36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
-
Welcome to the jungle, we got fun n' games. We got everything you want, honey we know the names.

Światło luminoforowych świetlówek, szorstkość wykrochmalonej pościeli i w końcu przeszywający bezkresną ciszę pierwszy krzyk wyczekiwanego potomka. Eskel mimo, iż nie będący pierworodnym, stał się od samego poczęcia obiektem licznych zawirowań w życiu swoich bliskich. Jesienne popołudnie w samym centrum metropolii , nieustający na sile harmider wielkiego miasta, kontrastujący z malującą się za oknem senną pogodą. Tak senną, jak sennej sprawiała wrażenie drobna szatynka, lokalny promyk słońca, po około pięciogodzinnym porodzie. Ciąża, której nikt się nie spodziewał, a która zaowocowała pojawieniem się na świecie kolejnego z synów państwa Woodsworth. Dziesięć punktów w skali Apgar i słowa otuchy nieschodzące z ust lokalnej społeczności. Reasumując, pociecha idealna. Czy coś mogło pójść nie tak? Przez szkolne lata Eskel parł bez najmniejszych trudnościami, przechodząc z klasy do klasy jednak nigdy nie zaprzątając sobie głowy nauką. Edukację traktował tylko jak nieciekawy obowiązek, z którego musi się wywiązać. Chciał zająć się muzyką, jego prawdziwą pasją, które dawał upust, gdy podczas nastoletnich lat grywał w garażowych kapelach.
Your pride has built a wall, so strong that I can't get through.

Upalne lato ‘06. Panic! at the Disco rozbrzmiewa w euforii z niemalże każdego odbiornika radiowego, święcąc triumfy na gali VMA, a Miami Heat zostali mistrzami NBA. Drugi news przez moment nawet rokował wzbudzenie w Eskelu jakichkolwiek ciągot do koszykówki. Niemniej brunet porzucił tą chęć równie szybko co ją pochwycił. Bez cienia frasunku dopalał ostatniego papierosa, który ostał się gdzieś lekko zgięty w zakamarku paczki Marlboro. Od kilku dobrych kwadransów przesiadywał na wysłużonym wzmacniaczu. Miarowe uderzenia taktomierza doprowadzają go do białej gorączki, toteż po chwili namysłu postanawia opuścić kulisy. Powinni zacząć koncert za dobrą godzinę, ma jeszcze czas. To była ich pierwsza tak długa trasa koncertowa, toteż chciał pokazać na co go stać. Po kilku chwilach zaledwie dwudziestodwuletni Eskel był już zupełnie pewny, że świeże powietrze to coś czego definitywnie potrzebował. W zatłoczonej hali , z której z trudem się wytoczył, niezgrabna mieszanka papierosów, alkoholu i cholera wie czego, unosząca się w powietrzu nie sprzyjała rozmyślaniu, na którym upływał mu z resztą wieczór. Mimo wielu przewrotnych sytuacji, swoje życie w tamtym czasie w dalszym ciągu wiązał z Lorne Bay do którego to wracał za każdym razem, skrywając się w swym przestronnym domostwie, które to było jego azylem i nawet jeśli nie wszystko toczyło się tu po jego myśli to nie dostrzegał najmniejszych powodów by cokolwiek w tej materii zmienić. Z każdym kolejnym krokiem czuł narastający spokój ducha i harmonię, która nie towarzyszyła mu wcześniej. Do czasu gdy poznał Ruby. Była groupie, która podążała za nimi niestrudzenie odkąd rozpoczęli trasę koncertową po stanach. Uwielbiał jej niewyszukany humor, jasne pukle opadające na opalone ramiona i to, że w zasadzie niczego od niego nie oczekiwała. Do czasu, gdy padło pewne słowo, którego nigdy nie chciał usłyszeć. Ciąża. W jednej chwili było tak dobrze, beztrosko i swobodnie i cholera nigdy nie czuł się tak szczęśliwy, jak podczas ich burzliwego związku. Zdawał sobie sprawę, że angażowanie się w tą relację było jak porywanie z motyką na słońce, bezpodstawne, ale piękne i kuszące. Wzięli skromny ślub z ceremonią w gronie najbliższych znajomych. On w tweedowym garniturze, ona w jasnej podkreślające ciążowe krągłości sukience. Skłamałby twierdząc, że nigdy nie myślał o tym jak o czymś co kiedyś się wypali, nie mówił o tym oczywiście głośno, ale postrzegał ich związek jak coś na kształt mandali-pięknej i dającej radość, ale zniszczonej po czasie by rozpocząć coś nowego. Dali sobie wszystko co mogli i najwyraźniej musieli ruszyć w swoje strony. Rozwiedli się, niedługo po tym jak kobieta nieoczekiwanie poroniła. Od tamtego wydarzenia nie trafili znaleźć wspólnego jeżyka i z każdym dniem było tylko gorzej.
The handshake seals the contract. From the contract there's no turning back.

Słońce łagodnie muskało jego dłonie, zza srebrzystego widnokręgu, gdy niepewnym krokiem zataczał się w kierunku szeroko otwartych drzwi. Zapach wyszukanych nut bzu i drzewa sandałowego zmieszany ze swojskim aromatem spoconych do granic absurdu ochroniarzy wypełniał jego nozdrza, tworząc mieszankę, która wręcz nawoływała do torsji. W uszach wciąż gwizdała mu niemrawa kakofonia dźwięków, prawdopodobnie skutek wątpliwej jakości spirytualiów które lał w siebie w siebie poprzedniego dnia, w transzach należytych by zwalić z nóg niejednego konesera. Rock and Roll Hall of Fame, jego niewątpliwy moment chwały. Wieczór stanowiący swoistą laurkę dla nieprzejednania, cholernego wręcz zacięcia i każdej skrzętnie wypieranej z pamięci chwili podczas, której miał ochotę zapić się na śmierć w tanim motelu za każdym razem, gdy życie skopało mu dupę. Czy czuł dumę? Wątpliwym jest w kontekście ostatnich wydarzeń to czy w ogóle dopuszczał do siebie jakiekolwiek głębsze refleksje a co dopiero uczucia z prawdziwego zdarzenia. Z wyuczoną lekkomyślnością oddalał od siebie wszystkie tak złowróżbne myśli, mamiąc się złudną wizją szczęścia, które powinien teraz czuć. Niemniej dziękował za nominacje, z wystudiowanym uśmiechem odbierał nagrodę. To sukces, pech chciał, że nie był w stanie świętować go należycie. Przemówienie cedził przez zęby, jak gdyby wypowiedzenie każdego kolejnego słowa graniczyło z nieproporcjonalnym do rzeczywistego wysiłkiem. Przed oczami malują się palące jak sól w ranie nagłówki, które prawdopodobnie zaleją media po jego wystąpieniu. Dupek. Zblazowany pajac. Napruty jak nigdy przedtem. Niemniej nie potrafił się tym wtedy przejmować. Schodząc ze sceny, wlepiał rozbiegane spojrzenie w wypolerowany parkiet. Niech żyje sztuka!
Yes i'm in need of something but it's something you ain't got.

Przeciągłe spojrzenie bursztynowych oczu, rzucane niewymuszenie spod wachlarza ciemnogranatowych rzęs i przeszywające ciszę, uporczywe skrzypienie wysłużonych drzwi. Tak to wszystko się zaczęło. Nie sposób o bardziej prozaiczną historię, a jednak Eskel przy odrobinie optymizmu zwykł puentować historię ich poznania jako niepodważalnie wyjątkową. Jakby prawdopodobieństwem graniczyła ze znalezieniem czterolistnej koniczyny, nie kacem moralnym po happy hours w miejscowej spelunie, gdzie w rzeczywistości przyszło im po raz pierwszy stanąć twarzą w twarz. Setki tysięcy rozmów, dobiegających z każdego zakamarka miasta, które dopiero skąpane światłem ulicznych lamp i jaśniejących tuzinem barw neonów, budziło się w pełni do życia, niemniej w przeciągu kilku chwil to ona skradła całą jego uwagę. Dopijając piwo z kufla za barem, toczyła zaciekłą batalię ze strzaskanym wyświetlaczem telefonu, który jak na złość odmawiał posłuszeństwa. Nie było w niej nic filmowego, nie miała spojrzenia wartego milion dolarów, stroju jak z żurnala, a jej śmiech nie niósł się echem jak prawdziwa wirtuozeria dźwięków, ale miała w sobie to coś za co Eskel był w stanie oddać wszystko inne. Trudno powiedzieć jak to wszystko się zaczęło. Z czasem coraz częściej kończyli dzień w swoich objęciach, mamiąc się wzajemnie deklaracjami, których realizacja nigdy nie miałyby prawa bytu. Czy ją kochał? Owszem, właśnie dlatego pozwalał jej do siebie wracać. Pozwalał na to za każdym razem, gdy skąpana w ostatnich promieniach słońca wracała do niego, przekonując by zapomnieli o tym co było. Nigdy nie otarli się nawet o namiastkę normalności,o coś co można by śmiało nazwać prawdziwym związkiem, ale bez dwóch zdań to co ich łączyło było prawdziwe, nawet jeśli wypaliło się w najboleśniejszy możliwy sposób pozostawiając ich dwójkę w zgliszczach nie do odbudowania. Nie był jej pierwszym wyborem, nigdy nie był tym przy którym tak naprawdę pragnęła się budzić. Nie musiała mu tego mówić, po prostu to czuł. Jak część zamienna w niesprawnym już mechanizmie, mogąca przywrócić go do dawnej sprawności. Wiedział, że potrzebowała jego towarzystwa by w jakimś stopniu dać upust gromadzącym się w niej emocjom, szukała ukojenia i nie jemu było ją osądzać. Byli swoimi przeciwnościami, czymś co nigdy nie powinno się udać, ale na swój przedziwny sposób odnaleźli w tym wszechobecnym niedopasowaniu jakąś tylko sobie znaną wartość. Być może dlatego wciąż potrafią wrócić do tego co było? A wszystko dla tych przeszywających bursztynowych tęczówek.

•Na przestrzeni lat, podczas sukcesywnego powiększania swojego dorobku muzycznego, udało mu się zyskać uznanie słuchaczy. Jest laureatem wielu nagród muzycznych w tym nagród Grammy, MTV Music Awards i przede wszystkim jego subiektywnie największego wyróżnienia-wpisania na sławetną już listę Rock & Roll Hall of Fame.
•Jest absolwentem Los Angeles Conservatory of Music.

•Jego kariera na dobre wystartowała jakieś początkiem 2006 roku. Od tego czasu mężczyzna nieprzerwanie koncertował i wydawał płyty. Ma na swoim koncie ma też epizodyczne role w filmach i dubbingu. Jednak po śmierci dziadka, mającej miejsce kilka lat temu postanowił przystopować z rozwojem kariery, która to miała coraz bardziej destrukcyjny wpływ na jego zdrowie. Postanowił zamieszkać na stałe w Lorne Bay i stopniowo powracać na muzyczny rynek.

•Długo walczył z uzależnieniem od różnego rodzaju używek. Kilka lat temu poddał się nawet leczeniu, od tego czasu starając się prowadzić zdrowszy tryb życia.
Eskel Woodsworth
11 września ' 84 r.
Lorne Bay
wokalista & kompozytor
studia nagrań & każda scena nadająca się do koncertowania
pearl lagune
kawaler, biseksualny
Środek transportu
Od niedawna jest posiadaczem łódki. Nie korzysta z niej za często, gdyż zakup był wynikiem zwyklego kaprysu. Po mieście porusza się najcześciej na motorze, który jest jego oczkiem w głowie. Natomiast przez wzgląd na uliczne korki, stroni od poruszania się po okolicy zgromadzonymi w garażu samochodami.

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
Najczęściej skrywa się w swojej świeżoodremontowanej willi w Pearl Lagune. Mimo wszystko jest typem domatora, toteż nieczęsto można spotkać go, krazącego po okolicy. Jednak ceni sobie także kontakt z naturą, więc słusznym byłoby wypatrywanie go poza miastem, na szlakach turystycznych i w okolicy punktów widokowych.


Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Eskel nie wskazał nikogo z wyjątkiem menadżerki, nieobecnej aktualnie na forum.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, z wyjątkiem trwałych uszczerbków na zdrowiu i gwałtów
IEskel Woodworth
Michiel Huisman
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany