robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gilbert syczy cicho z bólu, gdy jego zadrapania zostają odkażone przez jego mamę. Poobijał się, gdy próbował wejść na wysokie drzewo wraz z starszymi siostrami, ale był za mały i słaby, by to zrobić, więc ostatecznie wylądował na tyłku na ziemi, który notabene, nieźle poobijał. Zaciska zęby, uparcie powstrzymując łzy bólu i słuchając matczynych pouczeń, że powinien być ostrożniejszy i nie musi robić wszystkiego, co jego starsze siostry. Mały Gilbert nie odpowiada, poddając się zabiegom.
Oczywiście pani Hargreeves miała rację. To nie zmienia faktu, że prawdopodobnie znowu spróbuje wejść na drzewo, gdy pobiegnie za starszymi siostrami lub zrobi cokolwiek innego, co bez problemu wychodziło dziewczynom, a jemu... cóż, przeważnie tak, z małymi kompilacjami po drodze. Nie miał kolegów w swoim wieku, oprócz swoich starszych sióstr. Był zbyt nieśmiały, by ot tak nawiązać nowe znajomości, a i tak najchętniej spędzał czas z przebojowym rodzeństwem, nawet jeśli ledwo czasem nadążał za nimi. Już od małego był znacznie spokojniejszy i wycofany, niż one, ale nie przeszkadzało mu to. Czuł się bezpiecznie przy swoich siostrach i zawsze chodził tam, gdzie one, nawet jeśli wiązało się to z aktywnościami, które były trochę straszne dla Gilberta. Mimo obaw, wciąż próbował robić to, co one i przez to niejednokrotnie wracał podrapany lub poobijany do domu.
Gilbert miło wspomina te momenty.

Od małego nie lubił szkoły.
Z nauką nie miał większych problemów, na lekcje przychodził przygotowany, a nauczyciele przepadali za nim, bo był bezproblemowym uczniem, zatem te aspekty strony nie były powodami jego braku sympatii do tej placówki edukacyjnej. Jednak przymus spędzania czasu z obcymi rówieśnikami, to już stanowiło wyzwanie dla Gilberta.
To nie tak, że był gburowaty dla innych. Co to, to nie! Zwracał się grzecznie i uprzejmie, ale po prostu nie brylował w towarzystwie. Brakowało mu odpowiedniego wyczucia czasu, by zażartować, nie miał nic do powiedzenia na temat popularnych zainteresowań, niejednokrotnie mówił zbyt cicho, by zostać usłyszanym i nie próbował przerywać niezręcznych cisz, które pojawiały się między nim a innymi, bo zazwyczaj nie miał pomysłu, o czym mógłby zagaić.
Dlatego też Gilbert nie miał znajomych w swoim wieku i raczej mu to nie przeszkadzało, aczkolwiek czasami dopadały go myśli, że chętnie kolegowałby się kimś ze szkoły, by chociażby spędzać wspólnie czas na przerwach.
Jednak w szkole podstawowej nie doczekał się tego. Cóż, nie można powiedzieć, żeby był typowym kozłem ofiarnym czy charakternym outsiderem, który z założenia trzymał się z boku. Nie, Gilbert był po prostu niewidzialnym elementem w klasie, kimś zupełnie neutralnym. Przechodziło się obok niego, nie dostrzegając go.
W pewnym momencie Gilbert powiedział sobie, że to jego supermoc, by poczuć się trochę lepiej. I dzięki niej może dyskretnie obserwować innych i interakcje między nimi.
Pod tym względem miał rację, bo rzeczywiście nawet gdy na kogoś uważniej patrzył, ten najzwyczajniej w świecie nie zwracał na to uwagi, jakby nie czuł spojrzenia na sobie. Więc mały Gilbert patrzył. Patrzył i starał się uchwycić jak najwięcej detali i szczegółów, które pojawiały się w interakcjach międzyludzkich. Miał do tego smykałkę, co bez problemu pozwoliło mu znaleźć zaginiony pamiętnik koleżanki z klasy, gdyż zauważył mniej typowe zachowanie innych dziewczyn. Gdy jeden z chłopaków dyskretnie łamał sobie palce z nerwów przed sprawdzianem, ale przed swoimi kolegami starał się stwarzać pozory kogoś, kogo nie obchodzą oceny, Gilbert podszedł do niego przed przyjściem nauczyciela i dał mu swoje ściągi, które sobie zrobił na wszelki wypadek, a i tak wiedział, że nie będzie ich potrzebować. Raz zauważył, że jedna z dziewczyn odsunęła się od swojej grupki znajomych, czego ta nie zauważyła. Potem Gilbert natknął się na nią, gdy ta cicho płakała. Zaoferował jej paczkę chusteczek.
Chłopak patrzył i widział wiele rzeczy, a przez to, że serducho miał dobre, gdy tylko mógł starał się pomóc innym. Nie zyskał przez to znajomych, ale w ostatnich latach podstawówki jego rówieśnicy uśmiechali się do niego przyjaźnie i zdarzało się, że i mu pomagali w drobnych rzeczach, gdy Gilbert tego potrzebował. Co prawda nie mógł liczyć na, powiedzmy, zaproszenie na imprezę urodzinową, ale nawet jeśli było mu smutno, po prostu zaakceptował to, że nie ma na co liczyć.
Chociaż tak na wszelki wypadek, zawsze prosił, żeby nie urządzać mu imprez urodzinowych dla znajomych. Wolał nie przekonywać się czy rzeczywiście przyszedłby ktoś.

Rozwód rodziców odbił się na nim bardziej, niż sądził. Przede wszystkim czuł szok, że tak to się wszystko potoczyło i w pierwszym momencie nie rozumiał sytuacji ani jej wagi. Potem była złość. Nie była ona wybuchowa i spektakularna, ale zimna i wyjątkowo długo się utrzymująca. Na koniec czuł tylko smutek, żal, ale też zaakceptował nowy stan rzeczy, chociaż nigdy tak do końca nie przepracował tego wydarzenia.
Zrobił się jeszcze spokojniejszy i wyjątkowo dojrzały, jak na swój wiek. Starał się pomagać mamie w domowych obowiązkach, by chociaż trochę ją odciążyć. Gdy widział, że któraś z jego sióstr jest bardziej nieswoja, niż zazwyczaj, zagadywał ją i zawsze oferował wsparcie emocjonalne. Zdecydowanie nie szukał kłopotów, a czasami nawet trzeba było go wypchnąć do ludzi.
Był jeszcze bardziej wycofany z kontaktów z innymi. Starał się utrzymywać neutralne relacje i jak kiedyś wynikało to stricte z jego sposobu bycia, teraz stało się to też poniekąd jego mechanizmem obronnym. Dlaczego miałby kogoś do siebie dopuszczać, jeśli ta osoba w każdej chwili mogłaby ot tak od niego odejść? Czemu w ogóle ktoś chciałby się do niego zbliżyć? Przecież jest tylko niewidzialnym elementem otoczenia, cicho obserwującym ze swojego miejsca.
Nikomu nie powiedział o tym powoli pojawiającym się strachu przed tym, że zostanie opuszczony przez kogoś, kogo tylko pozwoli do siebie dopuścić. Rzadko się zwierzał innym, nawet swojej rodzinie, w ciszy spędzając gorsze dni, gdy nagle ignorowane i tłumione emocje uderzały. Czasami o tym wspominał, niby od niechcenia i tylko wtedy, gdy czuł się wystarczająco na siłach, by wiedzieć, że nie będzie się czuł, jakby tonął w licznych emocjach, których aż nie potrafił nazwać i określić. Tak do tego przywykł, że aż nie bardzo wie, jak mógłby się przed kimś odtworzyć i wyrzucić z siebie wszystko, co nazbierało się przez ten czas.
Złapał się na tym, że od momentu rozwodu, zwraca bardziej uwagę na ojców z synami. Wystarczy, że przejdzie obok nich, a ci po prostu rozmawiają o swoich rzeczach albo wspólnie trenują rugby w parku. Gilbert nie może nic na to poradzić, ale zawsze wtedy ogląda się za takimi duetami, jak zahipnotyzowany i zawsze dopada go wtedy myśl, jak to jest spędzać czas ze swoim ojcem.

Szkoła średnia była znośniejsza dla Gilberta, niż podstawówka. Wciąż nie był towarzyski, ale mimo wszystko udało mu się nawiązać kilka luźniejszych znajomości. Ludzie byli już trochę starsi i relatywnie dojrzalsi, nawet jeśli ta dojrzałość wciąż była na poziomie nastoletnim. Mimo wszystko Gilbert czuł się lepiej w liceum.
Z nauką już nie było tak łatwo, ale wciąż dawał sobie radę, szczególnie z przedmiotów humanistycznych. Te ścisłe niejednokrotnie stanowiły dla niego istną enigmę i szybko zaakceptował to, że daleko mu do Einsteina i najzwyczajniej w świecie przyjął taktykę "byleby zdać i będzie dobrze". Zdarzało mu się nawet brać udział w paru olimpiadach z przedmiotów humanistycznych, ale traktuje to raczej jako małą ciekawostkę z jego życia, niż powód do wielkiej dumy.
Gdy jego rówieśnicy doświadczali swoich różnych "pierwszych razów", Gilbert nie może pochwalić się ich spektakularną ilością. Aczkolwiek zdarzyło mu się parę zdobyć na swoje konto.
Przede wszystkim poszedł na swoją pierwszą imprezę, gdzie pierwszy raz napił się alkoholu, miał pierwszy pocałunek i pierwszy raz zwątpił w swoją orientację seksualną.
Nikomu o tym nie wspomniał i sam nawet nie rozmyślał o tym za bardzo. Gdy łapał się na tym, że przypatrywał się innym chłopakom trochę zbyt długo, nagle odwracał wzrok i ignorował motyle w brzuchu, gdy ktoś przystojny uśmiechał się do niego uprzejmie. Nawet starał się zwracać większą uwagę na dziewczyny, ale jakkolwiek by nie próbował, nie potrafił podzielać się entuzjazmem niektórych swoich rówieśników odnośnie przedstawicielek płci żeńskiej. I choć odpuścił sobie z wymuszonym doszukiwaniem się czegoś, co byłoby dla niego atrakcyjne w dziewczynach, wciąż nie potrafi sam przed sobą przyznać, że jest homoseksualny.

Jego relacje z ojcem wymagały czasu, by były trochę cieplejsze. Gilbert długo trzymał w sobie urazę i prawdopodobnie dalej to robi. Podczas pierwszych spotkań z tatą po rozwodzie, był mocno zdystansowany i chłodny, skracając rozmowy do zbędne minimum. Było mu najzwyczajniej w świecie przykro, że rodzina nie była ważniejsza od pracy.
Gilbert próbował nawet wyobrazić sobie perspektywę jego ojca na tą całą sprawę. Początkowo jakkolwiek mocno nie starał się, w ogóle nie potrafił zrozumieć powodów i odczuć kierującymi mężczyzną, że zdecydował się na taki krok. Dopiero, gdy był już trochę starszy, a w jego sposobie bycia, charakterze i zainteresowaniach pojawiło się więcej podobieństw do ojca, pewne aspekty jego perspektywy wydawały się być bardziej zrozumiałe. Jednak nie zmieniało to faktu, że Gilbert wciąż czuł się, jak opuszczone dziecko, którym zresztą był, a rozwód wstrząsnął jego dziecięcym poczuciem bezpieczeństwa, zostawiając duże rysy.
Obecnie jest znacznie lepiej, a Gilbert próbuję się coraz bardziej otworzyć przed ojcem, opowiadając nie tylko suche fakty, ale wymieniając się poglądami czy przemyśleniami na różne tematy. Jeszcze wiele przed nimi, ale wciąż nastąpiła już jakaś ewolucja w cieplejszą stronę.
Po zakończeniu szkoły, Gilbert zdecydował się na poświęcenie roku, by pójść do pracy i powiększyć swoją skarbonkę z oszczędnościami. Ma w planach pójście na studia antropologiczne, które marzyły mu się od dłuższego czasu, ale nim to zrobi i usamodzielni się, na razie mieszka jeszcze z mamą. Jeśli akurat nie robi komuś kawy i ma czas dla siebie, to często gotuje lub piecze, podrzucając swoje próby w kulinarne siostrom lub zajmuje się swoimi zainteresowaniami.
Taki zwykły obywatel Lorne Bay.

-> Jest najmłodszym z rodzeństwa, ale niejednokrotnie zachowuje się jak najstarszy. Z natury jest cichy i introwertyczny, więc nigdy nie ciągnęło go do głośnych miejsc, imprez z wieloma ludźmi i sam również nie sprawiał kłopotów, a przynajmniej starał się tego nie robić. Po rozwodzie, gdy został z matką i siostrami, czuł (i chciał), że musi być dla nich stabilnym wsparciem, co spowodowało, że stał się jeszcze spokojniejszy, jeśli to możliwe, ale również wycofany. Wie, że może liczyć na rodzinę, ale niechętnie mówi o swoich bolączkach, mając wrażenie, że obciąży tym swoich bliskich.
-> Szybko nauczył się gotować, bo chciał pomóc mamie, odciążając ją trochę z domowych obowiązków. Dodatkowo polubił też to robić, więc teraz chętnie gotuje i eksperymentuje w kuchni, nawet jeśli często dania mu nie wychodzą. Lubi też się dzielić zrobionymi przez siebie rzeczami, więc często podrzuca siostrom do spróbowania, co zrobił. Podobnie z pieczeniem, choć robienie wypieków jest dla niego trochę trudniejszą sztuką do opanowania.
-> Jest dużym fanem filmów i seriali kryminalnych, true crime czy książek detektywistycznych. Lubi też słuchać podcastów o zbrodniach i gdy wykonuje obowiązki domowe lub coś innego, co nie wymaga szczególnej uwagi, puszcza je sobie w tle. Ma też ciągoty, by samemu próbować rozwiązywać zagadki, choćby banalne, takie jak, jak to się stało, że zniknął pamiętnik jednej dziewczynie w podstawówce. Cóż, Gilbertowi udało się znaleźć winowajcę i oddać zgubę.
-> Lubi też oglądać horrory i czytać o miejskich legendach lub kryptydach, a jeszcze bardziej lubi sprawdzać na własnej skórze, czy rzeczywiście w tych legendach tkwi ziarenko prawdy, a jeśli tak, to jakie. Dlatego też bywa, że szwenda się po ciemku po mieście, a nawet zdarzało mu się poza nim. Gilbert jest sceptyczny z natury, ale też ciekawy i nawet jeśli najczęściej nie znajduje niczego, to wciąż zerka za czymś, co mogłoby być niewyjaśnione z logicznego punktu widzenia.
-> Przepada również za fantastyką. Już od małego trylogia Władcy Pierścieni była dla niego komfortową serią, po obejrzeniu Opowieści z Narnii od razu kupił wszystkie książki i przeczytał kilka razy i chętnie wraca do Hobbita czy Harry'ego Pottera. Lubi też filmy s-f oraz nie stroni od bardziej rzeczywistych motywów. Prawdę powiedziawszy, nie jest wybredny i chętnie chodzi do kina.
-> Marzą mu się studia antropologiczne i planuje na nie pójść. Nim jednak to zrobi, chciałby zarobić i odłożyć, by mieć łatwiejszy start, gdy wreszcie wyprowadzi się na swoje. Wie, że dalej będzie potrzebował pomocy rodziców, ale stara się być jak najbardziej samowystarczalny, jak może.
-> Gdy ma wolną chwilę, odwiedza schronisko, by pomóc wyprowadzić psy lub pobawić się z kotami. Bardzo chciałby mieć zwierzę.
-> Tak trochę nie ciągnie go do dziewczyn, ale nie chce samemu sobie tego przyznać.
-> Czasem z nudów dopada go, by zrobić sobie testy psychologiczne lub poczytać nawet o astrologii, by przekonać się czy rzeczywiście wpasowuje się charakterem w wyniki, które mu wyszły. Tym o to sposobem wyszło mu, że z osobowości MBTI posiada INTP - Logika, wynik Enneagramu wyszedł mu 5w4, a jego wielka trójca astrologiczna to rak w słońcu, księżyc w pannie i wschodzące ryby. Dodatkowo Pottermore przydzielił go do Ravenclaw.
-> Stara się jeść zdrowo, ale musi przyznać, że przepada za burgerami.
-> Jest fanem kawy, szczególnie od razu po wstaniu z łóżka i nawet fakt, że na co dzień przyrządza ją w pracy non stop, nie spowodowało, że ten trunek mu zbrzydł. Teraz może chociaż wypić dobrą kawę w pracy.
-> Zdarza mu się palić, gdy czuje się wyjątkowo zestresowany. Zawsze ma przy sobie awaryjną paczkę, gdyby nagle poczuł, że trudno zapanować mu nad natłokiem myśli. Wypalenie chociaż jednego papierosa pozwala mu się trochę ogarnąć. Alkoholu raczej unika, bo nie ma do niej mocnej głowy.
-> Chciałby zacząć uprawiać jakiś sport, nawet sztuki walki, ale jest wyjątkowo nieuzdolniony, jeśli chodzi o aktywności fizyczne. Głównym powodem jest jego niezdarność, więc każde próby ćwiczeń kończyły się mniejszą lub większą kontuzją. Szczególnie, gdy był młodszy. W pewnym momencie w szpitalu już rozpoznawali jego dawne urazy, z którymi do nich przyjeżdżał i kręcili głową z rozbawieniem, gdy znowu musieli zakładać mu gips lub inne opatrunki.
Gilbert Hargeeves
17.07.2002
Lorne Bay
Barista
Hungry Hearts
Pearl Lagune
Kawaler, homoseksualny
Środek transportu
Gilbert najczęściej porusza się na nogach, a czasami na rowerze. Ma prawo jazdy, ale wyjątkowo nie lubi prowadzić i zrobił je, by w razie czego je mieć.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie ma żadnego związku, aczkolwiek jest bardzo zainteresowany kulturą i gdyby mógł, chętnie zapoznałby się z nią od nich samych.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy, w domu, w parkach, kawiarniach, w księgarniach lub bibliotece. Na Gilberta łatwo się natknąć, ale trudniej już wciągnąć go w dłuższą rozmowę.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzinę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Bardzo chętnie!
Gilbert Hargeeves
Cole Sprouse
ambitny krab
Bojka#6766
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany