detektyw — lorne bay police station
34 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
i don't consider myself a pessimist. i think of a pessimist as someone who is waiting for it to rain - and i feel soaked to the skin.
Odkąd pamięta, dźwigał na swoich barkach ciężar cudzej śmierci. Odkąd pamięta też, towarzyszy mu uczucie pogardy, przez które przez długi czas nie umiał spojrzeć swoim bliskim w oczy, oraz przeświadczenie, że wszyscy w jego otoczeniu woleliby, aby tamtego feralnego dnia, gdy miał zaledwie kilka lat, to on, a nie jego ojciec, zginął pod kołami samochodu, ratując mu życie. Że nikogo by taka strata nie poruszyła - jego rodzicom w zupełności wystarczyłby jeden, identyczny syn, a jakże wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby pani Buckley nie została wtedy wdową. I chociaż nikt nigdy nie powiedział tego na głos, to on to czuł. I przez kolejne lata podświadomie sam się za to karał.
Nie był łatwym dzieckiem - i nie jest łatwym człowiekiem. Traumę po wypadku odreagowywał niekontrolowanymi wybuchami agresji. Pogrążał się w autodestrukcji, wszczynał bójki z rówieśnikami. Ten głód zniszczenia (siebie) nieustannie trawił go od środka - i trawi do dziś, choć obecnie Holden nieco lepiej sobie radzi z jego tłumieniem. Jeszcze jako młody chłopak zaczął trenować sztuki walki, co pozwoliło mu rozładować nadmiar złej energii, przez jaką wiecznie pakował się w kłopoty, nie będąc w stanie usiedzieć w miejscu. Daleko było mu do miana wybitnego ucznia, nie lubił ślęczeć w książkach, ale był na tyle inteligentny, a na sprawdzianach oszukiwał na tyle skutecznie, że szkołę ukończył bez większych problemów - nie licząc tych z zachowaniem, jakie w jego przypadku pozostawiało wiele do życzenia, choć tak naprawdę Holden walczył przede wszystkim z samym sobą.
Chcąc zrobić w końcu ze swoim życiem coś pożytecznego - aby poświęcenie jego ojca nie poszło zupełnie na marne - zaczął regularnie oddawać krew, został dawcą szpiku, a w momencie wyboru ścieżki zawodowej, wstąpił do policji. Niedługo potem się ożenił i przez jakiś czas - wiódł całkowicie normalne, uporządkowane życie. Pojawienie się na świecie dziecka wydawało się być naturalnym następstwem, a Holden po raz pierwszy poczuł wtedy jakiś taki wewnętrzny spokój, którego nigdy przedtem nie potrafił znaleźć. Było dobrze. Aż do dnia, gdy u jego żony niespodziewanie zdiagnozowano nowotwór. Holden chciał być dla niej wsparciem - wiedział, że powinien być, ale prawda okazała się taka, że zwyczajnie nie mógł patrzeć na to, jak kobieta, dotąd radosna i pełna życia, z każdym dniem nieubłaganie gaśnie. Uciekł w pracę, noce niejednokrotnie spędzając poza domem. Gardził sobą, ilekroć zdradzał żonę, a mimo to nie potrafił przestać. Nie potrafił znieść myśli o tym, co było nieuniknione. Zaledwie dwa miesiące po diagnozie jego żona zmarła. Buckley nie był na to gotowy; nie był gotowy na bycie samotnym ojcem, a w momencie, kiedy przyszło mu pogrzebać wszystko, co miał, nie tylko żonę, ale i rodzinę, jaką wspólnie tworzyli - nawet jeśli sam tak do końca nie był pewien, czy tworzyli ją z miłości, czy raczej z przyzwyczajenia - kompletnie się złamał. Runął w przepaść, z jakiej nie umiał znaleźć odwrotu, wielokrotnie szukając ukojenia na dnie kieliszka i niszcząc przy tym nie tylko siebie, ale przede wszystkim swoją córeczkę, która była jeszcze przecież taka mała... Na tyle mała, by mieć pewne trudności z odróżnieniem taty od wujka Duke'a, więc nie odczuwała też chyba aż tak bardzo różnicy, kiedy to ten drugi coraz częściej zabierał ją pod swoją opiekę, gdy Holden zwyczajnie nie nadawał się do tego, aby zająć się własnym dzieckiem. Nie był z tego dumny - gryzł się ze sobą, odczuwając nieustanną wściekłość, jaką w końcu musiał wyładować na jedynej osobie, którą z całych swoich sił powinien chronić - jak się okazało, również przed samym sobą. Dopiero to go otrzeźwiło - dopiero głuchy chrzęst łamanej kości, kruchej niczym suchy patyk, wyrwał go z zamroczenia, w jakim tkwił, gdy w napadzie gniewu szarpnął kilkulatkę za jej drobniutką rączkę. Jeszcze nigdy słowo "przepraszam" nie padło z jego ust tak wiele razy, ale w tamtym momencie to, że nie chciał zrobić jej krzywdy, nie miało najmniejszego znaczenia. Nie mógł już sobie ufać; mógł tylko odejść, wierząc, że lepiej dla jego córki będzie, jeśli nie będzie się do niej więcej zbliżał. Jeśli prawo do opieki nad nią otrzyma ktoś, kto lepiej potrafi się nią zaopiekować; kto był lepszym wujkiem, niż on ojcem, i kto jako chyba jedyny nigdy Holdena nie osądzał, niezależnie od tego, jakiego gówna się dopuścił.
A on, po niemal dwóch latach wciąż tkwi w tym samym miejscu: w domu, który zamieszkiwał kiedyś z żoną i córką; sam, tak jak od początku na to zasługiwał.
holden buckley
11-11-1987
lorne bay
detektyw
lorne bay police station
fluorite view
wdowiec, hetero
Środek transportu
czarny ford mustang z siedemdziesiątego drugiego roku

Związek ze społecznością Aborygenów
brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
pracy, w okolicznych barach, na siłowni, strzelnicy

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
rodzinę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
nie
holden buckley
casey deidrick
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany