Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
On dreary days, I like to think about the joy that I had
As a young and reckless kid

Paxton wpatrywała się w okna przydrożnego baru. Zza nich śledziła poczynania matki pokazującej zdjęcie i przepytującej każdego pracownika, a nawet tamtejszych gości, bo jak często powtarzała „Jednorazowy gość stwierdzi, że okolica jest szalona, lecz stały klient odróżni coś nietypowego od normalnego”. Wierzyła jej tak samo, jak powoli zaczynała się przekonywać, że to ona w ich oczach była czymś nietypowym i szalonym.
Traciła wiarę.
To był piąty bar, który dzisiaj sprawdzali. Przy czwartym z polecenia obeszła ciężarówki i przepytał kierowców. Żaden niczego nie widział, trzech przeklęło ją za przerwanie snu, zaś jeden splunął w twarz, bo nie był pieprzonym więźniem, żeby go przepytywać. Eve cisnęło się parę mocnych słów, ale wciąż była zbyt młoda, żeby wchodzić w pyskówki z dorosłymi. Rozumiała jednak powagę sytuacji i tego, że od paru dni jej rodzina podupadła na duchu, umyślnie i ciele. Prawie nie spali, jedli marnie i ciągle przeszukiwali okolice, w której zniknęła najmłodsza Paxton. Byli na skraju wyczerpania, ale nie mogli się poddawać zwłaszcza, że czuli na sobie osądzające spojrzenie matki.
Nie mówiła tego na głos, ale nie umiała ukryć żalu o to, że nie dopilnowali młodej. Że ani ojciec ani dwójka starszych dzieci nie pomyślało, żeby mieć na oku dziesięcioletnią dziewczynkę.
Tamtego felernego dnia w czwórkę wracali od babci. Ona, brat, ojciec i mała Isabella. Nastolatka zaczytywała się w nową lekturę a ojciec słuchał w radiu transmisji meczu, kiedy tamtej zachciało się siku. Z powodu dużej ulewy utknęli na postoju obok baru, co dodatkowo frustrowało ojca pragnącego obejrzeć mecz na ekranie telewizora. Ciężką ręką uderzał w radio, jakby to mogło pomóc pozbyć się szumu z głośników w już i tak sypiącym się aucie. Isabella stwierdziła, że pójdzie sama do toalety. Eve wzrokiem odprowadził ją do głównych drzwi, a potem wrócił do czytania książki.
Nie potrafiła jasno określić, kiedy dokładnie zorientowali się, że dziewczynki długo nie było. W trójkę przeszukali cały lokal i wypytywali ludzi, których zdaniem urocza blondyneczka dawno opuściła bar. W deszczu zajrzeli pod każdą ciężarówkę , pukali w szyby samochodów i zaczepiali ludzi biegnących ze swych aut do baru.
Isabelli nigdzie nie było.
Przepadła pod opieką ojca w tym czasie wolącego krzyczeć na zawodników, brata uznającego, że młoda sobie poradzi, bo jemu nie chciało się zmoknąć w deszczu i siostry czytającej książkę od babci.

When I drive, I like to think about the feelings I’ll have
When I drive, I love to fantasize 'bout being a ghost

- Możecie mnie potępiać, ale wolałbym być teraz tam niż tutaj – stwierdził sierżant Simmons, któremu wszyscy niemo przytaknęli. Rzadko kto mówił na głos, co czuł. Nikt nie chciał być uznany za tchórza, co często mylono ze skrajnym wyczerpaniem i ogromną tęsknotą za rodziną pozostawioną w Australii. Paxton starała się to zrozumieć, przytaknąć i poklepać kolegę po plecach, ale w rzeczywistości nie miała do czego wracać. Nawet nie chciała. Mogłaby tu zginąć i czuła, że nawet by się tym nie przejęła. Wmawiała sobie, że była gotów. – Słyszałem, że podobno mają nas wycofać z tego pieprzonego Uruzgan. Za pół roku! Jakby nie mogli już teraz. Byłbym w domu i grał z dzieciakiem w piłkę.
- Twój syn ma roczek i ledwie zrobił trzy kroki.
Eve uśmiechnęła się pod nosem wspominając własnego ojca. To był dobry człowiek, ale przytłoczyło go poczucie winy, którego nie mógł dłużej znieść. Sama coś o tym wiedziała, chociaż nigdy nie wyobrażała siebie w sytuacji, kiedy miałaby pociągnąć za spust z lufą wycelowaną we własną skroń.
- Może tu się zatrzymamy? – zasugerował Irlandczyk, który bynajmniej nim nie był. Eve jednak przypominał gościa z kraju brodaczy; postawiła pięćdziesiąt dolców na to, że jutro facet w końcu zetknie ten busz.
- Sprawdźmy jeszcze część okolicy. Jutro pozostali mają tu wjechać. Lepiej żeby było bezpiecznie. Jak myślisz Paxton?
Eve oparta o ścianę zajętego przez oddział budynku spojrzała w dół na swoje palce. Scout, wierny psi kompan, oblizywał je wciąż czując zapach niedawno spałaszowanego posiłku.
- Damy radę – stwierdziła głaszcząc psa między uszami. Nie spodziewała się aby znaleźli tu jeszcze jakieś miny, ale lepiej się upewnić. Mieli oczyścić drogę dla pozostałych oddziałów. Od tego tutaj byli; sprzątacze porządkujący teren dla wielkich wojowników powracających w chwale. - Jeszcze trochę popracujemy, Scout. – Energiczne machanie ogonem było znakiem do gotowości.
Tego dnia większość z nich widziała się po raz ostatni.

Late at night, I like to think about the things that I want
And what is life, and who is real?

Sue Ann była jak starsza siostra, której nigdy nie miała. Zawdzięczała jej ogarnięcie nie tylko papierkowej roboty związanej z ośrodkiem szkoleniowym, ale także jej samej. Od zawsze doceniała jej wkład w firmę i choć nie często to mówiła, była jedyną osobą, którą tolerowała na dłużej niż tydzień lub dwa. Przypomniała sobie o tym teraz, gdy w trakcie konsultacji z grupą policyjną, czuła na karku nie tylko ich oddech, ale także wzrok.
Przywykła do tego, że ludzie się na nią gapili. Była kobietą z psem. Kimś, kto wmawiał konserwatystom i ludziom, których życie opierało się na wyparciu tego, czego dostrzec nie mogli (prócz własnych bogów, bo tych koali ponad życie), że pies był w stanie nie tylko odnaleźć ciało, ale także wykryć chorobę. Szybko pożałowała, że weszła w dyskusje na ten temat. Nie zawsze miała ochotę na słowne przepychanki, chociaż bardzo ostro broniła swoich czworonożnych podopiecznych oraz tego, czym na co dzień się zajmowała.
Byli jednak tacy, z którymi nie warto dyskutować. Jednym uchem wchodziło a drugim wylatywało.
Szkoda jej cennego czasu.
- Czemu nie wzięła pani więcej psów? – zapytał zniecierpliwiony szeryf nerwowo obserwujący poczynania biało czarnego czworonoga, który spokojnie błądził między kolejnymi drzewami.
- Rozpraszałyby siebie nawzajem – odpowiedziała starając się brzmieć w miarę spokojnie, co było naprawdę trudne, bo z każdym poirytowanym westchnieniem szeryfa psina odwracała się i patrzyła na nich przepraszająco. Gdyby nie wymuszona grzeczność zawołałaby do Jello by nie zwracała uwagi na tego palanta tylko dalej robiła swoje.
- Długo to trwa – sapnął szeryf.
Prawie dwie godziny, jak dobrze pamiętała Eve, która kontrolnie zerkną na zegarek. Nic nie mogła na to poradzić. Mieli przed sobą ogromny teren i zero wskazówek gdzie ów zwłoki mogłyby się znajdować. Szczęściem będzie jeśli znajdą je dzisiaj, co w sumie dla samego trupa nie zrobi różnicy. Gorzej było z żywymi. Dla nich każda minuta się liczyła, a szczególnie w przypadku przerażonych dzieci, których na swoim koncie Jello miała ponad setkę. Zagubione i przede wszystkim żywe istoty to o wiele łatwiejsze zadanie dla Paxtonowych czworonogów. Ona sama wolała zajmować się takimi przypadkami, co z czasem, dokładnie za dwa dni stanie się tym ‘czymś’ ważnym w jej życiu. Pasją, której brakowało.
- Jesteśmy w cholernym lesie. Pełno tu zgniłych liści, martwych zwierząt i ich odchodów. Myśli szeryf, że wśród tylu zapachów łatwo jest wyłapać podobną woń zakopanego trupa? Na dodatek, jak przypuszczam, owiniętego w worek? – zapytała poirytowana. – Z takim nastawieniem proszę się cieszyć, że Jello w ogóle ma ochotę dalej niuchać. Na jej miejscu już dawno kazałabym się pocałować w zgrabny tyłek.
Suczka była zdeterminowana. Momentami zmęczona i zdezorientowana, ale szybko zbierała się w sobie i pracowała dalej będąc świadomą, co tutaj robiła. Wiedziała, że szuka zwłok, co Paxton dostrzegała w jej ciemnych ślepiach i oklapniętych ze smutku uszach.
Jello spojrzała za siebie jakby z wdzięcznością za obronę przed wrednym dwunogiem i zaraz grzecznie położyła na ściółce zaczynając machać ogonem góra-dół. To był znak.
Znalazła zwłoki.

Dodatkowo:
× Prowadzi prywatny ośrodek tresury psów specjalistycznych, w którym przebywa parę czworonogów. Niektóre posiadają już właścicieli i przechodzą tylko szkolenie a reszta to przybłędy gotowe do adopcji albo pracy z kimś innym. Na własność posiada niezawodne dwa psy K9: Jello i Apollo II. Jeżeli ktoś śmie je obrazić lub poganiać w pracy, Eve nie ręczy za siebie.
× Współpracuje z tutejszą/pobliską policją oraz wydziałami antynarkotykowymi. Rok temu zakończyła projekt szkolenia psów ratowników K9-SAR dla pobliskich służb ratowniczych. Dwa lata wcześniej miasto dofinansowało projekt tresury psów do tutejszych oddziałów policji a jeszcze wcześniej przygotowywała psy towarzyszące żołnierzom. Od paru miesięcy interesowała się możliwościami psów w wykrywaniu poszczególnych chorób. Już teraz jest w stanie potwierdzić pozytywne wyniki, lecz szkolenie to ciągła nauka a Paxton nie ostaje na laurach.
× Zna język migowy, hiszpański i arabski, który był niezwykle pomocy w pracy na Wschodzie. Nie przyznaje się, ale swego czasu była wielką fanką filmu „Piąty elementem”, z którego nauczyła się języka Leeloo stworzonego na potrzeby filmu.
× Wyleczyła się z depresji i od pięciu lat nie ma objawów PTSD. Zajęła swe myśli ogromną troską o psy i dużym zaangażowaniem w pracę, której poświęca się 24/7. Kiedy jednak ma gorsze chwile, a serce zaczyna nerwowo bić, narzuca światu wolny rytm w myślach licząc do czterech.
× W pierwszy piątek każdego miesiąca odwiedza grób młodszej siostry.
× Uwielbia śpiewać. Nie jest profesjonalistką, ale nie jęczy jak zarzynany kot podczas wieczorków karaoke. Nie gardzi występami przed mikrofonem, nawet jeśli miałaby się zbłaźnić, bo przecież nikt nie był idealny (w pewnym momencie swego życia o tym zapomniała).
× Pizza i piwo to idealna propozycja na wieczór. Wódki nie pija, wino może, ale nie za często, a jak ktoś zaproponuje jej jasne, lekki i o zgrozo dietetyczne piwo, to się obrazi.
× Była fanka sportów drużynowych, którymi pałała się w szkole. Teraz jest bardziej niezależna i gdy ktoś proponuje jej zabawy w drużynie, to bez namysłu odmawia.
Eve Deborah Paxton
14.11.1988r.
Lorne Bay
Treserka i przewodniczka psów specjalistycznych
Ośrodek szkoleniowy K9 CrimeScents
Carnelian Land
Panna z psem, biseksualna
Środek transportu
Jeździ ośmioletnim pick-upem, zaś ukochany motor od ponad roku kurzy się w garażu, bo nie ma na niego czasu zwłaszcza, że najczęściej podróżuje z psami.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy (ośrodku szkoleniowym), na plaży, na którą chodzi z psami i w barze dla weteranów lub karaoke.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Brata i ciocie Sue Ann

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale bez zabijania, gwałtów i trwałego kalectwa.
Eve Deborah Paxton
Inbar Lavi
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany