redaktor naczelny — the cairns post
37 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
dziennikarz, redaktor naczelny lokalnej gazety, rozwodnik ze złamanym sercem, ojciec na pół etatu, psiarz, złota rączka i samozwańczy mechanik
𝚕𝚘𝚜𝚒𝚗𝚐 𝚑𝚎𝚛 𝚠𝚊𝚜 𝚋𝚕𝚞𝚎 𝚕𝚒𝚔𝚎 𝙸'𝚍 𝚗𝚎𝚟𝚎𝚛 𝚔𝚗𝚘𝚠𝚗
Dobry dom, jeden z tych, które zawsze mają równo przystrzyżony trawnik. Ojciec był prawdziwym perfekcjonistą, kochał symetrię, prostotę, szeroko pojęty minimalizm. Dlatego właśnie zarówno ja, jak i mój identyczny z wyglądu brat, od małego musieliśmy wpasować się w jego schemat. Zaczęło się szybko - imiona nadane po dwóch dziadkach, oczywiście tych od strony rodziny Driscollów i łaskawe pozwolenie udzielone matce, by choć na drugie imię mogła dać swoim synom tak, jak jej się podobało. Ale to naprawdę był dopiero początek długiej drogi usłanej niepowodzeniami w kwestii zadowolenia mężczyzny. Zajęło mi wiele lat, by przestać zabiegać o jego poklask i nauczyć się, że pochwały czy uznanie innych są równie, jeśli nie bawet bardziej, wartościowe. W zasadzie by to w pełni pojąć, musiałem się zakochać, wcześniej ta umiejętność była u mnie raczej kulawa, ale o tym później. Wychowywanie się z tyranem nie należało do prostych, to można powiedzieć na wstępie. Mój brat chyba miał więcej cierpliwości, niż ja, a zwłaszcza w momencie, gdy ojciec podjął próby wtrącenia się w naprawdę każdą strefę naszego życia. Zawsze, kiedy nieopatrznie zdarzało mi się wspomnieć, że spotykam się z kimś, że w szkole jest jakaś dziewczyna, która mi się podoba, stary paranoik czuł jakąś palącą potrzebę, by ją znać i wiedzieć o niej wszystko. Popełniłem kilka razy ten błąd i przyprowadziłem kilka dziewczyn na sobotni obiad, ale zawsze kończyło się tak samo - żadna nie chciała mnie dłużej znać po przesłuchaniu przy stole i niewybrednych komentarzach o nazbyt zwyczajnych zawodach jej rodziców. W Lorne Bay ojciec zdawał się znać co drugą osobę i z łatwością przytaczał kompromitujące historie o członkach rodzin moich wybranek, co wszystkich doprowadzało do szału. Wtedy właśnie zabiłem go po raz pierwszy - na papierze, w krótkim opowiadaniu, którego akcja osadzona jest przy świątecznym stole. Nikt nie spodziewa się tragedii, aż nagle...

𝚖𝚒𝚜𝚜𝚒𝚗𝚐 𝚑𝚎𝚛 𝚠𝚊𝚜 𝚍𝚊𝚛𝚔 𝚐𝚛𝚊𝚢, 𝚊𝚕𝚕 𝚊𝚕𝚘𝚗𝚎
Zmądrzałem. Skończyła się jakakolwiek kooperacja z mojej strony z tym człowiekiem, a ja wybrałem piękną, efektowną ucieczkę. Wtedy właśnie po raz pierwszy moja matka tak naprawdę dostała więcej, niż raptem pięć minut w mojej historii, bo musiała mu się postawić, bym w ogóle mógł iść na studia. Wbrew temu, czego ode mnie wymagał, ja nawet przez moment nie myślałem o żadnym prawie, medycynie czy ekonomii i nie oglądając się na nic (i na nikogo) wybrałem coś, co naprawdę leżało w kręgu moich zainteresowań. To było dziennikarstwo na jednej z naprawdę oddalonych uczelni, tak, by czasem nie znajdować się zbyt blisko domu. To właśnie w tamtym czasie zacząłem tak naprawdę żyć, a nie tylko egzystować pod dyktando kogoś innego. Studia były przygodą, której nie da się zapomnieć, a uczelnia naprawdę okazała się strzałem w dziesiątkę. Kochałem to, co robiłem i to, co te studia mogły mi zaoferować na przyszłość, bo na tamtym etapie nie tylko chciałem zdobyć wiedzę i coś osiągnąć, ale też upewnić się, że nigdy więcej po otrzymaniu tytułu nie będę zależny od swojej rodziny. Taki stan rzeczy, ten, w którym jest na odwrót, szybko zaczął występować tylko i wyłącznie w moich koszmarach, a w pierwszej gazecie pracowałem już na studiach, jako stażysta, któremu ledwo płacono, a który miał mieć naprawdę porządne miejsce pracy wpisane w CV. Chociaż wiele osób popychało mnie, bym ze swoją ambicją szukał raczej pracy w telewizji, to nigdy mnie nie interesowało - szukałem wszystkiego, co oferowało mi możliwość pisania, nawet jeśli na samym początku były to co najwyżej króciutkie informacje o remontach drogowych albo inwestycjach budowlanych, które mało kogo interesowały. To nie było tak istotne na etapie, kiedy ja jeszcze sam szukałem czegoś, o czym chciałbym pisać więcej i szerzej. A można mi wierzyć na słowo, to była długa i mozolna droga.

𝚏𝚘𝚛𝚐𝚎𝚝𝚝𝚒𝚗𝚐 𝚑𝚎𝚛 𝚠𝚊𝚜 𝚕𝚒𝚔𝚎 𝚝𝚛𝚢𝚒𝚗𝚐 𝚝𝚘 𝚔𝚗𝚘𝚠 𝚜𝚘𝚖𝚎𝚋𝚘𝚍𝚢 𝚢𝚘𝚞 𝚗𝚎𝚟𝚎𝚛 𝚖𝚎𝚝
Miałem nigdy więcej nie wracać do Queenslandu, ale zrobiłem to po latach, oczywiście z miłości. Miałem wiele kobiet przed nią, ale chyba żadnej nie kochałem tak naprawdę, skoro to dopiero przy niej oszalałem z miłości jak dzieciak, a nie prawie trzydziestoletni mężczyzna. Nie wszystko szło między nami jak z płatka i musieliśmy pokonać sporo przeszkód, nim ta relacja wypaliła, zaczynając od tego, że mnóstwo bliskich nam osób twierdziło, że nie mamy przed sobą przyszłości i jestem dla niej za stary (co było dla mnie oburzające prawie dziesięć lat temu, a co teraz nawet w pewnym sensie rozumiem), kończąc na tym, że ja chciałem trzymać się z daleka swoich rodzinnych stron, a ona wręcz przeciwnie, tęskniła za domem. Byłbym idiotą, gdybym nie zdecydował się tego uszanować. Przez pewien czas mieszkaliśmy więc z daleka od domu, w jednej z metropolii, gdzie ona kończyła studia, a ja robiłem karierę jako dziennikarz. Pewnego razu, podczas kolejnego stażu po studiach, zacząłem pisać o polityce i właściwie to podjęło decyzję za mnie, tak już zostało. To otworzyło dla mnie wiele drzwi, w pewnym momencie miałem nawet oczekującą propozycję pracy w Canberrze, ale odrzuciłem ją bez wahania, wiedząc doskonale, że to nie był kierunek, w który ona chciałaby się udać. Nie zliczę ile razy słyszałem, że zachowuję się jak idiota i stawiam wszystko na jedną kartę ze względu na kobietę lub, jak mówili ci, którzy chcieli mi dopiec jeszcze bardziej, dziewczynę. Chęć na rzucanie takich komentarzy minęła im wszystkim jednak w momencie, kiedy ta dziewczyna została moją żoną, a następnie wyjechała ze mną do Cairns - już jako świeżo upieczona pani Driscoll. Co do samego ślubu - nie było na nim mojego ojca, który w tamtym momencie już poważnie chorował, a jedynie sama matka, brat, kilka osób z jej rodziny i paru niespokrewnionych bliskich. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak sobie to wymarzyliśmy i o dziwo po raz pierwszy wtedy poczułem, że w pełni żyję po swojemu.

𝚋𝚞𝚝 𝚕𝚘𝚟𝚒𝚗𝚐 𝚑𝚎𝚛 𝚠𝚊𝚜 𝚒𝚜 𝚛𝚎𝚍
Powrót nie był łatwy, a to, co miało miejsce, może świadczyć o mnie źle, ale nie chciałbym pomijać sporej części prawdy - zaaklimatyzowanie się na nowo w okolicy nie było proste, a udało mi się to osiągnąć w pełni dopiero po tym, jak zmarł mój ojciec. To miało miejsce na parę miesięcy od naszej przeprowadzki i zupełnie, kompletnie nie ruszyło mnie, a jedynie pozwoliło zaczerpnąć większą porcję powietrza do płuc. Chociaż chciałem, nie pominąłem pogrzebu, a to było nasze pierwsze spotkanie odkąd wyjechałem i bardzo odpowiadała mi jego forma, jak i to, że po stypie mogliśmy z żoną wrócić do Cairns i z powrotem skupić się na swoim życiu. Niewiele później okazało się, że będziemy mieli dziecko, a siedem miesięcy później na świat przyszedł nasz syn, mały Harry. Oszalałem na punkcie małego i swojej nowej roli, stawiając sobie szereg celów, z czego najważniejszym było oczywiście nigdy nie być takim ojcem, jakim był mój własny. Już na początku robiliśmy wszystko, by jego życie nie przypominało mojego, a więc żadnych imion po rodzicach i żadnego słuchania rad osób, które zdawały się wiedzieć wszystko lepiej. Szybko okazało się, że to była nieprawda, a nasza dwójka po prostu musiała sama znaleźć rozwiązania i złote środki, co o dziwo naprawdę szybko nam się udawało. Harry był słodkim, grzecznym malcem i nie sprawiał ani w połowie tyle kłopotów, o których wszyscy ostrzegali, a ja trochę byłem ojcem roku, nawet nie myśląc o pracy w tamtym czasie. To się zmieniło kiedy zaczął rosnąć, a my zrozumieliśmy, że to by było bardzo niezdrowe, by nasze życie kręciło się tylko wokół niego. Wtedy właśnie wróciłem do zawodu, otrzymałem całkiem przyszłościową posadę w The Cairns Post i wszystko pomału zaczynało wracać do normalności. Aż za bardzo, bo z czasem coraz więcej pracy na mnie spadało, co było pokłosiem otrzymanego po dwóch latach od narodzin małego awansu. Kiedy zostałem redaktorem, coraz mniej czasu spędzałem w domu, nawet tego nie zauważając. Dostrzegła to jednak żona, a następnym, co było dane mi zastać, był nasz pusty apartament, kiedy wracałem do domu wieczorami, a jej nie było. Sądziłem, że jest równie zapracowana, ale w życiu nie podejrzewałem jej o zdradę... do niej jednak przyznała się sama. Chociaż do dzisiaj tego żałuję, sam powiedziałem wtedy, żeby się spakowała i wyprowadziła. Nie planowałem z nią walczyć, bo to wszystko bolało za bardzo, ale mój prawnik nalegał na starania się o otrzymanie pełnych praw rodzicielskich, więc nie protestowałem. Finalnie otrzymaliśmy je po równo, a więc Harry ma spędzać z każdym z nas tyle samo czasu, tydzień za tydzień. Choć nie wyobrażałem sobie tego na początku, wreszcie podjąłem tę trudną decyzję o powrocie do Lorne Bay, tylko i wyłącznie ze względu na syna. Połowicznie zdalna praca jest uciążliwa, ale wyjazdy do Cairns i innych miast, gdy przebywa z matką pozwalają mi się trochę oderwać i... wmawiać sobie coraz bardziej, że wcale nie tęsknię za tym, co było i wcale bym jej wszystkiego ot tak nie wybaczył, gdyby tylko mnie chciała.

oswald "wally" driscoll
23.12.1983 (♑︎)
lorne bay
redaktor naczelny
the cairns post
fluorite view
rozwodnik, heteroseksualny
Środek transportu
Najczęściej porusza się własnym autem, chociaż generalnie nie stroni od ruchu i łatwo go dostrzec, kiedy biega - w ten sposób nie załatwia jednak żadnych spraw, to dla niego czysta rekreacja.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak związku.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Redakcji, na placu zabaw i w miejscach przeznaczonych dla dzieci, w restauracjach, a przede wszystkim w domowym zaciszu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Żonę, która nadal widnieje w dokumentach bądź brata bliźniaka, który mieszka poza Lorne Bay.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie.
oswald driscoll
henry cavill
powitalny kokos
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany