40 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
Okłamuję żonę, bo paraliżuje mnie strach przed odpowiedzialnością.
Dzieciństwo było do dupy. Nastoletnie życie też. Urodziłem się w Lorne Bay i najprawdopodobniej tutaj zgniję, bo nie miałem odwagi, żeby się stąd wyrwać i ruszyć dalej. Ojciec? Niezbyt dobrze go pamiętam, ale mogę zapewnić, że był fiutem. Bzykał na boku moją matkę i nie przeszkadzała mu w tym myśl o czekającej w domu żonie i dzieciach. Obiecał, że ją zostawi, ale tego nie zrobił. Zostawił za to nas. Całkowicie przestał się nami interesować, kiedy miałem pięć lat. Matka nie potrafiła sobie z tym poradzić. Stała się nieobecna i jakaś taka nieporadna życiowo. Całymi dniami przesiadywała w starym fotelu, łudząc się, że drzwi zaraz się otworzą, a on do niej wróci. Nie sprzątała, nie gotowała, a w pewnym momencie nie miała nawet chęci na wzięcie prysznica. Babcia wspierała nas finansowo i wpadała w każdej wolnej chwili. Czasami zabierała mnie do siebie. Miała dużo na głowie - ranczo i chorego męża. Nie miała czasu zająć się nami pełno etatowo więc wysłała córkę na terapię z nadzieją, że jej stan się polepszy. I wiecie, nawet się polepszył. Na chwilę. Znów wydawała się być pełna życia. Dbała o siebie, o dom, a nawet o mnie. Znalazła pracę, ale wszystkie pieniądze przepuszczała na wizyty u terapeuty, bo jak się później okazało w nim również się zakochała. Była niepoprawną romantyczką. Bzyknął ją i zostawił. A ona znowu się załamała. Bez facetów nie potrafiła normalnie funkcjonować, więc babcia zaczęła swatać ją z synami swoich koleżanek. Przez nasze mieszkanie przewinęło się ich sporo, ale żaden nie był tym jedynym. Dorastałem z myślą, że moja matka jest latawicą, która bardziej kocha przelotny seks niż mnie. To smutne. Byłem raczej przeciętnym uczniem. Nauki ścisłe były moją mocną stroną, a przez humanistyczne ledwo przechodziłem z klasy do klasy. Nie miałem zbyt wielu znajomych. Nie ukrywam, że wstydziłem się tego jak wyglądało moje życie.
Miałem piętnaście lat, kiedy zmarła babcia. I to był kulminacyjny moment naszego życia. Matka targnęła się na swoje życie, bo nie była gotowa na samodzielność. Kiedy leczyła się psychiatrycznie mną zajmowała się ciotka. Nie rozumiem czemu ani wtedy, ani wcześniej opieka społeczna mnie nie zabrała. Sto razy bardziej wolałbym żyć w domu dziecka niż z taką matką. W tym psychiatryku trochę ją podreperowali i znowu musiałem z nią mieszkać. Faszerowała się lekami, po których miało być jej lepiej, ale nie było. Znów całymi dniami przesiadywała w tym obleśnym fotelu. Miała taki żałosny wyraz twarzy. Skręca mnie na samą myśl o tamtych czasach. Oczekiwano ode mnie, że się nią zajmę. W końcu miałem piętnaście lat - w oczach ciotki byłem wystarczająco dorosły by podołać temu zadaniu. Przez chwilę było mi nawet miło z myślą, że w jej oczach wydaje się być taki odpowiedzialny i dorosły. Jednak po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że mówiła mi to co chcę usłyszeć, żeby sama nie musiała zajmować się świrniętą siostrą. Ciężko było pogodzić szkołę z pracą i opieką nad domem. Ale starałem się, łudząc się, że moja determinacja i zaangażowanie napędzą matkę do działania. Nadzieją karmią się głupcy.
W całym tym chaosie całkiem przypadkiem zrodziła się moja miłość do budowlanki. Choć na początku niewiele miałem z nią wspólnego. Przynieś, podaj, pozamiataj - to główne czynności, które z racji młodego wieku przyszło mi wykonywać. Wydawało mi się, że to chwilowa fucha, ale z każdym kolejnym zadaniem czułem coraz większe przywiązanie i zadowolenie płynące z wykonywanych czynności. Praca fizyczna dawała mi satysfakcję – pozwalała wyzbyć się negatywnych emocji. Niosła za sobą poczucie kontroli i radość z bycia częścią czegoś wielkiego. Co ciekawe udało mi się zdać maturę, ale nie podjąłem się dalszej edukacji. Skupiłem się za to na doskonaleniu fachu i poszerzaniu umiejętności. Po uzyskaniu pełnoletności wyprowadziłem się z domu, a matka trafiła do domu opieki, bo nikt inny nie chciał się nią zająć. Nie utrzymywałem z nią kontaktu choć płaciłem za jej pobyt w tamtym miejscu. Kilka lat temu zmarła, a mi jakby kamień spadł z serca. Bez wątpienia naszej relacji nie można było nazwać zdrową.
Jest takie przysłowie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Szybko przekonałem się, że jest w tym trochę prawdy. Stabilizacja i zaangażowanie były czymś, co nie mieściło się w granicach mojego pojmowania. Stałe związki? Nic z tych rzeczy. Prowadziłem raczej rozwiązłe życie i szybko uciekałem, kiedy robiło się zbyt poważnie. Chyba nigdy nie byłem zakochany. Dopóki nie pojawiła się ona. Nie wiem, czy to przez te oczy, czy uśmiech, ale zupełnie postradałem dla niej zmysły. Teraz jest moja, a ja jestem jej. I byłbym naprawdę cholernie szczęśliwy gdyby w jej sercu nie zrodziła się ta niezrozumiała dla mnie chęć posiadania potomstwa. Wydawało mi się, że jeśli nie będę poruszać tego tematu, to on w końcu zniknie - przestanie być ważny. Myliłem się. Wcale nie znika, a wręcz coraz to mocniej szturmuje nasze idealne życie. Nie wiem, dlaczego ani wtedy, ani teraz nie byłem w stanie zebrać się w sobie i powiedzieć jej, że nie chcę mieć dzieci. Ledwo co wytrzymuję z tymi cholernymi psami. Nie chcę brać odpowiedzialności za nowe życie, bo jestem przekonany, że to mnie przerośnie. Tylko na niej mi zależy. Nie mogę jej stracić. Dlatego jej nie powiem. Będę uśmiechać się, gdy znowu zechce starać się o dziecko i płakać razem z nią, gdy kolejny raz się nie uda. To łatwiejsze niż przyznanie się do winy. Pozostaje tylko łudzić się, że w końcu jej przejdzie i nigdy nie dowie się o moich kłamstwach, wazektomii i sabotowaniu jej marzeń.
Bailey Sadlier
12 III 1981
Lorne Bay
budowlaniec - murarz, tynkarz, akrobata
brak stałego miejsca pracy
sapphire river
biseksualny, w związku małżeńskim
Środek transportu
Porusza się hondą cb77 z 1966.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak związku ze społecznością Aborygenów.

Najczęściej spotkasz mnie w:
w pracy, domu i coraz częściej w jakimś barze.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Żonę.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie wyrażam zgody na ingerencję Mistrza Gry.
Bailey Sadlier
Alexander Skarsgård
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany