lorne bay — lorne bay
52 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ach... Szkockie Highlands. Piękne miejsce, w którym można się wychować zwłaszcza, kiedy dziecku niczego nie brakuje. Rodzice Irvinga może pełnokrwistą szkocką szlachtą nie była, ale obracała się w nich na tyle długo, że im również skapnęło trochę z lukratywnych kontraktów. Przez generacje dorobili się nawet na tyle pokaźnego majątku, że nie potrzebowali już żadnych tytułów. Wszystkie inne rodziny i tak się z nimi liczyli. Pomyślicie, że urodzić się w takiej rodzinie to po prostu jak pączek w maśle. Służba i rodzice skaczą na okrągło żeby niczego paniczowi nie zabrakło. Nic bardziej mylnego. Zwłaszcza kiedy jest się najstarszym synem, więc cała odpowiedzialność za przyszłość dumnego rodu spoczywa na twoich barkach.
Jasne, nie można powiedzieć, żeby przymierał głodem, albo nie było dzieciaków, które miały gorzej, lecz uwierzcie, że nawet bogate dzieciaki mają swoje problemy. Ojciec jest tradycjonalistą, więc wszystkie decyzje dotyczące swojego potomka podejmował samodzielnie. Matka nie miała zbyt dużo do powiedzenia, ale przynajmniej starała się wprowadzić trochę ciepła do domowego ogniska. Jej małżonek był dość chłodny, nastawiony na pozostawienie po sobie śladu. Jak jego ojciec i jego ojciec przed nim. Wychodzi na to, że mężczyźni w rodzinie MacNee stają się coraz chłodniejsi z każdą generacją.
Przed Irvingiem już w wieku szkolnym został postawiony bardzo prosty wybór. Albo będziesz przydatny albo o swojej spuściźnie możesz całkowicie zapomnieć. Nie było tutaj czasu na realizację własnych pasji, a zawsze miał taką do żeglarstwa, kiedy raz właściwie przez przypadek ojciec zabrał go na taki mały jacht by dobić targu z jego właścicielem. Nie było czasu na jakieś dziecinne pierdoły. Dostał wszystkie narzędzia by stać się człowiekiem sukcesu i oczekiwania były bardzo wysokie.
Szkot miał to szczęście, że odziedziczył po rodzicach całkiem sporą inteligencję, więc przynajmniej w szkole nie miewał problemów. Największym wyborem były studia. Ojciec naciskał na biznes, by przejąć małe imperium, lecz przynajmniej tutaj nie stawiał żadnego wielkiego ultimatum. Tak długo jak zawód był poważany mógł przymknąć na niego oko. W końcu padło na zawód lekarza. Nigdy nie miał głowy do tych wszystkich prawniczych kruczków, a matematyka po prostu go nudziła. W biologii zawsze coś się działo, były jakieś niewiadome. Będąc młodym miał nawet na tyle empatii by chcieć pomagać tym, którzy tego potrzebują. Teraz oczywiście sprawy mają się z goła inaczej po kilkudziesięciu latach w zawodzie.
Na studiach... Tam to dopiero odżył. Można powiedzieć, że poznał samego siebie na nowo. Wszystko, co wcześniej było tłamszone przez ojca, tutaj mogło odżyć z dala od jego surowego wzroku oraz kąśliwych uwag. Do tego... Poznał dziewczynę. Enrica była najbardziej poukładaną osobą, jaką znał. Chyba przypominała mu trochę ten idealny wzór którego pragnął jego ojciec, więc robił wszystko by ten stan rzeczy trochę zmienić. Rywalizowali, cholernie mocno i zawsze z jego inicjatywy. Przecież ona nigdy nie upadłaby tak nisko żeby z kimś takim jak on konkurować. Tylko, że w końcu to robiła. Traf chciał, że od tych wszystkich przekomarzanek oraz czasu spędzonego razem coś zaczęło się miedzy nimi dziać. W końcu trafili pod jemiołę i z tego miejsca związali się, jak się okazuje, na resztę swojego życia.
Zupełnie do siebie nie pasowali. W nim obudził się typowy, głośny Szkot. Dusza towarzystwa, człowiek orkiestra. Ona była chłodna, tak cholernie chłodna, nawet dla niego. Mawiają jednak, że serce nie wybiera. Ich uderzały w tym samym rytmie. Prócz medycyny połączyły ich chyba jeszcze komplikacje rodzinne. W końcu podjęli swoją pierwszą wspólną decyzję, że zaczną nowe życie w Australii. Jak się później okazało wcale nie byli tak źle dobrani. Ona gasiła jego co głupsze pomysły, potrafiła go wyciszyć, kiedy tego potrzebował, a on tymczasem przynajmniej zabierał ją na pomysłowe randki, zapewniał zabawę by i na tym chłodnym obliczu pokazał się czasami uśmiech (bądź też śmiech, głównie z niego). Zajmował się tym by ich domowe ognisko nie było takie, jak w jego rodzinie. Pewnie powinien podziękować ojcu za przykład, którym nie miał zamiaru podążać. Doczekali się potomstwa, kotów, bo Irving nie potrafił przejść obojętnie obok jakiegoś dachowca, który się do niego łasił. Byli szczęśliwą rodziną. Mieli wiele dobrych lat, lecz jak to w życiu bywa, nic nie trwa wiecznie.
Wypadek pokrzyżował ich plany. Szkot dostał w głowę o raz za dużo. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a on nie potrafił się wybudzić. Tylko, czy gdy już to zrobi będzie mieć do czego wracać? Czy w ogóle będzie pamiętać, że ma do czego wracać?
Irving Duke-MacNee
16.05.1969 R.
Highlands, Szkocja
Ordynator Chirurgii Ogólnej
Cairns Hospital
Fluorite View
Żonaty, Heteroseksualna
Środek transportu
Do tej pory jego głównym środkiem transportu był Range Rover, bliźniaczy do tego, który posiada jego małżonka. W końcu kiedy przyszło do kupna trochę pragmatyzmu jego Enriki przeszło na niego kiedy dealer zrobił im dobrą okazję. Nigdy nie miał jakichś wielkich wymogów jeśli chodziło o samochody. Jego pasją zawsze było żeglarstwo. Posiadają z żoną dość spory jacht. Nie z tych nowoczesnych, gdzie wszystko dzieje się same. Irving potrzebuje czuć wiatr w żaglach. Po śpiączce zaczął chyba też wchodzić w fazę kryzysu wieku średniego ponieważ kupił sobie dodatkowo Mercedesa GT, z którego samo wysiadanie przyprawia o ból kolan.

Związek ze społecznością Aborygenów
Spirytualistycznie - żadne. Leczył kilku, ale wyznaje zasadę, że jeśli ktoś nie chce pomocy, nie trzeba mu na siłę jej udzielać.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Śpiączka nie zmieniła tutaj wiele. Najwięcej czasu spędzał w szpitalu. Teraz dochodząc do siebie po wypadku ma trochę więcej czasu, więc można go spotkać jeszcze w porcie, domu bądź na którejś z plaż, kiedy próbuje sobie wszystko w głowie poukładać na nowo.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Żona - Enrica Duke-Macnee

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Irving Duke-Macnee
Hugh Jackman
ambitny krab
Way
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany