emeryt — winnica Callawayów
83 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
stary piernik, o czym tu pisać?
Urodził się w 1939 roku jako trzeci syn swojego ojca i piąte dziecko w rodzinie. Miał dwójkę starszych braci oraz dwójkę starszych sióstr. Wczesna młodość upłynęła mu w spokoju i dostatku. Jeśli chodzi o temperament, nie wyróżniał się wśród rodzeństwa. Wszyscy uczyli się dobrze i nie sprawiali większych problemów wychowawczych. Dzieciństwo, jak wszyscy Callawayowie, spędził wśród upraw winogron, chłodu piwnic na na wino i w promieniach australijskiego słońca.
Jako że był najmłodszy, a jednocześnie miał mocną obstawę starszego rodzeństwa - początkową szkolną edukację również przetrwał raczej beztrosko. Dopiero gdy podrósł jego babcia zaczęła mocniej naciskać, aby przemyślał co chce robić w przyszłości i zbudował pod ten plan solidne fundamenty. Wiadomo było, że winnicę przejmie jego brat. Jego pchano w kierunki które mogły pomóc rodzinnemu biznesowi lub chociaż kończyły się stanowiskiem w szanowanym zawodzie. On jednak wybrał to, co kochał najbardziej - książki i sztukę.

Nie miał talentu plastycznego, więc ostatecznie wylądował na studiach związanych z literaturą. W międzyczasie odkrył drugą swoją pasję - australijski futbol. Wkręcił się na tyle, że w pewnym momencie rozważał nawet zajęcie się tym sportem zawodowo. Mimo że nie był szczególnie wysoki i solidnie zbudowany, budził postrach dzięki swojej szybkości, zwinności i wręcz snajperskiej celności. Zresztą celność często wykorzystywał do wygrywania zakładów w rzucaniu do celu, niezależnie czy był to rzut piłką czy czymkolwiek innym. Niestety jak to w życiu bywa, kontuzja powstrzymała jego ambicje i musiał wrócić do książek.
W swoim życiu przeszedł wszystkie stopnie edukacji i ostatecznie osiadł w Sydney, pracując jako wykładowca na uniwersytecie. Był tam znany jako wymagający, ale cierpliwy nauczyciel, na którego pomoc zawsze można było liczyć. Stawiał zawsze wysoko poprzeczkę, ale dzięki temu nigdy nie musiał się wstydzić tych, którzy wychodzili "spod jego ręki".

W 1983 roku jego brat uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Obrażenia były poważne, zapadł w śpiączkę. Mimo włożonych środków finansowych i zapewnieniu mu wszystkiego co najlepsze, szanse aby się obudził były małe, a żeby mógł po tym wszystkim normalnie funkcjonować - jeszcze mniejsze. Alan z tego powodu wrócił do domu rodzinnego, aby pomóc w opiece oraz wesprzeć starych już rodziców. Przyjazd, który miał potrwać maksymalnie kilka miesięcy wydłużył się do dwóch lat i w końcu nie było wątpliwości, że już nie wyjedzie. Jego siostry miały już własne rodziny i nie planowały zajmować się winnicą, brat nie dawał oznak życia... Pozostało mu więc na zawsze porzucić Sydney.
Zaczął intensywnie studiować produkcję win, hodowlę winorośli i wszystkie tematy związane z tym biznesem. Dużo wyjeżdżał, ale zawsze na krótko. Uczył się, ściągał specjalistów, inwestował. Po kilku kolejnych latach zmodernizował i unowocześnił firmę, znacząco zwiększając płynące z niej zyski. Pomogło mu w tym również korzystne małżeństwo.
Jego związek z Mary był ustalony z góry, nie wywodzący się z uczuć. Mimo tego z upływem lat przywiązali się do siebie nawzajem bardzo mocno. Była kobietą dobroduszną, łagodną (zazwyczaj - bo ja trzeba było to potrafiła nagadać ci tak, że aż w pięty poszło), bardzo uczuciową. Żona obdarzyła go czwórką dzieci, dwoma synami i dwiema córkami. Alan był ojcem raczej surowym, budzącym respekt. Niczego jednak nie odmawiał swojemu potomstwu i zapewnił im możliwie najlepsze wykształcenie oraz start w przyszłość. Udało mu się również jednemu z synów zaszczepić pasję do prowadzenia rodzinnego biznesu. Ogólnie będąc jednak ciągle w rozjazdach, nie miał dla nich zbyt wiele czasu, co w późniejszych latach odbiło się na ich relacji.

Gdy oficjalnie przekazał winnicę z przyległościami synowi, sam poświęcił się rozrywkom i spędzaniu cudownych dni z Mary. Rozrywkami były długie konne przejażdżki, czytanie książek, długie ciepłe wieczory na werandzie, wspólne wyjazdy na wakacje, wycieczki do oper, teatrów i galerii sztuki. To właśnie przy okazji zwiedzania jednej z galerii zakochał się w sztuce aborygeńskiej i skończył jako członek Warlukurlangu Artists Aboriginal Corporation, w której rozwój władował nieprzyzwoitą ilość pieniędzy. Były to dla niego lata bardzo beztroskie i spokojnie, które spędził u boku ukochanej i w otoczeniu swoich dzieci.
Sielanka skończyła się wraz z chorobą żony. W wyniku błędu lekarskiego przedwcześnie zmarła, zostawiając go samego i z dziurą w sercu. Żył jednak dalej, starając się wspierać rodzinę oraz wnuki. Z wiekiem nieco zgrzybiał, zrobił się bardziej drażliwy i wrażliwy. Pozostał jednak człowiekiem trzeźwo myślącym i twardo stąpający po ziemi. Szanowany przez całe swoje życie, więc ma wysokie mniemanie o sobie - nie jest w tym
jednak zarozumiały, to bardziej świadomość własnej wartości i dorobku, niż pusty narcyzm.
Ciężko znosi starość i coraz częstsze zaniki pamięci. Przeraża go to, ale próbuje to ukryć za pomocą pewności siebie i niekiedy żartów. Jednocześnie jest w zaskakująco dobrej kondycji fizycznej. Używa laski, ale tak naprawdę jedyne na co od czasu do czasu zdarza mu się skarżyć są bóle w kolanach i łupanie w plecach. Mimo tego jego postawa jest wciąż nienaganna. Ubiera się bardzo stylowo i nadal potrafi perfekcyjnie zawiązać krawat. Regularnie wychodzi z domu i przechadza się po mieście wyglądając przy tym, jakby robił obchód swoich włości. Regularnie zdarza mu się przy tym zgubić, ale nigdy się do tego nie przyznaje. Chociaż zazwyczaj w takich przypadkach potrzebuje pomocy z powrotem do domu... Odkąd wnuki wyrosły, bardziej ich naciska, aby zajęli się sprawami rodzinnymi - opieką nad winnicą, prowadzeniem firmy i... przedłużaniem rodu. Na razie z marnym skutkiem.

CIEKAWOSTKI

♚ nie cierpi zieleniny typu koperek, kolendra. Szczypiorek może być
♚ nie pali i nigdy nie palił, za to lubił uraczyć się wieczorem lampką wina. Aktualnie ogranicza używki ze względu na zdrowie
♚ nie znosi lekarzy i szpitali
♚ nie umie gotować i lepiej żeby nie próbował, bo może się to skończyć pożarem
♚ w młodości założył się, że przeżyje tydzień sam w buszu. Wytrzymał trzy dni, wrócił w stanie nie nadającym się do użytku i odsypiał kolejne dwa tygodnie
♚ kiedyś miał pomysł aby połączyć produkcję wina z hodowlą owiec, twierdząc że dla winorośli nie ma nic lepszego niż owczy obornik. Coś musiało pójść nie tak, ponieważ owiec jak nie było, tak nie ma, a on sam uważa te zwierzęta za skrajnie durne
♚ jeździć konno nauczył go jego dziadek, który w młodości zajmował się wypasem bydła. Alden próbował przekazać tę umiejętność swoim dzieciom, ale nie wkręcili się. Teraz zdarza mu się nakłaniać do nauki wnuki, zmuszając ich niekiedy do wspólnych przejażdżek
♚ ma dwa psy, w tym jednego odziedziczonego po zmarłej żonie (kundel). Drugi był prezentem od jednego z wnuków
♚ starszy pies (16 lat) nazywa się Wuffles, jest mały (do około 1/3 łydki) i kosmaty, typ "wycior do rur". Kolor też pasuje, bo gdzieniegdzie jest brązowy, a w większości w kolorze popiołu poprzetykanego siwizną. Sierść ma szorstką i nieprzyjemną w dotyku, oczy wyłupiaste jak u żaby, krótkie krzywe łapki i ogonek jakby mu ktoś go urwał w połowie. Do tego snuje się za nim nieprzyjemna woń starego psa, głównie z paszczy. Przeżył już chyba wszystkie psie choroby, potrącenie przez samochód i kopnięcie przez krowę. Wygląd doskonale oddaje jego charakter. Jest postrachem weterynarzy, a i zwykłego człowieka lubi capnąć. Alden twierdzi że to mieszaniec cairn terriera z pinczerem miniaturowym, ale reszta osób które go znają bardziej skłania się do wersji mieszańca szczotki ryżowej z diabłem tasmańskim.
♚ młodsza suka (10 lat) to całkiem sympatyczny i spokojny stumpy tail cattle dog o imieniu Lyn. Jej umaszczenie jest określane jako niebieski deresz lub blue roan. Ma charakterystyczne czarne łaty na uszach i wokół prawego oka oraz dużą pojedynczą plamę na grzbiecie. Ogon typowy dla rasy, czyli krótki. Mimo wieku wciąż porusza się z gracją, ma elegancki wyraz pyska i zachowuje się jak królowa. Zdarza się jej być nieufną do obcych, ale swoją rodzinę kocha całym sercem. Młodszych jej członków często zachęca do zabawy znosząc swoje zabawki, ale również patyki i kamienie. Raz zaaportowała żywą kurę, co było szokiem dla odbiorcy prezentu i dla kury.
Alan Callaway
3.07.1939
Lorne Bay
Emeryt
---
Carnelian Land
wdowiec
Środek transportu
zwykle jest wożony, samochodu już nie prowadzi. Od roweru go odrzuca. W związku z tym zostają mu tylko własne nogi. Za to po okolicach winnicy i plantacjach winogron zazwyczaj przemieszcza się na grzbiecie Glitz'a

Związek ze społecznością Aborygenów
wspierał finansowo projekty promujące zachowanie kultury aborygeńskiej, jest miłośnikiem ich sztuki, jest członkiem (aktualnie już tylko honorowym) Warlukurlangu Artists Aboriginal Corporation

Najczęściej spotkasz mnie w:
jeśli wiadomo gdzie jest, to zazwyczaj w domu. Jak nie wiadomo, to pewnie gdzieś na mieście.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
rodzinę Callaway, szczególnie najstarszego wnuka

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Alan Callaway
Ian McKellen
powitalny kokos
Pan Callaway
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany