kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Może to wszystko przez podział komórki jajowej. Może gdyby Cami dostała więcej genów, które przypadły jej siostrze bliźniaczce, to nie stałaby się absolutną czarną owcą rodziny. Może tak.. a może byłoby jeszcze gorzej. Kto wie? Jedno jest pewne, już od pierwszych chwil po urodzeniu były z nią kłopoty! A rozpoczął to wszystko... nagły poród w trakcie ceremonii zaślubin i to w nie tym kościele, w którym powinni się byli jej rodzice znaleźć (mózg ciążowy i pomylone kościoły) też nie był super fortunny... no ale! Od początku. Już od pierwszych chwil życia pakowała się w kłopoty. Z jakiegoś powodu nie chciała zacząć oddychać i przybrała mało uroczy siny kolor, przyprawiając wszystkich o mały zawał serca. Po kilkudziesięciu niesamowicie długich sekundach w końcu jednak wzięła swój pierwszy oddech i zdecydowała - będzie żyć. To postanowienie będzie się pojawiało regularnie w jej życiu.

Od zawsze była dzieckiem, które musiało robić wszystko po swojemu i na sto procent. Nie chodziło nawet o to, że w tym domu rodzice mieli ogromne wymagania wobec swoich dzieci. Ona po prostu musiała być zawsze upartym i zawziętym osłem. A to kończyło się wizytami na dywaniku. Już w przedszkolu tam lądowała, po tym jak rozbiła pięścią nos chłopaka, który ciągnął ją za warkocze. Co gorsza, nauczycielka wymagała od niej przeprosin owego jegomościa, twierdząc, że to tylko takie zaloty, a jej zachowanie było niewspółmierne! I kto wie, może gdyby miała innych rodziców, mniej wpływowych, może nawet zaliczyłaby wtedy wydalenie z pierwszej placówki edukacyjnej. Ale udało się zamieść sprawę pod dywan, a ona zyskała miano buntowniczki, które będzie jej towarzyszyło przez kolejne lata życia. 

W szkole jej oceny zawsze musiały być perfekcyjne, a kalendarz wypełniony po brzegi. Nie były to jej decyzje, a rodziców, którzy wymusili na niej rolę małej baletnicy i wiolonczelistki. Wymagali też jazdy konnej, nauki języka francuskiego i co chwile wymyślali dodatkowe zajęcia, na które ona coraz bardziej nie chciała chodzić. Nie zamierzała też tak o rezygnować ze stawiania oporu. Dość wcześnie z koleżankami zaczęła się zrywać z lekcji i wagarować, płatać psikusy nauczycielom, nosić spódniczkę trochę krócej, niż wymagali tego nauczyciele i farbować włosy. Za ostatnie i kolczyk w nosie dość mocno jej się oberwało od rodziców. Na szczęście z domu bardzo łatwo mogła się wymykać, miała opanowane kilka sprawdzonych dróg. I to właśnie w nocy, kiedy wymknęła się jedną z nich, zdarzyło się coś niesamowicie niespodziewanego. Wróciła do domu, który stał w płomieniach, a ona... do dzisiaj nie wie, czy pożar nie był przypadkiem jej winą.  

To była noc przełomowa, nic po pożarze nie było już takie samo. Rodzice jakby zobaczyli, że poza rzeczami, które posiadają, są rzeczy ważniejsze. A Cami z jednej strony targana niepewnością, a z drugiej w końcu spuszczona z ciasnej smyczy, bardzo chciała sprawdzić, gdzie poniesie ją życie. Więc uznała, że lepiej sobie wmówić, że to na pewno nie była jej wina, bo nic co zrobiła nie mogło mieć aż takich konsekwencji. I ta kiepska nauka była dla niej drogowskazem na następne lata. Nawet kiedy przypadkiem wciągnęła odkurzaczem swojego chomika i nikomu nie powiedziała, że chyba to zrobiła, znowu przekonała siebie samą, że na pewno założył jakiś super gang z myszami i bawi się świetnie w swoim nowym życiu. Sama pierwsza wierzyła w swoje własne kłamstwa. 

Lata nastoletnie oczywiście były pełne błędów, które popełniała niemal na każdym kroku. Zawsze zakochiwała się w nieodpowiednich chłopakach (lub mężczyznach), zawsze mając wybór - popełniała złe decyzje. Już mając 15 lat spędziła dwa miesiące w podróży ze swoim ówczesnym chłopakiem, goniąc ich ukochany zespół rockowy i przyprawiając rodziców o zawał serca. I to nie tylko swoim zniknięciem, także tym, że żeby ufundować podróż, sprzedała kolekcję starych rodzinnych waz.  W tym jedną, która tak naprawdę była urną jednej z ciotek.. no ale odzyskała później Patty! Co prawda trochę ją rozsypała przypadkiem, kiedy wykradała ją z lombardu, ale przekonała samą siebie, że to na pewno była jej spalona kiecka, a nie część ważniejszych kości! I że kto jak kto, ale Patty by doceniła jej życie pełne przygód, zwłaszcza że sama większość życia zmarnowała w kościele... 

Była mądrą dziewczyną, tego nikt nie mógł jej odebrać. Szybko przyswajała wiedzę, więc była określana jako ta zdolna, ale leniwa. Wciąż doskonale mówiła po francusku, wciąż fantastycznie grała na wiolonczeli, ale  poza tym nie miała żadnych wielkich planów ani ambicji na przyszłość. Kiedy wszyscy dookoła w liceum dobrze wiedzieli na jakie studia chcą iść, kim chcą być w przyszłości - ona popijała ze znajomymi drinki za szkołą, paliła fajki albo zioło i tłumiła w sobie ataki paniki przez świadomość, że sama kompletnie nie wie kim chce zostać, kiedy dorośnie. Rodzice podsuwali jej pomysły, szanse i możliwości, a ona wciąż wolała zajmować się uciekaniem od problemów. Tak bardzo, że jak dostała samochód na urodziny, uciekła nim na najbliższe drzewo, przypadkiem go rozbijając. Nigdy nie była zbyt dobrym kierowcą. Wtedy jednak, w szpitalu zrozumiała co chce zrobić. Zostać żoną. I  nawet miała kandydata na męża!

Musiała czekać aż do osiemnastki, żeby móc zorganizować ślub bez zgody rodziców. Ostatecznie ugięli się i nawet się na nim pojawili. Sala była przepięknie przystrojona, ceremonia skrupulatnie zaplanowana. A Cami... no Cami zabrakło, bo po poważnym ataku paniki w pokoju w którym się przygotowywała, uciekła w sukni ślubnej w stronę słońca, uznając, że po prostu nie może wyjść za  mąż. Wsiadła na prom wciąż w białej sukni ślubnej, którą kila godzin później sprzedała, żeby kupić parę jeansowych spodenek, prostą bluzkę i bilet na statek płynący w nieznane. Wybrała podróże, zamiast zamążpójścia, czy jakiegokolwiek innego życiowego kierunku. I wylądowała w Wietnamie, gdzie musiała się łapać różnych prac, żeby jakoś związać koniec z końcem i nie spać na dworcu. Pracowała jako kelnerka, barmanka, a także w antykwariacie - często zmieniając pracę, bo przychodzenie na czas i radzenie sobie z niektórymi klientami było ponad jej siły. 

Następne lata spędziła podróżując. Kolejne miasta, kolejne prace na chwile, a razem z nimi kolejne romanse, kolejne znajomości. Prawdę mówiąc nawet to polubiła. Dopiero po roku od swojej ucieczki sprzed ołtarza zebrała się na odwagę żeby w ogóle zadzwonić do kogoś z rodziny. Powiedziała od razu, że wróci do Lorne, jak będzie gotowa. A teraz zamierzała odwiedzić Europę. Od tego momentu byli w stałym kontakcie, a ona odwiedziła kilka razy dom, żeby sprawdzić jak się wszystkim wiedzie. Zostawianie jej sam na sam ze swoją kanapą lub telewizorem było zdecydowanie błędem, bo z dobroci serca decydowała się je zamienić na jakieś ciekawsze coś. Na przykład bilety na koncert i na przelot do miejsca, w którym koncert miał miejsce. Nie do końca bezpieczne było także oddawanie jej swojego pojazdu, bo wciąż jako fatalny kierowca, nie potrafiła ich oddać bez rysy lub większego uszczerbku....

Zawsze planowała się ogarnąć, poukładać swoje życie, a jednak wciąż się miotała. Cztery lata temu wróciła do Lorne Bay z nowym narzeczonym. Tym razem Włochem, który fantastycznie gotował i chciał nawet otworzyć własną restaurację w miasteczku, skąd pochodziła jego ukochana. Kupił lokal, wszystko razem planowali, jednocześnie z organizacją wesela. Tym razem Cami była już starsza, a więc i doroślejsza, a.... a więc samotny mężczyzna przed ołtarzem był naprawdę dużym zaskoczeniem. Ale znów, atak paniki, ucieczka i tym razem podróż z dostawcą pieczywa, w którym niedługo później się zakochała. Wyjechała na drugi koniec Australii, gdzie spędzili razem miodowe dwa tygodnie miłości... która też się skończyła ucieczką Cami, tym razem z całego kontynentu. Bo przecież musiała zacząć od nowa. Znowu. Ale wiedziała, że tym razem się uda!

Amsterdam miał być dla niej nowym początkiem. Pracowała jako asystentka, wydając więcej niż zarabiała i pakując się w coraz to nowsze długi. Rozważała nawet małżeństwo z rozsądku, dla zastrzyku finansowego, ale.. no tym razem porzuciła faceta jako narzeczonego, bo znalazła w sobie chociaż trochę przyzwoitości. Nie chciała mu łamać serca. Wyruszyła w stronę centralnej Europy i... i cóż. To właśnie tutaj pojawił się jeden z ostatnich etapów jej życia, o których nie chce z nikim rozmawiać. Wróciła do Lorne Bay pół roku temu, jak sama mówi - już na dobre. A o rosyjskim mężu, długach i pracach, które łapie na prawo i lewo już mówić nie chce. Udaje, że wszystko jest okej, że wszystko jest super i ogląda się trzy razy za siebie za każdym razem, kiedy wychodzi z domu. 




- w ogóle nie potrafi gotować. Tak wcale. To, że ktoś dla niej gotuje to wspaniały afrodyzjak, ma wielu eksów, którzy są kucharzami albo dobrze gotują!
- a sama może cię nakarmić popcornem... poptartami... pizzą z zeszłego piątku
- ma u siebie różne alkohole, ale tak naprawdę najbardziej lubi wódkę 
- bardzo nie lubi, kiedy ktoś dotyka jej włosów. Można dostać po łapach!
- zawsze chciała mieć kota, ale... bo się, że nie podoła. Ostatnio zauważyła jednego pięknego czarnego kota, którego nazywa Diane Keaton. Uważa, że jest bezdomny, więc traktuje go trochę jak własnego....
- łapie się różnych, dobrze płatnych prac. Nawet jeśli to sekstelefon lub tłumaczenie erotyków...  
- jest trochę kleptomanką, ale naprawdę się stara już nie podkradać rzeczy i nie sprzedawać ich! 
- ma bardzo dobre zdolności hakerskie. Powiedz jej imię swojego crusha, a znajdzie Ci info o jego pierwszej dziewczynie z przedszkola 
- fatalny kierowca... chociaż naprawdę lubi prowadzić samochód! 
- od kilkunastu lat trenuje krav magę i czasem testuje też inne sztuki walki. Uważa, że to świetna zabawa!
- jest za to kiepska w sportach drużynowych, za bardzo się angażuje. Ty jej zabierasz piłkę, a ona na Ciebie skoczy 
- jest bardzo impulsywna, spontaniczna i podejmuje głupie decyzje
- ktoś może powiedzieć, że jest mitomanką i pewnie nie byłby w stu procentach w błędzie...
- od kilku lat zmaga się ze strasznymi migrenami, które wybijają ją z życia na kilka dni 
- kilka lat temu dowiedziała się też, że ma uszkodzoną jedną z nerek, dlatego teraz bardzo trenuje tą drugą 
- na udzie ma bliznę po postrzale, ale kłamie że się nabiła na kamienie w trakcie nurkowania 
- poza francuskim dobrze operuje też włoskim, holenderskim i rosyjskim 
- bardzo szybko biega, nauczyła się tego pakując w tarapaty 
- jest też całkiem niezła w otwieranie zamków i wydostawanie się z więzów. Przetestowała to już w praktyce, wiele razy 
- poza alkoholem nie stroni też od mocniejszych rzeczy, zdarza jej się wciągnąć kreskę
- miewa ataki paniki 
- kocha gwiazdy i spanie pod gołym niebem, zawsze dobrze jej się kojarzy 
- całkiem nieźle wspina się na ściankach, lubi też wędrówki górskie 
- ale bardzo nie lubi robaków i pająków, jak jakiegoś zobaczy, to krzyczy...
- świetnie oszukuje w pokera i inne gry 
- lubi pokazywać, że jest twardą babką 
- właściwie to nie lubi swojego pełnego imienia, ale to lepsze niż Kunegunda, nie?
- tak właściwie to dobrze nurkuje, ale przez ataki paniki unika ciemnych jaskiń 
- nie, nie zostawiła sobie wszystkich pierścionków zaręczynowych... 
- zna się na alfabecie morsa i języku migowym 
- ma fotograficzną pamięć 
- i tak, jest czarną owcą swojej rodziny. Czasami się dziwi, że nie wypalili jej z rodzinnych zdjęć, jak Syriusza Blacka 
- tak, kocha też Pottera, LOTR i Gwiezdne Wojny 
- kocha też Malfoya. Nie postać z książki, pistolet który chowa w pudełku na buty 
- jest kiepska w robienie prania, dlatego zdarza jej się popylać po mieście bez majtek albo w stroju kąpielowym, bo akurat nie załadowała pralki 
- jak na wędrownika, ma dość sporo ubrań! Większość to okazje z lumpeksu 
- jak się z nią umawiasz, przyjdź godzinę po umówionej porze. Nie jest najbardziej punktualną kobietą na świecie... 
Cami o'brallaghan
18.03.1995
Lorne Bay
kelnerka
shadow
opal moonlane
rozwódka, biseksualna
Środek transportu
ma rozpadającego się pickupa 

Związek ze społecznością Aborygenów
nie posiada 

Najczęściej spotkasz mnie w:
w sumie to różne miejsca, bary, otwarte przestrzenie, czasem ciemne uliczki 

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
kogoś z rodziny 

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak ale bez nieodwracalnych uszczerbków 
Camilya Ioni o'brallaghan 
adelaide kane
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany