałaby jego decyzję i na ten moment życzyłaby mu powodzenia w szukaniu innej pracy.
Co to znaczy doborowe towarzystwo? Mówisz o jakimś innym autorze? Na taki zjazd absolwentów chyba powinno się iść ewentualnie z partnerem bądź samemu – powiedziała z przekonaniem.
Westchnęła i nagle poczuła, że nie przygotowała się do tej rozmowy wystarczająco. Cóż, nie tak jak najwyraźniej Colton, który sypał argumentami, których nie dało się odmówić racji bytu. Wysłuchała tego wszystkiego, ale nie czuła się na siłach na dalsze spieranie się i chyba najłatwiej było po prostu odpuścić. – I tak postawisz na swoim, prawda? – spytała ze zrezygnowaniem i całkiem niechętnie. Zacisnęła mocno powieki, wiedząc, że będzie musiała zmusić się i iść na to spotkanie autorskie, czym prawdopodobnie uszczęśliwi już nie tylko Coltona, ale i Harper.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- To był komplement - pokręcił głową nawet odruchowo bo on się tutaj tak ładnie stara, a nie jest to docenianie! Tak w zasadzie to była wręcz jego odruchowa, złośliwa odpowiedź. Ciężko było się powstrzymać, ale fakt faktem powiedział, że nie jest wielka, więc to jest na plus! Prawdę mówiąc nawet jakby Scarlet była mistrzem zapasów wagi ciężkiej to by nie skomentował jej wagi. Znał granicę w tym wypadku.
A on by jej nie uwierzył jakby zachowała się profesjonalnie, o. Niby potrafiła się tak zachowywać, ale to głównie jak o pracę chodziło. Widział wszak normalną Scarlet - a przynajmniej tak sądził - w jej gorszych i lepszych momentach. Nieco się poznali przez te dwa lata. Dwa lata... jak nad tym myślał to dalej się dziwił, że tyle czasu ma jedną pracę. Zwłaszcza, że nie był lizusem i sam by siebie zwolnił pewnie już z kilka razy. Widać dobrze wykonywał swoją robotę i jeszcze nie przegiął aż tak. Poza tym domyślał się jakiejś blokady, ale nie miał potwierdzenia. Dlatego tym lepiej chociaż skupić się na wizerunku by nie zmizerniał za bardzo. Łatwiejsza sprawa niż zmuszanie szefowej do pisania. Zwłaszcza kiedy pogadankę załatwia siostra Callaway. Szanse powodzenia diametralnie zwiększają się.
- Hm... Raczej myślałem o podstawionym modelu albo kimś takim co by dokopać koleżankom, których nie lubiłaś. Sława i przystojniak na pewno by je rozłożyły - każdy miał jakieś koleżanki/kolegów, których nie lubił nawet jak się nie chciał do tego przyznać. Nie uważał aby Scarlet była tą co specjalnie będzie szukać sposobu odegrania się i postawienie się na piedestale, ale on nie nalegał. Jedynie dawał znać, że jak trzeba będzie to załatwi co trzeba. No i przynajmniej nie wzięliby pierwszego lepszego faceta z ulicy.
- Mam nadzieję. Nie patrz na to jak na zmuszanie cię do czegoś. Spójrz na to jak na okazję do pokazania, że dalej istniejesz i wcale się nie zapadłaś pod ziemię. Będziesz mogła pokazać, że wróciłaś tutaj bo tutaj twoje miejsce i... i inne rzeczy co mówiłem chwilę temu. Przejdziemy się tam, zobaczymy jak ma to wyglądać i przygotujemy wszystko. Poćwiczymy nawet ewentualne pytania. Zobaczysz jak mogę udawać super mega fankę co chce pisać to spotkanie z prawdziwym fanem będzie pestką. No i będę cały czas obok, więc interweniuje jak będzie trzeba - serio nie miał zamiaru jej rzucać na pożarcie fanów i nie-fanów. Naprawdę chciał o tym zapewnić by mniej się obawiała. I będzie jej powtarzał do znudzenia "jeden dzień, a potem na jakiś czas masz wolne".

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Ale nie brzmiało jak komplement – mruknęła z przewróceniem oczyma, którego to oczywiście nie mógł widzieć, ale jeśli znał ją wystarczająco, to powinien wiedzieć, że właśnie to zrobiła. No, bo nie brzmiało. Brzmiało tak jakby jej dogryzał. I akurat w pracy zawsze była profesjonalna – tylko, że to Colton tak ją czasem irytował, że przestawała być i pozwalała sobie na użycie ciętego języka. Gdyby chodziło o kogoś innego, pewnie odzywałaby się do tego kogoś w o wiele bardziej uprzejmy sposób. Czasem jednak miała wrażenie, że z Coltonem nie da się inaczej niż przekomarzając. A ona ostatnio nawet na to nie miała siły.
Dla niej też naprawdę szokujące było to jak szybko minęły te dwa lata. Dwa lata intensywnej pracy nad wydaniem książki, jeżdżeniem na spotkania autorskie i targi książkowe w różne miejsca. Dwa lata, które faktycznie sprawiły, że Scarlet stała się dla niektórych ulubioną autorką. W sumie przez te dwa lata musiała niejednokrotnie docenić – choćby w myślach – postać Coltona i to, jak skutecznym był agentem. Nawet jeśli nie mówiła mu tego na głos to jednak niejednokrotnie jej uratował tyłek i wcisnął ją w konwenty, na które samodzielnie nie udałoby jej się wbić nawet jeśliby tego najbardziej chciała na świecie.
Podstawionym modelu? – parsknęła trochę z rozbawieniem, a trochę z rozgoryczeniem. Za kogo on ją miał? – Jak będę chciała to sobie znajdę idealną randkę! Nie muszę nikomu płacić za udawanie. Jak niska jest twoja ocena mojej postaci, skoro to zaproponowałeś – oburzyła się słusznie, bo nie była jakąś miernotą życiową, by sobie nie znaleźć na czas pana idealnego. – Mogłabym wziąć któregoś z twoich braci i już by było super. – Najpewniej profilera, hehe, bo to świetny zawód. Ewentualnie Ezrę, bo wyglądał jakby wyskoczył z okładki Vouge’a. No i pewnie mogłaby wziąć też Casa, ale to tylko na ewentualność, gdyby chcieli się zjarać w łazience i coś ukraść. Tego nie zamierzała jednak głośno mówić.
No dobrze, już dobrze. Zgadzam się. Tylko proszę zorganizuj to dobrze, okej? I nie pozwól za bardzo szaleć Harper z dekoracjami, banerami, sloganami… Harper jak się w coś zaangażuje za mocno bywa nieobliczalna – powiedziała marudnie Scar. Ale chyba nikt nie mógłby tego lepiej wiedzieć niż rodzona siostra właśnie.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- Mam dziwne wrażenie, że jakbym powiedział ci wprost komplement to byś uznała, że coś knuję - może kiedyś spróbuje, ale czy będzie coś faktycznie knuć czy nie to kto to wie? W jego przypadku jakoś normalniej brzmi dogryzanie niż prawdziwa pochwała z tą jego obojętną miną. Jeszcze ktoś pomyśli, że serio nie mówi! Pewnie by nie mówił acz to już inna sprawa. Mało kiedy kto wierzył w jego chwalenie innych, a sam uważał, że jakby za często to robił to by wszyscy przeszli na tym do porządku dziennego. Tak być nie może. Pochwała Coltona to zasłużona pochwała i nie zdarza się często - jak uściski Sheldona Coopera. Nie ma to jak autorytet.
Najdziwniejsze, że w sumie sam pochwał nie oczekiwał. Nie tylko robił swoje jako agent, ale po prostu lubił tą pracę. Jak szefowa była zadowolona to znaczyło zawsze, że zadanie wykonał dobrze - jak przy spotkaniach, konwentach itp. Teraz też się starał. Uważał, że za długą miała przerwę i trzeba powoli przynajmniej zacząć do świata wracać. Nie postawił na niej jeszcze krzyżyku i nie miał zamiaru.
- Kto mówił o płaceniu? Nie płacilibyśmy - słychać było jego zaskoczenie. Ani myślał o wynajmowaniu kogoś za kasę. Wspólne interesy czy przysługi to co innego, ale nie kasa. A zaproponował to tylko po to by nie poszedł jakiś gach z tindera. - Hm... Nie głupi pomysł. Miałabyś w czymś wybierać - brzmiało to niemal jak pochwała pomysłu na jaki wpadła Callaway. Do braci miał jako takie zaufanie. Znaczy w kwestii, że nie są mordercami i nie porwą mu szefowej albo co gorszego. Bo jak chodzi o PR to by im lekcji kilku udzielił. No, niektórym... Okej, każdemu bo tak jak wiedział, że taki Ezra nie zrobi nic głupiego, tak był tym nieśmiałym to trzeba by było go przygotować na tłum obcych co by go pytali nie wiadomo o co. Nie było żadnego zjazdu - nie słyszał na razie o żadnym - a już główka pracowała na przyszłość. Przynajmniej będą przygotowani!
- Super. Nie pożałujesz... Co znaczy nieobliczalna? - jak więcej dostanie informacji to lepiej, prawda? W tym przypadku też mógł się przygotować. Nie znał rodziny Scarlet aż tak dobrze, a aktualnie to widział Harper w bardzo dobrych kolorach za organizację. Dopiero teraz ogarnął, że przecież różnie wyjść może i pomysł to dopiero początek, a trzeba dopilnować by wszystko ładnie wyszło. O dziwo jednak jakoś przejawiał zaufanie to nie tak dobrze mu znanej Harper, hm... A on tu był tym co nie ufa. - I spokojnie. Sprawdzimy wszystko wcześniej - przypomniał jeszcze bo w ciemno nigdzie by jej nie puścił. Choćby najlepszy dekorator świata dla nich pracował to i tak musieliby wpierw obejrzeć pomieszczenie, w którym Scarlet będzie przemawiać.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
To zależy od tego jak brzmiałby ten komplement – oznajmiła ze wzruszeniem ramion i to nawet nie było w jej przypadku droczenie się; tylko szczera prawda. Wszystko zapewne zależałoby od tonu i doboru słów, na jakie zdecydowałby się Colton w przypadku mówienia komplementu. Cóż, trudna widownia, jak widać. Wiadomo – Scarlet zapewne pierwsza była do wysłuchania komplementu, ale przecież prosić się nie będzie, prawda. I wyczekuje gorąco na ten moment, kiedy do Scarlet dotrze, że robotyczny Colti to tak naprawdę Colton, który garściami czerpie inspiracje z zachowania Sheldona Coopera.
¬– To jak inaczej byś dokonał transakcji za to podstawienie – mruknęła do słuchawki Scarlet i wywróciła oczyma. Wolała sobie tego nie wyobrażać i jak już coś to ona by się w żaden podejrzane randki nie bawiła. To już wolała sobie samodzielnie kogoś znaleźć niż pozwolić Coltonowi na podstawienie modela, jak to sam ujął. Aczkolwiek, parsknęła śmiechem na jego odpowiedź, bo rzeczywiście wybór w Brooksach był doprawdy szeroki. Ona by pewnie każdego z nich z osobna (poza Coltonem, bo jego się nie dałoby zapewne namówić) namawiała do głupot. Pewnie ciężej by jej było z Ezrą, ale czego to się nie dało załatwić za sprawą słodkiego uśmiechu, prawda? W każdym razie ona pierwsza by ich wszystkich namawiała do odpałów, gdyby tylko coś jej nie spasowało na takim zjeździe, o którym nie było sensu teraz rozprawiać.
To znaczy, że może chcieć za bardzo czegoś z pompą, ale to tylko spotkanie autorskie i jak najbardziej może być kameralne – oznajmiła, bo trochę tak było. Nie wątpiła w umiejętności organizatorskie Harper, ale mimo wszystko wolała, żeby ta nie angażowała się… zbyt mocno. Niemniej, ufała Coltonowi na tyle, by wiedzieć, że zrobi wszystko tak, by to jej – Scarlet – wszystko odpowiadało. Zatem nie bez powodu ostatecznie się zgodziła. Po prostu wiedziała, że Colton nie wymyśli żadnych fajerwerków i generalnie wszystko będzie w adekwatnym do sytuacji tonie. No i z tą myślą mogła spać spokojnie.
Colton Brooks

[koniec]
ODPOWIEDZ