31 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przychodzę na świat.
Głośny płacz roznosi się po porodówce, mieszając się z innymi odgłosami - krzyczącymi pacjentkami, szlochającymi matkami, które straciły swoje dzieci i zawodzeniem głodnych nowordków. Niczym specjalnym się nie wyróżniam - jem, płaczę, robię w pieluchę przez kilka miesięcy. Na moje pierwsze urodziny rodzice wyprawiają huczną imprezę i mógłbym przysiąc, że to wówczas posmakowałem wina, maczając palce w kieliszku należącym do mojej babci, która akurat flirtowała z młodszym o dwadzieścia lat sąsiadem.
Mam wyłącznie przebłyski z kilku pierwszych lat życia, zacierają się przez co czasami wątpię czy coś jest moim wyobrażeniem czy prawdą. Czy spadłem z niewysokiej gałęzi łamiąc sobie rękę, gdy miałem 3 lata? Czy jako pięciolatek wciąż nie potrafiłem jeździć na dwóch kołach? Czy Susie była pierwszą dziewczyną, jaką pocałowałem? Czy przyłapałem rodziców, kiedy uprawiali seks w naszej łazience, a później próbowali wmówić mi, że ćwiczyli boks? Są jednak rzeczy, tworzące moją codziennością od wtedy do dzisiaj. O tych rzeczach nie zapomniałem, nie mam wątpliwości co do ich autentyczności. Pamiętam jak zemdlałem pierwszego dnia szkoły zaczynając szkołę podstawową, pamiętam strach wymalowany na twarzy mojej mamy i ojca, który obiecywał, że po wszystkim pójdziemy na ulubioną pizzę i lody. Pamiętam imię i nazwisko lekarza, który zbagatelizował pierwsze symptomy choroby, zrzucając winę na stres związany z nową sytuacją. Pamiętam też inny dzień, cztery lata później, kiedy zemdlałem kolejny raz. I ten w szkole średniej tuż przed zawodami pływackimi. Pamiętam rozpierający ból w klatce piersiowej i zmęczenie, jakie towarzyszyły mi bez względu na porę dnia i nocy. Pamiętam słowa innego lekarza, mówiącego coś o chorobie serca, o jego schyłkowej niewydolności, o metodach przedłużenia życia - nie leczenia, nie wyleczenia - o podarowaniu mi czasu.
Moje życie toczy się pod dyktando kogoś lub czegoś innego, to trwa od lat. Czasami jest to lekarz, innym razem samopoczucie, kolejnym pobyt w szpitalu albo planowany zabieg. Upłynęło sporo czasu nim poradziłem sobie z gniewem, chociaż chyba nigdy do końca nie zrozumiałem dlaczego ja. Nie poddałem się - ani chorobie, ani rygorowi, jaki chcieli narzucić mi inni. Wbrew matce wyjechałem na studia do oddalonego o kilkaset kilometrów miasta, gdzie żyłem po swojemu. Po powrocie rzuciłem się w wir pracy, niezobowiązujących związków i zabawy. Życie, nazywane przeze mnie przystankiem, to krótka podróż, której schyłku jestem boleśnie świadomy, wykorzystuję ją w pełni, by dochodząc do końca nie żałować.

Odchodzę ze świata.
Wbrew temu jak wiele pamiętam, nie przywiązuje uwagi do dat, numerów i imion. Zapamiętuje twarze i pojedyncze słowa, które później układają się w zbiór wspomnień. 20 września wypalił się w mojej głowie na zawsze, jakkolwiek długo to zawsze będzie trwać. To mój własny czarny poniedziałek. Punktualnie o 12:36 w gabinecie lekarskim usłyszałem, że zderzyliśmy się ze ścianą. Nie brzmi tak źle, prawda? To jednak wielka przenośnia, bo za tą ścianą jest tylko przepaść oznaczająca mój koniec. Umieram?
I ważniejsze pytanie - czy naprawdę nie żałuję? Tego, że nigdy naprawdę nie kochałem, nie poleciałem samolotem w kilkunastugodzinną podróż na drugi kraniec ziemi, tych wszystkich miejsc, których nie zobaczyłem i uśmiechów, jakie mnie ominą. Nagroda Pulitzera, której i tak za nic w świecie bym nie zdobył i wszystkich oscarowych filmów, jakich nigdy nie zobaczę? Zachodów słońca, nocy zarwanych na imprezie, tinderowych randek i sportowych uniesień? O ironio - złamanego serca - mojego własnego i kogoś innego? Żałuję. Kurewsko żałuję. Jestem jednak całkiem dobrym aktorem.
Wade Griffiths
13 III 1990
cairns
dziennikarz sportowy
THE CAIRNS POST
opal moonlane
kawaler, heteroseksualny
Środek transportu
Najczęściej porusza się samochodem, czego wymaga jego praca i dojazdy do niej. Po miasteczku również, nie jest pasjonatem pieszych wędrówek i nawet do najbliższego sklepu oddalonego o pięćset metrów udaje się autem. Trochę z lenistwa, trochę z powodu choroby, która coraz bardziej daje mu w kość i nawet zwykły spacer czasami zdaje się być wyprawą w wysokie góry.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie posiada żadnego powiązania ze społecznością Aborygenów, a przynajmniej nic mu na ten temat nie wiadomo. Jest typowym mieszczuchem, który w Lorne zamieszkał tylko dlatego, żeby znaleźć się nieco dalej od nadopiekuńczej matki, która nie dawała mu żyć w sposób w jaki tego chciał. I dlatego, że w spadku po babci od strony ojca przypadło mu niewielkie mieszkanie w samym centrum.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Na stacji benzynowej? Spala niemożliwe ilości paliwa podróżując w tę i we w tę. Poza tym - niestety - w szpitalu w Cairns; w redakcji. Jako, że stołuje się głównie na mieście, to w barach, restauracjach i we własnym domu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Amelie Griffiths - matka;
Johnathan Griffiths - ojciec;

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak. Proszę jednak o zdrowy rozsądek, można pozwolić sobie na wiele, wyłączając gwałty, trwałe uszkodzenia ciała oraz śmierć.
Wade Griffiths
Dacre Montgomery
powitalny kokos
ładny
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany