córka rodziców — lorne bay
16 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
gaslight gatekeep girlboss
Tę historię zacząć można na wiele sposobów, ale przysięgam wam, że przy każdym podejściu okaże się ona tak samo nudna, z niewielką perspektywą na sporadyczne przejaśnienia w postaci przebłysku geniuszu moich starych i innych niepoważnych dorosłych, na których natknęłam się po drodze. Dlatego pozwólcie, że na tych przebłyskach właśnie oprę swoją opowieść, o ile kurwa to chyba najnudniejsze wypracowanie jakie pisałam kiedykolwiek llalalalala opis tych szesnastu lat, które doprowadziły mnie tutaj, to znaczy do szkolnej kozy, można w ogóle nazwać opowieścią.

Po pierwsze, geniusz ojca, nadającego mi imiona po jakiejś babie z urzędu i klubie piłkarskim, który akurat trenował.
Czy to historyjka, którą rodzice zmyślili na poczekaniu, kiedy byłam mała? Uwierzcie, że chciałabym móc zagwarantować wam, że tak właśnie jest, ale znając mojego starego - naprawdę nie zdziwiłabym się, gdyby w drodze do zarejestrowania mojego imienia zdążył najebać się i zapomnieć. Któreś z rodzeństwa opowiadało mi, że ojciec podobno zapytał baby w urzędzie, jak ma na imię, zamiast na przykład - no nie wiem - zadzwonić do matki i się upewnić? Podobno miałam mieć jakieś piękne, boho imię, ale nie pytałam nigdy jakie, bo tylko bym się zdenerwowała. No i Manchester. A mówią, że mieć ojca trenera, to całkiem boska sprawa. Zazwyczaj wtedy opowiadam im tę historię i nastaje krępująca cisza albo śmiech przez łzy - to znaczy oni się śmieją, a ja płaczę.

Po drugie, geniusz matki, która nie pobiegła zaraz zmienić mi tych imion, skazując mnie na życie jako Dolores.
Lola, Lo, Lolly, Dolly. Każdy wariant coraz bardziej infantylny, ale wolałam na serio być nawet Lolitą, jak w powieści jakiegoś ruskiego oblecha, niż tą pierdoloną Dolores, która pewnie wyświetla się w waszej wyobraźni jak stara baba z haluksami większymi niż Mount Everest. Tak, uczyłam się ostatnio na geografię, przecież mówiłam, że zaliczę ten semestr. Nieważne - moja matka naprawdę uznała, że szkoda zachodu na zmienianie mi imienia, choć myślę, że tego Manchesteru to ojcu nie powinna wybaczyć do tej pory. Niestety, moim zdaniem zawsze za łatwo mu wszystko darowała, od takich bzdur jak nazywanie własnych dzieci (!) począwszy i na jego wiecznej nieobecności w domu skończywszy.

Po trzecie, geniusz pediatrki, która zapewniła starych, że wszystko ze mną absolutnie w porządku.
Nie było. Ja pierdolę, poważnie nie było. Jako gówniak rozbijałam się o wszystkie kąty, goniłam po piaskownicy dzieciaki, atakując je plastikowymi grabkami, zjadałam pół kilo kredek woskowych tygodniowo i nie potrafiłam usiedzieć w miejscu przez pięć minut. Pewnie gdybym była chłopcem, ktoś zaraz stwierdziłby, że coś tu nie gra i może trzeba zrobić więcej badań, ale - oczywiście - jako, że żyjemy w społeczeństwie, które nienawidzi kobiet, przez masę lat bujałam się bez diagnozy ADHD, która ułatwiłaby mi życie o jakieś milion procent. Znaczy, tak moja lekarka obecna uważa, ja nie wiem, bo niezbyt pamiętam, jak mam być szczera. Patrząc jednak po tym, jak terroryzowałam rówieśników i jak beznadziejnie szło mi w szkole od zawsze (widzicie, to nie tak, że teraz dopiero zaczęłam wydziwiać, to nie moja wina, tylko ADHD... chyba), to raczej jest w tym trochę racji.

Po czwarte, geniusz wychowawczyni z podstawówki, która wezwała policję po tym, jak wyrwałam ze ściany świetlicy telewizor i rzuciłam nim o podłogę.
O, to jest akurat całkiem lubiana przeze mnie historia, chociaż do tej pory żałuję, że nie okazałam się po prostu jakimś Hulkiem albo innym złodupcem z mocami. Dobra, tak serio, to nie wiem nic o Marvelu ani innym DC, ale zawsze chciałam być kimś wielkim i ważnym. Niektórzy zwracali uwagę na moje niepokojące skłonności do uporczywego zwracania na siebie uwagi, ale dopiero po kilku znacznie agresywnych incydentach połączonych z niszczeniem mienia wysłali mnie na obserwację do szpitala, grożąc w ramach alternatywy ośrodkiem wychowawczym, na który - w mojej opinii - totalnie nie zasługiwałam. Gdzieś w międzyczasie matka zdążyła wkurwić się na ojca, który był zajęty rozstawianiem piłkarzyków po boisku i przenieśliśmy się do jej rodzinnej Australii, w której ogólnie jest chujowo i pająki kąsają w dupę. Na oddziale uznali, że te przenosiny też mogły mieć na mnie traumatyzujący wpływ, a ja się zgadzam - przez prawie tydzień nie mieliśmy neta, bo były problemy z zainstalowaniem modemu.

Po piąte, geniusz starych, którzy stwierdzili, że doskonałym pomysłem będzie spieprzenie nam wszystkim życia swoim rozwodem.
Te całe rodzinne sprawy zawsze wydawały się proste tylko z zewnątrz. Spędziłam całe życie na wmawianiu sobie, że ojciec nie był takim dupkiem, jakim się wydawał, a potem (kiedy przestawałam na chwilę kłócić się z matką) w drugą stronę - że absolutnie zasłużył sobie na każdy gram nienawiści, którą darzę go za to, jak bardzo trzymał nas na uboczu przez te wszystkie lata. Chciałabym być teraz dobrą córką i napisać, że jeżeli są szczęśliwsi będąc jedynie p r z y j a c i ó ł m i, to ja cieszę się razem z nimi, ale to gównoprawda. Sytuacja jest chora, bo wreszcie, po takim długim czasie, mieszkają w tym samym wypizdowiu i widują się chyba częściej niż czasem podczas małżeństwa. A mnie to wkurwia, więc robię im na złość i pewnie za często biorę ojca na litość, a matce robię pod górkę - no trudno. Jeśli chodzi o moje problemy z gniewem, to przez jakiś czas chodziłam do psychologa, ale przerwałam terapię na własne życzenie. Dzięki tym spotkaniom prawdopodobieństwo, że zarobisz w mordę, jak się spotkamy, spadło z osiemdziesięciu do pięćdziesięciu procent (czy dostanę za to dodatkowe punkty z matmy?).

Po szóste, geniusz skończonego debila, który kazał mi pisać to gówno w ramach zadośćuczynienia Bogu i bliźniemu.
Siedzę tu za spuszczenie wpierdolu typowi, który dosłownie zasłużył sobie na oberwanie w jaja za te obleśne gadki, które sprzedawał innym dziewczynom. Nie będę siedzieć bezczynnie i słuchać takiego pierdolenia. I niby powinnam napisać teraz, że żałuję i przepraszam, ale szczerze? Jebie mnie to. I tak mi się oberwie za przeklinanie w wypracowaniu do szkoły, więc równie dobrze mogę darować sobie ściemnianie. Nie dzwońcie tylko do matki, okej?

lubię: siedzieć za długo na tiktoku x uśmiechać się do nieznajomych x wagarować x swój akcent, będący dziwną hybrydą brytyjskiego z australijskim x pospieszne poranki w domu matki x ciche popołudnia na farmie ojca x być wredną mendą dla rodzeństwa x sprowadzać do domu bezdomne zwierzęta x pielęgniarstwo (ej, to nie jest żart! podziękujecie mi, jak kiedyś stanę nad wami z igłą przy waszej dupie!) x słuchać za głośnej muzyki x krzyczeć x radykalizm x śmiać się ze słabych memów x tworzyć tablice na pintereście x tweetować o wszystkim, co robię x bezsensowne wiersze x cardi b x piłkę nożną (niestety)

nie lubię: udawać, że się uczę x surowych zasad x patriarchatu x prawaków x dziwnej zażyłości między rodzicami x popisujących się chłopców x głupich decyzji rodziców x sztywniakowatości x lodów miętowych x fałszywych suk x pająków x zimnej pogody x swoich imion x napadów agresji x przebywania zbyt długo w zamknięciu i izolacji x surowej ryby, ohyda x laktozy (mam nietolerancję) x symetrystów x fandomu harry’ego pottera x anime x seksistowskich żartów x faktu, że jest tyle rzeczy, których nie wolno mi robić albo przynajmniej robić ich nie powinnam
Dolores Manchester Adler
28 V 2005
Sheffield, Wielka Brytania
uczennica
Lorne Bay State School
fluorite view
biseksualna panna
Środek transportu
Bujam się rowerem i marzę o zdaniu prawka i własnej bryce.

Związek ze społecznością Aborygenów
Wydaje mi się, że stary kiedyś wspominał o jakimś pokrewieństwie z jego strony, ale nigdy się tym specjalnie nie interesowałam.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Fluorite View, okolicach farm, szkoły i popularnych miejscówek na wagary. Ostatnio polubiłam się też z plażą.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodziców.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak!
dolores adler
Odessa Adlon
powitalny kokos
kaja
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany