[Elise Broughton]

17 XI 2021, Tingaree

Nie ma sprawiedliwości. Nigdy jej nie było. Wszystkie moje starania dążą do tego, aby zaznać jej chociaż ułamka. Chcę myśleć o sobie jako o narzędziu do wymierzania sprawiedliwości. Zrobię to, tato, możesz być pewien. Choćbym miała zaprzedać duszę samemu diabłu, sprawię, że zapłacisz za całe to szczęście, którego nigdy dzięki tobie nie zaznałam.

Jestem przekonana, że nigdy nie przyszło ci do głowy, aby się o to martwić, ale uświadomię cię. Mama ułożyła sobie życie. Wyszła nawet za mąż! Nowa rodzina traktowała nas dobrze, to prawda. Co z tego, skoro nie udało mi się uciec od piętna bękarta. Na każdym kroku odczuwałam, że jestem obcym nasieniem. Żyjąc w zamkniętej społeczności nikt nie pozwoli ci o tym zapomnieć.

Znasz, tato, to uczucie, kiedy nie pasujesz nigdzie? Wyobraź to sobie. Ukradkowe spojrzenia przy przechodzeniu główną ulicą. Milknące szepty, gdy pojawiasz się w pobliżu. Fałszywie troskliwa chęć pomocy.

Popadam w paranoję? Narcystycznie wyolbrzymiam? Być może. Zaznałam tego dzięki tobie, tato.

Nigdy ci tego nie zapomnę.

Nie myśl sobie, że to koniec! To dopiero początek!

Na matematyce twoja córka siedziała za mną. Kopała w moje krzesło i plecak.

Twój syn popychał mnie na korytarzach szkolnych. Przemawiał z mównicy przewodniczącego o wzniosłych wartościach, żeby na długiej przerwie naśmiewać się z tej biednej Elise, bo znów zacerowała dziurę w swetrze, zamiast kupić nowy.

Kiedy twoje dzieci wybierały studia, ja zasuwałam na zmywaku, byleby odłożyć trochę pieniędzy na jakieś kursy zawodowe i nie harować do końca życia jako pomoc kuchenna. Nie tego uczyłeś przecież swoje dzieci.

I oto stoję w tym miejscu, o którym marzyłam każdego wieczora tuż po ułożeniu głowy na poduszce. Skończyłam dwadzieścia pięć lat. Jestem gotowa wprowadzić swoje plany w życie. Jestem ambitna, uparta i wytrwała. Mam to po tobie.

Mam też twoje oczy, skurwysynu.

I to właśnie twoje oczy będą patrzeć na twój spektakularny upadek. A twoje dzieci dołączą do ciebie wznosząc stos trucheł, abym mogła z pełną satysfakcją po nich kroczyć niczym w powiedzonku, które nieopatrznie wymsknęło ci się podczas jednej z konferencji prasowych - po trupach do celu.

Nigdy twoja, Elise

Według Elise wszystko jest czarne albo białe - nie ma szarości pośrodku. Jaka jest ona? We własnej opinii biała - skrzywdzona, porzucona, odważna, szukająca sprawiedliwości. Gdyby zapytać otoczenie o zdanie na temat tej dziewczyny, byłoby ono zdecydowanie w odcieniach szarości.

Okoliczne dzieci ją lubią, bo w trakcie różnych zbiorowych wydarzeń w dzielnicy zabawia je magicznymi sztuczkami, którymi fascynuje się od najmłodszych lat. Podobnie umila czas pensjonariuszom domu spokojnej starości, który odwiedza regularnie od kilku lat w niemal każdą sobotę. Pracownicy sanktuarium także potwierdzą, że swego czasu pracowicie i bez najmniejszego szemrania zajmowała się co mniej wdzięcznymi obowiązkami jako wolontariuszka. Zwierzęta nie zawsze odwdzięczały się miłością i okazywały wobec niej zaufanie, ale nie musi się przecież lubić wszystkich, czyż nie?

Pani w okolicznym domu kultury podziwiała ją za samozaparcie do treningów akrobatyki i gimnastyki organizowanych bezpłatnie dla chętnych dzieci z okolicy. Nauczycielka muzyki wysyłała ją na szkolne konkursy śpiewania, a matematyk powtarzał z uporem godnym lepszej sprawy, że gdyby tylko się postarała, mogłaby dostać stypendium naukowe z matematyki. Komisja stypendialna nie podzielała jego zdania, chociaż pismo z uczelni potwierdzające przyjęcie jej na studia do dziś leży zakurzone na strychu stanowiąc kolejną cegiełkę nienawiści do ojca.

Były chłopak, z którymi swoją drogą nigdy nie potrafiła stworzyć sensownej relacji, uznaje ją za wariatkę, bo potrafiła robić sceny o zerknięcie w stronę co bardziej atrakcyjnej dziewczyny albo wpadać w skrajne nastroje nie tylko przed okresem. Mama rozpływała się nad jej lojalnością oraz poświęceniu dla ukochanej osoby, choć ojczym bez skrupułów wytkykał interesowność, kiedy przyłapał ją na perfidnym manipulowaniu przyrodnim rodzeństwem.

Kilkoro sprzedawców potwierdzi, że nie raz i nie dwa widzieli na własne oczy, jak kradnie drobiazgi ze sklepowych półek, choć nigdy nic na tyle kosztownego, aby wszczynać z tego powodu raban. Natomiast jeden z pracodawców otwarcie wychwalał jej uczciwość, zorganizowanie, skrupulatność oraz zaangażowanie. Inny zgodziłby się na te słowa, ale dodałby od siebie kłótliwość tudzież opryskliwe zachowanie względem gości restauracji. Jeszcze kolejny nie przyzna się do tego głośno, ale za próbę molestowania został wystarczająco mocno sprowadzony do parteru, aby nie próbować tego ponownie. Obecne klientki natomiast bywają zwykle zadowolone z usług świadczonych przez Elise, uważają ją za kontaktową i rozgarniętą dziewczynę, która "umie w paznokcie i makijaże", ale nie ma co się dziwić, w końcu buduje w jakiś sposób własną markę.

Jednak samą Elise najbardziej będzie interesowało zdanie ojca, gdy wreszcie stanie z nim twarzą w twarz po dopięciu na ostatni guzik wszystkich swoich planów, bowiem zemsta podobno smakuje najlepiej na zimno.

Elise Broughton

17 listopada 1996

Lorne Bay

kosmetyczka

DS Hair & Makeup

Tingaree

panna, heteroseksualna

Środek transportu
samochód i rower

Związek ze społecznością Aborygenów
Elise ma w sobie nieco aborygeńskiej krwi przez matkę, choć mieszka w Tingaree od ślubu matki z ojczymem, który jest pełnokrwistym Aborygenem od pokoleń

Najczęściej spotkasz mnie w:
pracy, dojeżdża do klienta w razie potrzeby, plaża, bary, Tingaree

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
-

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
tak

elise broughton

giza lagarce

[lorne bay]

witamy w lorne bay

Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!