dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Nie urodził się w tej rodzinie. Został adoptowany, kiedy miał 4 lata i nie pamiętał niczego o swojej poprzedniej rodzinie, a nowi rodzice sami się tym nie interesowali. Potraktowali jego pojawienie się w rodzinie, jako zupełnie nowy start i od początku traktowali go zupełnie tak, jak własne dziecko. Razem z nową rodziną i nowym nazwiskiem, zyskał też od razu rodzeństwo. Uczył się też od początku ich zwyczajów, rodzinnych tradycji i dość szybko się wpasował w obrazek. Już w szkole prawie zapomniał, że nie jest częścią rodziny od samego początku. Na tym jednak jego zdolność dopasowywania się się skończyła. Był od zawsze niesamowicie dociekliwym dzieckiem, który zadawał dużo zaskakujących pytań. Lubił drążyć, wiedzieć coś na pewno i wielu nauczycieli przyprawiał o ból głowy. Nie dawał się tak łatwo zbyć, przez co niektórzy próbowali go zawstydzać, a inni nazywali po prostu wścibskim i pyskatym. Ale jemu to nie przeszkadzało. Nie dawał się tak łatwo zgasić i zbyć. Lubił też próbować różnych rzeczy, dlatego w swojej karierze obskoczył niemal wszystkie kółka zainteresowań i dostępne inne zajęcia po godzinach. Jego adoptowany ojciec był detektywem w wydziale policyjnym, a przybrana matka była pielęgniarką, więc generalnie nie mieli jakichś kokosów na kontach, jednak zawsze starali się zapewnić dzieciom wszystko co mogli. Także Jackowi, żeby nie czuł się inny. To właśnie jego kumpel z pracy nauczył go grać na saksofonie, kiedy jeszcze saksofon był na niego zdecydowanie za dużo. On też opowiadał mu najwięcej o dziennikarzach, narzekając na ich wścibstwo i wtrącanie się. Jego narzekanie bardzo przypominało narzekanie nauczycielek, więc w szkole spróbował się dostać do szkolnej gazetki. Ta praca nie była najciekawsza, ale ukształtowała go. To właśnie tam poznał swoją pierwszą żonę, chociaż jeszcze o tym nie wiedział. Bo póki co był w szkole i miał na głowie szkolne sprawy, szkolne błędy i miłostki. I chwilową karierę gracza hokejowego. 

Szkoła średnia była dla niego przełomowa. To wtedy zdecydował, że chociaż interesowało go pisanie, pójdzie w ślady adoptowanego ojca. Szkoła policyjna i  studia, tak żeby mógł zostać najlepszym detektywem w całej jednostce, a najlepiej w całej Australii. Zawsze był bardzo ambitny i mierzył wysoko. To także w szkole średniej po raz pierwszy przetestował swoje zdolności detektywistyczne. To właśnie wtedy zdecydował, że chce się dowiedzieć kim byli jego biologiczni rodzice. Nie powiedział Hargreevesom o tym, że planuje ich szukać, po prostu przeszukał rodzinne archiwa bez ich wiedzy i sam spróbował poznać prawdę. Nie było wcale aż tak trudno. Wkrótce miał w ręce artykuł mówiący o wypadku, w którym zginęli razem. Ona, znana i ceniona fotografka i on, jej mąż, podróżnik. W wypadku zginęli na miejscu, zostawiając trzyletnie dziecko same. Dostał swoje odpowiedzi, ale było mu mało. Spakował się po skończeniu liceum i pojechał sprawdzić osobiście, miasto Whyalla w którym się urodził i w którym mieszkali przez kilka lat, a później Paisley w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzili i gdzie się poznali. Rozmawiał z bliskimi i z sąsiadami, składając do kupy historię, która nie do końca mu się podobała. Ale którą musiał przyjąć, taką jaka była.

W Europie spędził rok, zanim nie wrócił na studia do Australii. Tu też zaczął komplikować swoje życie uczuciowe i związał się ze swoją pierwszą miłością ze szkolnej gazetki To był jego pierwszy poważny związek. Zamiast na szkołę policyjną, zdecydował się studiować dziennikarstwo. Już na drugim roku udało mu się dostać stypendium w USA, na Northwestern University i musiał przyznać, że nie bez powodu ta szkoła uplasowała się jako jedna z najlepszych dla dziennikarzy. To tam poznał swojego mentora i za jego namową zdecydował się, że będzie kontynuować swoją naukę właśnie tu. Wciąż był z Larą, tyle że na odległość. Dopiero co urodziła mu syna, a on cóż... nie był najlepszym ojcem. Mimo to zdecydował się z nią ożenić, kończąc ostatni rok bachelora w Australii... a następnie oznajmując żonie, że może wyjechać razem z nim, kiedy on będzie kontynuować naukę, tym razem robiąc mastera na Stanfordzie. Ona jednak została w mieście. A on po dwóch latach wrócił akurat na jej pogrzeb. 

Jack nigdy nie lubił tajemnic i niedokończonych spraw, więc oczywiście śmierć Lary też musiał rozwikłać. Wiedział, że nie popełniła samobójstwa, bo to do niej po prostu nie pasowało. Zostawił syna pod opieką dziadków, a sam podążył za tropem, jednym a potem drugim. Szukał, dopytywał i pisał. Na co dzień był zatrudniony w magazynie i pisał artykuły o niewielkich aferach, nocami rozgryzał jej śmierć. Dowiedział się z kim się zadawała i w co się wpakowała. A potem ujawnił wszystko i dostał swoją pierwszą nagrodę za reportaż. Nie była prestiżowa, ale prawdę mówiąc nawet Nobel w tamtym momencie by go nie ucieszył. Wiedział, że poznał prawdę i uczynił świat trochę lepszym, demaskując te osoby, ale... to nie zwracało życia Larze. Nie dawało mu okazji na więcej rozmów z nią, nie przywracało matki jego synowi. Wtedy zdecydował trochę przystopować, spróbować być ojcem. Łapał wciąż różne zlecenia, w końcu zatrudnił się na pełen etat i szlifował swój warsztat pisarski pod okiem innych dziennikarzy. Wpadł w rutynę, był samotnym ojcem i jednocześnie starał się cieszyć życiem. Tylko, że czegoś mu brakowało. I po trzech latach uznał, że najwyższy czas znowu tego poszukać.

Szukał kłopotów, a kiedy szuka się kłopotów, zawsze się je znajdzie. To mu zawsze powtarzała Josephine, która nienawidziła swojego imienia. Kazała mówić na siebie po prostu Jo. A on mówił Josephine, żeby ją denerwować. Ona kiedyś była policjantką, a teraz zaciekłą dziennikarką, a on... on też lubił wciskać się tam, gdzie nie powinien. Razem rozpracowywali różne sprawy, zaskakująco dobrze odnajdując się w duecie. Mimo, że kłócili się ze sobą dość regularnie. Razem podróżowało się po prostu raźniej, łatwiej się też było włamywać i szukać informacji. Gdzieś po drodze zauważył też, że się w niej zakochał, chociaż nigdy jej tego nie powiedział. Czego żałuje do dzisiaj. Ale wtedy był przed 30, nie myślał jeszcze o tym, że w  życiu nie dostaje się miliona szans. Wtedy skupiał się na docieraniu do prawdy i na tym, żeby jednak zyskać jakieś uznanie w świecie. Wtedy też dostał swój pierwszy kontakt na książkę ,zbiór jego reportaży, a jego nazwisko zaczęło być coraz bardziej rozpoznawane. Ludzie zaczynali się do niego coraz częściej odzywać w sprawie spraw, a on miał swoją siatkę informatorów. Dlatego wrócił do Australii do syna i poznał swoją drugą kobietę życia, której później założył pierścionek na palec. I to z nią doczekał się trzech kolejnych dzieciaków. 

Naprawdę chciał, żeby życie rodzinne i ciekawe tematu związane z okolicą mu wystarczyły. Żeby nie kusiło go do wyjazdów, do sprawdzania dalszych tropów. Ale to było silniejsze od niego. Był szczęśliwszy, kiedy pracował i ona to rozumiała. Dlatego dostał zielone światło do odejścia, ale niestety razem z papierami rozwodowymi. Podpisał je, bo rozumiał ją. Nie chciał jej zatrzymywać w miejscu, żeby czekała na niepewne wieści o niej, kiedy znowu zdecyduje się wyjechać. Zresztą, od dawna pił zdecydowanie za dużo i kochał zbyt wiele kobiet, nawet jeśli jako mąż nigdy nikogo nie zdradzał. Jako narzeczony nie był aż taki święty. Teraz jednak zbliżał się do czterdziestki i chciał wyciągnąć z życia więcej, niż tylko rodzinne święta, wywiadówki i wieczory w rodzinnym gronie. Chociaż kochał każde swoje dziecko, miał nadzieję, że go zrozumieją i że kiedyś same odnajdą taką samą pasję w życiu. I kiedy dostał wiadomość od Jo, wiedział że to znak od losu. Spakował się i powędrował jej tropem, znajdując ją i siebie w  totalnych tarapatach. Kiedy znajdziesz się zbyt blisko handlarzy bronią... możesz tego pożałować. Znaleźli się gdzieś na obrzeżach Syrii, jako zakładnicy kompletnie bez szans na ratunek. Po dwóch tygodniach Jack nie wiedział jak tym razem mieliby się wykaraskać z tych tarapatów. Był odwodniony, poobijany i miał złamaną nogę w dwóch miejscach, a Jo... Josephine zginęła jako pierwsza. I uznał, że tak chyba lepiej. Nie wiedział kto ją zabił, bo słyszał grupę porywaczy i kobiecy głos z dziwnym akcentem. A potem serię strzałów, aż nie nastała cisza. Zajęło mu kilka godzin, zanim nie przewrócił swojego krzesła i nie wyrwał z niego gwoździa, którym rozerwał swoje więzy. Wiedział, że to jego jedyna szansa, zanim nie przybędzie ktoś jeszcze. Doczołgał się do drzwi, przez nie zobaczył, że wszyscy byli martwi. Widział też, że za oknem ktoś się wciąż porusza, a potem poczuł smród płomieni. Nie zrobił nic bohaterskiego. Nie powalił nikogo z ukradzioną bronią, nie wyniósł ciała Josephine z pożaru. Wziął jej naszyjnik, z którym się nigdy nie rozstawała i telefon satelitarny, który leżał obok martwego bojownika. Wziął pistolet i wymknął się tyłem z szybko zajmującego się budynku. Padł kilkaset metrów dalej na twarz i stracił przytomność. Kiedy się ocknął, nie było już widać płomieni, a on wezwał pomoc. 

Minęło dziesięć lat odkąd po raz ostatni dał się ponieść historii w tak niebezpieczne miejsca. Próbował przez ten czas leczyć swoje rany i traumy, nie tylko alkoholem, ale nawet terapią, dość szybko uznając, że to nie dla niego i wracając do picia. Wciąż pracował jako dziennikarz, przez pewien czas zajmując się takimi tematami, które pozwalały mu zostać w Australii. Pisał na tematy, które przesyłały mu różne gazety, wydawał kolejne zbiory reportaży i starał się być dobrym ojcem. Albo pić. Trzy lata temu udało mu się nawet pójść na spotkanie AA i wytrwać w trzeźwości rok, ale potem... potem jakoś tak znowu wrócił do picia. Uważa że nie ma problemu, nawet jeśli każda popijawa kończy się dla niego na leżąco. I nawet kiedy zna wszystkich nocnych barmanów i barmanki z imienia i nazwiska, a oni wiedzą doskonale pod jaki adres zamawiać mu taksówkę. Nie bawi się w związki, czasem angażuje się w romanse i jakoś czas mu płynie! Na udawaniu, że wszystko  jest okej i że przeszłość wcale nie kładzie się mrocznym cieniem na jego teraźniejszości. 




Jest świetnym dziennikarzem, jednym z najlepszych. Ma ostre pióro, przenikliwe wnioski i widzi w opowieści więcej, niż tylko drugie dno. Mimo, że od lat jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem, jest bardzo poukładany i dobrze zorganizowany. Nie ma za to zapędów pedantycznych, pracuje mu się dobrze w małym chaosie. Ludzie mówią, że Jack jest w porządku gościem. Nie lubi fałszu, obłudy i żerowania na naiwności. Prawdę mówiąc, nie jest też zbyt otwartym gościem. Mimo że łatwo nawiązuje nowe znajomości, nie ma problemu z gadką o byle czym nawet z obcymi - nie jest łatwo go poznać i się z nim naprawdę zaprzyjaźnić. Zakumplować owszem, zdecydowanie lubi się otaczać ludźmi, lubi towarzystwo, lubi rozmowy i lubi przygody. Zawsze chętny na przetestowanie czegoś nowego czy zrobienie czegoś szalonego. Zdecydowanie nie jest facetem którego kobiety upatrują sobie na przyszłego zięcia. Jest bardzo niestały w uczuciach i nie tylko. I to nawet nie tych głębokich, czasami po prostu jednego dnia kogoś nie lubi, drugiego już tak, a trzeciego stwierdza że jednak ten ktoś to kompletny debil. Ale zna się na ludziach, jest naprawdę świetnym obserwatorem i jeszcze lepszym słuchaczem. To coś więcej, niż tylko dobre umiejętności dziennikarza. To wrodzona instytucja. Prawdę mówiąc, jest też takim dużym dzieckiem ciągle, robi co chce, łamie zasady i nie zwraca uwagi na to co wypada. Bywa cyniczny i sarkastyczny... właściwie codziennie. Mógłby już zawsze trwać w tym stanie że wszystko mu wolno, nikt go nie ogranicza. Bardzo sobie ceni niezależność jaką sobie wybudował, finansową i życiową. Jest jak kot, chodzi własnymi ścieżkami. Za to jako ojciec, zawsze się stara pokazać dzieciom, że mogą na niego liczyć. Nawet jeśli były okresy w ich życiu, kiedy był kompletnie nieosiągalny. 




- gra na saksofonie, słucha jazzu i naprawdę lubi winylowe płyty 
- lubi aktywność fizyczną, regularnie boksuje, chodzi czasem na siłownię, na saunę, biega i jak ma okazję, to gra z ludźmi w koszykówkę lub hokeja 
- jest samotnikiem
- lubi grać w gry na konsoli i regularnie ogląda wszystkie mecze, od koszykówki, przez hokej po futbol
- jak na faceta, ma rękę do roślin. Ale opieki nad zwierzęciem by się nie podjął,  mimo że od dawna go kusi własny owczarek niemiecki 
- ma kilka tatuaży, jego ulubiony to tygrys na plecach
- gotuje całkiem nieźle, ale mało kiedy mu się chce to robić
- mówi biegle w kilku językach; po niemiecku, francusku, hiszpańsku i trochę po rosyjsku
- o wiele bardziej lubi chodzić do teatru niż do kina
- jak sporo facetów, jest bardzo przewrażliwiony na punkcie swojego samochodu
- i sam potrafi go naprawić! Oczywiście takie podstawowe sprawy, kiedy ktoś mu rozwali reflektory, bo napisał o nim nieprzychylny artykuł, to cóż... 
- wie też jak się włamywać do domów i mieszkań
- miewał w swoim życiu wiele pogróżek. Został też pobity nie raz, ale pięć razy....
- udowodnił też, że dwa wypadki samochodowe, w których brał udział, były zaplanowaną zemstą
- jak na faceta ma też świetny gust jeśli chodzi o ciuchy
- zawsze odbiera telefon, nieważne w jak kiepskim jest stanie 
- bardzo lubi górskie wędrówki i wspinaczki na skałkach 
- nigdy nie przyjął nazwiska swoich adoptowanych rodziców. Nigdy też nikomu o nich nie opowiada 
- jest naprawdę świetnym kierowcą
- nigdy nie prowadzi po alkoholu 
- od lat jest wysokofunkcyjnym alkoholikiem 
- jest z tych typów, którzy zamiast do lekarza, wolą wziąć po prostu jakieś leki przeciwbólowe 
- przez skomplikowane złamanie, czasem mu się zdarza utykać na lewą nogę 
- nie lubi  kiedy ktoś mu wytyka starość 
- naszyjnik Jo wciąż nosi jako bransoletkę.. 
- nikomu nie opowiada o tym, co się wtedy wydarzyło 
- szybko się nudzi, lubi podróżować i pracować 
- zawsze coś tam pisze w swoim laptopie. Od kilku lat prowadzi dziennik swoich podróży i dawnych spraw
- etyka i ochrona źródeł to dla niego kluczowa sprawa. Złapał niejedną groźbę za odmowę ujawnienia ich, dlatego część pracowników policji go nienawidzi, a część uwielbia 
- często chodzi sobie na spacery nocą, cierpi na bezsenność
- niedawno zaczął się uczyć gry na gitarze, sam nie wie po co. Ale hej, przecież nie jest jeszcze aż taki stary! 
- lubi dyskutować na temat różnych seriali i filmów. Ale przygotuj się, zawsze ma pod ręką jakąś głębszą analizę.... 
Jackson (Jack) Hargreeves
21.07.1969
Whyalla
pisarz, dziennikarz śledczy
różne magazyny
fluorite view
rozwodnik, wdowiec, hetero
Środek transportu
Ma swój samochód, niezawodnego SUV'a na co dzień i jeepa na wyprawy w góry

Związek ze społecznością Aborygenów
nie, nie ma 

Najczęściej spotkasz mnie w:
w barach na pewno 

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
kogoś z rodziny 

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, negocjujmy 
Jackson Fredrick Hargreeves
Brad Pitt
przyjazna koala
-
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany