Neurochirurg — Cairns Hospital
34 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jedna decyzja. Właśnie tyle dzieli nas od zupełnej katastrofy, zagłady oraz końca świata każdego dnia. Moja decyzja kosztowała mnie karierę, kobietę oraz szacunek, a Twoja?

Wszystko wskazywało na to, że mógłbym zostać najlepszym neurochirurgiem w Wielkiej Brytanii, jednym z najlepszych na świecie. Byłem częścią konsultacji pod okiem swojego mentora na całym świecie. Politykom, celebrytom, naukowcom oraz innym lekarzom. Miałem wszystko, co sobie kiedyś wymarzyłem. Pieniądze, szacunek, karierę oraz kobietę i na to wszystko zapracowałem sobie zupełnie sam. Całkiem nieźle, jak na sierotę, nie sądzisz?

Tak, biologiczni rodzice zostawili mnie w oknie życia, ale nie idźmy tutaj w jakieś ckliwe historie. Stało się, trudno. Dobrze, że nie postanowili wrzucić mnie w worku do rzeki, czy pozbyli się problemu w inny, paskudny sposób. Mieli na tyle społecznej świadomości by pamiętać, że dziecko zawsze można komuś podrzucić i nie musi być to rodzina. Za tę decyzję świeć Panie nad ich duszą. Tak, zakładam, że nie żyją, przynajmniej dla mnie nie żyją. Nigdy tak naprawdę nie interesowałem się ani tym kim są, ani tym bardziej byli. Dawcami, tak. Taki tytuł będzie musiał im wystarczyć. Gdyby wiedzieli mnie teraz... Pewnie oko by im zbielało. Taka szansa!

W każdym razie częściowo wychowały mnie siostry zakonne. Przynajmniej w tych pierwszych latach życia zanim adoptowała mnie jakaś rodzina szczęśliwców. Pierwsza niestety nie wytrzymała ze mną zbyt długo. Podobno byłem strasznie głośny. Dopiero Ci drudzy znaleźli tyle serca by dać chłopakowi bez nikogo na tym świecie dach nad głową, ciepły posiłek i... całkiem ciepłą rodzinę. Nie byli złymi rodzicami. Na pewno nie byli też przykładami do naśladowania. Byli po prostu w porządku. Robili co mogli i za to już zawsze będę im dozgonnie wdzięczny. Nawet całkiem mnie wspierali w dążeniu do dyplomu z dziedziny medycyny. Pech chciał, że nigdy nie zobaczyli mojego świstka. Zginęli w wypadku mniej więcej w tym samym czasie, kiedy dostałem się na studia. Na moje szczęście byłem w tym wszystkim na tyle błyskotliwy by otrzymać stypendium i jakoś się z niego utrzymać.

Od tego punktu wszystko szło już całkiem w porządku. Rezydentura? Koszmar. Naprawdę, jedne z najgorszych lat mojego życia, a wiecie... Byłem sierotą, która straciła rodziców dwa razy. Początki chyba nigdy nie są przyjemne. Połowa pacjentów to straszne dupki, kolejne trzydzieści procent to darmozjady, które myślą, że mają jakieś przywileje na kasę chorych, a cała reszta... To są właśnie Ci, którzy powinni w ogóle przychodzić do szpitala. Jednakże w takich warunkach zacieśniają się jedne z najlepszych przyjaźni i tak też było w tym przypadku. Ludzi, którzy przeszli ze mną to piekło znam po dziś dzień i choć może nie rozmawiamy każdego dnia, czy nawet każdego miesiąca, wiemy, że możemy na siebie liczyć. Nawet, jeśli z jednego z nas wyszedł całkiem zarozumiały neurochirurg.

Wypadałoby chyba w końcu przejść do tej najciekawszej części, prawda? Jaką decyzję podjąłem żeby zrujnować sobie życie? Cóż... Powinniśmy zacząć od niej. Kobiety, która zaraz po końcu mojej rezydentury dołączyła do zespołu szpitala. Kardiochirurg. Najlepszy lekarz, jakiego kiedykolwiek znałem. Prócz mnie oczywiście. Imponowała mi pod każdym względem i jako jedyna potrafiła dotrzymać mi kroku. Razem pięliśmy się po szczeblach kariery. Od czasu do czasu nasze ścieżki schodziły się mocniej, czasami lżej. Powiedźmy, że relacja była dość burzliwa. W końcu oboje osiągnęliśmy status, którego pragnęliśmy. Mieliśmy wszystko, mogliśmy w końcu pomyśleć o sobie. Udało nam się zaręczyć. Po dwóch próbach. Tak, za pierwszym razem odmówiła, ale tylko dlatego, że wezwali ją na zabiegówkę i nie mogła tam zabrać pierścionka. Czas nie zawsze był dla nas łaskawy.

Skoro wszystko szło tak świetnie i mieliśmy wziąć ślub, co mogło pójść nie tak? To, co zwykle, najmniejsza pierdoła, efekt motyla. Miała wypadek. Dość poważny. Potrzebowała przeszczepu, lecz była stosunkowo zdrową i młodą kobietą, więc naturalnie nie trafiła na sam szczyt listy. Kiedy człowiek jest zakochany zapomina o zasadach, moralności oraz wielu innych. Zrobiłem to, co każdy porządny narzeczony zrobiłby na moim miejscu. Wykorzystałem każdą znajomość, pociągnąłem za każdy sznurek i zaszantażowałem, kogo musiałem by dostała w końcu to, czego potrzebowała. Jednak kiedy człowiek tak mocno pali za sobą mosty, prawda dość szybko wychodzi na jaw. Byliśmy zbyt rozpoznawalni by robić z tego aferę, więc zarządowi szpitala udało się zamieść całą sprawę pod dywan, ale upewnili się by nikt w Wielkiej Brytanii już nigdy mnie nie zatrudnił. A ona? Chyba wspominałem, że była lepszym lekarzem ode mnie? Jeśli nie to tak, była, a właściwie jest. Nie potrafiła spojrzeć już na mnie tak samo po tym, jak ktoś potencjalnie stracił przez moje akcje życie.

Tak oto, niczym za starych, dobrych czasów, zostałem zesłany do Australii, a raczej po prostu to właśnie tutaj udało mi się znaleźć pracę po tym całym zamieszaniu. Straciłem karierę, szacunek oraz kobietę. Zostałem z niczym. Wieści szybko się rozchodzą i nawet jeśli świat nie wie, co tak naprawdę zrobiłem. Ani medyczny ani normalny, tak wiedzą, że nie bez powodu zarząd w taki sposób się ode mnie odciął. Jak to mówią, nie żył ten, który nie był na wygnaniu, prawda?

Fun Facts:

- Ma alergię na koty, to naprawdę nie jego zwierzęta. Nie przepada.
- Przepada za to za misiami. Polarne, pospolite, koale... Do wszystkich bardzo chętnie by się przytulił.
- Pomimo swoich doświadczeń jego charakter nie zmienił się aż tak mocno. Nadal jest dość arogancki, niektórzy w pracy mogą uważać go za dupka, jednak nikt raczej nie odmówiłby mu wiedzy oraz umiejętności.
- Ma trochę trudności we współpracy z innymi, zawsze woli wszystko załatwić samemu, a proszenie o pomoc... No to się raczej nie zdarza.
- Naprawdę lubi drinki. Tak, te kolorowe też, czasami nawet bardziej. Sam nawet kiedyś zrobił sobie kurs barmański żeby nie zamykać się w czterech ścianach ze szklanką whisky jak stereotypowy Szkot.
- Spędza trochę czasu na siłowni, lecz woli inne formy aktywności fizycznych. Rowery, boks, pływanie. Próbuje wszystkiego po trochu.
- Jedną z jego pasji jest mechanika. Wie nie tylko jak działa układ nerwowy, ale również widłowa ósemka. Przy swoich autach dłubie raczej samemu.
- Tak, ten cholerny uśmiech skradł już kilka serc.
- Ma lekką klaustrofobię.
- Uwielbia słodycze, naprawdę, dlatego tak ciężko jest mu utrzymać dobrą sylwetkę.
- Nigdy nie ogarnął jak działają te wszystkie Instagramy i Twittery, ma jedynie konto na fejsie, którego używa naprawdę sporadycznie.
Evander Lucius Gray
14.12.1988
Edynburg, Szkocja
Neurochirurg
Cairns Hospital
Pearl Lagune
Kawaler, Hetero
Środek transportu
Na co dzień jeździ po prostu Teslą, ze względów ekologicznych, więc bez większego szału. Baterii wystarcza akurat na przejazd do szpitala i z powrotem. Na dalsze, urlopowe wojaże posiada jeszcze Astona Martina DB4 z roku '63. Czerwony, zwracający uwagę kabriolet. Co tu dużo mówić, potrafi być trochę sentymentalny jeśli chodzi o jego ojczyznę. Ostatnim, czym czasami się przemieszcza jest jeszcze mały jacht. Tym razem nic specjalnego, żadnych większych luksusów. Po prostu utrzymana w dobrym stanie powinna pomieścić dwójkę na jakieś bliższe podróże.

Związek ze społecznością Aborygenów
Żadnego, prócz okazjonalnych wizyt kiedy mają naprawdę ciężki przypadek i w swojej łaskawości ukłonią się przed współczesną medycyną.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Jak to już w tym zawodzie bywa, po prostu w szpitalu. To właśnie tam spędza większość swojego czasu, nawet jeśli powinien być on czasem wolnym. Zawsze jest jeszcze coś do zrobienia, pacjent do wypisania, te sprawy. Jednakże, kiedy już faktycznie ma trochę wolnego można go spotkać w jakimś barze, najczęściej przy plaży, bądź też na samej plaży. Raczej z dala od Cairns żeby któryś z pacjentów mu się nie naprzykrzał.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Jedynie szpital żeby odwołali jego operacje.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Evander Gray
Tom Ellis
ambitny krab
Kłapouchy
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron