strażak — lorne bay fire station
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
i wanna be a cowboy baby
Dom rodzinny zawsze był głośny. I pełny. Niezależnie od tego, w jakiej części Stanów Zjednoczonych aktualnie przebywali, zasada była niezmienna. Na próżno było szukać w nim chwili wytchnienia, małego azylu do wyciszenia po ciężkim dniu, bowiem na każdym kroku coś się działo; nawet jeśli nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy, wierzcie, że złapanie oddechu wśród tego zgiełku było nie lada wyzwaniem przy szóstce, tak od siebie różnych, dzieci. Jednak to co wyniósł z tamtego okresu pielęgnuje w sobie po dziś dzień. Swoją drogą, nie tylko on - każda z latorośli państwa Buchanan posiada głęboko zakorzenione wartości rodzinne, a wynika to z niczego innego, jak świadomości, że jedyne co mogą uważać za pewnik w życiu, to obecność familii. Wszakże były to czasy, gdy każda przeprowadzka była dla niego próbą charakteru, wytrwałości i z każdym kolejną zmianą otoczenia uginał się pod ciężarem aklimatyzacji na nowo. Wtedy to, w momentach ostatecznego kryzysu, na pomoc biegło mu rodzeństwo. Nie wszyscy na raz, nie w tym samym czasie i nie w ten sam sposób, jednak każde z nich na pewnych etapach dodawało mu tak bardzo potrzebnej otuchy. Szczególnie, gdy decyzja o ostatecznej przeprowadzce padła na Lorne Bay a ten powrót do utraconych korzeni wzbudził w młodym Wesley'u więcej żalu, niż uciechy. I chociaż bardzo nie chciał być egoistą, z całego serca nienawidził Australii.

Koszmar o przeprowadzce na drugi koniec świata doczekał się spełnienia. Nowe miejsce początkowo było dla niego przekleństwem. W końcu dla jedenastoletniego dziecka kolejna utrata tego co znajome była pierwszym, poważnym końcem świata. Wtedy nie stracił jedynie znajomych, ulubionego parku, własnego pokoju z czaderskimi granatowymi ścianami, ale także i poczucie bezpieczeństwa. Czuł się cholernie źle w Australii, a jeszcze gorzej wpływało na niego poczucie winy. Nie chciał być tym niewdzięcznym dzieckiem. Tym rozkapryszonym małolatem. Nie chciał okazywać przy upadającym na zdrowiu ojcu, że nie jest szczęśliwy w miejscu, które musiał nazywać domem. I przez długi czas nienawidził tego dziwnego akcentu, unikatowej flory i fauny, roku szkolnego zaczynającego się od stycznia oraz tego, że porą roku na którą przypadają święta jest lato.

Pierwsze miesiące w nowym miejscu nie były dla niego łaskawe, z resztą sam nie wykonywał żadnych kroków do polepszenia swojej sytuacji. Trzymając się gdzieś na uboczu klasy, rozmawiał z rówieśnikami wyłącznie wtedy gdy to oni jako pierwsi wyszli z uprzejmościami. Nie dołączał do zajęć pozalekcyjnych, nawet sporty zespołowe przestały dawać mu taką samą frajdę, jak miało to miejsce w Ameryce. Każde próby wkręcenia go do zabaw z innymi dzieciakami kończyły się na nie. A w Lorne Bay to w ogóle wszystko było beznadziejne i desperacko pragnął powrotu. Chodził z nosem na kwintę, nie sprawiając wrażenia dzieciaka pełnego humoru, dobrej gadki i o miłym usposobieniu, jakim w rzeczywistości był. Aż do momentu odkrycia w swojej szafce zaproszenia na urodziny koleżanki z klasy. Sam dokładnie nie pamięta, dlaczego akurat wtedy zdecydował się pojawić na wydarzeniu, ale z pewnością od tamtego czasu zaczął przekonywać się, że nowy dom nie jest taki zły, jak myślał. Po prostu potrzebował poczucia przynależności.

Niedługo później przekonał się, że Australia jest znacznie lepsza od tego co znał do tej pory. Jednak nie do końca wiadome czy do wyrobienia tej opinii przyczyniły się uroki miasteczka, czy ładnych koleżanek, które to w szkole średniej spotykał na każdym korku. Zawodowym amantem niestety nie był, nieważne ile starań w to wkładał jego nieśmiałość pokonywała go na wszystkich polach. Więc kiedy już udało mu się przełamać pierwsze lody i zaprosić jedną z dziewcząt na randkę, biedaczek tak się zestresował, że dostał gorączki i z wyjścia do kina ostało mu się spędzenie piątkowego wieczoru w domu. Następne podejście było mniej pokraczne i niekomfortowe, w końcu wiedział co powiedzieć, czego się spodziewać (na pewno nie odmowy) i spotkanie doszło do skutku. A kiedy już miał pierwszą miłość za sobą, mógł się skupić na kwestii, która ścianach rodzinnego domu była tematem przodującym podczas wspólnych posiłków. Wybór kariery nie był oczywisty. Zawsze podziwiał ojca, jednak nigdy nie chciał podążać dokładnie za jego śladami. Pamięta też, jak przechodząc szkolnym korytarzem natknął się na plakat akademii strażackiej. Uznając to za swoisty znak, niewiele myśląc, po ukończeniu szkoły postanowił spróbować właśnie tam.

- Prawo jazdy wyrobił mając lat szesnaście i już wtedy wydawał się materiałem na dobrego kierowcę. Lata praktyki wyłącznie potwierdziły te gdybania, chociaż ciężko nazywać go prawdziwym mistrzem kierownicy z pewnością nie można mu zarzucić, że na drodze zachowuje się nieodpowiedzialnie.
- Syndrom brzydkiego kaczątka, tak naprawdę dopiero pod koniec liceum zaczął przeobrażać się z niewypierzonego chłopaczka w nieco przystojniejszego młodzieńca. Zawsze wysoki i szczupły, nikt nie spodziewał się, że pobyt w akademii strażackiej jeszcze bardziej zmieni jego prezencję.
- Wraz z podjęciem pracy w straży, jego charakter nabrał wielu nowych kolorów. Zdecydowanie stał się osobą bardziej otwartą, śmiałą a jego samoocena skoczyła w górę. Same zalety.
- Potrafi zasnąć wszędzie. W każdych warunkach i każdej pozycji. Nie poleca się zapraszać go do kina, piętnaście minut i odlatuje w kimę.
- Zawsze ciągnęło go do sportów zespołowych, czy to koszykówka, siatkówka, piłka nożna, we wszystkim był naprawdę dobry. Z resztą, nigdy nie można było odmówić mu sprawności sportowej.
- Posiada bardzo dobrą pamięć. W czasach szkolnych wystarczyło, że przeczytał fragment definicji na głos i już był w stanie ją zapamiętać. Nauka przychodziła mu niesamowicie łatwo, jednak nigdy nie miał na tyle motywacji, by lepiej wykorzystać swoje możliwości.
- W liceum miał dwie dziewczyny. Pierwsza przez pewien czas wydawała się być miłością jego życia i było między nimi naprawdę dobrze, do czasu gdy nie poznał tej drugiej. Przykra historia, czasem kołem się toczy.
Wesley Jasper Buchanan
28/01/1992
Killeen, Texas
Strażak
Lorne Bay Fire Station
opal moonlane
Kawaler, heteroseksualny
Środek transportu
Słabym żartem byłoby napisanie, że wóz strażacki, tak więc ostateczną odpowiedzią będzie po prostu samochód osobowy.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy albo domu. Te dwie lokacje dzielą miejsce na podium. Następne w kolejce byłyby zapewnie okoliczne bary, czy też tereny zielone.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Kogokolwiek z rodziny, wieści i tak szybko się rozejdą.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, jak najbardziej.
wesley jasper buchanan
Matthew Daddario
powitalny kokos
k.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany