about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Urodzony w Nowym Orleanie, bo akurat tak się złożyło że gdy domagał się wyjścia na świat jego rodzice -za sprawą ojca, wojskowego - stacjonowali w bazie wojskowej nieopodal. Do Lorne Bay zawitał mając nieco ponad pięć lat, gdy za sprawą problemów zdrowotnych ojca została podjęta decyzja o przeniesieniu się do rodzinnego kraju matki.
Od małego TJ - do dzisiaj nie wie dlaczego rodzice dali mu dwa imiona, odkąd skończył naście lat i oni zaczęli używać skrótu - lubił komputery. Początkowo gry, z czasem starał się je zrozumieć nieco bardziej. Podobnie z elektroniką. Chyba tylko rodzeństwu może zawdzięczać to, że nie wyrósł na garbatego piwniczaka, bo zarówno oni jak i rodzice wypychali go do ludzi, na aktywności społeczne i tak dalej. Z czasem, do pewnego stopnia, się z tym oswoił.
Ewidentnie wykazywał talent do przedmiotów ścisłych, a kończąc liceum był już naprawdę biegły jeżeli chodzi o aspekty programowania i zarządzania całym komputerowym bałaganem. Wybrał się na studia, nawet dostał stypendium!, które po trzech latach ukończył z zakresu informatyki. Prawdę mówiąc nie nauczył się tam zbyt wiele, chodziło głównie o papier. Pragmatyzm to jedna z jego zalet. Z takim kwitem wrócił do rodzinnego miasta i rozejrzał się za pracą. Padło na lokalną 'korporację' co uznał za bardzo dobre miejsce do zaczęcia. Robota raczej niewymagająca, pewna, a do tego zostawiająca dużo czasu na własne sprawy jeżeli ktoś jest obrotny. Tak, TJ obawiał się, że na rynku freelanceingu może mu zbraknąć zleceń i nie będzie co do gara włożyć! A że bardzo przyjemnie mu się od tych trzech, czterech lat pracuje w Lewis Corp obsługując tamtejsze komputery... to i roboty nie zmienił.
Garść ciekawych ciekawostek, niektóre są bardziej ciekawe inne mniej:
- z dziwną determinacją pielęgnuje dwie osobowości: w tygodniu jest spokojny, nawet lekko nudny jak na komputerowca przystało, w weekend staje się nieokrzesany i puszcza wodze fantazji. Najbardziej go bawi noszenie okularów w tygodniu, że niby jest Clarke Kent.
- ma tatuaż na łydce[KLIK]
- łasuch straszny, ale pobłogosławiony bardzo sprawną przemianą materii wspomaganą odrobinę wizytami na siłowni
- nie zrobił nigdy prawa jazdy na samochód, chociaż twierdzi że potrafi jeździć
- omija papierosy, ale zdarzyło mu się spróbować paru rodzajów narkotyków. Raczej go nie porwały
- poza pracą w kancelarii, ogarnia też zlecenia indywidualnie aby zarobić i odłożyć kasę na... bliżej nieokreślony cel, ot po prostu. Tak, często wykonuje dodatkowe obowiązki w godzinach pracy.
- obdarzony czasami ciężkim, czarnym, paskudnym poczuciem humoru - jak na komputerowca przystało.
Od małego TJ - do dzisiaj nie wie dlaczego rodzice dali mu dwa imiona, odkąd skończył naście lat i oni zaczęli używać skrótu - lubił komputery. Początkowo gry, z czasem starał się je zrozumieć nieco bardziej. Podobnie z elektroniką. Chyba tylko rodzeństwu może zawdzięczać to, że nie wyrósł na garbatego piwniczaka, bo zarówno oni jak i rodzice wypychali go do ludzi, na aktywności społeczne i tak dalej. Z czasem, do pewnego stopnia, się z tym oswoił.
Ewidentnie wykazywał talent do przedmiotów ścisłych, a kończąc liceum był już naprawdę biegły jeżeli chodzi o aspekty programowania i zarządzania całym komputerowym bałaganem. Wybrał się na studia, nawet dostał stypendium!, które po trzech latach ukończył z zakresu informatyki. Prawdę mówiąc nie nauczył się tam zbyt wiele, chodziło głównie o papier. Pragmatyzm to jedna z jego zalet. Z takim kwitem wrócił do rodzinnego miasta i rozejrzał się za pracą. Padło na lokalną 'korporację' co uznał za bardzo dobre miejsce do zaczęcia. Robota raczej niewymagająca, pewna, a do tego zostawiająca dużo czasu na własne sprawy jeżeli ktoś jest obrotny. Tak, TJ obawiał się, że na rynku freelanceingu może mu zbraknąć zleceń i nie będzie co do gara włożyć! A że bardzo przyjemnie mu się od tych trzech, czterech lat pracuje w Lewis Corp obsługując tamtejsze komputery... to i roboty nie zmienił.
Garść ciekawych ciekawostek, niektóre są bardziej ciekawe inne mniej:
- z dziwną determinacją pielęgnuje dwie osobowości: w tygodniu jest spokojny, nawet lekko nudny jak na komputerowca przystało, w weekend staje się nieokrzesany i puszcza wodze fantazji. Najbardziej go bawi noszenie okularów w tygodniu, że niby jest Clarke Kent.
- ma tatuaż na łydce[KLIK]
- łasuch straszny, ale pobłogosławiony bardzo sprawną przemianą materii wspomaganą odrobinę wizytami na siłowni
- nie zrobił nigdy prawa jazdy na samochód, chociaż twierdzi że potrafi jeździć
- omija papierosy, ale zdarzyło mu się spróbować paru rodzajów narkotyków. Raczej go nie porwały
- poza pracą w kancelarii, ogarnia też zlecenia indywidualnie aby zarobić i odłożyć kasę na... bliżej nieokreślony cel, ot po prostu. Tak, często wykonuje dodatkowe obowiązki w godzinach pracy.
- obdarzony czasami ciężkim, czarnym, paskudnym poczuciem humoru - jak na komputerowca przystało.
Środek transportu
Jest posiadaczem motoru crossowego Yamaha YZ 250F, w kolorze niebieskim, jednak po mieście porusza się albo rowerem albo komunikacją publiczną, by pielęgnować wizerunek spokojnego pana informatyka. Na co motor? Chce skończyć z wizerunkiem spokojnego komputerowca, toteż weekendami buja się po okolicznych bezdrożach
Związek ze społecznością Aborygenów
W zasadzie, to ni go ziębią ni grzeją. Ludzie jak ludzie.
Najczęściej spotkasz mnie w:
W tygodniu wiedzie spokojne życie pracownika kancelarii. Odwiedzi siłownie, zje obiad na mieście, książkę w parku poczyta jak pogoda dopisze. Ale piątek wieczór? Próbuje za wszelką cenę zostać imprezowym demonem odwiedzając to puby, to kluby, czy to biorąc udział w jakiś zawodach związanych ze sportami ekstremalnymi - patrz fragment o motorze.
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Siostrę, Dottie Buchanan.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak. Proszę sobie tylko darować zgon (to naturalne) i jakieś większe kontuzje/problemy zdrowotne.
Jest posiadaczem motoru crossowego Yamaha YZ 250F, w kolorze niebieskim, jednak po mieście porusza się albo rowerem albo komunikacją publiczną, by pielęgnować wizerunek spokojnego pana informatyka. Na co motor? Chce skończyć z wizerunkiem spokojnego komputerowca, toteż weekendami buja się po okolicznych bezdrożach
Związek ze społecznością Aborygenów
W zasadzie, to ni go ziębią ni grzeją. Ludzie jak ludzie.
Najczęściej spotkasz mnie w:
W tygodniu wiedzie spokojne życie pracownika kancelarii. Odwiedzi siłownie, zje obiad na mieście, książkę w parku poczyta jak pogoda dopisze. Ale piątek wieczór? Próbuje za wszelką cenę zostać imprezowym demonem odwiedzając to puby, to kluby, czy to biorąc udział w jakiś zawodach związanych ze sportami ekstremalnymi - patrz fragment o motorze.
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Siostrę, Dottie Buchanan.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak. Proszę sobie tylko darować zgon (to naturalne) i jakieś większe kontuzje/problemy zdrowotne.
TJ Buchanan
Liam Hemsworth
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy
w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej.
Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
