yo — cm
about
Mój lekarz powiedział, że mam problem z empatią i wyrzutami sumienia. Znaczy że ich nie miewam. Powiedział tyle na ile mu pozwoliłem, w końcu to ja mu płacę za porady a on nie chciał skończyć z dziurką w głowie. Poza tym ma ładną żonę i wie że ja wiem że ma ładną żonę. Żona też wie że wiem.

Doszedłem do wszystkiego z pewnym trudem i nie powinno dziwić że tego bronię. Handluję tym czym ty byś się bał, a bałbyś się bo uważasz że jesteś porządnym obywatelem. Ja nie jestem więc sprawa prosta. Owszem, mam krew na rękach, owszem, moja historia pisana jest także prośbami o litość i skomleniem uległości. Lubię czekać w ukryciu, ale kiedy już ruszam – zostawiam za sobą ścieżkę łusek od nabojów, łez pokonanych i drobniaków. Drobniaki wyrzucam, interesuje mnie tylko poważny geszeft.

Broń, dragi, handel tym i owym, machloje na międzynarodowym poziomie. Szukają mnie tu i tam, i niech szukają. Prawie nic na mnie nie mają. „Prawie” robi różnicę ale na razie ja trzymam kluczyk do tych drzwi.
Poza tym – życie na pełnej k***e, wszystko co dobre trzeba brać, o ile samo nie przyjdzie. A bywa że przychodzi samo: kobiety, interesy, smakowitości. Zwłaszcza kobiety.

Inna rzecz, że lubię jak ktoś ze mną zadziera. Nagradzam to drobnymi prezentami: uśmiechem, który ponoć można zapamiętać do końca życia (często to nie tak znów długi czas), relacją, która wyciska piętno tu i tam, dozgonnym poczuciem zagrożenia – tym, co mam najlepsze. Lubię, jak ktoś przy mnie ryzykuje. Czy jest to rekinek półświatka, czy tęczowa rybka szukająca dziwnych przygód w ciemnych wodach. Politycy, gangsterzy, biznesmeni, przekonane o swych możliwościach kobiety gotowe grać wysokimi stawkami. Jestem wybredny, stuknęła czterdziestka, trzeba wybierać najlepsze.

Po jaką cholerę pojawiam się w Lorne Bay?
Mój lekarz powiedział – Panie Fowler pan sobie dokądś wyjedzie, przeczeka, porozgląda się. Wakacje jakby. Miał rację – akurat przyszedł czas delikatnego odpuszczenia. Owszem, mam tu coś do załatwienia, doglądam pobocznego interesu i nie zamierzam pchać się w lornetki międzynarodowych agentów, ale generalnie przyda mi się trochę luzu.
Nie zabawię długo, chyba że coś mnie zatrzyma. Albo ktoś. Nie lubię takich dziur, gdzie kupowanie fajek oznacza wpisanie się na publiczną listę obecności, ale jest kilka spraw więc na razie jestem. Może jak mi się spodoba to kupię tę wiochę? A jak mi się nie spodoba, to
Obrazek

KARTOTEKA
Zebediah H.K. Fowler urodził się na Zanzibarze ale nie jest Kenijczykiem. Jest Amerykaninem, a na Zanzibarze akurat ojciec kręcił jakiś biznes przez rok z kawałkiem. Potem wrócili do Stanów i Zeb wychowywał się między metropoliami USA (głównie), Chin, Arabii, Malezji i RPA. Edukację zapewniono mu dobrą, bo prywatną. Ojciec w ten sposób udawał ojcowskie uczucia, ale na tym koniec, był zbyt zajęty. Matka natomiast zmarła gdy Zeb miał 10 lat. Kolejne kobiety ojca oddalały ojca od syna. To akurat nauczyło Zeba szybko samodzielności oraz takiego a nie innego stosunku do kobiet i stanu posiadania.
Pierwszą własną kasę Zeb trzepał dilując na dzielni, ale szybko się piął, w wieku lat 17 był już członkiem gangu, a trzy lata potem awansował na prawą rękę szefa. Namieszał, poknuł trochę, pograł na pięć frontów i doprowadzi do skłócenia kilku gangów, czyszcząc sobie teren pod własną organizację.
Żeby uniknąć psów tropiących nielegalny handel ludźmi Zeb przystał na propozycję pewnego grubszego gracza. Był lojalny, nieraz zgrzytał zębami, ale wytrzymał na nie swoich warunkach parę lat, a w wieku lat 23 wpakował kolesiowi kulkę i zwiał. Smród ciągnął się jakiś czas (dalej istnieje ryzyko spotkania któregoś z tamtych skur***li) ale Zeb nie jest w ciemię bity, potrafił się urządzić coraz lepiej. Do trzydziestki był już graczem o zasięgu amerykańskim, z chrapką na jeszcze większą planszę.
Drogą do tego okazał się nie rozbój, a strategia. Zeb zaczął zakładać firmy, głównie w temacie rozrywki, wypoczynku i luksusu, przez chwilę miał nawet swoją markę gadżetów (sprzedał z zyskiem, bo się znudził), a parę lat temu wkroczył na ścieżkę międzynarodowego przemytu narkotyków, broni i kilku jeszcze mało legalnych towarów. Innymi słowy – Zeb nie ma problemu z uwalaniem sobie mankietów w dowolnym syfie, byle mieć cztery drogi ucieczki i zysk na określonym poziomie.
Wtedy, na początku kariery międzynarodowej, po licznych przygodach uznał że pora się ustatkować choćby z powodów wizerunkowych. Długo wybierał asystentki, aż jedną z nich poprosił o rękę. Miała przy nim nieźle, ale chyba chciała więcej, a poza tym trochę się znudziła. Urodziła synka, ale synek (rocznik 2015) choć słodki, wprowadził w system Zeba element nieprzewidywalności i chaosu. Na rozprawie Zeb nie upierał się przy opiece nad nią, za to dość prędko wziął ślub z kolejną asystentką (głównie z powodów prawnych dotyczących wygody prowadzenia jednego z interesów). Ta miała w pakiecie nastoletnią córuchnę, ale i smykałkę do interesów. Trochę za dużą. Tę żonę Zeb porzucił ponad roku temu wiosną 2020. Porzucił tak zdecydowanie, że do tej pory nie można określić jej miejsca pobytu. Pozostaje nadzieja, że nastoletnia zołza nie będzie miał dość zadziorności, żeby za tym węszyć. Niby to jej matka, ale chyba szczyl kuma, że pewne sprawy muszą zostać zakryte.

POZA TYM:
– regularnie pomyka na siłownię
– regularnie wciąga dobry staf
– regularnie myśli o sobie oraz o przyjemnym towarzystwie
– czasem pracuje nad swoim paskudnym charakterem (lekarz sugerował)
– czasem się posocjalizuje pojawiając się w miejscach publicznych typu plaża, knajpka, kasyno
– lubi zadzierać nosa, obnosić się z pretensjonalnymi gadżetami (do których zaliczają się też pojazdy, laski jednokrotnego użytku czy szalone akcje)
– pali cygara
– w głębi duszy stać go na pewną szczerość i uczuciowość, "pora wydorośleć" czy coś w tym guście. Ale to wymaga spełnienia warunków. Niektórych nie zna sam Zebediah, so...
– żeby było jasne – nie jest posępnym ponurakiem, raczej nieobliczalnym połączeniem psychotycznego błazna i zdziecinniałego przez popkulturę mściciela. Nie wiadomo czy jak jest szarmancki, to jest to pułapka, czy jak się wkurza, to jest to forma autoterapii.
– trochę brak mu rozeznania co będzie nieuprzejme, co ekstrawaganckie, co przesadne a co niedostateczne, ale się tym nie przejmuje, nie po to tyrał i zmuszał do tyrania innych żeby teraz się przejmować czyimś punktem widzenia!
– uważa że wszystko mu wolno
– wspomaga niszowy rap i jest anonimowym sponsorem sępów w zoo w Buenos Aires oraz hien w zoo w Vancouver
– lubi czasem skoczyć na safari lub (nieraz nawet legalnie) zapolować na dzikie zwierzęta w Afryce
– wkurzają go rowery i rowerzyści
– oraz moda na zdrowe żarcie i nachalną ochronę przyrody
Zebediah H. K. Fowler
29.02.1980
Zanzibar
właściciel, handlowiec
cały świat
Pearl Lagune
rozwodnik, hetero
Środek transportu
Wypożyczony plymouth Barracuda Convertible (1971)

Związek ze społecznością Aborygenów
emocjonalny: jako rasista – nie przepada

Najczęściej spotkasz mnie w:
restauracje, zaułki, plaża, a zwłaszcza własny wynajęty apartament

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
„asystentkę”

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Raczej nie, chyba że MG będzie na dragach
Zebediah Hector Kazingumu Fowler
Samuel L. Jackson
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany